Zostawił mnie

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 21 lut 2006, 00:03

E tam. Ja to mam tak, że mi się samo robi. Np. trzeba mi np. 3 miesiące (2 lata - to tak szczerze ;) ) czasu, żeby się uodpornić. I niezależnie od tego, co się dzieje, czy się podkładam, czy nie, czy miewam wstrząs, czy nie, 3 miesiące muszą minąć. Po co mam więc przeżywać coś strasznego w trakcie tego czasu, skoro mogę je przeżyć bezboleśnie? :)

Każdy ma różnie (cóż za piękne zdanie zbudowałam :) ). Ja sobie nie życzę żadnych wstrząsów, bo mam za delikatną psychikę :(
Awatar użytkownika
lollirot
Weteran
Weteran
Posty: 3294
Rejestracja: 02 maja 2005, 00:52
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: lollirot » 21 lut 2006, 01:17

ja tu akurat zgadzam się z martą. nie stawiać czoła, nie od razu, kiedy nie ma siły. popełniłam ten błąd i to mi nie ułatwiało kuracji. a jak, dużym, ogromnym wysiłkiem woli, ograniczyłam kontakt do minimum z minimum na jakiś czas - uodporniłam się, a sporo mi to zajęło, ale kosztowało o wiele mniej niż mogło właśnie dzięki temu nierozgrzebywaniu.
jeszcze raz - popieram w tym temacie martkę zdecydowanie.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Awatar użytkownika
gracja
Maniak
Maniak
Posty: 653
Rejestracja: 22 gru 2003, 00:22
Skąd: z lasu ;)
Płeć:

Postautor: gracja » 21 lut 2006, 02:02

mrt pisze:Po co mam więc przeżywać coś strasznego w trakcie tego czasu, skoro mogę je przeżyć bezboleśnie?


lollirot pisze:popełniłam ten błąd i to mi nie ułatwiało kuracji. a jak, dużym, ogromnym wysiłkiem woli, ograniczyłam kontakt do minimum z minimum na jakiś czas - uodporniłam się, a sporo mi to zajęło, ale kosztowało o wiele mniej niż mogło właśnie dzięki temu nierozgrzebywaniu.

Jak to po co? Żeby spotkały się w człowieku te dwie siły - miłość i nienawiść. Dotkniesz ich, będziesz wiedział czym jest prawdziwy brud. Musisz utytłać się doszczętnie, żeby wiedzieć jak się później nie spaskudzić. Wyjdziesz z tego, a będziesz sam dla siebie wiarygodny. Bardziej 'doceniasz' upadek jak walniesz na ryj, a nie będziesz się spuszczał po linie. Oszczędzanie siebie w takich chwilach ma swoje zalety, przejdziesz przez życie w mięciutkich kapciuszkach, ale nie poczujesz czym ono jest naprawdę.

[ Dodano: 2006-02-21, 03:19 ]
Tfu, pojechałam z tym życiem. Właściwie nie tyle chodzi o 'odczucie' życia w każdym jego aspekcie, bo ja też wolę hasać po łące, a nie pracować z Tedem w kopalni, ale żeby tworzyć nową jakość w przyszłości raz trzeba zrezygnować z bycia "damą". Bo najpierw musi być afekt rozpaczy włącznie z poniżaniem się. Jak powyższego dostąpisz <diabel> poźniej zrobisz wszystko, żeby damą być przez cały okres nastepnego związku. Nie wtedy, gdy on sie kończy. Taką damą, żeby nie popełniać błędów przeszłości i żeby twój facet miał tyle szacunku dla białej rączki, że przez myśl mu świństwa i bezceństwa nie przejdą. Osiągnięcie tego to już nie Łysica 612 m n.p.m. :], a troszkę wyższy Giewoncik. Narazie szukam osprzętowania :D.
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 21 lut 2006, 06:42

gracja pisze:Jak to po co? Żeby spotkały się w człowieku te dwie siły - miłość i nienawiść.

