Swieta
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
Swieta
Kiedy byłam dzieckiem, święta Bożego Narodzenia pachniały pomarańczami i choinką. Na początku grudnia pojawiały się pierwsze nieśmiałe światełka lampek choinkowych w sklepach, potem było ich coraz więcej i więcej, rodzice po przyjściu z pracy zamykali tajemniczo drzwi od swojego pokoju, a my wiedzieliśmy, że właśnie ukrywają prezenty dla nas. Oczywiście pod nieobecność rodziców usiłowaliśmy znaleźć w szafach ukryte tajemnice, z większym lub mniejszym skutkiem, ale przynajmniej próbowaliśmy Na Mikołaja 6 grudnia dostawaliśmy "zdobyczne" słodycze - każda czekolada, a już tym bardziej NRDowski kalendarz adwentowy były rarytasem, bo przecież w sklepach nie było niczego. Staliśmy z mamą i babcią na zmianę w kilometrowych kolejkach i przytupując na mrozie czekaliśmy, czy przywiozą te kubańskie pomarańcze (bardzo słodkie i soczyste, ale w diabelnie twardej skórce), a może "rzucą" rodzynki, czy kawę? W kolejkach stały całe rodziny, bo dawali po sztuce (lub w porywach 2-3 sztuki) na łebka, więc trzeba było być przygotowanym na wymianę z sąsiadką, która stała za cukrem i masłem w spożywczaku na sąsiednim osiedlu. Znajomość ze sprzedawczynią z najbliższego sklepu była najcenniejszą znajomością, bo mieć cynk, gdzie co rzucą było informacją na wagę złota. A już koleżanka u rzeźnika - to były dopiero chody!
Jako dziecko nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele czasu i sił kosztowało dorosłych zdobywanie tych wszystkich skarbów, jakimi była szynka, prawdziwe masło czy mandarynki. Dla nas, dzieciaków to była pewnego rodzaju frajda - opatuleni w najcieplejsze rzeczy staliśmy od świtu pod sklepem, jeszcze kilka godzin przed jego otwarciem i cieszyliśmy się, jak to dzieciaki, jeśli w pobliżu była jakaś zamarznięta kałuża, nadająca się na ślizgawkę. Kiedy na Mikołaja dostawaliśmy "paczki żywnościowe" - czyli standartowo czekolada, pierniczki, pomarańcze, orzechy (czasem bez pomarańczy, bo nie dowieźli), cieszyliśmy się z tych skarbów, bo na codzień tego nie było. Spóźnienia do szkoły "bo stałem z mamą po masło" były na porządku dziennym i przez nauczycieli traktowane wyjątkowo wyrozumiale. Po latach, na jednym ze spotkań mojej klasy z podstawówki, nasza wychowawczyni przyznała, że najpiękniejszym prezentem, jaki kiedykolwiek dostała od ucznia była... paczka rodzynek tuż przed świętami, którą chłopiec wystał w kolejce
W 1981 roku tuż przed świętami po mieście jeździły czołgi, tata mojej koleżanki został internowany, nauczycielki w szkole szeptały po kątach i z obawą odpowiadały na nasze dociekliwe pytania "dlaczego?". Jednak święta musiały być, jak zawsze. I były - może smutniejsze, może bardziej zamyślone, ale takie jak święta być powinny. Pamięć ludzka jest łaskawa, pamięta się tylko dobre rzeczy, zapach pieczonego ciasta, choinki i smażonej ryby, taki niepowtarzalny, świąteczny.
Może dlatego denerwuje mnie, że teraz okres przedświąteczny zaczyna się już po 1 listopada, że wokół biegają Mikołaje sprzedający maszynki do golenia, Śnieżynki oferują najnowsze podpaski, a Skrzaty serwują jogurty. Kiedyś Gwiazdor siedział w PTD na poczesnym miejscu i można było powiedzieć mu na ucho swoje życzenia, a on rozdawał uśmiechy i cukierki. Smutno mi, że dzieci nie cieszą się tak jak my, z czekolady, mandarynek i orzechów, że rodzicom coraz trudniej dogodzić dzieciakom, zapatrzonym w reklamy i licytującym się, co kto dostanie i za ile.
