Blazej30 pisze:kawa kosztuje 5 PLN;
chyba w jakiejś mordowni. Trochę więcej, zapewniam.
Blazej30 pisze:po drugie nawet jeśli laska uprze się że zapłaci to to Ty dajesz jej pieniądze kelnerowi (i dorzucasz napiwek)
napiwek daję jedynie uznam że jestem zadowolony z poziomu obsługi. Gdy jest odpowiednia, naprawdę mam gest. Ja zawsze miałem gest, nawet jak nie miałem wiele peelenów.
Czy płaciłem kiedyś, dawno? Tak, trafiłem kiedyś na taką, która myślała że mnie wydoi. I płaciłem, jak zapraszałem, regularnie płaciłem. I do dziś pamiętam jedną taką sytuację: siarczysta zima. Siedzę z nią na kawie, jej kupiłem, ja siedzę o suchym pysku. Bo nie miałem fizycznie więcej pieniędzy. Honor nie pozwalał mi upomnieć się, by mi te parszywe 2 złote do jakiegoś soczku dołożyła wtedy. A sama o tym nie pomyślała, bo i po co. I to był przełom. Koniec, kurna. Nie ma tak dobrze. Fifty-fity, albo nara, szukaj innego, durnego, stale sponsorującego frajera.
I jeszcze jedno - zarzucanie skąpstwa facetowi, który swej kobiecie nieba by przychylił, robiąc jej dziesiątki niespodzianek i fundując wakacje w Paryżu jest żenujące

Do dziś słyszę często ze swego otoczenia, że durny jestem, bo kobietom się takich prezentów nie robi, bo wykorzystają i na nie zupełnie nie zasługują.
chwastek pisze:tak wiesz ... podchodzi miła kelnerka i podaje rachunek ...
i każdy wyciąga swoją część i kładzie na stół. Tyle. Albo jedno płaci, potem drugie. Jestem na takim etapie związku, że nie przywiązuję już do tego tak wielkiej wagi jak w początkach. Proste. Ale obie strony się starają i nikt na drugim nie żeruje.