Kwadratura koła, lekki problem natury ludzkiej.
Moderator: modTeam
Kwadratura koła, lekki problem natury ludzkiej.
Witajcie.
W moich pierwszych słowach, chciałbym się przedstawić i powiedzieć nieco na swój temat, ponieważ mam wyjątkowo nietypową osobowość i jest to zarazem, moj pierwszy post na tym forum. W gruncie rzeczy, trafiłem tu przez zawiły zbieg okoliczności; przypadek, który ma istotną szansę przyczynić się do zmiany sytemu mojego dotychczasowego życia. Dlaczego tak sądzę? Otóż, dałem radę zauważyć, iż przy delikatnej dozie szczęścia, prawie każdy problem poruszany na forum, jest rozstrzygany z pozytywnym skutkiem.
Mam 19 lat, studiuje dzienne na Uniwerku, przy okazji pracuje - nie zarabiam kokosów, jednak w tej chwili z mojego punktu widzenia najbardziej istotne jest uzyskanie procentującego w przyszłości doświadczenia(mam ambitne plany:). Nie chce, aby cokolwiek, co uda mi się z trudem napisać zabrzmiało narcystycznie, jednak sądzę, iż osoby choć troszkę znające mój charakter odbierają mnie jako postać sympatyczną i dość fajną. [dopiero przy głębszym poznaniu, wychodzi na jaw, że jestem marudnym cholerykiem:]Zazwyczaj jestem wesoły i odważny; potrafię zdobyć się na coś, co osobie o neutralnym sposobie pojmowania równowagi psychicznej nie przyszłoby do głowy. Posiadam swoje zdanie i chyba potrafie w sposób klarowny, nawet w krytycznej sytuacji, wyraźnić je bez najmniejszych zahamowań. Oczywiście, jestem w stanie napisać prozą nie jeden tom, opisując moję wielce pasjonujące [ironia on] przyzwyczajenia, opinie oraz rozważania - jednak nie w tym tkwi meritum sprawy.
Podoba mi się bardzo wiele kobiet, lecz nigdy nie mam odwagi, aby chociaż jedną z nich zaczepić, porozmawiać na konkretny temat lub poderwać. Być może, jest to wynikiem moich obaw przed porażką, klęską, które w jeszcze większy sposób pozbawiłyby mnie pewności siebie, odnośnie kwestii damsko-męskich. Niejednokrotnie, udało mi się usłyszeć, z ust różnych osób, iż jestem bardzo przystojnym facetem - jednak ów świadomość, wcale mi nie pomaga. Często wiem, iż na moich plecach spoczywa wzrok, sporej ilości dziewcząt siędzących za moimi plecami, lecz nie mam odwagi, aby zrobić coś w kierunku zmierzającym do jakiegokolwiek 'pozytywnego' rozstrzygnięcia. Są dni, gdy mam wrażenie, iż cierpię na pewien rzadko spotykany typ fobii [proszę, nie wysyłajcie mnie do lekarza:]. Poza tym, ów 'strach' dotyczy jedynie dziewczyn, które mi się podobają - z innymi kobietami, jestem w stanie toczyć godzinami nieskrępowane rozmowy na wszystkie obowiązujące tematy. W dodatku ostatnimi czasy, wpadła mi w oko pewna dziewczyna - być może mam złudne i naiwne wrażenie, ale najprawdopodobniej, jej również się podobam[podejrzanie na mnie spogląda:]. Aczkolwiek i tak, mogę stwierdzić a priori, że z mojej winy nic z tego nie będzie. Dziękuje za uwagę.
P.S W rzeczywistości, nie lubie mówić o swoich uczuciach, kłopotach. Dlatego, między innymi, staram się rozwikłać zagadnienie, dzięki pomocy ludzi, których nie znam.
Minister
W moich pierwszych słowach, chciałbym się przedstawić i powiedzieć nieco na swój temat, ponieważ mam wyjątkowo nietypową osobowość i jest to zarazem, moj pierwszy post na tym forum. W gruncie rzeczy, trafiłem tu przez zawiły zbieg okoliczności; przypadek, który ma istotną szansę przyczynić się do zmiany sytemu mojego dotychczasowego życia. Dlaczego tak sądzę? Otóż, dałem radę zauważyć, iż przy delikatnej dozie szczęścia, prawie każdy problem poruszany na forum, jest rozstrzygany z pozytywnym skutkiem.
