Jakie macie stosunki z przyszłymi tesciami....
Moderator: modTeam
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Może i tak, ale inaczej nie mogę.
Starałam się normalnie jakoś do tego podejść. Może pojechać, pogadać. Ale wynikła tuż przed moim weekendowym przyjazdem pewna sytuacja, która mnie zapieniła na ponad tydzień w związku z tą kobieta.
Nie potrafię. A to, ze tu to pisze mi chociaż pomaga, bo sie nie wkurzam na moje Słonko itd. Władowywuję się.
A z tym batem - zdaję sobie z tego sprawę.
Starałam się normalnie jakoś do tego podejść. Może pojechać, pogadać. Ale wynikła tuż przed moim weekendowym przyjazdem pewna sytuacja, która mnie zapieniła na ponad tydzień w związku z tą kobieta.
Nie potrafię. A to, ze tu to pisze mi chociaż pomaga, bo sie nie wkurzam na moje Słonko itd. Władowywuję się.
A z tym batem - zdaję sobie z tego sprawę.

rodzina to rodzina.
dokladnie MRT!!! dokladnie :564:
bardzo mi smutno z zaistnialej sytuacji i staram sie temu zarazdzic jakos ale...
:567:Moon jest cholernie uparta...
Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
ja Moon doskonale rozumiem i wiem ze nie ma najmniejszej ochoty podejsc do mamy Kurka i wyjasnic to i owo, wiem to z wlasnego doswiadczenia, ja tez nie mam najmniejszej ochoty patrzec na maoich przyszłych tesciow!!! moze kiedys to zrozumiem, ze to ja powinnam pierwsza pogadac i wyjsnic to i owo, ale narazie poki co nie mam na to ochoty, najmniejszej!
wlasciwie to jego rodziece nic do mnie nie maja, tesciu czesto przedstawial mnie znajomym czy rodzince na jakis rodzinnych imprezkach ze jestem jego synowa i tak dalej, tesciowa tez na mnie zlego slowa nie powiedziała, ale tyle co ja sie nasluchalam przypadkiem o moim mlodym, co on na niego mowil to na sama mysl o nich otwiera mi sie scyzoryk w kieszeni!!!
wlasciwie to jego rodziece nic do mnie nie maja, tesciu czesto przedstawial mnie znajomym czy rodzince na jakis rodzinnych imprezkach ze jestem jego synowa i tak dalej, tesciowa tez na mnie zlego slowa nie powiedziała, ale tyle co ja sie nasluchalam przypadkiem o moim mlodym, co on na niego mowil to na sama mysl o nich otwiera mi sie scyzoryk w kieszeni!!!
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Kurek>A Twje "staranie się" kończy sie kolejna awanturą i wprost przeciwnym skutkiem.
Ja jeszcze sie nagiąc nie mogę, nie potrafie się zmusić.
Poza kiedyś, za jakiś czas...
Ależ Mrto ja tego od niej nie oczekuje i wpręcz jestem wdzięczna, że nie pcha jeszcze bardziej swoich macek w moim kierunku.
Bo problem tkwi w tym, że ja nie chce "ugody" ani tez tego co jest. Po prostu nie chcę myślec, ze ona jest i że znów coś knuje.
Chcę się od tej kobiety uwolnić i od jej manipulacji.
Doszłam już przynamniej do tego, ze sie nie wtracam (a raczej sie staram) w jej uklady z Kurkiem. Niech oni robią sobie co chcą. Ich sprawa, ich relacje.
Ale jeśli to wychodzi po za ich relacje i dotyka naszego zwiazku lub mnie samej to piana na buzi się pojawia, rozum się wyłącza...
Może to zadanie kiedyś rozwiążę. Na razie chce je zostawić na bardziej sprzyjajacy czas ku temu.
Ja jeszcze sie nagiąc nie mogę, nie potrafie się zmusić.
Poza kiedyś, za jakiś czas...
Ależ Mrto ja tego od niej nie oczekuje i wpręcz jestem wdzięczna, że nie pcha jeszcze bardziej swoich macek w moim kierunku.
Bo problem tkwi w tym, że ja nie chce "ugody" ani tez tego co jest. Po prostu nie chcę myślec, ze ona jest i że znów coś knuje.
