
Ta jedyna do końca życia?
Moderator: modTeam
Trace nadzieje na poprawe, chcialam dzisiaj porozmawiac o jego zachowaniach, o tym ze jest teraz niedozniesienia i w ogóle wyjasnic, ustalic cokolwiek, siedzimy sobie u niego, pijemy kawke, wchodzi do pokuje jego ojciec i mowi "Mariusz jedziemy do babci" (pare ulic dalej, 10 minutek drogi), wiecMariusz pojechal a ja poszłam do domku, załamana, wyciagłam po raz kolejny reke i zostałam znow olana.
jestem pewna ze mnie kocha, ze chce byc ze mna, tylko nie wiem dlaczego ostatnio tak bardzo odeszlam na dalszy plan!! nasze rozmowy ograniczaja sie do rozmow o rybkach i jego pracy, ja problemow nie mam, moje problemy i smutki sa spowodowane tym ze
a)mam okres
b)ubzdurałam sobie cos
c)szukam sobie problemow
d)zle spalam
e)biore tabletki (przeciwbolowe lub jakis antybiotyk)
Ja juz nie mam sily i nie wiem co mam dalej robic!!!

jestem pewna ze mnie kocha, ze chce byc ze mna, tylko nie wiem dlaczego ostatnio tak bardzo odeszlam na dalszy plan!! nasze rozmowy ograniczaja sie do rozmow o rybkach i jego pracy, ja problemow nie mam, moje problemy i smutki sa spowodowane tym ze
a)mam okres
b)ubzdurałam sobie cos
c)szukam sobie problemow
d)zle spalam
e)biore tabletki (przeciwbolowe lub jakis antybiotyk)
Ja juz nie mam sily i nie wiem co mam dalej robic!!!
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Ja wiem ze powieniec sie postarac, ale on tego nie wie, nie da mu sie tego wytlumaczyc!! naweto to ze pojechal z ojcem po cos do babci i zaprzepascil szanse na pogadanie zgonił na mnie!!! tragedia!

Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
- Krzych(TenTyp)
- Weteran
- Posty: 1848
- Rejestracja: 25 lis 2004, 12:51
- Skąd: Bydgoszcz
- Płeć:
Przeczekaj i jeszcze raz przeczekaj .... Aż sie zoriętuje ze naprawdę coś z nim nie tak
Polecam kuracje olewającą.... Działa w obie strony GWARANTUJE
Leprzy od patex super fix... Nie odlepi sie od ciebie 
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Polecam kuracje olewającą.... Działa w obie strony GWARANTUJE
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
H, man runs over a woman in his car, whos fault is?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
Well...
Why is the man...
Driveing in the kitchen ?
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
SET pisze:charlie81 pisze:Bez sensu jest ciagnac cos na sile tylko dlatego, ze trwalo "tyle lat"... Jezeli nie jest juz tak jak dawniej, to nie mozna spedzac dlugich miesiecy na ludzeniu sie ze kiedys znowu bedzie tak jak przez okres najwiekszej swietnosci...
to bolesna prawda
Ale jednocześnie nie każdy powazniejszy kryzys musi oznaczać koniec.
Jednak tylko gdy obie strony go widzą i chcę poprawić, coś z tego może wyjść.
A w tym przypadku raczej widzenie problemu jest jednostronne
Trzymaj sie Jasta!
