Przyczyny rozpadu związków...?
Moderator: modTeam
Ja mówię o zdrowym egoizmie! Dzieci w to nie mieszaj, To męża dotyczy, nie dzieci. "Kochanie, dziś mam w dupie twoje zdjęcia, bo oglądam "Przeminęło z wiatrem". I żeby się waliło, paliło, to mnie nie ma! Chyba że sobie garnek na głowę wywalisz przy gotowaniu wody na herbatę".
No chyba że mu coś jest, to wtedy nie, ale tak normalnie?
No chyba że mu coś jest, to wtedy nie, ale tak normalnie?
mrt pisze:Ale z tego powodu związek nie ma prawa nawet tygodnia przetrwać, więc w czym problem? Chyba że facetowi nagle palma na głowę walnie i mu się oczekiwania zmienią, ale tak normalnie?
Ja dopiero(w poprzednim zwiazku)po ponad 2 miesiach zdalam sobie sprawe - co ja tu robie

Mysiorek> Zauważ, że raczej nie chodzi tu o recepty na utrymanie rodziny, partnera jak są dzieci. Taki związek z dziećmi łatwiej utrzymać, bo są inne priorytety, więcej elementów wiąże dwoje.
Myślę, że trzeba nieźle się napocić, żeby utrzymać związek bez dzieci i jakichś formalnych zobowiązań, bo nie masz tego zewnętrznego, formalnego "wspomagania". Z drugiej zaś strony trzeba równie mocno się napocić, żeby spieprzyć małżeństwo.
I tak, człowiek męczy się całe życie
Najpierw, żeby związek utrzymać, potem - żeby go nie zepsuć
Tak myślę.
Myślę, że trzeba nieźle się napocić, żeby utrzymać związek bez dzieci i jakichś formalnych zobowiązań, bo nie masz tego zewnętrznego, formalnego "wspomagania". Z drugiej zaś strony trzeba równie mocno się napocić, żeby spieprzyć małżeństwo.
I tak, człowiek męczy się całe życie
Tak myślę.
I tak, człowiek męczy się całe życie
Bo zycie to walka...
Do przyczyn rozpadów zwiazkow dorzucę chwilową niedyspozycję emocjonalną
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
mrt pisze:Myślę, że trzeba nieźle się napocić, żeby utrzymać związek bez dzieci i jakichś formalnych zobowiązań, bo nie masz tego zewnętrznego, formalnego "wspomagania". Z drugiej zaś strony trzeba równie mocno się napocić, żeby spieprzyć małżeństwo.
Odwrotnie!
mrt pisze:I tak, człowiek męczy się całe życie
Sie wie
KOCHAJ...i rób co chcesz!
mrt pisze: Nie ryzykowałabym prania wszystkiego i psychoanalizy codziennie o godz. 17 np. Wiem, że to może dziwnie brzmi, ale... Naprawdę można związek zagadać. Im więcej się gada, tym więcej dziur w całym się człowiek doszukuje czasami. I to jest największa pułapka. Się gada, gada, a potem się okazuje, że idzie do takiej, co w ogóle nie gada, tylko się uśmiecha, bo nie dostrzega zadnej dziury.
swieta prawda. ja mam do tego sklonnosci i walcze z tym bardzo, ale zwalczyc do koca nie moge, a to naprawde szkodzi zwiazkowi. czasem mam taki atak, ze mi sie wydaje, ze jak tego tu i teraz nie omowimy, to runie wszystko, a im dluzej mysle i zbieram sie do rozmowy tym bardziej problem urasta w moich oczach i z takim ogromniasty problemem, ktory koniecznie trzeba OMÓWIĆ i rozwiazac przychodze do Niego, a on puka sie w glowe i nie wie o co chodzi. ja dostaje histerii i wmawiam mu, ze Jemu juz ani troche nie zalezy, On dostaje szalu, bo ma dziewczyne paranoiczke. bledne kolo. ale hamuje sie ostatnio i mam nadzieje, ze to zwalcze zanim faktycznie bedziemy miec dosyc