Chcę się od tej kobiety uwolnić i od jej manipulacji.
Doszłam już przynamniej do tego, ze sie nie wtracam (a raczej sie staram) w jej uklady z Kurkiem. Niech oni robią sobie co chcą. Ich sprawa, ich relacje.
Ale jeśli to wychodzi po za ich relacje i dotyka naszego zwiazku lub mnie samej to piana na buzi się pojawia, rozum się wyłącza...
Może to zadanie kiedyś rozwiążę. Na razie chce je zostawić na bardziej sprzyjajacy czas ku temu.
Moon> Aż Kurek będzie miał dosyć szarpaniny między Tobą a mamą? Może też i o nim pomyśl, a nie o swoim samopoczuciu.
Ludzie różne rzeczy gadają, potem gadają inne. A stosunki z rodzicami to jest jedna z tych rzeczy, które należy załatwić na początku. Choćby po to, żeby kiedyś bronili Waszego związku w razie kryzysu, a nie dolewali oliwy do ognia. Bo zdanie rodziny bardzo często jest decydujące w momencie, kiedy człowiek się waha. Nie przyjaciół, tylko właśnie rodziny.
Im dalej, tym gorzej i trudniej.
Ludzie różne rzeczy gadają, potem gadają inne. A stosunki z rodzicami to jest jedna z tych rzeczy, które należy załatwić na początku. Choćby po to, żeby kiedyś bronili Waszego związku w razie kryzysu, a nie dolewali oliwy do ognia. Bo zdanie rodziny bardzo często jest decydujące w momencie, kiedy człowiek się waha. Nie przyjaciół, tylko właśnie rodziny.
Im dalej, tym gorzej i trudniej.
- ___ToMeK___
- Uzależniony
- Posty: 348
- Rejestracja: 23 sie 2004, 22:57
- Skąd: pomorze / WLKP
- Płeć:
osobiscie mam bardzo dobre stosunki z "tesciami"
, lubia mnie, ufaja mi. W ogole sa spox
.
moon, moze ona po prostu Cie nie lubi? Moi rodzice nie trawili (z pewnych wzgledow) mojej ex i za nic w swiecie chyba by jej nie polubili. Po prostu im nie odpowiadala i nie chcieliby miec takiej synowej. A powinnas wiedziec, ze w przyszlosci stosunki z tesciami moga miec spory wplyw na Wasze zycie, negatywny wplyw
.
moon, moze ona po prostu Cie nie lubi? Moi rodzice nie trawili (z pewnych wzgledow) mojej ex i za nic w swiecie chyba by jej nie polubili. Po prostu im nie odpowiadala i nie chcieliby miec takiej synowej. A powinnas wiedziec, ze w przyszlosci stosunki z tesciami moga miec spory wplyw na Wasze zycie, negatywny wplyw
0101010001101111011011010110010101101011001000000100011101100101011100100110101101100101
-.-. .. . -.- .- .-- --- ... -.-. / .--. .. . .-. .-- ... --.. -.-- -- / -.- .-. --- -.- .. . -- / -.. --- / .--. .. . -.- .-.. .- / ---... .--.
-.-. .. . -.- .- .-- --- ... -.-. / .--. .. . .-. .-- ... --.. -.-- -- / -.- .-. --- -.- .. . -- / -.. --- / .--. .. . -.- .-.. .- / ---... .--.
moja mama nie nie lubi moon
na poczatku moja mama dawala ciuchy itp
ale jak byscie sie czuli gdyby wasza przyszla synowa unikala was jak ognia?
przychodzi kiedy was nie ma albo wcale nie przychodzi itp?
tez byscie sie zniechecili... :567:
na poczatku moja mama dawala ciuchy itp
ale jak byscie sie czuli gdyby wasza przyszla synowa unikala was jak ognia?
przychodzi kiedy was nie ma albo wcale nie przychodzi itp?