Mam 19 lat, studiuje dzienne na Uniwerku, przy okazji pracuje - nie zarabiam kokosów, jednak w tej chwili z mojego punktu widzenia najbardziej istotne jest uzyskanie procentującego w przyszłości doświadczenia(mam ambitne plany:). Nie chce, aby cokolwiek, co uda mi się z trudem napisać zabrzmiało narcystycznie, jednak sądzę, iż osoby choć troszkę znające mój charakter odbierają mnie jako postać sympatyczną i dość fajną. [dopiero przy głębszym poznaniu, wychodzi na jaw, że jestem marudnym cholerykiem:]Zazwyczaj jestem wesoły i odważny; potrafię zdobyć się na coś, co osobie o neutralnym sposobie pojmowania równowagi psychicznej nie przyszłoby do głowy. Posiadam swoje zdanie i chyba potrafie w sposób klarowny, nawet w krytycznej sytuacji, wyraźnić je bez najmniejszych zahamowań. Oczywiście, jestem w stanie napisać prozą nie jeden tom, opisując moję wielce pasjonujące [ironia on] przyzwyczajenia, opinie oraz rozważania - jednak nie w tym tkwi meritum sprawy.
Podoba mi się bardzo wiele kobiet, lecz nigdy nie mam odwagi, aby chociaż jedną z nich zaczepić, porozmawiać na konkretny temat lub poderwać. Być może, jest to wynikiem moich obaw przed porażką, klęską, które w jeszcze większy sposób pozbawiłyby mnie pewności siebie, odnośnie kwestii damsko-męskich. Niejednokrotnie, udało mi się usłyszeć, z ust różnych osób, iż jestem bardzo przystojnym facetem - jednak ów świadomość, wcale mi nie pomaga. Często wiem, iż na moich plecach spoczywa wzrok, sporej ilości dziewcząt siędzących za moimi plecami, lecz nie mam odwagi, aby zrobić coś w kierunku zmierzającym do jakiegokolwiek 'pozytywnego' rozstrzygnięcia. Są dni, gdy mam wrażenie, iż cierpię na pewien rzadko spotykany typ fobii [proszę, nie wysyłajcie mnie do lekarza:]. Poza tym, ów 'strach' dotyczy jedynie dziewczyn, które mi się podobają - z innymi kobietami, jestem w stanie toczyć godzinami nieskrępowane rozmowy na wszystkie obowiązujące tematy. W dodatku ostatnimi czasy, wpadła mi w oko pewna dziewczyna - być może mam złudne i naiwne wrażenie, ale najprawdopodobniej, jej również się podobam[podejrzanie na mnie spogląda:]. Aczkolwiek i tak, mogę stwierdzić a priori, że z mojej winy nic z tego nie będzie. Dziękuje za uwagę.
P.S W rzeczywistości, nie lubie mówić o swoich uczuciach, kłopotach. Dlatego, między innymi, staram się rozwikłać zagadnienie, dzięki pomocy ludzi, których nie znam.
Minister
To że z dziewczynami, którymi nie jesteś zainteresowany gada się dużo łatwiej to nie jest żadna nowość, a raczej jest to bardzo typowe. A tak szczerze mówiąc to z twojego długiego postu nie wynika, żeden przewodni problem...
When you dream there are no rules. People can fly, anything can happen. (...)
You may think you can fly, but you'd better not try. People can fly

You may think you can fly, but you'd better not try. People can fly

Wybacz, być może niezbyt jasno miałem okazje się wyrazić. Nie uważam jednak, aby drastyczny lęk, przed kontaktem z osobnikami płci przeciwnej był typowy
W moim przypadku, niestety zawsze tak było - konsekwencje, odczuwane przeze mnie na włąsnej skórze być może są dla Was dość trudne do odczytania, jednak stanowią dość istotny fakt. Dla mnie - to raczej delikatny klopot. Chciałbym, żeby to się zmieniło - dlatego potrzebuje rady. Czy powinienem zmienić coś w swoim postępowaniu? Mam wrażenie, iż brakuje mi pewności siebie - lecz to absolutnie powierzchowna opinia, z której nic nie wynika.