małgosia
Jako dziecko nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele czasu i sił kosztowało dorosłych zdobywanie tych wszystkich skarbów, jakimi była szynka, prawdziwe masło czy mandarynki. Dla nas, dzieciaków to była pewnego rodzaju frajda - opatuleni w najcieplejsze rzeczy staliśmy od świtu pod sklepem, jeszcze kilka godzin przed jego otwarciem i cieszyliśmy się, jak to dzieciaki, jeśli w pobliżu była jakaś zamarznięta kałuża, nadająca się na ślizgawkę. Kiedy na Mikołaja dostawaliśmy "paczki żywnościowe" - czyli standartowo czekolada, pierniczki, pomarańcze, orzechy (czasem bez pomarańczy, bo nie dowieźli), cieszyliśmy się z tych skarbów, bo na codzień tego nie było. Spóźnienia do szkoły "bo stałem z mamą po masło" były na porządku dziennym i przez nauczycieli traktowane wyjątkowo wyrozumiale. Po latach, na jednym ze spotkań mojej klasy z podstawówki, nasza wychowawczyni przyznała, że najpiękniejszym prezentem, jaki kiedykolwiek dostała od ucznia była... paczka rodzynek tuż przed świętami, którą chłopiec wystał w kolejce
W 1981 roku tuż przed świętami po mieście jeździły czołgi, tata mojej koleżanki został internowany, nauczycielki w szkole szeptały po kątach i z obawą odpowiadały na nasze dociekliwe pytania "dlaczego?". Jednak święta musiały być, jak zawsze. I były - może smutniejsze, może bardziej zamyślone, ale takie jak święta być powinny. Pamięć ludzka jest łaskawa, pamięta się tylko dobre rzeczy, zapach pieczonego ciasta, choinki i smażonej ryby, taki niepowtarzalny, świąteczny.
Może dlatego denerwuje mnie, że teraz okres przedświąteczny zaczyna się już po 1 listopada, że wokół biegają Mikołaje sprzedający maszynki do golenia, Śnieżynki oferują najnowsze podpaski, a Skrzaty serwują jogurty. Kiedyś Gwiazdor siedział w PTD na poczesnym miejscu i można było powiedzieć mu na ucho swoje życzenia, a on rozdawał uśmiechy i cukierki. Smutno mi, że dzieci nie cieszą się tak jak my, z czekolady, mandarynek i orzechów, że rodzicom coraz trudniej dogodzić dzieciakom, zapatrzonym w reklamy i licytującym się, co kto dostanie i za ile.
małgosia
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
To Andrew teraz jest malgosia? Nic nie rozumiem, ale ok.
Tez pamietam takie swieta i wcale za nimi nie tesknie. Oczywiscie, ze Ci, ktorzy maja mniej, bardziej teraz cierpia, bo wszedzie widac ladne i drogie rzeczy, ale coz, takie jest zycie. Mi tez bylo przykro jak moje kolezanki a nawet siostry cioteczne byly wystrojone w kolorowe i sliczne ubrania ze Stanow i zajadaly sie czekoladami prawdziwymi. I to niby ma byc to fajne, to mile? Po latach to i okupacja ma dla niektorych ludzi swoj urok, pamietaja te milsze i bardziej sentymentalne fragmenty.
Teraz przynajmniej ludzie maja do czego dazyc, nawet jesli na rzeczach materialnych opieraja swoje ambicje. I mysle, ze ciesza sie, ze juz nie musza dobe stac za kawalkiem szynki.
Tez pamietam takie swieta i wcale za nimi nie tesknie. Oczywiscie, ze Ci, ktorzy maja mniej, bardziej teraz cierpia, bo wszedzie widac ladne i drogie rzeczy, ale coz, takie jest zycie. Mi tez bylo przykro jak moje kolezanki a nawet siostry cioteczne byly wystrojone w kolorowe i sliczne ubrania ze Stanow i zajadaly sie czekoladami prawdziwymi. I to niby ma byc to fajne, to mile? Po latach to i okupacja ma dla niektorych ludzi swoj urok, pamietaja te milsze i bardziej sentymentalne fragmenty.
