Skala kochania
Moderator: modTeam
Skala kochania
Co byście zrobili gdyby osoba, którą kochacie i z którą jesteście już pare lat nagle by wam powiedziała, że już nie kocha tak mocno jak kiedyś i już jej tak nie zależy. Nawet by sie posunęła do tego żeby mniej wiecej określić, że kocha teraz w 75% tego co było kiedyś.
Jak się zachować, gdy się usłyszy coś takiego? ciągnąć to jeszcze?
Jak się zachować, gdy się usłyszy coś takiego? ciągnąć to jeszcze?
Ostatnio zmieniony 05 lis 2010, 11:35 przez Morgiana, łącznie zmieniany 1 raz.
Taka osoba albo w ogóle nie kochała / kocha albo myli pojęcia. Nie można kochać w 75%. Myślę, że kocha, ale nie jest już zauroczona.
Porozmawiać i poprosić o wyjaśnienie dot. uczuć.
Tak.
Morgiana pisze:Jak się zachować, gdy się usłyszy coś takiego?
Porozmawiać i poprosić o wyjaśnienie dot. uczuć.
Morgiana pisze:ciągnąć to jeszcze?
Tak.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Ja już od jakiegoś czasu miałam wrażenie, że już mu tak nie zależy i 3 tygodnie temu odbyliśmy na ten temat szczerą rozmowę - były zapewnienia, że się mylę, że cały czas mnie bardzo kocha i nic się nie zmieniło. A teraz mówi, że kocha mniej niż kiedyś i że czuje już od kilku miesięcy, że to jest coś innego niż było do tej pory. Nie wiem już w co wierzyć, nie wiem jak sie zachować w tej sytuacji...
Ostatnio zmieniony 05 lis 2010, 12:18 przez Morgiana, łącznie zmieniany 1 raz.
Oczywiście, że teraz jest między Wami inaczej. Chciałabyś być cały czas w przedszkolu?
Za dwa lata też będzie inaczej i za dziesięć lat znowu, ale to nie oznacza, że ma być gorzej. Nie trzeba bać się zmian, tylko uświadomić sobie to, że one następują.
Rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj... Co wg niego znaczy "kochać mniej"?
Za dwa lata też będzie inaczej i za dziesięć lat znowu, ale to nie oznacza, że ma być gorzej. Nie trzeba bać się zmian, tylko uświadomić sobie to, że one następują.
Morgiana pisze:Nie wiem już w co wierzyć, nie wiem jak sie zachować w tej sytuacji...
Rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj... Co wg niego znaczy "kochać mniej"?
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Mamy porozmawiać i na pewno zapytam się co to znaczy "kochać mniej".
Cała ta rozmowa miała miejsce wczoraj i mielismy ją kontynuować dziś albo jutro i zastanawiam się czy może jednak nie robić tego teraz tylko dać sobie kilka dni na przemyślenie tego wszystkiego.
Usłyszałam jeszcze, że nie może mi dać gwarancji, że za pare miesięcy czy jakiś tam inny okres czasu znowu mi nie powie, że kocha jeszcze mniej i jeszcze mniej mu zależy i tym samym jeszcze bardziej mnie skrzywdzi gdybyśmy mimo wszystko nadal byli razem.
Cała ta rozmowa miała miejsce wczoraj i mielismy ją kontynuować dziś albo jutro i zastanawiam się czy może jednak nie robić tego teraz tylko dać sobie kilka dni na przemyślenie tego wszystkiego.
Usłyszałam jeszcze, że nie może mi dać gwarancji, że za pare miesięcy czy jakiś tam inny okres czasu znowu mi nie powie, że kocha jeszcze mniej i jeszcze mniej mu zależy i tym samym jeszcze bardziej mnie skrzywdzi gdybyśmy mimo wszystko nadal byli razem.
Nie odkładajcie tej rozmowy, bo "rozejdzie się po kościach"
A nie kręci się przy nim jakaś nowa dziewczyna?
Morgiana pisze:Usłyszałam jeszcze, że nie może mi dać gwarancji
, że za pare miesięcy czy jakiś tam inny okres czasu znowu mi nie powie, że kocha jeszcze mniej i jeszcze mniej mu zależy i tym samym jeszcze bardziej mnie skrzywdzi gdybyśmy mimo wszystko nadal byli razem.
A nie kręci się przy nim jakaś nowa dziewczyna?

"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
Re: Skala kochania
Morgiana pisze:Co byście zrobili gdyby osoba, którą kochacie i z którą jesteście już pare lat nagle by wam powiedziała, że już nie kocha tak mocno jak kiedyś i już jej tak nie zależy. Nawet by sie posunęła do tego żeby mniej wiecej określić, że kocha teraz w 75% tego co było kiedyś.
To tylko słowa ...
Ktos tu myli - tak mi sie wydaje - zauroczenie i fascynacje z miłoscią i tzw. motylkami w brzuchu.