tez byscie sie zniechecili... :567:
Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
z kim jak z kim, ale z rodzinką trzeba starac się żyć dobrze, jak sobie nie przypadacie do gustu, to przynajmniej nie wchodzcie sobie w droge. Skoro nie mozecie sie zaprzyjaznic z tesciową, to przynajmnije nie badzcie wrogami. Znaczenia rodziny sie nie docenia, do czasu kiedy staje sie potrzebna.... Z drugiej strony nie dziwie Ci sie Moon ze sie wkurzasz, moim zdaniem wina lezy tez troche po stronie Kurka ( sorki Kurek
:564: ) , bo skoro widzi jak jest to powinien stawać po twojej stronie, i jesli zdarzaja sie takie akcje ze jego mama dzwoni do niego o jakas pierdole w zcasie gdy macie romantyczna kolacje to powinien jej zwrocic uwage i juz. Nie ma w koncu 15 lat
Cuda się zdarzają. Co potwierdzi każdy programista
pozdrawiam
pozdrawiam
Kurek, masz Ty cierpliwość, chłopie!
Pierwsze spotkanie mojej mamy z moim facetem było koszmarne. Kompletnie go olała, bo była przeciwna. Potem się opamiętała, to on się obraził. Dziesięć razy zapraszała na obiad, a on jakoś nie skorzystał. Miesiąc temu mama mi powiedziała: "Słuchaj, co było z mojej strony na początku, to było, ale ja już wystarczająco dużo razy rękę wyciągałam. Więcej nie będę, bo też mam swoją godność, a gnojek mi nie będzie fochów stroił. Możesz sobie życie układać, życzę szczęścia, ale od teraz twój facet, choćby nawet twoim mężem został, dla mnie nie istnieje. I pamiętaj, że partner, który ma w dupie twoją rodzinę, nigdy nie będzie dobrym mężem, bo skoro twojej rodziny nie szanuje, to i ciebie do końca uszanować nie potrafi". To samo powtórzyła mi babcia.
Wróciłam do domu, wygarnęłam mu, co o tym myślę. Chyba się przestraszył, bo zobaczył, że przegiął z tymi fochami. Sam się zaczął pchać na obiad.
Od tamtej pory odbyły się trzy obiady, poza tym wpadliśmy kiedyś znienacka w ciągu dnia głodni jak psy, to nas nakarmiła i herbatkę wypiliśmy, rozmawiają ze sobą przez telefon i... w końcu jest normalnie. I nikt już nie pamięta, jak moja mama stała pod jego pracą i czekała, aż wyjdzie, żeby z nim porozmawiać.
I wiecie, coś w tym jest: jeśli ktoś nie potrafi uszanować mojej rodziny, to i mnie nie będzie szanował. Bo to moja rodzina!
I to właściwie już bardziej do Kurka było niż do Moon.
Moon> Nie przegnij, bo nie wiadomo, czy już nie jest za późno.
Pierwsze spotkanie mojej mamy z moim facetem było koszmarne. Kompletnie go olała, bo była przeciwna. Potem się opamiętała, to on się obraził. Dziesięć razy zapraszała na obiad, a on jakoś nie skorzystał. Miesiąc temu mama mi powiedziała: "Słuchaj, co było z mojej strony na początku, to było, ale ja już wystarczająco dużo razy rękę wyciągałam. Więcej nie będę, bo też mam swoją godność, a gnojek mi nie będzie fochów stroił. Możesz sobie życie układać, życzę szczęścia, ale od teraz twój facet, choćby nawet twoim mężem został, dla mnie nie istnieje. I pamiętaj, że partner, który ma w dupie twoją rodzinę, nigdy nie będzie dobrym mężem, bo skoro twojej rodziny nie szanuje, to i ciebie do końca uszanować nie potrafi". To samo powtórzyła mi babcia.
Wróciłam do domu, wygarnęłam mu, co o tym myślę. Chyba się przestraszył, bo zobaczył, że przegiął z tymi fochami. Sam się zaczął pchać na obiad.
Od tamtej pory odbyły się trzy obiady, poza tym wpadliśmy kiedyś znienacka w ciągu dnia głodni jak psy, to nas nakarmiła i herbatkę wypiliśmy, rozmawiają ze sobą przez telefon i... w końcu jest normalnie. I nikt już nie pamięta, jak moja mama stała pod jego pracą i czekała, aż wyjdzie, żeby z nim porozmawiać.
I wiecie, coś w tym jest: jeśli ktoś nie potrafi uszanować mojej rodziny, to i mnie nie będzie szanował. Bo to moja rodzina!
I to właściwie już bardziej do Kurka było niż do Moon.