wczoraj jeszcze raz porozmawialismy, wyjasnilismy wszytsko i mam nadzieje ze teraz bedzie dobrze!! jezeli pojawi sie jeszcze jedna taka sytuacja jaka byla teraz to jzu chyba tego nieprzejdziemy!! mam nadzieje ze mlody zrozumial swoje bledy i nie powtorzy ich wiecej 
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
Jasta20 pisze:wczoraj jeszcze raz porozmawialismy, wyjasnilismy wszytsko i mam nadzieje ze teraz bedzie dobrze!! jezeli pojawi sie jeszcze jedna taka sytuacja jaka byla teraz to jzu chyba tego nieprzejdziemy!! mam nadzieje ze mlody zrozumial swoje bledy i nie powtorzy ich wiecej
jak solidnie mu przetłumaczyłaś to powinien jeśli znowu tak bedzie to wiesz ....... - lipa po prostu:(
mam nadzieje ze przetłumaczylam mu co i jak i na dobre sobie zapamieta moje slowa
a jak nie to......... przeciez pełno tego kwiatu na tym swiatku
:)
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
niby jest dobrze juz, ale obawiam sie czy to przypadkiem nie bedzie zmiana na tydzien i znow sie zacznie to samo, wiec wtedy chyba pozostaje mi powiedziec "sija":)
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
Jasta20 pisze:niby jest dobrze juz, ale obawiam sie czy to przypadkiem nie bedzie zmiana na tydzien i znow sie zacznie to samo, wiec wtedy chyba pozostaje mi powiedziec "sija"
Jasta tak czytajac ten post mam wrazenie ze Tobie juz chyba nie zalezy tak bardzo. Masz wrazenie ze on sie nie zmieni i chyba pogodzilas sie juz z tym ze to moze byc koniec.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
" Ta jedyna do końca życia?"
czytam i czytam all od poczatku hmmmmm
sluchajcie kochani
dlaczego z gory zakladacie ze milosc sie skonczy, ze sie zmieni, ze chemia przestanie dzialac ?
dlaczego sprowadzacie to do stereotypu oklepanej milosci ktora wlasnie ma gdzies swoj koniec ?
swiat jest tak rozny, ludzie sa tak rozni, zakochane parki sa tak rozne
nie tworzmy szablonow na zycie
po co to katalogowac
co z tego ze wiekszosc populacji nie zostaje do konca zycia ze swoja pierwsza miloscia
co z tego ze jest tyle rozwodow
co z tego ze ktos sobie wymyslil ze milosc sie konczy
badzmy soba, trzymajmy wlasne zycie w garsci za jajka
bo to jest NASZE ZYCIE ktore w koncu trzeba wyrwac z tego oklepanego swiata stereotypow, szablonow, schematow
podsumowujac
dla ludzi podlaczonych do tej "macierzy" uproszczen, wszechwyjasnien, wszechwiedzacego katalogu zycia milosc kiedys sie skonczy bo sa swiecie przekonani ze to nastapi,
dla tych co maja to w d..pie bedzie trwac wiecznie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
p.s.
nie zapominajmy o poswieceniu, naszym i tej drugiej poloweczki jabluszka
czytam i czytam all od poczatku hmmmmm
sluchajcie kochani
dlaczego z gory zakladacie ze milosc sie skonczy, ze sie zmieni, ze chemia przestanie dzialac ?
dlaczego sprowadzacie to do stereotypu oklepanej milosci ktora wlasnie ma gdzies swoj koniec ?
swiat jest tak rozny, ludzie sa tak rozni, zakochane parki sa tak rozne
nie tworzmy szablonow na zycie

po co to katalogowac
co z tego ze wiekszosc populacji nie zostaje do konca zycia ze swoja pierwsza miloscia
co z tego ze jest tyle rozwodow
co z tego ze ktos sobie wymyslil ze milosc sie konczy
badzmy soba, trzymajmy wlasne zycie w garsci za jajka
bo to jest NASZE ZYCIE ktore w koncu trzeba wyrwac z tego oklepanego swiata stereotypow, szablonow, schematow
podsumowujac
dla ludzi podlaczonych do tej "macierzy" uproszczen, wszechwyjasnien, wszechwiedzacego katalogu zycia milosc kiedys sie skonczy bo sa swiecie przekonani ze to nastapi,
dla tych co maja to w d..pie bedzie trwac wiecznie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
p.s.