Hmmm, czy odwracając o 180 stopni uczucie i z miłości pałać nienawiścią da radę tak fajnie się wyleczyć? Po co nienawidzieć? No ok, zrobił facio krzywdę, zostawił. Tylko, że aby palać nienawiścią też trzeba coś z siebie dać. Nienawiść do też uczucie. :D
Także - kiedy jej nie ma, to po co ją rozpalać?
Nie przeżyłem nigdy porzucenia, toteż może teoretyzuję. Ale moja koleżanka, która jakoś daje radę po rozstaniu (chłopak ją nagle rzucił) nie chce go nienawidzieć. Coś tam się w niej tli jeszcze miłości ale daje radę. :) I oby dała tak, aż do zgaszenia całkowitego. :)
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 21 lut 2006, 09:28

gracja pisze:Żeby spotkały się w człowieku te dwie siły - miłość i nienawiść.

Brawo <brawo>

Imperator pisze:Coś tam się w niej tli jeszcze miłości

No i tu jest błąd. I się tak będzie tlić i tlić... a tu trzeba zagasić i dalej do przodu. Bo przecież chodzi o to, żeby się skończyło. Po to, żeby pójść naprzód. Żeby swoje życie ustawić znowu na właściwy tor, jak również relacje z byłym i całym otoczeniem.
Nie można stać długo w rozkroku bo się zastoisz. Szkoda życia!
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 21 lut 2006, 09:48

Przeciez kazdy tu musi wypracowac swoj sposob! Malo tego, po kazdym zwiazku bedzie on inny. Nie ma tu recepty: nienawidzic czy nie, pic czy nie, spotykac sie czy nie. Jeden upora sie stojac nocami pod oknami ukochanej, a inny calkowicie kontakt zrywajac. Na tym wlasnie to polega, ze na doswiadczeniu innych nie ma jak sie tu oprzec.
Jedyna chyba rada moze byc to, zeby swojego zycia na jednej nodze nie opierac, czyli na partnerze. Bo jak nogi nie ma, to czlowiek sie przewraca, a tak moze choc kleknac na swoja, ale sie nie przewroci. Ale o tym to trzeba wiedziec wczesniej, budujac zwiazek.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 21 lut 2006, 10:05

Mysiorek pisze:No i tu jest błąd. I się tak będzie tlić i tlić... a tu trzeba zagasić i dalej do przodu.


Toteż jej powtarzam. Bo znajac jej chłopaka, którego znam o wiele lepiej niż ją, to on NIE POWRÓCI. On tak jakby zagasił świeczkę palcami - nie dymi się już nic. A ona ciągle ma nadzieję. :(


Ja bym nie mógł nienawidzieć dziewczyny gdyby mnie zostawiła. Nie mógłbym. Po prostu. :|
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 21 lut 2006, 10:13

Imperator pisze:Ja bym nie mógł nienawidzieć dziewczyny gdyby mnie zostawiła. Nie mógłbym. Po prostu.

Bo to nie jest tak, że trzeba znienawidzić. Każdy osiąga to swoje dno inaczej.
Niektórzy muszą znienawidzić, choć nie jest to najfajniejsze rozwiązanie. Sądzę, że ma ono miejsce gdy właśnie przeciągamy i przeciągamy.

Miltonia pisze:Przeciez kazdy tu musi wypracowac swoj sposob!

A kto twierdzi inaczej?! Miltonia... Ty mów od Siebie, a nie zza biurka :D
<browar>
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 21 lut 2006, 10:44