Pod warunkiem - ze nie ma faktycznie kogos nowego obok .
Ostatnio zmieniony 05 lis 2010, 13:51 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
zatem nie starasz sie o niego ... nastapiła stagnacja - zmien to ...
Ostatnio zmieniony 05 lis 2010, 14:21 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Właśnie o to chodzi, że chyba sie za bardzo staram. Wczoraj nawet przyznał mi rację, że dużo dla niego robie, że wymyślam różne nowe rzeczy, a mu sie czasami po prostu nie chciało czegoś zrobić czy gdzieś jechać. Miesiąc temu odbyliśmy poważną rozmowę i wynikło z niej że musimy parę rzeczy zmienić - wiadomo że nie wszystko da się od razu zmienić, ale on nic w tym kierunku nie robił i wczoraj powiedział, że rzeczywiście nic nie zmienił w sobie.
No co ja moge robić, staram sie urozmaicać nasze życie erotyczne, inwestuje w nową bieliznę itp. Wymyślam różne sposoby na inne spedzanie czasu niż np tylko w domu przy filmie, czy w barze na piwie. Okazuje mu jak mi na nim zależy, że go kocham, pomagam mu w różnych rzeczach, ale też prosze go o pomoc jeśli ja czegoś nie umiem zrobić... Nie wiem co jeszcze, jak mi sie przypomni to dopiszę:)
a teraz Ty powiedz, co miałeś na myśli:)
a teraz Ty powiedz, co miałeś na myśli:)
-
- Początkujący
- Posty: 2
- Rejestracja: 05 lis 2010, 16:06
- Skąd: Inowrocław
- Płeć:
Morgiana, a nie wydaje Ci się, że będąc 22-latką i mając na koncie już kilkuletni związek to jest niefajne? Jesteś w najfajniejszym okresie życia - nie szkoda Ci go na takie rozmyślania? Może inni mnie za to pojadą, ale coraz bardziej przekonuję się o tym, że poważne trwanie w związkach w tak młodym wieku to głupota. To jest ten czas, kiedy zbierasz swój bagaż doświadczeń. Ograniczając się do jednego faceta i to w tak bezsensownym układzie, Twój bagaż staje się uboższy. A im bogatsza w tym względzie będziesz, tym 'solidniejszą siebie' stworzysz kiedy trafisz na odpowiedniego człowieka...
Wydaje mi się, że w wielu związkach panuje taka relacja, że któryś z partnerów stara się bardziej. To wypala, uwierz mi. Stać Cię na kogoś, dla kogo będziesz tak samo ważna, jak on dla Ciebie.
Nie pytaj się nas, jak się zachować w takiej sytuacji. Zachowaj się tak, jakbyś sama poradziła komuś z podobnym problemem. Ja patrząc na to z boku (i sama posiadając podobne doświadczenia) stwierdzam, że nieproporcjonalne starania i bycie "za dobrym dla kogoś" to poważne nadpsucie związku. Być może nie do odratowania. Bądź w porządku, ale nie nadskakuj - niewarto. Warto natomiast uświadomić facetowi, że nie jest on koniecznym składnikiem naszego szczęścia, że jest się przekonanym o własnej wartości. On MUSI mieć świadomość, że na nim Twój świat się nie kończy - nie ten, to inny. Życie.
Tako rzeczę ja po 2 piwach. Świadoma swej zajebistości w temacie.
Wydaje mi się, że w wielu związkach panuje taka relacja, że któryś z partnerów stara się bardziej. To wypala, uwierz mi. Stać Cię na kogoś, dla kogo będziesz tak samo ważna, jak on dla Ciebie.
Nie pytaj się nas, jak się zachować w takiej sytuacji. Zachowaj się tak, jakbyś sama poradziła komuś z podobnym problemem. Ja patrząc na to z boku (i sama posiadając podobne doświadczenia) stwierdzam, że nieproporcjonalne starania i bycie "za dobrym dla kogoś" to poważne nadpsucie związku. Być może nie do odratowania. Bądź w porządku, ale nie nadskakuj - niewarto. Warto natomiast uświadomić facetowi, że nie jest on koniecznym składnikiem naszego szczęścia, że jest się przekonanym o własnej wartości. On MUSI mieć świadomość, że na nim Twój świat się nie kończy - nie ten, to inny. Życie.
Tako rzeczę ja po 2 piwach. Świadoma swej zajebistości w temacie.
Nie ma niczego złego w uatrakcyjnianiu wspólnie spędzanego czasu czy w dbaniu o związek - ale to tylko tak na przyszłość. Granica w owym "staraniu się" jest właśnie tam, gdzie jedna z osób czuje się z tym inaczej niż dobrze. Nieswojo, źle, niekomfortowo lub traci przez to uczucie wyjątkowości relacji. Tak jak Twój chłopak.Morgiana pisze:Właśnie o to chodzi, że chyba sie za bardzo staram. Wczoraj nawet przyznał mi rację, że dużo dla niego robie,
A stopniowanie miłości i to wyrażane w procentach to zwykła dzieciniada, nieumiejętność wyrażania sibie zwyczajnie. To może wykluczać lek na owe "przegięcie w staraniach". Rozmowę.