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
W moim przypadku, niestety zawsze tak było - konsekwencje, odczuwane przeze mnie na włąsnej skórze być może są dla Was dość trudne do odczytania, jednak stanowią dość istotny fakt. Dla mnie - to raczej delikatny klopot. Chciałbym, żeby to się zmieniło - dlatego potrzebuje rady. Czy powinienem zmienić coś w swoim postępowaniu? Mam wrażenie, iż brakuje mi pewności siebie - lecz to absolutnie powierzchowna opinia, z której nic nie wynika.
Mam wrażenie, iż brakuje mi pewności siebie
problem tkwi w tym że pewnosc siebie przychodzi z doswiadczeniem, a ciezko sie zdobywa doswiadczenie jak sie jest niesmialym , jakby nie bylo predzej czy pozniej musisz sie przelamac, im predzej tym lepiej
zycze powodzenia
Cuda się zdarzają. Co potwierdzi każdy programista
pozdrawiam
pozdrawiam
Hmmmm?? Kiedyś mialem tak samo , aż pewnego razu sie po prostu przełamałem i mimo iż dziewczyna nyła ja to wtedy twiedziłem za ładna dla mnie , podeszłem i zagadałem jak sie to mówi , długo by pisać co i jk , ale nie o tym mowa , mowa o tym iż potem w miare trwania znajomosci już okazało sie iż Owa dziewczyna miała podobnie ! znaczy sie ze też uwazała ze taki gosc jak ja nie spojrzy na nią , przyczyna
? taka sama jak u mnie .Potem mimo paru jeszcze takich sytuacji gdzie w jednych przypadkach sie nie udało (wszystko z lat młodosci) a w innych tak doszedłem do wniosku iż prawie kazdy ma taki , mniejszy lub wiekszy problem , z biegiem czasu całkowicie sie tego wyzbyłem , znaczy sie niesmiałosć pozostała , ale do dzialan przystepuje , jak jest dziewczyna na jakimkolwiek poziomie zawsze udaje sie poznac i jest oki , są oczywiscie kobiety co noszą głowę zbyt wysoko , ale takimi zas bym sie nieprzejmował ,Ale
?? Od mojej znajomej kolezanka i choc płeć to przeciwna chyba ma ten sam problem co Ty cicha skromna , w swoim już poznanym towazystwie zachowuje sie oki ale w obcym dalej uwaza sie za jakby gorsza , wszczegulnosci co tyczy sie kontaktów płci przeciwnej , i tu naprawde jest problem , mysle ze recepty na to nie ma poza gadaniem bys sie przemógł , Ty zas musisz chciec spróbować ! czas ........mysle ze On wszystko ułozy , ale musisz mu pomóc
:564:

Nie ma innej rady jak taka, że musisz przełamać swoje obawy i spróbować porozmawiać z nią, złapać z nią kontakt. Początek jest zawsze najtrudniejszy ale później zobaczysz, że pójdzie ci jak z górki. Większość osób obawia się tego, że może to być porażka, ale co z tego? Warto zaryzykować i rzucić się na "głęboką wode". Pamiętaj, że kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Walcz ze swoją barierą, pokonaj ją a zobaczysz jak potem będzie łatwo. Życze powodzenia.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Dziękuje za wszystkie rady i uwage. Będę robił, co mogę - powalczę:]
W swoim poście pominąłem jedną, chyba dość istotną kwestię, z wczesnej młodości (13-14 lat). Mianowicie, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej, swego czasu wpadła mi w oko, pewna dziewczyna. Na początku nie miałem kłopotów, aby zainteresować ją swoją osobą. Lecz kiedy zdecydowałem się na 'poważniejszy krok', okazało się - unikając sformuowań kolokwialnych - że jej nosek jest zadarty niego wyżej, niż szczyt góry Makalu. Podejrzewam, iż niepowodzenie w tak wczesnych wieku, podświadomie blokuje moją psychikę. Cóż, sam fakt, że zdaje sobie z tego sprawe, nie stanowi jakiegokolwiek ułatwienia. W każdym razie, odwiedziny u hipnotyzera, z pewnością byłyby pomocne![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
W swoim poście pominąłem jedną, chyba dość istotną kwestię, z wczesnej młodości (13-14 lat). Mianowicie, gdy byłem jeszcze w szkole podstawowej, swego czasu wpadła mi w oko, pewna dziewczyna. Na początku nie miałem kłopotów, aby zainteresować ją swoją osobą. Lecz kiedy zdecydowałem się na 'poważniejszy krok', okazało się - unikając sformuowań kolokwialnych - że jej nosek jest zadarty niego wyżej, niż szczyt góry Makalu. Podejrzewam, iż niepowodzenie w tak wczesnych wieku, podświadomie blokuje moją psychikę. Cóż, sam fakt, że zdaje sobie z tego sprawe, nie stanowi jakiegokolwiek ułatwienia. W każdym razie, odwiedziny u hipnotyzera, z pewnością byłyby pomocne
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
ty.. a może ty podświadomie po prostu lubisz być sam??;)
boisz się ine tyle zagadać, co włąśnie tego, że z tego mogłoby coś wyniknąć... skoro jak twierdzisz masz dość nietypową osobowość (guzik prawda... ale niech ci tam będzie), może po prostu boisz się, że będziesz musiał zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń itd...