Dobra, mowie od siebie :P
Nienawisc to nie dla mnie. Nie zasmiecam sobie tym zycia. Poza tym bronie sie przed tak wielkim zranieniem. Z natury jestem realistka, czyli pesymistka, dlatego zawsze jestem przygotowana na najgorsze. I pewnie, ze bym przezywala, ryczala, zloscila sie. Ale to wszystko przez chwile. Daje upust emocjom, pozwalam sobie wtedy na doly i rozpacze. Po chwili przychodzi taki moment i otrzepuje sie, robie makijaz pod zapuchnietymi oczami i dalej do boju!
Mam za bardzo rozbudowane poczucie wlasnej wartosci, zeby dlugo trwac w takim stanie. I przyznawac sie do niego moge tylko przyjaciolom.
Nie wiem, nie umiem tu radzic od siebie. Ja zawsze wszystko analizuje przed, w trakcie, wiec nie mam po co po, bo tego po na razie nie bylo. I uwazam, ze nie ma tego zlego... .
Aaaaaa, jeszcze jedno, mi pomaga w ciezkich chwilach, kiedy nie mam pretensji do siebie o zaistnialy stan rzeczy. W przypadku autorki tak raczej nie jest, jest w tej sytuacji jakas jej wina, moim zdaniem. Teraz trzeba tylko wyciagnac wnioski, zeby tak sie nie stalo w nastepnym zwiazku.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać

przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 21 lut 2006, 11:38

Miltonia pisze:zawsze jestem przygotowana na najgorsze.

No tak, ale chyba nie miałaś tego od urodzenia? :)
Miltonia pisze:mi pomaga w ciezkich chwilach, kiedy nie mam pretensji do siebie o zaistnialy stan rzeczy.

Bo to jest podstawa <browar>
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Mróweczka
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 133
Rejestracja: 20 cze 2005, 14:19
Skąd: z trawy ;)
Płeć:

Postautor: Mróweczka » 21 lut 2006, 13:17

To ja coś powiem też:
Nienawiść do też uczucie.
Także - kiedy jej nie ma, to po co ją rozpalać?
Nie przeżyłem nigdy porzucenia, toteż może teoretyzuję. Ale moja koleżanka, która jakoś daje radę po rozstaniu (chłopak ją nagle rzucił) nie chce go nienawidzieć. Coś tam się w niej tli jeszcze miłości ale daje radę. I oby dała tak, aż do zgaszenia całkowitego.

Ja też wcale nie chcę go nie nawidzić. Też coś się we mnie tli, ale jak go znam to już nic z tego, zresztą nawet ja w tej sytuacji juz bym chyba nie mogła... ale chciałabym zeby to sie jakoś samo własnie dopaliło. I mam ochote nakrzyczec na niego ale to jest tak bez sensu... czsem mysle no po co sie mam złościć? Owszem to boli bardzo i pewnie dlugo nie zapomne ale nie moge go nienawidzic, jakos tak mu to wybaczyłam (??)

Miltonia pisze:kiedy nie mam pretensji do siebie o zaistnialy stan rzeczy.

Jakis tam żal i pretensje mam - ale to wszystko wynika z niezrozumienia.
I to tak zal do niego jak i do siebie. Do niego, ze wybrał akurat ten moment i taki sposób, bez ostrzezenia, ze nigdy nic nie mówił, ze skoro przestało mu zalezeć czemu nie powiedział tego wcześniej. W jakis sposób czuję sie oszukana (??) Myślałam, ze tyle o mnie wie, ze wie ze nie lubie być rzucana na głęboką wodę. A własnie to mi zrobił.
No i jeszcze to, ze teraz jest taki zimny, nieczuły, oficjalny... Napraawde tak mozna? Z dnia na dzień? A ja nie widze powodu... co mu takiego zrobiłam?
Do siebie mam pretensje (chociaz wiem, ze nie powinnam myśleć ze to moja wina) o to, ze moze faktycznie cos ostatnio spieprzyłam, ze za dużo chciałam, za duzo marudziłam. Z drugiej strony chciałam tylko zainteresowania i zrozumienia. To zbyt wiele? A w ogóle dlaczego miałam o to prosić? Czy nie powinnam tego dostawać tak po prostu? No i moze jeszcze o to mam pretensje: ze często czułam, ze mu nie zależy i odrzucałam tą mysl, jakos to sobie tłumaczyłam, nie chciałam zeby to było prawdą. No i pozbyłam sie tego poczatkowego sceptyzmu... dałam sie ponieść... naprawde tak mocno sie zakochałam...
Miltonia pisze:W przypadku autorki tak raczej nie jest, jest w tej sytuacji jakas jej wina, moim zdaniem.