to tak z cyklu zwierzeń.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Mysiorek pisze:mrt napisał/a:
Myślę, że trzeba nieźle się napocić, żeby utrzymać związek bez dzieci i jakichś formalnych zobowiązań, bo nie masz tego zewnętrznego, formalnego "wspomagania". Z drugiej zaś strony trzeba równie mocno się napocić, żeby spieprzyć małżeństwo.
Odwrotnie!
A o tym nie pomyślałam
A najlepiej, jak sobie kobieta problem wymyśli o 4 nad ranemlollirot pisze:swieta prawda. ja mam do tego sklonnosci i walcze z tym bardzo, ale zwalczyc do koca nie moge, a to naprawde szkodzi zwiazkowi. czasem mam taki atak, ze mi sie wydaje, ze jak tego tu i teraz nie omowimy, to runie wszystko, a im dluzej mysle i zbieram sie do rozmowy tym bardziej problem urasta w moich oczach i z takim ogromniasty problemem, ktory koniecznie trzeba OMÓWIĆ i rozwiazac przychodze do Niego, a on puka sie w glowe i nie wie o co chodzi. ja dostaje histerii i wmawiam mu, ze Jemu juz ani troche nie zalezy, On dostaje szalu, bo ma dziewczyne paranoiczke. bledne kolo. ale hamuje sie ostatnio i mam nadzieje, ze to zwalcze zanim faktycznie bedziemy miec dosyc
to tak z cyklu zwierzeń.
Oj, mamy te zdolności

- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
mrt pisze:le z tego powodu związek nie ma prawa nawet tygodnia przetrwać, więc w czym problem?
Jakoś mój ostatni przetrwał 15 miesięcy. Choć fakt, ze za tragaża robiłam

Do powodów jeszcze dodać moge cytat dzisiejszy mojej mamusi (który w swoim zwyczaju powtórzyła tylko 500 razy) "Cz Ty nie rozumiesz?Ciebie żaden nie będzie chciał i żaden z Tobą nie wytrzyma!Weź Ty się zmień - Ty masz za trudny charakter do związków!"
Moon pisze:"Ty masz za trudny charakter do związków!"
Co chciała przez to powiedzieć?
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Że jestem wrednym egoistycznym leniwym chamem, źle wychowanym (oczywiście wspomniałam,że akurat to to nie jest moja wina), krnąbrnym, pyskującym, dziecinnym, niedojrzałym, któremu się tylko wydaje,że coś wie, bo tak naprawde nie wie nic. No i oczywiście,że nie jestem osobą ugodową, robię awantury o byle pierdoły itd.
Nic czego byscie już o mnie nei wiedzieli
[Tyle,że ja tego słucham codzień...
]
Nic czego byscie już o mnie nei wiedzieli

[Tyle,że ja tego słucham codzień...
Że jestem wrednym egoistycznym leniwym chamem, źle wychowanym (oczywiście wspomniałam,że akurat to to nie jest moja wina), krnąbrnym, pyskującym, dziecinnym, niedojrzałym, któremu się tylko wydaje,że coś wie, bo tak naprawde nie wie nic. No i oczywiście,że nie jestem osobą ugodową, robię awantury o byle pierdoły itd.
Nic czego byscie już o mnie nei wiedzieli Puscic oko
[Tyle,że ja tego słucham codzień... Eeee.. no ten tego... ]
widac nie jestem sama! <browar> dla moon ;] keep up the good work!

lollirot pisze:czasem mam taki atak, ze mi sie wydaje, ze jak tego tu i teraz nie omowimy, to runie wszystko, a im dluzej mysle i zbieram sie do rozmowy tym bardziej problem urasta w moich oczach i z takim ogromniasty problemem, ktory koniecznie trzeba OMÓWIĆ i rozwiazac przychodze do Niego, a on puka sie w glowe i nie wie o co chodzi. ja dostaje histerii i wmawiam mu, ze Jemu juz ani troche nie zalezy,
Oj skad ja to znam
mrt pisze: Albo maja go w nosie, bo przecież i tak kocha, to będzie.
tak się zaczyna w moim związku

[ Dodano: 2005-09-13, 12:46 ]
to takie zaklęte koło...bo jej nic nie chce mowić żeby nie robić krzywdy nie zasmucać a sam sie czuje jak idiota..bo nie ma czasu dla mnie. <zly3>
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
a i nagadałam się, a wygląda na to, że związek rozpadnie się i to wcale nie z mojej winy. chyba ze za taką uznać ograniczoną cierpliwość do dzieci. nawet tych dużych, 23letnich 
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 274 gości