Oboje 25 lat Ja mieszkam w duzym miescie ona w sredniej wielkosci oddalonym ok 50 km.
znamy sie 8 lat. Rok z hakiem razem. Cala znajomosc nas do siebie ciagnelo zawsze byla chemia zwykle jednak nic z tym nie robilismy i wchodzilismy w zwiazki z innymi ) dluuugo sie nie widzielismy pozniej odswierzona znajomosc i tak sie zaczelo rozkrecac od 1 spotkania po latach ( chyba 4 lub 5 ) bylo fajnie mimo odleglosci widzielismy przynajmniej co weekend. Pozniej moja wina bo przyznaje przestalem sie starac i wazne byly dla mnie inne sprawy ktore mialem u siebie. Czuje ze tak jakbym prowadzil 2 zycia jedno u niej i jedno u siebie. Bylem chyba zbyt zajety swoimi sprawami i zaczelismy sie od siebie odsuwac. Nagle slysze mam watpliwosci co do naszych uczuc i chce faceta ktory jest ze mna. Oj zabolalo i przejrzalem na oczy ze mialem troche zaburzone pryiorytety i czesto to ona dbala o wiele rzeczy i o wszystkim pamietala . do tego zlozylo sie ze wlasnie stracilem prace ( tym sie akurat nie martwie bo i tak jej nie lubilem ) i zaczynam rozgladac sie za innym zajeciem. Do tej pory mieszkalem jeszcze wygodnie "rodzice". Pomyslalem wynajme cos u niej w miescie i tam poszukam pracy ( jest jeden prawie ze " pewniak praca " chociaz gorsza niz mialem i mniej platna ). Porzucam wiele rzeczy tutaj ale bede niedaleko. Ostra szkola zycia i odpowiedzialnosci. Ona wie juz o tym ze sie przenosze dala nawet namiary na pokoj do wynajecia bo nie podobala sie jej ulica gdzie ja znalazlem inny ). Wie że bede mial tam tylko ja bo innych znajomych tam mam ( bede wpadal czasem na stare smieci