Mam pewien problem natury uczuciowej i nie wiem co powinnam zrobić, może Wy mi coś porodzicie tak obiektywnie rzecz biorąc pod włos

Znam się z gościem już bardzo długo, niejedno ze sobą przeszliśmy(dużo kilometrów i sytuacji z życia tych trudnych też), wcześniej mieliśmy super kontakt, ale ostatnio brak czasu spowodował(tak to wszystko te studia), że bardzo rzadko się widujemy.Może to nie jest aż taki wielki problem ponieważ nadal potrafimy się dogadać, chociaż na coraz mniejszej ilości płaszczyzn myślowych i czynowych(tak mi się wydaje)...Każde z nas ma swoje życie: jego rzuciła kolejna dziewczyna, ja ciągle jestem sama...i te studia pożeracz czasu...dawno, ale to dawno łączyła nas cieniutka nić jakiegoś uczucia-bez jakichś wielkich uniesień i deklaracji ideowych...Ostatnio się tak złożyło, że częściej się spotykaliśmy i we mnie coś się znowu obudziło i teraz wiem że to...nieźle zakręcił mi w głowie, tyle czasu a ja nie wiedziałam co się ze mną dzieje(w latach można liczyć).
I nie wiem za bardzo co robić w tej sytuacji, ciężko będzie, nie chcę niczego zepsuć, w ogóle trudno jest mi cokolwiek robić w tym kierunku, po prostu nie wiem co na tym etapie naszej znajomości mogę zrobić... :566:
twardy orzech...
Pomóżcie...