Teraz przynajmniej ludzie maja do czego dazyc, nawet jesli na rzeczach materialnych opieraja swoje ambicje. I mysle, ze ciesza sie, ze juz nie musza dobe stac za kawalkiem szynki.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
No jak jest bez takiego znaczka ", bez zadnego wprowadzenia, ale za to z podpisem, to dla mnie jest rzecz oczywista. Zawsze mnie uczono, ze jak kogos cytuje, to musze to zaznaczyc, podac zrodlo i nie moge sie podisywac za kogos. Tez myslalam, ze to oczywiste
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Droga Miltoniu masz racje, ale zważ, ze ludzie popełniają błedy, zas Ty jako bystra osoba powinnas wyłapac, iz tu takowy popełniono ! wiec stad moje zdziwienie Twym nierozumieniem. Oczywistym tez jest fakt, ze nie wszyscy mieli tak dobrych nauczycieli jak Ty albo byli tak zdolni <browar>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
lollirot pisze:Andrew, przecież możesz zedytować posta, skoro popełniłeś błąd.
sek w tym, ze ja tak nie uwazam ! tak mialo byc ! wiec nie bede edytował i podporządkowywał sie ku jakimś ustaleniom ... moze to i zle - ale dlatego jam jest Endriuł <browar>
Ostatnio zmieniony 08 gru 2008, 19:51 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Szczerze mwoiac to ze Swiat lubie tylko dobre jedzenie u dziadkow. Im jestem starszy, tym mniej mnie Swieta obchodza, ale to moze wlasnie przez to, ze Swieta B.N. zaczynaja sie juz dzien po Swiecie Zmarlych. Do tego jeszcze pracuje w takiej branzy, ze mam z nastrojem swiatecznym do czynienia dzien w dzien od ponad miesiaca. I dni Swiat beda raczej dla mnei radoscia, ale w sensie, ze ten caly syf sie za pare dni skonczy.
Ostatnio zmieniony 08 gru 2008, 19:54 przez TFA, łącznie zmieniany 1 raz.
Ręce me do szabli stworzone, nie do kielni.
Miltonia pisze:Mi tez bylo przykro jak moje kolezanki a nawet siostry cioteczne byly wystrojone w kolorowe i sliczne ubrania ze Stanow i zajadaly sie czekoladami prawdziwymi.
Ja byłam właśnie taka wystrojoną dziewczynka, z wielkimi pudłami prezentów, ze słodyczami których często nawet w Pewexach nie było.
Cudnie wspominam świeta mojego dzieciństwa, ale te prezenty, te potrawy to wszystko to nie to co było najwspanialsze w tych swiętach.
była choinka, wspólne przygotowywanie wszystkiego. była krzątanina, ale tak radosna, odświętna, wszystko pachniało, babcia co chwile nuciła kolędy. Ja nie mogłam się doczekać mikołaja. Razem z mama robiłyśmy paczki dla biednych dzieci.
TFA pisze:zaczynaja sie juz dzien po Swiecie Zmarlych.
Ja oznaki świąt widziałam już pod koniec października
Mnie karpie przerażają. Idzie człowiek do hipermarkety a tu karpie się meczą
Jak ktoś nie umie poczuć/wytworzyć atmosfery świąt to wali to na śnieżynki spod Tesco i Mikołaja z reklamy napoju gazowanego oraz lametę sprzedawana w listopadzie
Weź pod uwagę, iż nie każdy ma taką potrzebę.
Ale biorę to pod uwagę. Ja sama nie mam potrzeby czuć świąt tak jak czułam jak byłam dzieckiem, nie chce ich czuć tak jak czuje moja Mama, nie chce czuć tak jak rzekomo większość katolickiego społeczeństwa.
Pisałam o tych którzy ponoć czuć chcą, ale im Ci od marketingu popsuli.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Dzindzer, łącznie zmieniany 1 raz.
hm, już chyba dawno przestałem czuć magię tych świąt, z resztą jak każdych innych. wszędzie biegający ulotkowicze przebrani za mikołaje i mikołajki czy inne renifery, od cholery gwiazdek, choinek, lampek, że aż oczy bolą. dobrze, że przynajmniej nie jeżdżę już do babci w wigilię. jak byłem mniejszy to lubiłem takie zloty rodzinne, bo fajnie jak jest dużo ludzi, zawsze mi się podobało, ale teraz...
jedyne co uwielbiam to jak już wszyscy pójdą spać, usiąść sobie przy choince i pozamulać pijąc herbatę
jedyne co uwielbiam to jak już wszyscy pójdą spać, usiąść sobie przy choince i pozamulać pijąc herbatę
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 01:00 przez Mati, łącznie zmieniany 1 raz.