nie zapominajmy o poswieceniu, naszym i tej drugiej poloweczki jabluszka
zalezy mi i to bardzo, to jest wkoncu 5 lat, zbyt wiele nad soba pracowalismy, zbyt wiele przeszlismy razem i staram sie jakimis sposobami dac mu do myslenia! bo jego zachwanie w ostatnim czasie jest naganne, mam nadzieje ze taki kubel zimnej wody troche go ocucił i zacznie wkoncu myslec jak facet a nie jak 5 letni chlopiec zafascynowany rysorakami
[ Dodano: 2005-04-22, 22:31 ]
No włąsnie, ja sie poswiecam i to az za bardzo, szarpie sobie nerwy, staram sie naprawiac, wyciagac reke, rozmawiam o tym ze jest zle, ze cos sie zczyna psuc a on..... mysli ze kupi mi jakis prezencik raz na miesiac i wszytsko naprawi, nie stara sie nic, nie rozmawia, a jezeli jzu rozmawia to o rybkach i o pracy, ja kazda wolna chwile poswiecam jemu, a on kazda swoja wolna chwile poswieca swojemu akwarium, po prostu zachowuje sie jak gowniarz, co dostał rysoraczka i ma wszytsko w dupie!!
[ Dodano: 2005-04-22, 22:31 ]
nie zapominajmy o poswieceniu, naszym i tej drugiej poloweczki jabluszka
No włąsnie, ja sie poswiecam i to az za bardzo, szarpie sobie nerwy, staram sie naprawiac, wyciagac reke, rozmawiam o tym ze jest zle, ze cos sie zczyna psuc a on..... mysli ze kupi mi jakis prezencik raz na miesiac i wszytsko naprawi, nie stara sie nic, nie rozmawia, a jezeli jzu rozmawia to o rybkach i o pracy, ja kazda wolna chwile poswiecam jemu, a on kazda swoja wolna chwile poswieca swojemu akwarium, po prostu zachowuje sie jak gowniarz, co dostał rysoraczka i ma wszytsko w dupie!!
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
jeden, jedyny na całe życie?
Od dłuższego czasu się zastanawiam, a przypominają mi o tym także niektóre wątki na tym forum.
Nie wiem... czy możliwe jest, aby niemal od razu spotkać tą właściwą osobę, przeżyć z nią wszystko, co pierwsze i trwać razem szczęśliwie do końca?
Phh, no pewnie są takie przypadki. Ale czy nie rodzi się wtedy chęć przekonania się, jak to jest być z innym?
Mam wrażenie, że osoby, które miały wcześniej kilku lub przynajmniej jednego partnera (i było to coś poważniejszego), bardziej pragną stabilizacji i kiedy spotkają już kogoś odpowiedniego, będą silnie przekonani o swoich uczuciach. Na podstawie nabytych doświadczeń potrafią docenić to, co im się przytrafia i wiedzą, jak być powinno, a jak nie i co się najbardziej liczy.
A przypadek, który wymieniłam wcześniej? Jeśli myśli typu "ciekawe jak to jest z innym" pojawią się, to czy to się prędzej lub później skończy skokiem w bok lub rozstaniem? Pewnie można dalej tak trwać, ale podejrzewam, że ciągłe zastanawianie się nad tym i wyobrażanie tego sobie jest dosyć męczące. A przy tym ta świadomość, że nie chce się tego człowieka tracić, chciałoby się z nim dalej być.... ale jednak tej mocnej, żelaznej pewności trochę brakuje.
Bywa i tak, że z wymienionych powodów ktoś zrywa, a potem żałuje, bo przekonawszy się, jak to z tymi innymi jest, widzi, jak wiele stracił. Często jednak na powroty jest już za późno.
Człowiek zatem znajduje się między młotem a kowadłem: jeśli się nie przekona, prawdopodobnie cały czas go to będzie męczyć... Jeśli spróbuje, ryzykuje utratę czegoś bardzo ważnego.