Moon> Nie przegnij, bo nie wiadomo, czy już nie jest za późno.
moja mama powiedziala wlasnie cos w tym stylu... :567:ja już wystarczająco dużo razy rękę wyciągałam. Więcej nie będę, bo też mam swoją godność, a gnojek mi nie będzie fochów stroił. Możesz sobie życie układać, życzę szczęścia, ale od teraz twój facet, choćby nawet twoim mężem został, dla mnie nie istnieje. I pamiętaj, że partner, który ma w dupie twoją rodzinę, nigdy nie będzie dobrym mężem, bo skoro twojej rodziny nie szanuje, to i ciebie do końca uszanować nie potrafi"
no i niestety czesciowo musze jej przyznac racje... :567:
moon nie ma zadnych podstaw jej nielubienia!
Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Dla mnie rodzina (czyli to co mam w domu) to kilkoro ludzi, którzy się izolują, mają problemy i nie chcę zrozumiec drugiej osoby, bo nieby po co?
Święta i sotkania rodzinne to najgorszy czas.
U mnie po 13 lat ludzie mieszkający pod jednym dachem potrafili ze sobą nie rozmawiać.
Ja znam tylko taki układ rodzinny, nauczyłam sie w nim byc i w końcu czuję się w tym dobrze.
Nie traktuje matki Kurka jako rodziny (przyszłej) tylko jako kobiete, która go na świat wydała. I nic więcej.
Rozumiem, że dla niego to przykra sytuacja, ale ja nie chcę przyjeźdżac i sztucznie się uśmiechać przed kimś kogo nie znosze.
Poza tym matka Kurka jako synowa mnie nie traktuje, bo cały czas ma nadzieję, że pójde sobie precz a synek zostanie tylko z nią.
Święta i sotkania rodzinne to najgorszy czas.
U mnie po 13 lat ludzie mieszkający pod jednym dachem potrafili ze sobą nie rozmawiać.
Ja znam tylko taki układ rodzinny, nauczyłam sie w nim byc i w końcu czuję się w tym dobrze.
Nie traktuje matki Kurka jako rodziny (przyszłej) tylko jako kobiete, która go na świat wydała. I nic więcej.
Rozumiem, że dla niego to przykra sytuacja, ale ja nie chcę przyjeźdżac i sztucznie się uśmiechać przed kimś kogo nie znosze.
Poza tym matka Kurka jako synowa mnie nie traktuje, bo cały czas ma nadzieję, że pójde sobie precz a synek zostanie tylko z nią.
Ale nawet nie starasz się, żeby jak synową Cię zaczęła traktować. Jakim cudem miała to robić od razu? Bo syn przyprowadził panienkę do domu, to ona ma od razu jak synową traktować? Na to trzeba czasu, bo dziś ta, jutro inna - kto to wie, a trudno za każdym razem jak do synowej podchodzić.
To, że Ty znasz taki a nie inny układ rodzinny, to nie znaczy, że masz stwarzać podobny dalej. Zamiast starać się stworzyć fajne, normalne relacje, to Ty nie. I Kurka w kiepskiej sytuacji stawiasz - bez sensu.
To, że mama jest przeciwna temu, żeby syn się prowadzał z dziewczyną, to często spotykane zjawisko. Żebyś Ty wiedziała, ile mój eks się w liceum nasłuchał! Ile ja się nasłuchałam! I co z tego? To jest jeden z elementów związku, dopóki wszyscy nie zobaczą, że to naprawdę na poważnie.
I jeszcze coś: z matką nie wygrasz. Dopóki chodzi o pierdoły, to jesteś najwazniejsza, ale w razie ostrego konfliktu - koniec końców przegrasz, choćby bumerangiem miało wrócić za parę lat. Jeśli nie przegrasz, to znaczy że Kurek jest frajer.
To, że Ty znasz taki a nie inny układ rodzinny, to nie znaczy, że masz stwarzać podobny dalej. Zamiast starać się stworzyć fajne, normalne relacje, to Ty nie. I Kurka w kiepskiej sytuacji stawiasz - bez sensu.
To, że mama jest przeciwna temu, żeby syn się prowadzał z dziewczyną, to często spotykane zjawisko. Żebyś Ty wiedziała, ile mój eks się w liceum nasłuchał! Ile ja się nasłuchałam! I co z tego? To jest jeden z elementów związku, dopóki wszyscy nie zobaczą, że to naprawdę na poważnie.