a najlepszy sposób, żeby się przełamać... to po prostu podejść i zacząć jakąś bzdurną gadkę o pogodzie... zkumplować się z dziewuchą.. zaprosić na piwko... a potem samo idzie;)
(ileż to razy słyszałem i czytałem podobne skargi;) ) :564:
boisz się ine tyle zagadać, co włąśnie tego, że z tego mogłoby coś wyniknąć... skoro jak twierdzisz masz dość nietypową osobowość (guzik prawda... ale niech ci tam będzie), może po prostu boisz się, że będziesz musiał zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń itd...
a najlepszy sposób, żeby się przełamać... to po prostu podejść i zacząć jakąś bzdurną gadkę o pogodzie... zkumplować się z dziewuchą.. zaprosić na piwko... a potem samo idzie;)
(ileż to razy słyszałem i czytałem podobne skargi;) ) :564:
- Prokurator
- Entuzjasta
- Posty: 91
- Rejestracja: 05 sty 2005, 12:15
- Skąd: Zagłębie
- Płeć:
Prokurator pisze:Kolejny neurotyk... to nie fobia, to nerwica... idź do psychoterapeuty i porozmawiaj z nim o tym co czujesz
Cóż za reklama psychoterapeutów
Wydaje mi się, że lepiej porozmawiać z kimś bliskim o takich sprawach niż pójście do psychoterapeuty. Człowiek bliższy w takich sprawach na pewno lepiej nas zrozumie niż człowiek który dopiero co nas poznaje.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
- Prokurator
- Entuzjasta
- Posty: 91
- Rejestracja: 05 sty 2005, 12:15
- Skąd: Zagłębie
- Płeć:
Okazuję się, iż trafiliście niemal w sedno. Przechodziłem długotrwałe terapie, najpierw u psychologa, następnie u psychiatry. Niestety, za każdym razem, diagnoza była jedna - 'Nie ma powodów, do niepokoju'. Mam dwa wyjścia: porozmawiać z kimś bardzo bliskim, lub udać się na kolejny 'zabieg'.
Trini: Dzieki za ciepłe słowa.
Hermann: Z pewnością, masz wiele racji.
Prokurator: Uważam, że [to tylko moje zdanie, oczywiście, w wyniku dogłębnej terapii, może okazać się, iż się grubo mylę] w pełni potrafie zrozumieć szereg [prawie - jest jeden wyjątek:] wszystkich moich zachować. Faktycznie, już zamówiłem 'kontrolną' wizytę u lekarza. Przewidywane skutki? Mizerne.
Trini: Dzieki za ciepłe słowa.
Hermann: Z pewnością, masz wiele racji.
Prokurator: Uważam, że [to tylko moje zdanie, oczywiście, w wyniku dogłębnej terapii, może okazać się, iż się grubo mylę] w pełni potrafie zrozumieć szereg [prawie - jest jeden wyjątek:] wszystkich moich zachować. Faktycznie, już zamówiłem 'kontrolną' wizytę u lekarza. Przewidywane skutki? Mizerne.
jesli chodzi o terapie... wszystko zależy od charakteru.. znam kilka przypadków, kidy wstyd, czy niechęć czy cokolwiek innego powstrzymywały ludzi od pójścia do terapeuty (czy innego czubkologa;) )... natomiast 2butle wina i 2-3 kumpli pomagało jak nie wiem co;)
parokrotnie byłem jednym z tych kolegów (2 razy to mi towarzyszyli)... i wiem, że pomaga:)
parokrotnie byłem jednym z tych kolegów (2 razy to mi towarzyszyli)... i wiem, że pomaga:)
Nie mam skłonności, aby w jakikolwiek sposób obawiać się wizyty u lekarza. Po pierwsze, przyzwyczaiłem się, po drugie - to ich praca.