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
I oto ....mamy co mamy, czyli robienie czegoś bo tak karze marketing zamiast - bo serce woła i jak swięta mają dla Was byc czymś fajnym ? i cieszyc ?
Ostatnio zmieniony 11 gru 2008, 09:17 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Przecież ta magia zalezy od nas, bo my, ludzie, tworzymy nastrój
Pewnie, że pamiętam święta z czasów dzieciństwa, bo jak mogłabym zapomnieć. Nie miałam tak, jak małgosia, bo nie zaznałam w żaden sposób kryzysu, który kiedyś był, ale to za sprawą rodziców i wykonywanych przez Nich zawodu, nieważne...
Wiadomo, że teraz święta są inne, bo nie patrzymy na świat oczami dziecka. Taka kolej rzeczy i co mnie obchodzi, że inni mają focha, bo mikołaj reklamuje rajstopy. Niech reklamuje, ale u mnie w domu będzie prawie tak samo, jak 30 lat temu, bo jest tradycja, bo ją lubię, bo lubię sprawiać radość sobie i rodzinie.
Nie "obrażę się" na święta tylko dlatego, że moja Mama nie żyje, przecież ja żyję i żyje moja rodzina.
Pewnie, że pamiętam święta z czasów dzieciństwa, bo jak mogłabym zapomnieć. Nie miałam tak, jak małgosia, bo nie zaznałam w żaden sposób kryzysu, który kiedyś był, ale to za sprawą rodziców i wykonywanych przez Nich zawodu, nieważne...
Wiadomo, że teraz święta są inne, bo nie patrzymy na świat oczami dziecka. Taka kolej rzeczy i co mnie obchodzi, że inni mają focha, bo mikołaj reklamuje rajstopy. Niech reklamuje, ale u mnie w domu będzie prawie tak samo, jak 30 lat temu, bo jest tradycja, bo ją lubię, bo lubię sprawiać radość sobie i rodzinie.
Nie "obrażę się" na święta tylko dlatego, że moja Mama nie żyje, przecież ja żyję i żyje moja rodzina.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Ja jestem niewierząca, a święta mają dla mnie magię i je lubię Uwielbiam duży piec kaflowy u mojej babci i całą krzątaninę przygotowawczą. I jedzenie, i spotkania rodzinne, całą atmosferę Miałam etap, że takie spędy przyprawiały mnie o mdłości, ale minął z okresem buntu, teraz je doceniam
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Mona pisze:bo nie patrzymy na świat oczami dziecka.
<browar>
lollirot pisze:minął z okresem buntu, teraz je doceniam
<browar>
Miltonia pisze:Oczywiscie, ze Ci, ktorzy maja mniej, bardziej teraz cierpia, bo wszedzie widac ladne i drogie rzeczy
Ty ciągle o kasie, czyli wartościach wymiernych.
Święta to magia lub wiara lub uczucia... uproszczę - magia. Nie każdy może to przeżywać.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
lollirot pisze:Miałam etap, że takie spędy przyprawiały mnie o mdłości, ale minął z okresem buntu, teraz je doceniam
Starzejesz się zatem.
Mysiorek pisze:Święta to magia lub wiara lub uczucia... uproszczę - magia. Nie każdy może to przeżywać.
Magia nie istnieje, wiara jest problematyczna, a przypisywanie czegoś tak bardzo niedookreślonego jak uczucia do świąt trąci nadużyciem. ...Nie wydaje mi się zatem, by zlewanie na święta było jakimś upośledzeniem... Niektórzy czują magię w innych okresach czasu. Ja np. ostatni raz czułem ją we wtorek. ...Rozumiem, że dla niektórych okres ten może być stymulujący, ale nie nie róbmy z tego jednego słusznego wyznacznika.
