Nie wyobrażam sobie robienia tego za ścianą, podczas obecności mojej mamy, chociaż normalnie ze sobą spaliśmy w jednym łóżku, żeby się na tej nieszczęśnej kanapie nie męczył. Potem nawet z moim bratem w pokoju. Tylko jakoś nikomu do głowy nie wpadło, żeby to robić, ani przed bratem, ani po tym, jak już był to jego pokój. Jakoś głupio...
A co do kwestii okłamywania, to muszę Cię rozczarować, Gosiu: otóż poza tym, że Piotrek ze mną w jednym łóżku nocował, niczego nie robiliśmy, oprócz przytulania. I właśnie dlatego poczułam grozę sytuacji: że ktoś sobie pomyśli coś, czego nie było. Nie pomyślał, a nawet jeśli tak, to słowem do tego nie nawiązał. Nawiązał potem, przed naszym trzytygodniowym wyjazdem na działkę.
A co do wychowania, to wychowano mnie tak, że nie pieprzyłam się za ścianą, kiedy była tam moja mama, i nie robię tego do dzisiaj, a podczas nieobecności domowników korzystałam jedynie z komfortu przytulania się całkiem nago. Może trochę chore, ale jakoś tak czułam niesmak związany z wyimaginowaną przeze mnie profanacją domu. Nie chce mi się teraz tego tłumaczyć, bo i tak już mamy offtopik