Wiec, co mogło byc moja winą? Bo własnie chciałabym wiedziec zeby nie popełnić znowu tego błędu.
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 21 lut 2006, 14:12

Mróweczka pisze:Napraawde tak mozna? Z dnia na dzień? A ja nie widze powodu... co mu takiego zrobiłam?

Byłas soba jak przypuszczam i na 1000% nie z dnia na dzień sie to stało.
Jemu widac po prostu nie zalezalo, nie kochał no. Jakis tam % masz w tym z pewnoscia, ale nie masz za co sie winić i rozpatrywa ctego w takich kategoriach. Ja strzeliłam focha to on nagle mnie zostawił. Bo to nieprawda. Twoje zchowanie pewnie miało wpływ, ale prawda jest taka ze Cie zostawił bo juz Cie nie chciał.
Awatar użytkownika
Olivia
Weteran
Weteran
Posty: 3859
Rejestracja: 17 wrz 2004, 23:03
Skąd: Z kontenera
Płeć:

Postautor: Olivia » 21 lut 2006, 14:17

Wiec, co mogło byc moja winą? Bo własnie chciałabym wiedziec zeby nie popełnić znowu tego błędu.

Nie musiała byc czyjaś wina. Coś się mogło po prostu wypalić. Wszystko ma swój początek i koniec. I zamiast biadolić, to bierz się za siebie. Powstań, zadrzyj głowę i bądź kobietą!
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Awatar użytkownika
gracja
Maniak
Maniak
Posty: 653
Rejestracja: 22 gru 2003, 00:22
Skąd: z lasu ;)
Płeć:

Postautor: gracja » 21 lut 2006, 17:26

Imperator pisze:gracja napisał/a:
Jak to po co? Żeby spotkały się w człowieku te dwie siły - miłość i nienawiść.

Hmmm, czy odwracając o 180 stopni uczucie i z miłości pałać nienawiścią da radę tak fajnie się wyleczyć? Po co nienawidzieć? No ok, zrobił facio krzywdę, zostawił. Tylko, że aby palać nienawiścią też trzeba coś z siebie dać. Nienawiść do też uczucie.
Także - kiedy jej nie ma, to po co ją rozpalać?

Bo ta nienawiść nie ma być długodystansowa. Mam być esencją. Musisz poczuć nienawiść, żeby móc wybaczyć. NIenawiść do Jej/Jego i siebie, a jak wybczysz to sie oczyszczasz. I pozostaje albo czysta miłość, która nic od drugiej osoby nie wymaga i nie oczekuje, albo nic nie zostaje. W każdym przypadku lecisz dalej.
Tak jak tu:
Miltonia pisze:Daje upust emocjom, pozwalam sobie wtedy na doly i rozpacze. Po chwili przychodzi taki moment i otrzepuje sie, robie makijaz pod zapuchnietymi oczami i dalej do boju!

MysiorMójGuru pisze:Bo przecież chodzi o to, żeby się skończyło. Po to, żeby pójść naprzód. Żeby swoje życie ustawić znowu na właściwy tor, jak również relacje z byłym i całym otoczeniem.
Nie można stać długo w rozkroku bo się zastoisz. Szkoda życia!
Awatar użytkownika
lollirot
Weteran
Weteran
Posty: 3294
Rejestracja: 02 maja 2005, 00:52
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: lollirot » 21 lut 2006, 18:10

gracja pisze:Musisz poczuć nienawiść, żeby móc wybaczyć.

mi do tego nie była potrzebna konfrontacja :-) a teraz mamy naprawdę udany kontakt, dzięki temu, że nie zniszczyłam go jakąś histerią po rozstaniu.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 21 lut 2006, 18:19

gracja pisze:Musisz poczuć nienawiść, żeby móc wybaczyć. NIenawiść do Jej/Jego i siebie, a jak wybczysz to sie oczyszczasz.


E tam od razu nienawiść. Żal, smutek, rozczarowanie - prędzej. Bo przecież oczekiwania były... Ale nienawiść? Jeśli ktoś zrobił naprawdę jakieś świństwo (zostawienie samo w sobie nie mozna tak nazwać!) to co innego. Wtedy prędzej można znienawidzieć. :D
Ale tak? Po co? :)

gracja pisze:W każdym przypadku lecisz dalej.

