Na imprezie sylwestrowej poznałam pewnego chłopaka "X". Poprosił mnie o nr tel i dałam mu go. Już tej samej nocy po powrocie do domu zaczął do mnie pisać. Jakoś za bardzo nie ciągnęło mnie do tego, by odpisywać. Niedawno rozstałam się z chłopakiem, więc to pewnie dlatego. Dzień po imprezie "X" chciał już spotkać, ale się nie zgodziłam. Umówiliśmy się na inny dzień. W międzyczasie ciągle do siebie pisaliśmy. Polubiłam go. Wydawał się mądrym i rozsądnym chłopakiem.
W końcu doszło do spotkania. Pierwszy raz tak bardzo denerwowałam się przed randką. "X" przywitał mnie różą. Miły gest, pomyślałam. Poszliśmy do niego. Oglądaliśmy filmy, gadaliśmy. Bardzo mi się podobało. Podczas seansu "X" złapał mnie za rękę, potem chwilkę się pocałowaliśmy. On chyba chciał więcej, ale powiedziałam, że wystarczy. Przeprosił mnie za swoje zachowanie i zapytał czy jestem na niego zła. Odpowiedziałam, że nie. Odprowadzając mnie na przystanek złapał mnie za rękę. Po powrocie do domu dostałam od niego smsa. Napisał, że jestem fajna i bardzo podoba mu się to, że jestem taka niedostępna. Dodał, że ciągle ma ostro poprzewracane w głowie po powrocie do Polski (był kilka miesięcy za granicą) i nie wie kiedy dojdzie do siebie.
Następnego dnia znowu chciał się spotkać, ale nie mogłam. Podczas rozmów telefonowych i smsowych zapewniał, że bardzo mnie lubi, że chce mnie poznać.
Spotkaliśmy się wczoraj. Gadaliśmy, oglądaliśmy filmy. On się ciągle do przytulał, łapał mnie za rękę i patrzył na mnie. Gdy zapytałam czemu nie ogląda filmu tylko się na mnie patrzy, to powiedział, że woli patrzeć na mnie. Po jakimś czasie doszło do pocałunków. Położył się na mnie, zaczął dotykać, ale powiedziałam - nie. Zapytałam - " Co pewnie wolałbyś, żebym Ci pozwoliła? ". On na to - " Tak. A ty pewnie wolałabyś, żebym powiedział, że tego nie chce?". Nic nie powiedziałam. Po chwili powiedziałam mu, że zastanawiam się czego on tak naprawdę ode mnie chce. Odpowiedział, że nie może mi niczego obiecać, że sam nie wie czego chce, ale na pewno nie chce mnie zranić. Później znowu się do mnie przytulał, drzemaliśmy trochę. Odprowadzając mnie na przystanek znowu złapał mnie za rękę. Myślałam, że jest ok...
Dopiero gdy wróciłam do domu i nie dostałam od niego żadnego smsa zaczęłam mieć złe przeczucia. Poszłam spać, byłam pewna, że dzisiaj się odezwie i będzie ok. Pamiętałam jak wczoraj zapytał czy po weekendzie będę chciała zobaczyć miejsce, w którym gra ze swoim zespołem i czy pójdziemy do kina... Taa
O 2.40 w nocy obudził mnie sms od niego, mniej więcej takiej treści - Droga K. To co chce od Ciebie to sex. Zdałem sobie ze nie ma w moim sercu miejsca dla kogokolwiek. Po powrocie do kraju ktoś mi je wyrwał po raz drugi. Nie chce nikogo, nie potrafię. Bardzo mnie pociągasz fizycznie i nic poza tym. Przepraszam Cię! to moja wina. "
I to koniec historii. Czuję się jak kompletna idiotka Myślałam, że będzie z tego coś wyjątkowego. Ja już chyba nigdy nikomu nie zaufam Powiedzcie jak chłopak może być taki podstępny? A może jest w tym też moja wina? Nie wiem jak on mógł mi tak w głowie zawrócić... Jak mogło mu się tak w kilka godzin wszystko odwidzieć? Nie rozumiem.