Jestem abstynentem. Chociaż, analizując kwestię głębiej sądzę, że po kilku piwach, być może byłbym w stanie przełamać pierwsze lody [dodatkowy przypływ odwagi ze źródła obcego pochodzenia
. Jednak, jak udało mi się zauważyć [bystrzak ze mnie:] , dziewczyny raczej preferują facetów, w pełni władz umysłowych.
Jestem abstynentem. Chociaż, analizując kwestię głębiej sądzę, że po kilku piwach, być może byłbym w stanie przełamać pierwsze lody [dodatkowy przypływ odwagi ze źródła obcego pochodzenia
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
karol pisze:Ale ???? Od mojej znajomej kolezanka i choc płeć to przeciwna chyba ma ten sam problem co Ty cicha skromna , w swoim już poznanym towazystwie zachowuje sie oki ale w obcym dalej uwaza sie za jakby gorsza , wszczegulnosci co tyczy sie kontaktów płci przeciwnej , i tu naprawde jest problem
łoo! Jakbym siebie widziała w tej cichej skromenj koleżance O.o raaaju...
Chocaż może nie do końca ;) albo czuję się gorsza albo wygłupiam i wygaduję dziwaczne rzeczy, których wcale tak naprawde nei chcę powiedzieć...
Jaki proponujesz sposób rozwišzania??!!
(btw. nowam jest, czytam forko od dłuższego czasu, ale jak to zobaczyłam, to aż sie zarejestrowałam ;) )[/quote]
Minister pisze:dziewczyny raczej preferują facetów, w pełni władz umysłowych.
Hej, przecież nikt Ci nie powiedział, że masz się upić!


ów 'strach' dotyczy jedynie dziewczyn, które mi się podobają - z innymi kobietami, jestem w stanie toczyć godzinami nieskrępowane rozmowy
No to "znajdź się" w gronie dziewczyn "niekrępujących" z Jej obecnością. Wymiana zdań, mimochodem, pozwoli na nawiązanie kontaktu III stopnia.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Sybill... azlac to się mozna z kumplami, jak juz się dostanie kosza;)... zawsze to weselsze niż siedzenie samemu i rozpaczanie;)... ale nie straszmy szanownego uzytkownika... jemu na pewno się uda:)
Minister... jełsi nie piajsz z powodów zdrowotnych... to zaproś dziewczynę do kawiarni, albo na lody (tylko nie wyskakuj z nie tymi lodami co trzeba... znam takie co to lubią, ale większośc się płoszy;) )... z resztą... ona może wziąc browar a ty Colę (przerabiałem to wielokrotnie)... ona się rozuźni i przejmie inicjatywe... a ty poddasz się jedynie jej woli (wleziesz pod pantofel, zerwiesz kontakt z kumplami, którzy jej się nie spodobaja, zmienisz stroj i uczesanie na takie które jej się spodoba, przestaniesz słuchać swojej ulubionej muzyki, bo ona tego nie lubi, zostaniesz miłą, domową roślinką na jej uzytek... zastanów się, czy nie lepiej być kawalerem??... dobra.. żartowałem tylko;)... powodzenia;) )
Minister... jełsi nie piajsz z powodów zdrowotnych... to zaproś dziewczynę do kawiarni, albo na lody (tylko nie wyskakuj z nie tymi lodami co trzeba... znam takie co to lubią, ale większośc się płoszy;) )... z resztą... ona może wziąc browar a ty Colę (przerabiałem to wielokrotnie)... ona się rozuźni i przejmie inicjatywe... a ty poddasz się jedynie jej woli (wleziesz pod pantofel, zerwiesz kontakt z kumplami, którzy jej się nie spodobaja, zmienisz stroj i uczesanie na takie które jej się spodoba, przestaniesz słuchać swojej ulubionej muzyki, bo ona tego nie lubi, zostaniesz miłą, domową roślinką na jej uzytek... zastanów się, czy nie lepiej być kawalerem??... dobra.. żartowałem tylko;)... powodzenia;) )