Która jednak mogłaby być lekiem nieskutecznym, mimo że najlepszym. Nie pomoże np. na niekochanie, inne cele partnera, inną kobietę. Ale i na to jest lek. Akceptacja.
Ostatnio zmieniony 07 lis 2010, 00:41 przez shaman, łącznie zmieniany 2 razy.
Przeprowadziliśmy wczoraj poważną rozmowę. Nie wiem do końca co z niej wyniknie, ale postanowiliśmy oboje jeszcze popracować nad naszym związkiem i zobaczyć co z tego wyjdzie. On stwierdził, że nawet nie jest do końca pewny czy rzeczywiście jego uczucia się zmieniły w stosunku do mnie i chce się jeszcze nad tym zastanowić, a jeśli rzeczywiście one trochę osłabły to chce je z powrotem odbudować. A ja to wszystko wezmę na dystans, niech teraz on się troche postara o nasz związek i zobaczymy co dalej.
czytam Twoją historię i jakbym czytałą o sobie.. z tym, że ja mogę Ci napisać, jak to wszystko się zakończyło...
Było identycznie. Najpierw mówił, że kocha mniej, potem, że to już nie to samo co na początku ale nie wyobraża sobie życia beze mnie. Potem prosił o czas. Następnie stwierdził, że jednak nie kocha, że nie tęskni i powiedział mi "do widzenia".
Bardzo przeżyłam nasze rozstanie. Podobnie jak Ty- w naszym związku to ja dawałam więcej. Starałam się jako mogłam, wręcz stawałam na rzęsach. On na początku tez sie starał a potem najwidoczniej za bardzo się narzucałam.. Zawsze chciałam dla niego najlepiej- w końcu stał się moim całym światem a ja mu to pokazywałam na każdym kroku. TO BYŁ PODSTAWOWY BŁĄD. Teraz to wiem.
mimo, że nie byliśmy razem czasem się spotykaliśmy. potem doszła inna kobieta, ale wydaje mi się, że była zbyt pusta i próżna, aby zainteresować go na dłużej (w każdym bądź razie wydaje mi się -bo pewna nie jestem, na oczy nie widziałam- że był nią bardzo zafascynowany).
znów jesteśmy razem i jest o wiele lepiej, niż kiedys. jest inaczej. znów mnie szanuje a ja pozwalam na to, aby znów mnie zdobywał, żeby miał małe powody do zazdrości.
życzę powodzenia.
[ Dodano: 2010-11-08, 19:11 ]
dodam jeszcze, że nie byliśmy ze sobą jakieś 4 miesiące a on przysięgał sobie i swoim bliskim, że nigdy do mnie nie wróci. wiem, że jego "przyjaciel" namawiał go, żeby więcej się ze mną nie spotykał.
ja się nie narzucałam, nie dzwoniłam.
wrócił a ja znów widzę ten błysk w jego oku.
Było identycznie. Najpierw mówił, że kocha mniej, potem, że to już nie to samo co na początku ale nie wyobraża sobie życia beze mnie. Potem prosił o czas. Następnie stwierdził, że jednak nie kocha, że nie tęskni i powiedział mi "do widzenia".
Bardzo przeżyłam nasze rozstanie. Podobnie jak Ty- w naszym związku to ja dawałam więcej. Starałam się jako mogłam, wręcz stawałam na rzęsach. On na początku tez sie starał a potem najwidoczniej za bardzo się narzucałam.. Zawsze chciałam dla niego najlepiej- w końcu stał się moim całym światem a ja mu to pokazywałam na każdym kroku. TO BYŁ PODSTAWOWY BŁĄD. Teraz to wiem.
mimo, że nie byliśmy razem czasem się spotykaliśmy. potem doszła inna kobieta, ale wydaje mi się, że była zbyt pusta i próżna, aby zainteresować go na dłużej (w każdym bądź razie wydaje mi się -bo pewna nie jestem, na oczy nie widziałam- że był nią bardzo zafascynowany).
znów jesteśmy razem i jest o wiele lepiej, niż kiedys. jest inaczej. znów mnie szanuje a ja pozwalam na to, aby znów mnie zdobywał, żeby miał małe powody do zazdrości.
życzę powodzenia.
[ Dodano: 2010-11-08, 19:11 ]
dodam jeszcze, że nie byliśmy ze sobą jakieś 4 miesiące a on przysięgał sobie i swoim bliskim, że nigdy do mnie nie wróci. wiem, że jego "przyjaciel" namawiał go, żeby więcej się ze mną nie spotykał.
ja się nie narzucałam, nie dzwoniłam.
wrócił a ja znów widzę ten błysk w jego oku.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 301 gości