Ano się leci dalej. Tak trzeba. <browar>
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
gracja
Maniak
Maniak
Posty: 653
Rejestracja: 22 gru 2003, 00:22
Skąd: z lasu ;)
Płeć:

Postautor: gracja » 21 lut 2006, 19:27

lollirot pisze:mi do tego nie była potrzebna konfrontacja :-)


Imperator pisze:E tam od razu nienawiść. Żal, smutek, rozczarowanie - prędzej. Bo przecież oczekiwania były... Ale nienawiść? Jeśli ktoś zrobił naprawdę jakieś świństwo (zostawienie samo w sobie nie mozna tak nazwać!) to co innego. Wtedy prędzej można znienawidzieć.

Bo to nie tak. Się nie zrozumieliśmy. Ta nienawiść to nie ma być złe, destrukcyjne uczucie towarzyszące Ci bez przerwy, to ma być doznanie jak wsadzenie łapy we wrzątek. Impuls. Chwilowa rozmowa z cieniem. Przekroczenie na moment tej cienkiej czerwonej linii. To bardzo szybko mija. Ale wiesz czym jest.

ps mówię to w kontekście rozstań burzliwych, gdzie nie ma gładkości, bo nie moze być. Zbyt wielkie obciążenie wspólnej historii.
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 21 lut 2006, 19:37

gracja pisze:ps mówię to w kontekście rozstań burzliwych, gdzie nie ma gładkości, bo nie moze być. Zbyt wielkie obciążenie wspólnej historii.

To trochę zmienia postać rzeczy. <browar>
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 21 lut 2006, 23:35

Imperator pisze:Żal, smutek, rozczarowanie

To są bzdety początkowe. Nic nie dają.
Imperator pisze:To trochę zmienia

Nie trochę, tylko wywraca wszystko. Przywraca wszystko. To dojście do dna! Odbicie się od niego w górę.
:)
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 22 lut 2006, 16:43

gracja pisze:Musisz poczuć nienawiść, żeby móc wybaczyć.

Nie wyrażałabym tak kategorycznego sądu w tym przypadku. Bo to bzdura, która - zupełnie nie wiedzieć dlaczego - jest popularna od jakiegoś czasu wśród ludzi.

WYBACZENIE JEST NASTĘPSTWEM POZYTYWNYCH UCZUĆ, NIGDY NIENAWIŚCI. Amen.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 22 lut 2006, 20:52

mrt pisze:WYBACZENIE JEST NASTĘPSTWEM POZYTYWNYCH UCZUĆ, NIGDY NIENAWIŚCI. Amen.

Ależ ByZyDURA !! z tym "nigdy". :D

Czasami trzeba stać się wrogiem, żeby dotknąć piekła, zrozumieć, pomyśleć i wybaczyć.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 22 lut 2006, 20:58

Mysiorek pisze:Czasami trzeba stać się wrogiem, żeby dotknąć piekła, zrozumieć, pomyśleć i wybaczyć.

Owszem, CZASAMI. Ale jak się nie czuje tej nienawiści to po cholerę ją w sobie wzniecać?
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 22 lut 2006, 21:03

Imperator pisze:Ale jak się nie czuje tej nienawiści to po cholerę ją w sobie wzniecać?

A po cholerę wzniecać?! Czemu takie wnioski wyciągasz? Nie jest to warunek.
Stajesz się wrogiem, gdy jest to skutek, niezależnie od Ciebie.
A i tak się wybacza.
A nie tak jak napisała moja przedmówczyni - NIGDY :D
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 22 lut 2006, 21:07

No. Teraz lepiej. Ale się czepiam słówek. ;) <browar>
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 22 lut 2006, 21:16

Imperator pisze: Ale się czepiam słówek

Nie powinieneś u mnie, bo wszystko ładnie napisałem. Wystarczy tylko się zastanowić.
Czep się Marty - Ona w sposób kategoryczny się wyraziła. I się myli.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 22 lut 2006, 21:48

Mysiorek pisze:Czasami trzeba stać się wrogiem, żeby dotknąć piekła, zrozumieć, pomyśleć i wybaczyć.

