![;) ;)](./images/smilies/mruga.gif)
Ja zgłaszam "Śniadanie u Tiffany'ego" Trumana Capote. Każdy facet przeczytać musi. I jaka ona była piękna! I w filmie też (Audrey Hepburn)... Kwintesencja kobiecości po prostu.
Jakby tak Musierowicz poczytali, też by się im nic nie stało.
Swojego eks "wychowałam" na "Ani z Zielonego Wzgórza". Nawet łyknął bezboleśnie, ale przy trzeciej części wysiadł, bo "to już przegięcie - za nudne".