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
PFC pisze:Nie wydaje mi się zatem, by zlewanie na święta było jakimś upośledzeniem...
Oczywiście, dopóki nie zakrawa na kreację jestem-taki-alternatywny-bo-walą-mnie-święta <lol2>
Ostatnio zmieniony 13 gru 2008, 17:07 przez lollirot, łącznie zmieniany 1 raz.
Andrew pisze:I oto ....mamy co mamy, czyli robienie czegoś bo tak karze marketing
Prawda. Człowiek bezwolna istota, nieświadomie połyka bodźce otoczenia. W temacie świąt jestem konserwatystą. Wigilia w domu z rodzicami i bratem. Klimat tego co było kiedyś poszedł w niepamięć ale dalej z durną nadzieją czekam aż coś mnie świątecznie poruszy . Właściwie to wzruszam się już tylko przy Kevinie .
Świadomość okraszona jest wysoką ceną.
Gdy w Rycerzu gaśnie duch, trza wykonać sexy ruch!
Martinoo pisze:W temacie świąt jestem konserwatystą. Wigilia w domu z rodzicami i bratem.
Martinoo pisze:Klimat tego co było kiedyś poszedł w niepamięć
Show mi the logic. ...Martinoo nie jesteś konserwatystą. Jesteś zdartą płytą, grającą wciąż ten sam kawałek. To oczywiście pewna przenośnia, żeby nie było.
lollirot pisze:Oczywiście, dopóki nie zakrawa na kreację jestem-taki-alternatywny-bo-walą-mnie-święta <lol2>
Cóż ja poradzę, że 1 września, 6 czerwca, 22 czerwca, 3 lipca czy 11 listopada przemawiają do mnie bardziej? ...O kwestiach metafizycznych lubię sobie rozmyślać na bieżąco (niektórzy przypominają sobie o tym dopiero w grudniu ), a rodzinnych spędów nie lubię, nie zależnie od tego czy to święta, czy to imieniny.
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
rozumiem że nie przemawia do ciebie świętowanie dnia urodzin MitryPFC pisze:Cóż ja poradzę, że 1 września, 6 czerwca, 22 czerwca, 3 lipca czy 11 listopada przemawiają do mnie bardziej? .
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Blazej30 pisze:rozumiem że nie przemawia do ciebie świętowanie dnia urodzin Mitry
Nie za bardzo. ...Po prostu wolę od świąt wybrane wydarzenia historyczne, które znacznie częściej są punktem wyjścia do ciekawej dyskusji, niż Boże Narodzenie, bazujące jednak na bliżej niedookreślonej sferze uczuciowej, połączonej z konsumpcjonizmem, owczym pędem, itp. Straszliwą hipokryzją jest udawać przez te kilka dni coś, o czym się w ciągu roku zapomina... Oczywiście są ludzie, którzy przeżywają to autentycznie, ale to mniejszość i ja niestety do tej mniejszości nie należę (a w sumie szkoda), tedy niech mi będzie wolno powiedzieć co sądzę o zjawisku w skali globalnej.
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
Trochę mnie to przypomina lamenty Piechniczka, jak to Polska 30 lat temu była piłkarską potęgą, a teraz co. A teraz piłka to inny sport, czasy to nie te czasy, a święta to zupełnie inne święta. Należy to przyjąć do wiadomości. Ale cóż - przestanę oglądać mecze? Obrażę się na świat? Zbojkotuję święta, bo nie takie jak za czasów muru? Nie, zaakceptuję że świat się zmienia, i z każdej jego cząstki innej niż keidyś wyciągnę coś dobrego. Nie to, żeby to był uniwersalnie dobry sposób, ale u mnie się sprawdza
Moje święta trzymają klimat. Nie taki jak 15 lat temu. Ani 10. Ani 5. Ani nie taki, jak codzienność. I chyba o to chodzi. Czasami mi to odpowiada, czasami przeciwnie, ale to coś innego.
Moje święta trzymają klimat. Nie taki jak 15 lat temu. Ani 10. Ani 5. Ani nie taki, jak codzienność. I chyba o to chodzi. Czasami mi to odpowiada, czasami przeciwnie, ale to coś innego.
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
Wróć do „Wszystkie inne tematy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 508 gości