Skąd Ty to pozytywne uczucie weźmiesz i czy potrzebne Ci poniewieranie się w piekle, zeby zostać człowiekiem - to inna sprawa. Ale wybaczenie NIGDY nie jest następstwem nienawiści. Nie ma czegoś takiego, jak wybaczenie z nienawiści. NIGDY. A używanie skrótów myślowych nie jest za dobrym pomysłem, bo wychodzi z tego bzdura - właśnie taka, że należy znienawidzić, żeby wybaczyć. Nie, nie trzeba. Trzeba kochać, a jakakolwiek nienawiść utrudnia i opóźnia miłość. I nie mówię tu o miłości damsko-męskiej, tylko trochę innego gatunku.

Ale się patetycznie zrobiło <aniolek>
Awatar użytkownika
Imperator
Moderator
Moderator
Posty: 2789
Rejestracja: 22 mar 2004, 13:45
Skąd: znienacka
Płeć:

Postautor: Imperator » 22 lut 2006, 21:52

Co jak to, ale nienawiść do niczego nie jest potrzebna. Do NICZEGO! :>
Wszystkie pozytywne uczucia, które da się wywołać, niezależnie czy po przyjemności czy przykrości NIE POTRZEBUJĄ nienawiści, by się wyindukować.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.

Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.

Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.

Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Awatar użytkownika
Mróweczka
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 133
Rejestracja: 20 cze 2005, 14:19
Skąd: z trawy ;)
Płeć:

Postautor: Mróweczka » 22 lut 2006, 22:41

I ja bym się z Martą zgodziła. Miłość ma to do siebie, ze wybacza. I to wybaczenie jest jakieś takie naturalne, płynne, samo z siebie. Jeśli nie nawidzisz to wybaczyć kosztuje o wiele więcej, zdobycie sie na to jest o wiele trudniejsze.
Ale z Imperatorem też się zgodzę, ze nie ma sensu wzniecać nienawiści.
I ja nie potrafię nienawidzić bo kocham. To co czuję to jakiś rodzaj buntu, żal, chyba i złość ale najbardziej zmęczenie i taka emocjonalna pustka - czasem czuję się tak jakbym wcale nic nie czuła, jakbym nic już poczuć nie mogła... w gruncie rzeczy dziwne uczucie.

I przestałam nosić rękawiczki.


I jeszcze korzystając z okazji to chciałam podziękować Wam wszystkim za obecność. Olivii za ciagnięcie mnie do pionu, Marcie i Mysiorkowi za Wasze odmienne zdania, które najwięcej mi do myślenia dały. :)
... bo trzeba krok za krokiem iść

by być dla siebie jeszcze bliższym...
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 22 lut 2006, 22:42

mrt pisze:Skąd Ty to pozytywne uczucie weźmiesz

Z dojścia do dna i zdania sobie sprawy co ważne a co nie! To "dno" osiąga się czasem przez nienawiść! Wtedy się wybacza. Co Ty wypisujesz, że nigdy?
Nie, nietrzeba (powtarzam 3 raz :) ) przechodzić przez nienawiść, żeby wybaczyć. Ale jeśli zajdzie taka konieczność (nienawiści) to trwa to (dojście do wybaczenia) krócej, niż mazgajenie autorki topiku. Czyli "nigdy" jest fałszywe.
Może teraz skumasz?

I o jakiej Ty miłości piszesz :| przecie już po miłości (pomyliłaś topiki?) <diabel>
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 22 lut 2006, 22:47

Mróweczka pisze:Jeśli nie nawidzisz to wybaczyć kosztuje o wiele więcej, zdobycie sie na to jest o wiele trudniejsze.

Oczywiście że tak, ale nie niemożliwe i o wiele szybciej się łapie pion!

Wiem jaką drogę wybierzesz - powodzenia <browar>
KOCHAJ...i rób co chcesz!

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 414 gości