Pojawia się też pytanie: czy takie myśli powinny w ogóle przychodzić do głowy w szczęśliwym związku?
Czy naprawdę trzeba ryzykować utratę czegoś, by rzeczywiście poznać jego wartość?
Zniżyć się, by się potem odbić?
Nie wiem... czy możliwe jest, aby niemal od razu spotkać tą właściwą osobę, przeżyć z nią wszystko, co pierwsze i trwać razem szczęśliwie do końca?
Phh, no pewnie są takie przypadki. Ale czy nie rodzi się wtedy chęć przekonania się, jak to jest być z innym?
Mam wrażenie, że osoby, które miały wcześniej kilku lub przynajmniej jednego partnera (i było to coś poważniejszego), bardziej pragną stabilizacji i kiedy spotkają już kogoś odpowiedniego, będą silnie przekonani o swoich uczuciach. Na podstawie nabytych doświadczeń potrafią docenić to, co im się przytrafia i wiedzą, jak być powinno, a jak nie i co się najbardziej liczy.
A przypadek, który wymieniłam wcześniej? Jeśli myśli typu "ciekawe jak to jest z innym" pojawią się, to czy to się prędzej lub później skończy skokiem w bok lub rozstaniem? Pewnie można dalej tak trwać, ale podejrzewam, że ciągłe zastanawianie się nad tym i wyobrażanie tego sobie jest dosyć męczące. A przy tym ta świadomość, że nie chce się tego człowieka tracić, chciałoby się z nim dalej być.... ale jednak tej mocnej, żelaznej pewności trochę brakuje.
Bywa i tak, że z wymienionych powodów ktoś zrywa, a potem żałuje, bo przekonawszy się, jak to z tymi innymi jest, widzi, jak wiele stracił. Często jednak na powroty jest już za późno.
Człowiek zatem znajduje się między młotem a kowadłem: jeśli się nie przekona, prawdopodobnie cały czas go to będzie męczyć... Jeśli spróbuje, ryzykuje utratę czegoś bardzo ważnego.
Pojawia się też pytanie: czy takie myśli powinny w ogóle przychodzić do głowy w szczęśliwym związku?
Czy naprawdę trzeba ryzykować utratę czegoś, by rzeczywiście poznać jego wartość?
Zniżyć się, by się potem odbić?
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
ptaszek pisze:Czy naprawdę trzeba ryzykować utratę czegoś, by rzeczywiście poznać jego wartość?
Nie. Ala taka natura niektórych, że mimo iż wiedzą o ogniu, który parzy... i tak wszadzą tą łapę do ogniska. A potem... często jest za późno na powrót do stanu wyjściowego. I niekończące się jęki.
Nie psuć tego co dobre! Odkrywanie nieznanego zostawić odkrywcom

Gdzieś to kiedyś już było, najwyżej się przeniesie
KOCHAJ...i rób co chcesz!
-
- Zaglądający
- Posty: 19
- Rejestracja: 22 mar 2006, 10:58
- Skąd: Śląskie
- Płeć:
Znam parę, która poznała się w wieku 15 lat, dziś mają po 24 i są szczęśliwym małżeństwem. Ani on, ani ona nie myśleli o "skokach w bok", po prostu mocno się kochali. Jeśli z kimś jesteś i jest to szczere, nie myślisz, jak by to było z innym. Taka już jednak ludzka natura, że zakazany owoc kusi i nie wszystkim się udaje. Czyja to wina? Chyba presji otoczenia. Jeśli widzi się, że większość znajomych była w kilku związkach i spędza się z nimi sporo czasu, to taka perspektywa wydaje się kusząca. Czy zwycięży miłość, czy pokusa - to już zależy od siły uczucia. I od tego, czy to naprawdę uczucie, czy tylko zauroczenie.
Najpiękniejsze jest to, że najlepsze lata dopiero przed nami!