Stał się cud. Kilka dni temu, dostałem zaproszenie na malutkie przyjęcie imieninowe u znajomego z roku [Studiujemy razem prawo, mieszka dwa domki obok]. Planowo, impreza miała się odbyć w dniu dzisiejszym. Pierwotnie, zdecydowałem się wejść, tylko na kilka minut, aby złożyć mu życzenia i wręczyć prezent. Na miejscu, okazało się, iż w środku bawi się także Dziewczyna, która ostatnimi czasy wpadła mi w oko. Postanowiłem zostać. Po godzinie, ze względów dla mnie absolutnie do tej pory niezrozumiałych - zdecydowałem się na degustacje, umieszczonych na stole drinków. Troszkę wypiłem, korzystając z okazji,
oraz podświadomie licząc na to, że w stanie lekkości ducha, będę w stanie 'zrealizować niecny kocept'. Tylko i wyłącznie, z tego powodu, zaryzykowałem zdrowiem. Reszta ekipy, w tym czasie - mowiac delikatnie - nie była juz w stanie zupełnej trzezwosci. O dziwo, na złość mej ckliwej naturze, wykonałem pierwszy ruch, dochodząc do Koleżanki i inicjując z Nią rozmowę [była lekko wstawiona]. Prowadzilismy dialog, bez przerwy, przez ponad godzinkę. Około 22, zapytała, czy mogę ją odprowadzić do domu [ostatni autobus, jutro od rana zajęcia]. Zgodziłem się, doskonale zdając sobie sprawę, iż sam już dawno powinienem się pojawić we własnych czterech kątach[trening o 7:00]. Wsiedliśmy w prawie puściutki autobus, z którego po dotarciu w określony punkt, pomaszerowałem z Nią pod drzwi Jej mieszkania. Nie licząc, co najmniej dwudziestominutowej rozmowy przed progiem oraz, pełniącego funkcje pożegnalne całusa w policzek, historia dobiegła końca. Od razu, po wpadnięciu z hukiem do domu, postanowilem podzielić się z Wami, wrażeniami z dnia dzisiejszego. Sam, z pewnością, nie dałbym rady. Dzięki. Doskonale zdaje sobie sprawę, że wszystko, może się potoczyć w zupełnie odwrotnym, od pożądanego kierunku - jednak, przeżyłem pewien przełom. Dziękuje, jeszcze raz.
oraz podświadomie licząc na to, że w stanie lekkości ducha, będę w stanie 'zrealizować niecny kocept'. Tylko i wyłącznie, z tego powodu, zaryzykowałem zdrowiem. Reszta ekipy, w tym czasie - mowiac delikatnie - nie była juz w stanie zupełnej trzezwosci. O dziwo, na złość mej ckliwej naturze, wykonałem pierwszy ruch, dochodząc do Koleżanki i inicjując z Nią rozmowę [była lekko wstawiona]. Prowadzilismy dialog, bez przerwy, przez ponad godzinkę. Około 22, zapytała, czy mogę ją odprowadzić do domu [ostatni autobus, jutro od rana zajęcia]. Zgodziłem się, doskonale zdając sobie sprawę, iż sam już dawno powinienem się pojawić we własnych czterech kątach[trening o 7:00]. Wsiedliśmy w prawie puściutki autobus, z którego po dotarciu w określony punkt, pomaszerowałem z Nią pod drzwi Jej mieszkania. Nie licząc, co najmniej dwudziestominutowej rozmowy przed progiem oraz, pełniącego funkcje pożegnalne całusa w policzek, historia dobiegła końca. Od razu, po wpadnięciu z hukiem do domu, postanowilem podzielić się z Wami, wrażeniami z dnia dzisiejszego. Sam, z pewnością, nie dałbym rady. Dzięki. Doskonale zdaje sobie sprawę, że wszystko, może się potoczyć w zupełnie odwrotnym, od pożądanego kierunku - jednak, przeżyłem pewien przełom. Dziękuje, jeszcze raz.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 213 gości