I jeszcze coś: z matką nie wygrasz. Dopóki chodzi o pierdoły, to jesteś najwazniejsza, ale w razie ostrego konfliktu - koniec końców przegrasz, choćby bumerangiem miało wrócić za parę lat. Jeśli nie przegrasz, to znaczy że Kurek jest frajer.
dzieki mrt ale moja mama wcale nie byla przeciwna naszemu zwiazkowi...
kupowala dla moon jakies ciuszki itp z niczym nie bylo problemu
ale zaczela sie irytowac kiedy moon totalnie ja olewala...
przychodzi tylko kiedy jej nie ma, a na swieta wcale nie przyszla...
ostatnio u mnie byla na sylwestra a ma do mnie 3km (2 przystanki autobusem ktory jezdzi co jakies 20 minut...)
rozumiem ze matura i te sprawy ale...
kupowala dla moon jakies ciuszki itp z niczym nie bylo problemu
ale zaczela sie irytowac kiedy moon totalnie ja olewala...
przychodzi tylko kiedy jej nie ma, a na swieta wcale nie przyszla...
ostatnio u mnie byla na sylwestra a ma do mnie 3km (2 przystanki autobusem ktory jezdzi co jakies 20 minut...)
rozumiem ze matura i te sprawy ale...

Zamykam oczy i udaje ze nie widze...
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
Zatykam uszy i udaje ze nie slysze...
Zamykam serce i udaje ze nie czuje...
To nie jest yba najlepsza modlitwa...
.:LZY:.
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
a ja mam bardzo dobre układy z rodzinka mojego chłopaka. Z mamą w sumie moge pogadać, z tatą tak samo , brat jest rzadko w domu - ale widać, że nie maja nic przeciwko jak przychodze, sa bardzo przyjaznie nastwieni, żadnych stresujacych sytuacji nie mialam z ich strony. Lubie tam przychodzic, bo widac, że traktuja mnie juz tam nie jak kogos obcego a raczej "swojaka":)
W sumie wole sie spotykac u Krzysztofa, bo u mnie ciagle mama chce zebysmy cos jedli albo jak chca wejsc to nie czekaja na prosze, itd ... u niego mamy 100% prytawnosc. Ale moi rodzice bardzo lubia go, maja bardzo dobre zdanie i sa zadowoleni z mojego wyboru - ze moim partnerem jest facet, ktory tupnie noga jak mu cos nie pasuje i ze da sobie rade ze wszystkim. Tata ceni sobie jego zdanie, a mama go lubi - bo widzi jak ja sie ciesze jak do niego ide albo jak on do nas przychodzi
W sumie wole sie spotykac u Krzysztofa, bo u mnie ciagle mama chce zebysmy cos jedli albo jak chca wejsc to nie czekaja na prosze, itd ... u niego mamy 100% prytawnosc. Ale moi rodzice bardzo lubia go, maja bardzo dobre zdanie i sa zadowoleni z mojego wyboru - ze moim partnerem jest facet, ktory tupnie noga jak mu cos nie pasuje i ze da sobie rade ze wszystkim. Tata ceni sobie jego zdanie, a mama go lubi - bo widzi jak ja sie ciesze jak do niego ide albo jak on do nas przychodzi
I don`t like to hear I`m wrong when I`m right...
- megaziomek
- Entuzjasta
- Posty: 95
- Rejestracja: 05 sie 2004, 17:56
- Skąd: Prosto z PL
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Może i mam coś z głową, ale mi nie zależy żeby mnie jako synową traktowac zaczęła.
Może z nią nie wygram, ale walczyć tez nie chcę. W ogóle najchętniej to bym wybrała opcje "zniknij", ale to niemozliwe.
A co do dobrego traktowania z poczatku.
Pewnie po tym wszystkim nie uwierzycie, ale ja ją na początku naprawdę polubiłam. ! :547:
Wydawała się fajna i w ogóle.
Dopiero kiedy zauważyłam co się pod tym kryje :571:
Fałsz zwyły. Kazde jej posunięcie miało druga stronę. Za kazdym coś się kryło.