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Nie powinny, al eszczesliwy zwiazek to i wzloty i upadki, czesem chwile gorsze, zwatpienia i wtedy wpadaja takie mysli i robia sieczke z mozgu albo sie zagnieżdżaja i coraz bardziej gnębią.ptaszek pisze:zy takie myśli powinny w ogóle przychodzić do głowy w szczęśliwym związku?
Człowiek ma to do siebie, ze nie docenia tego co ma.Jesli ma to stale to sie przyzwyczaja juz nie pamieta jak bylo przed poznaniem tej osoby i ile wniosła w nasze zycie. Niesety tak jest. Ale czasem wystarczą innych przykłady. Wystarczy rozłaka wyjazdowa i historyjki paru kolezanek zeby zobaczyc jak inni moga miec źle i z jaka wspaniała osoba my jestesmy. Ale to nie zawsze działa. Czasem to za mało.ptaszek pisze:Czy naprawdę trzeba ryzykować utratę czegoś, by rzeczywiście poznać jego wartość?
ptaszek pisze:A przypadek, który wymieniłam wcześniej? Jeśli myśli typu "ciekawe jak to jest z innym" pojawią się, to czy to się prędzej lub później skończy skokiem w bok lub rozstaniem? Pewnie można dalej tak trwać, ale podejrzewam, że ciągłe zastanawianie się nad tym i wyobrażanie tego sobie jest dosyć męczące.
Ja nie wiem, ale ja nie mam takich mysli. Po prostu nie jestem osoba, ktora cos pali w srodku i az korci ,zeby sprobowac, zmienic cos. Nie jestem typem ryzykantki.
Jak mi dobrze, to mi dobrze i nie potrzebuje nic zmieniac
Mialam kilku przed NIM, ale w sumie kilkumiesiecznie, niezbyt powazne zwiazki.
ptaszek pisze:Czy naprawdę trzeba ryzykować utratę czegoś, by rzeczywiście poznać jego wartość?
"Aby pokochać jakąś rzecz, wystarczy sobie powiedzieć, że można ją utracić".
Nie trzeba probowac
Yasmine pisze:Ja nie wiem, ale ja nie mam takich mysli. Po prostu nie jestem osoba, ktora cos pali w srodku i az korci ,zeby sprobowac, zmienic cos. Nie jestem typem ryzykantki.
Jeszcze do niedawna miałem odwrotny charakter do Twojego...tzn. korcilo mnie, żeby spróbować z kimś innym, ale na szczęście przejrzałem na oczy

<browar>Yasmine pisze:Jak mi dobrze, to mi dobrze i nie potrzebuje niz zmieniac .
ptaszek pisze:Czy naprawdę trzeba ryzykować utratę czegoś, by rzeczywiście poznać jego wartość?
Niestety, czasami tak jest...

Ptaszka uwielbiam czytac
Nie wiem jak to jest... ja nie chcialem probowac szukac itd. Bylem kurewsko szczesliwy z hyhyhowa, byla w sumie moja pierwsza bardzo powazna partnerka no i ... DUPA
I teraz chce mi sie jak najwiecej kobiet sprawdzic i nie tylko pod wzgledem seksu choc rowniez. I co ja zrobie? Moze to wlasnie mialo mi otworzyc oczy.
Jak wyprobuje z 10 to obiecuje ze zaloze topic w ktorym wszystko opowiem
I mimo ze do tej pory bylem staly w tym co robie tzn nie potrzebowalem nic innego przy niej, wydaje mi sie ze to sie zmieni o 180 stopni:)
Dziewczyna mnie chyba troche zepsula:D
A moze znormalnialem?
Tak czy siak, po co sie nad tym zastanawiac, czlowieka poznaje sie po czynach, okaze sie czy jestem skorwiel czy nie
Nie wiem jak to jest... ja nie chcialem probowac szukac itd. Bylem kurewsko szczesliwy z hyhyhowa, byla w sumie moja pierwsza bardzo powazna partnerka no i ... DUPA
I teraz chce mi sie jak najwiecej kobiet sprawdzic i nie tylko pod wzgledem seksu choc rowniez. I co ja zrobie? Moze to wlasnie mialo mi otworzyc oczy.
