upominek

<browar>
U mnie za łebka to była masa takich sytuacji ale z ogniem to raczej sobie nie przypominam...
w4 albo 5 klasa podstawówki dookoła boiska szkolnego rosły sobie drzewa.... juz ich nie ma bo biegaliśmy po nich i pan "kuternoga" konserwator nie mógł nas dosięgnąć a później na apelu nam wstyd zrobili :571:
hymmm 6 klasa podstawówki.. stadion zaraz obok szkoły a my w 4 osoby (kolega ze swoja dziewczyna i ja ze swoja) gramy w butelkę <bicz2> jednego co nie robiliśmy to nie rozbieraliśmy bo tak głupio jak przechodnie patrzyli <aniolek2> ale całowanie, macanie, lizanie rzecz normalna <browar>
a z takich standardowych to troszkę szyb od piłki poszło... nawet raz w samochodzie... na lekcji rozkręcanie ławek i rzucanie części przez okno to na jednej godzinie to z 2 ławki poszły a piętro niżej pod nami pokój dyrektora i tylko patrzył jak ławki łatają- później znowu przerąbane na apelu szkolnym...
2 klasa podstawówki rzucaliśmy butami po szatni a tydzień później w gazecie nagłówek ze w szkole giną buty...
dobre tez było jak na zakończenie jakiejś klasy chyba 5 jak odbieraliśmy świadectwa to nasza wychowawczyni (min 75 lat z męskim głosem, krzywo się szminką pomalowała i w ogóle wielka i okropna <belt3> ) całowała każdego a my z kolegami chcieliśmy się od tego wymigać... ale były jaja z tego do dzisiaj tego nie zapomnę... udawanie że jest się chorym albo jeden podszedł cały zapluty <YhY> ja tam tylko krzyknąłem NIE!! wyrwałem świadectwo i do ławki szybko

niezłe jajca tez były ze śpiewaniem hymnu w szkole na muzyce... każdy solówa wtedy pierwszy raz się posikałem ze śmiechu... za łebka człowiek jest nieźle porąbany u mnie było tyle tych sytuacji ze szok... <mlotkiem2>