Po co chciała mieć dobry kontakt?Bo wroga lepiej poznac nie?A potem za jego pleckami łatwiej jest działac. I taki charakter miała jej życzliwość o czym się przekonałam jakoś po 4 czy 5 miesiącach bycia z Kurkiem.
Teraz może po cxześci jej chodzi o olewanie, ale w dużej mierze tez o to, że nie wie na czym stoi i jak ma działac w związku z tym.
Dobrze wiem, że powinnam się dla Kurka zmusić. Ale nie mogę. Dość się do wielu rzeczy zmuszam. I nie tylko jeśli chodzi o nasz zwiazek, ale o wszystko prawie co robię obecnie.
I w tej kwestii nie chcę, bo jeszcze nie czas na to, jeszcze nie mam siły.
Wiem, że teraz by to nie wyszło, a próby się się zakończyły kolejnymi kłótniami z Kurkiem.
Dla niego to powinnam wpadac raz w tygodniu na obiadek, ładnie się uśmiechac i sobie pogadać z nią czasem.
A ja nawet tego nie jestem w stanie zrobic. Bo po prostu :563: na myśl o tym.
Może z nią nie wygram, ale walczyć tez nie chcę. W ogóle najchętniej to bym wybrała opcje "zniknij", ale to niemozliwe.
A co do dobrego traktowania z poczatku.
Pewnie po tym wszystkim nie uwierzycie, ale ja ją na początku naprawdę polubiłam. ! :547:
Wydawała się fajna i w ogóle.
Dopiero kiedy zauważyłam co się pod tym kryje :571:
Fałsz zwyły. Kazde jej posunięcie miało druga stronę. Za kazdym coś się kryło.
Po co chciała mieć dobry kontakt?Bo wroga lepiej poznac nie?A potem za jego pleckami łatwiej jest działac. I taki charakter miała jej życzliwość o czym się przekonałam jakoś po 4 czy 5 miesiącach bycia z Kurkiem.
Teraz może po cxześci jej chodzi o olewanie, ale w dużej mierze tez o to, że nie wie na czym stoi i jak ma działac w związku z tym.
Dobrze wiem, że powinnam się dla Kurka zmusić. Ale nie mogę. Dość się do wielu rzeczy zmuszam. I nie tylko jeśli chodzi o nasz zwiazek, ale o wszystko prawie co robię obecnie.
I w tej kwestii nie chcę, bo jeszcze nie czas na to, jeszcze nie mam siły.
Wiem, że teraz by to nie wyszło, a próby się się zakończyły kolejnymi kłótniami z Kurkiem.
Dla niego to powinnam wpadac raz w tygodniu na obiadek, ładnie się uśmiechac i sobie pogadać z nią czasem.
A ja nawet tego nie jestem w stanie zrobic. Bo po prostu :563: na myśl o tym.
Rodzice mojego chlopaka sa w porzadku. Ojca widzialam tylko raz, ale mama jego jest naprawde zlota kobieta i nie raz pomogla mi i zrozumiala wtedy kiedy inna wziela by krzyz i swiecona wode i odpedzila od swojego syna jak najdalej.
moon, nie bedzie Ci lekko. Zakladajac ze bylabys kiedys pania kurkowa to ciezko sobie wyobrazic takie zycie. Dzieci tez do babci nie dopuscisz bo zla kobieta? Na swieta Kurka samego wyslesz do rodzicow? Az strach pomyslec jakie klotnie z tego moga byc.
moon, nie bedzie Ci lekko. Zakladajac ze bylabys kiedys pania kurkowa to ciezko sobie wyobrazic takie zycie. Dzieci tez do babci nie dopuscisz bo zla kobieta? Na swieta Kurka samego wyslesz do rodzicow? Az strach pomyslec jakie klotnie z tego moga byc.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Wiesz u mnie w rodzinie takie rzeczy co napisałas Sarah to w sumie standard. Ja w czymś takim (baaaaaaaardzo luźnych więzach rodzinnych zostałam wychowana) i jakos mnie to co napisałas nie mierzi wcale a wcale.
Przy tym założeniu, że gdybym teraz została panią Kurkową (tzn mając obecne podejście) to by dokładnie tak wygladało. I mało tego!Mi by to odpowiadało!