Jak wyprobuje z 10 to obiecuje ze zaloze topic w ktorym wszystko opowiem
I mimo ze do tej pory bylem staly w tym co robie tzn nie potrzebowalem nic innego przy niej, wydaje mi sie ze to sie zmieni o 180 stopni:)
Dziewczyna mnie chyba troche zepsula:D
A moze znormalnialem?
Tak czy siak, po co sie nad tym zastanawiac, czlowieka poznaje sie po czynach, okaze sie czy jestem skorwiel czy nie
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Mysiorek pisze:Gdzieś to kiedyś już było, najwyżej się przeniesie
http://agnieszka.com.pl/forum_php/viewtopic.php?t=2814
Ja powiem z doświadczenia: pierwszy partner to cos w rodzaju dowartościowania. Prędzej, czy pozniej chce sie mieć porownanie. A dwóch srok za ogon łapać nie zamierzam, bo uważam ze to krzywdzące.
Polecam serwis dla zaginionych i znalezionych zwierzaków http://zaginiony-znaleziony.pl/
-
- Zaglądający
- Posty: 19
- Rejestracja: 22 mar 2006, 10:58
- Skąd: Śląskie
- Płeć:
Znam pary, które poznały się w wieku 14 - 15 lat, cały czas były ze sobą i dziś to szczęśliwe małżeństwa, ale to wyjątki. Problem tkwi w tym, że nie potrafimy docenić tego co mamy. Człowiek po pewnym czasie zaczyna sobie za dużo wyobrażać, myśleć, kombinować. Nasza inteligencja jest potężną bronią, lecz jeśli skierujemy ją w złą stronę, możemy wiele stracić. Tak naprawdę sami rozbijamy swoje związki, na własne życzenie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Szczegół po szczególe, coś zaczyna nie grać, a potem problem powoli się pogłębia i nieszczęście gotowe. Jaki na to sposób? Chyba... za dużo nie myśleć, nie podejrzewać, nie czepiać się, po prostu: total luz. Tylko, że czasem są niestety podstawy, by się czepiać, bo ludzie są różni i dotyczy to obojga płci. I koło się zamyka...nie wszyscy mają szczęście w związkach. I jeszcze jedno: nie wierzę w układy partnerskie, które zaczynają się seksem. Prędzej czy później się wypalą, gdy jedna i druga osoba zechce spróbować czegoś nowego. Jeśli miłość, to raczej oparta na głębokim, wewnętrznym porozumieniu i harmonii, ale do tego potrzeba czasu.
Najpiękniejsze jest to, że najlepsze lata dopiero przed nami!
Hyhy -> a w jakim celu chcesz te dziewczyny wypróbować? co ma Ci to dać? pytam z ciekawości.... a może jeszcze sam nie znasz odpowiedzi?
Jeśli będą to luźne relacje z obydwu stron, to spox... ale proszę, uważaj
znam takiego jednego, co go panna zraniła i po tym zaczął "wypróbowywać" inne dziewczyny... biedne, leczyły się z tego kilka lat i strasznie cierpiały... jedne to miały w nosie, ale wiele z nich niestety bardzo to przeżywało, pytanie tylko: za co? przecież niczemu nie były winne.
[ Dodano: 2006-03-25, 15:39 ]
jakoś się fatalnie z tym wszystkim czuję...
taki ucisk w klatce piersiowej....... nie wiem, co mam robić........
Jeśli będą to luźne relacje z obydwu stron, to spox... ale proszę, uważaj

[ Dodano: 2006-03-25, 15:39 ]
jakoś się fatalnie z tym wszystkim czuję...
taki ucisk w klatce piersiowej....... nie wiem, co mam robić........
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 388 gości