Co Was wkurza?
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
księżycówka pisze:Mnie wkurza mój apetyt.
Mnie brak.
I powrót do punktu wyjścia u psychiatry, nawrót z niewiadomych przyczyn. I stres z tym związany, bo już się cieszyłam, że jest dużo lepiej.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
- Wujo Macias
- Maniak
- Posty: 750
- Rejestracja: 24 paź 2006, 05:06
- Skąd: 3miasto
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Andrew, stare nie znaczy brzydkie.
Matka mnie wkurzyła. Ma ostatnio znów jakąś głupią akcję traktowania mnie jak nastolatki. Dobra, może chwilowo mnie żywi, bo jeszcze durnej pensji za maj nie mam i żyję w ubóstwie totalnym bądź na pożyczonych, ale to nie jest powód. Mojego brata tak całe życie traktuje, a ja mam to w nosie o!
Matka mnie wkurzyła. Ma ostatnio znów jakąś głupią akcję traktowania mnie jak nastolatki. Dobra, może chwilowo mnie żywi, bo jeszcze durnej pensji za maj nie mam i żyję w ubóstwie totalnym bądź na pożyczonych, ale to nie jest powód. Mojego brata tak całe życie traktuje, a ja mam to w nosie o!

Rodzice mojego faceta. Głównie matka. W głowie im się nie mieści, że można do kościoła nie chodzić. Dziś mają okrągłą rocznicę ślubu i przed wystawnym obiadem, wszyscy idą na mszę i ksiądz im tam pobłogosławi na końcu, na kolejne lata życia. Ja powiedziałam mojemu, że przyjadę na obiad, jak oni wrócą z kościoła, bo muszę rano jeszcze posprzątać, zrobić pranie, niedziela to mój jedyny wolny dzień w tygodniu. On im to przekazał, no i zaczęło się... Wczoraj przez telefon zdążyłam wyciągnąć tyle, że "jak to będzie wyglądać przed rodziną" (jego wujek ożenił się z kobietą, która pochodzi z wierzącej rodziny, jak dla mnie fanatycznie wierzącej) i że będę miała ciężko w życiu, bo w chorobie czy w innej ciężkiej sytuacji, nie będę miała oparcia no i oczywiście argument, że to inny stopień rozwoju duchowego. Ludzie niewierzący nie rozwiązują też problemów w małżeństwie, tylko się rozwodzą od razu. "Teściowie" są zupełnie nietolerancyjni i twierdzą, że jestem strasznie uparta z tym kościołem. Uparta? Myślałam, że to kwestia indywidualnych przekonań, a nie zapieranie się...To oni są uparci, z tym swoim, żeby chodzić do kościoła tylko dla zasady, ponieważ porozmawiać konkretnie, na temat wiary się z nimi nie da. Kiedy mój chce wymienić się jakimiś argumentami, to twierdzą że nie będą dyskutować, bo się nie znają tak bardzo. Więc nie wiem, co ich na tym wyższym duchowym poziomie trzyma, skoro dokładnie nie znają swojej wiary.
Uuuu, wyżaliłam się, a i tak mnie nikt nie słucha
. No i dziś tam jadę, ale mam taką wewnętrzną agresję. Mam nadzieje, że przy stole nikt nie zacznie rozmowy, bo może być nieprzyjemnie...
.
Uuuu, wyżaliłam się, a i tak mnie nikt nie słucha
Yasmine pisze:a i tak mnie nikt nie słucha
ja wysłuchałem Yas i doskonale Cie rozumiem
Yasmine pisze:bo może być nieprzyjemnie....
walnij sobie dyszkę w razie czego jak Pazura

Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Jeszcze im powiedz, że nie chcesz dzieci, wyklną Cię i będziesz miała spokój
A tak serio już zupełnie - nie zazdroszczę. W dodatku takich sytuacji nie daje się łatwo rozwiązać, najprościej chyba nie integrować się, nie spotykać za często, zamieszkać w pewnej odległości i utrzymywać dystans, mimo, że rodzina.
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
A tak serio już zupełnie - nie zazdroszczę. W dodatku takich sytuacji nie daje się łatwo rozwiązać, najprościej chyba nie integrować się, nie spotykać za często, zamieszkać w pewnej odległości i utrzymywać dystans, mimo, że rodzina.
pani_minister pisze:Jeszcze im powiedz, że nie chcesz dzieci, wyklną Cię i będziesz miała spokój
Sporadycznie zdarza się, że na imprezach rodzinnych jest dwuletnia córka jej brata. Wszyscy się zachwycają, ciągle do niej mówią, cała uwaga skoncentrowana jest na niej. Oczywiście ja jestem z tego wyłączona, więc póki co, to wiedzą, że dzieci mnie zupełnie nie ruszają. Pewnie myślą, że mi się odmieni...
pani_minister pisze:W dodatku takich sytuacji nie daje się łatwo rozwiązać, najprościej chyba nie integrować się, nie spotykać za często, zamieszkać w pewnej odległości i utrzymywać dystans, mimo, że rodzina.
Zgadzam się
Ostatnio zmieniony 24 sie 2011, 09:29 przez Yasmine, łącznie zmieniany 1 raz.
Moja mama też dzwoni codziennie, lub co dwa dni i Maciej z tego powodu nie jojczy, nie marudzi i z tego co zauważyłam nieszczególnie jemu to przeszkadza. Może dlatego, że jednak mama ogólnie jest w porządku, nie ingeruje szczególnie w nasze życie i nie jest nadopiekuńcza.Yasmine pisze:Dzindzer pisze:A telefonów nie odbierajcie.
Ona dzwoni codzienne, już to widzę.
Wkurzają mnie burze.
"To jest tak, że gdy mam co chcę,
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
Yasmine pisze:Ona dzwoni codzienne, już to widzę.
Yas, to Twój chłop powinien sprawę załatwić i się postawić. Ty jesteś jego kobietą i jeśli myśli o Tobie poważnie, to musisz być na pierwszym miejscu przed mamusią.
Ja z mamą gadam codziennie po godzinę, ale mój nie jest w to angażowany

pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
SaliMali pisze:Może dlatego, że jednak mama ogólnie jest w porządku, nie ingeruje szczególnie w nasze życie i nie jest nadopiekuńcza.
To zapewne dlatego.
Ja ze swoja często rozmawiam i mojemu to nie przeszkadza.
Ale jakby byla władcza i sie wtrącała to bym rzadko rozmawiała z nią.
Ja z mamą gadam codziennie po godzinę
Ja codziennie nie, ale czeto i tez tak z godzina schodzi na rozmowę.
lollirot pisze:jego mama dzwoni rzadko.
Mojego tez rzadko.
wkurza mnie, że mówisz człowiekowi, że dobra, pomogę Ci, ale o 15:30 ja muszę wyjść z roboty bo na 16 się dziargam...w odpowiedzi słyszę "ok ok, damy radę w 2h"...po chwili jest 15:30, a tu końca nie widać...jest 17, właśnie skończyłem pracę 

Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
SaliMali pisze:Moja mama też dzwoni codziennie, lub co dwa dni i Maciej z tego powodu nie jojczy, nie marudzi i z tego co zauważyłam nieszczególnie jemu to przeszkadza. Może dlatego, że jednak mama ogólnie jest w porządku, nie ingeruje szczególnie w nasze życie i nie jest nadopiekuńcza.
Moja też dzwoni codziennie, ewentualnie co dwa dni. Zazwyczaj wtedy, kiedy jadę autobusem do domu z pracy, bo wie, że mi wtedy nie przeszkadza i droga mi szybko minie. Ale moja mama jest kochana i nie wtrąca się zupełnie w moje życie. A ja mam wrażenie, że jego mama dzwoni specjalnie wieczorami (ja najczęściej wracam koło 20.30 do domu) i gada, gada, gada........
Mam też wrażenie, że do córek owszem, mamy dzwonią często, ale do facetów to chyba jakieś nadużycie. Myle się
lollirot pisze:Ty jesteś jego kobietą i jeśli myśli o Tobie poważnie, to musisz być na pierwszym miejscu przed mamusią.
Ile już kłótni przez to było... czasami już mi, jak to Andrew lubi mawiać, nadgarstki opadają. A on mówi, że wszystkich musi zadowolić. Ciągle mu zarzucam, że widzę że nie jestem na pierwszym miejscu, ale on tak tego nie widzi.
Tylko, że jak oboje pracujemy cały tydzień na różne zmiany i się praktycznie nie widujemy, bo się mijamy, to chciałabym z nim spędzić CAŁY weekend. On natomiast na sobotę jedzie do domu a w niedzielę dopiero się widzimy.
Już nie mówiąc o tym, że jak jeżdżę do jego rodziców, to jestem tam maksymalnie do wieczora, nocować tam nie będę, o nie. Oni nie akceptują spania razem pod ich dachem, mimo że mieszkamy ze sobą.
Mam też wrażenie, że do córek owszem, mamy dzwonią często, ale do facetów to chyba jakieś nadużycie. Myle się?
Myślę, że nie. Po prostu faceci nie plotkują długo przez telefon, załatwiają, co chcą i cześć. Mama mojego jest gadułą, więc jak on ma telefon zajęty dłużej niż minutę-dwie, to wiem, że to ona, bo z żadnym kumplem dłużej by nie rozmawiał
Yasmine pisze:le już kłótni przez to było... czasami już mi, jak to Andrew lubi mawiać, nadgarstki opadają. A on mówi, że wszystkich musi zadowolić. Ciągle mu zarzucam, że widzę że nie jestem na pierwszym miejscu, ale on tak tego nie widzi.
Tylko, że jak oboje pracujemy cały tydzień na różne zmiany i się praktycznie nie widujemy, bo się mijamy, to chciałabym z nim spędzić CAŁY weekend. On natomiast na sobotę jedzie do domu a w niedzielę dopiero się widzimy.
Doskonale Cię rozumiem, bo nasze godziny pracy też się rozjeżdżają - w efekcie widzimy się dwie godziny wieczorem przed snem, w dodatku ja pracuję w weekendy. Cały dzień udaje nam się ze sobą spędzić raz na 3 tygodnie.
Może spróbuj negocjować co drugi weekend w całości dla was. Może nawet co trzeci na początek - niech zobaczy, że mama nie umrze od tego.
Nie zazdroszczę sytuacji, bo to nie powinno być tak, że musisz rywalizować o jego uwagę z rodziną. Facet sam powinien to sobie naturalnie poukładać. Cieszę się, że trafiła mi się taka fajna teściowa, bo jestem beznadziejna w układaniu sobie stosunków z osobami, których nie darzę sympatią.
Ostatnio zmieniony 25 sie 2011, 10:38 przez lollirot, łącznie zmieniany 1 raz.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Wróć do „Wszystkie inne tematy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 257 gości