Przy tym założeniu, że gdybym teraz została panią Kurkową (tzn mając obecne podejście) to by dokładnie tak wygladało. I mało tego!Mi by to odpowiadało!
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- Leanan Sidhe
- Entuzjasta
- Posty: 127
- Rejestracja: 09 sty 2004, 19:42
- Skąd: Kraków
- Płeć:
moon pisze:Wiesz u mnie w rodzinie takie rzeczy co napisałas Sarah to w sumie standard. Ja w czymś takim (baaaaaaaardzo luźnych więzach rodzinnych zostałam wychowana) i jakos mnie to co napisałas nie mierzi wcale a wcale.
A powinno Cię mierzić...
Jak pięciolatek w przedszkolu- kumpel zabrał mi cukierka, więc i ja mu zabiorę i jeszcze w kolano kopnę, a co!!!
Moon, takie nastawienie do niczego nie prowadzi, uwierz.
Weź postaw się na miejscu Kurka, co on biedny czuć musi?...
Egoistką jesteś straszną w tej kwestii.
Kochasz Go? Pokochaj też i Jego rodzinę, chociaż podejrzewam jakie to straszne "wyrzeczenie" musi być.
Wiesz, ja też kiedyś kiedyś strzelałam fochy o ścianę z przytupem, bo brat nie taki, bo ojciec gbur a mama nie wiadomo co myśli.
Ale stanęłam na chwilę i się zastanowiłam... i wiesz co? Zaczyna być coraz lepiej, czego i Tobie życzę.
Yasmine pisze:moon pisze:Mogłabym jej np na święta wysłac kartkę z życzeniami albo list z załączonym zdjęciem wnuka i po sprawie
Moon no troche przesadzasz. Czy babcia nie ma prawa widziec sie z wnukiem
jak dla mnie to ona całkiem przegina :551:
patrząc na Kurka, nie wydaje mi się żeby kobieta zepsuta do szpiku kosci mogła wychowac kogos, kto tak się tym wszystkim przejmuje
sama sobie jesteś winna, że traktuje Cie jak traktuje...ja mam ochote zrobić Ci kuku jak czytam te głupoty, a co dopiero mieć to w real`u :547:
Some things in life are like fucking for virginity - you know it's pointless but it feels so good that you just don't want to stop.
wczoraj na sekundke weszłam do mlodego do domku i odrazu było slychac jego rodzicow a w szczegolnosci jego ojca jak gadal oczywiscie o pieniedzach, ze mlody powienien dawac cholera wie ile, weszłam tam i zaraz wyszlam. dzisiaj tez sie musiaialm zjawic tam na minutke i tesciu mnie zaskoczyl, podeszedl do mnie sie mnie pyta czy on mnie wczoraj obrazil, bo zona caly czas mu marudzi ze powienien sie wyhamowac chcoaz przedemna i nie awanturowac sie jak ja jestem i ze mnie obrazil tym ze sie drze non stop, powiedzialam ze ja sie nie czuje obrazona, ze mnie ta sprawa bezposrednio nie dotyczy, wiec ja nie obrazilam sie bo nie mam o co, mnie nie obrazil, nie powiedzial na mnie zlego slowa, powiedzial ze bardzo mnie lubi i bardzo szanuje, wział mnie za raczke i pocałowal i powiedzial zebym uwierzyla w to co mi teraz powiedzial, i zebym nie przejmowala sie zadymami jakie on ma z mlodym, ze on ma czasami swoje problemy i wyladuwuje je w taki sposob a nie inny i wie ze w niewlasciwy, ale nie potrafi inaczej, jego przeprosiny bardzo mnie zaskoczyly a mlody stal obok i patrzal jakby zobaczyl jakies najswietsze objawienie, nie wiem jak mam to odebrac, takie przeprosiny zdarzyly sie pierwszy raz, jego ojciec w ogóle jak ma sie przyznac do bledu to jest cuda tu nie dosc ze sie przyznal to jeszcze mnie przeprosil ze bylam mimowilnym swiadkiem tego!! jestem w wielkim szoku ! ale tez sie ciesze ze tak postapil! 
Miłość to nie staw, w którym można znaleźć swoje odbicie. Miłość ma
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okrety, zatopione miasta,
ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko...
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 417 gości