Pomocy, pomocy, pomocy!!!
Moderator: modTeam
Pomocy, pomocy, pomocy!!!
Witam. Jestem tu nowy.
Do zaistnienia tu skłonił mnie pewien problem którego chyba nie potrafię sam rozwiązać...
Zaczęło się tak:
Nie miałem z kim iść na studniówkę. Poprosiłem kumpla aby załatwił mi jakąś fajną dziewczynę. Na pierwszym spotkaniu nie rozmawialiśmy zbyt długo, z racji że nie chciałem iść z kimś kogo w ogóle nie znam, zaaranżowałem drugie spotkanie. Było fantastycznie, więc spotkaliśmy się jeszcze raz. Wtedy wpadłem w jej sidła. Ogarnęło mnie głębokie zauroczenie. Nigdy wcześniej nie spotkałem tak interesującej dziewczyny. Na studniówce razem bawiliśmy się nieźle. Wszystko zapowiadało się dobrze. Ona wcześniej dawała mi do zrozumienia że jest mną zainteresowana. Długie przeciągłe spojrzenia prosto w oczy, cały czas towarzyszyły naszej rozmowie, pytania w stylu "czy jest jakaś inna" lub wypowiedź "żaden chłopak nie wie o mnie tyle co ty" utwierdziły mnie w przekonaniu że może być z tego coś więcej.
Na drugi dzień po studniówce, napisałem do niej że chciałbym się z nią spotkać, spytałem też czy ona chce się ze mną spotkać. Ona na to odparła że narazie "dobrze jej jest samej", a pozatym jest ktoś kto dla niej jest najważniejszy (czyt. drugi facet). Tą drugą najważniejszą osobą dla niej jest jej były chłopak, z którym rozstała się pół roku temu.
Tu proszę was o poradę. Co mam robić? Zasypywać ją listami, kwiatami??? Bo jeśli to przyniesie jakiś efekt to jestem dla niej gotów zrobić naprawdę DUŻO! Czy dać sobie spokój i zaoszczędzić sobie gorzkiego smaku porażki i niespełnienia...
Do zaistnienia tu skłonił mnie pewien problem którego chyba nie potrafię sam rozwiązać...
Zaczęło się tak:
Nie miałem z kim iść na studniówkę. Poprosiłem kumpla aby załatwił mi jakąś fajną dziewczynę. Na pierwszym spotkaniu nie rozmawialiśmy zbyt długo, z racji że nie chciałem iść z kimś kogo w ogóle nie znam, zaaranżowałem drugie spotkanie. Było fantastycznie, więc spotkaliśmy się jeszcze raz. Wtedy wpadłem w jej sidła. Ogarnęło mnie głębokie zauroczenie. Nigdy wcześniej nie spotkałem tak interesującej dziewczyny. Na studniówce razem bawiliśmy się nieźle. Wszystko zapowiadało się dobrze. Ona wcześniej dawała mi do zrozumienia że jest mną zainteresowana. Długie przeciągłe spojrzenia prosto w oczy, cały czas towarzyszyły naszej rozmowie, pytania w stylu "czy jest jakaś inna" lub wypowiedź "żaden chłopak nie wie o mnie tyle co ty" utwierdziły mnie w przekonaniu że może być z tego coś więcej.
Na drugi dzień po studniówce, napisałem do niej że chciałbym się z nią spotkać, spytałem też czy ona chce się ze mną spotkać. Ona na to odparła że narazie "dobrze jej jest samej", a pozatym jest ktoś kto dla niej jest najważniejszy (czyt. drugi facet). Tą drugą najważniejszą osobą dla niej jest jej były chłopak, z którym rozstała się pół roku temu.
Tu proszę was o poradę. Co mam robić? Zasypywać ją listami, kwiatami??? Bo jeśli to przyniesie jakiś efekt to jestem dla niej gotów zrobić naprawdę DUŻO! Czy dać sobie spokój i zaoszczędzić sobie gorzkiego smaku porażki i niespełnienia...
Na tym forum bylo juz o kobietach ktore sa po rozstaniu z jakims facetem, i naprawde kobiecie trzeba duzo wiecej czasu aby zapomniec o bylym, wiekszosc kobiet bardzo sie angazuje w zwiazkach, i potem bardzo trudno im sie przestawic na kogos innego, mysle ze jesli jej naprawde tak dobrzebylo z toba, to wystarczy dac jej troche czasu, pokazac sie z dobrej strony, narazie byc dla niej przyjacielem.
To nie jest dziewczna chamska, wyrafinowana. Jest wspaniała, wierna, oddana, kochająca. Na tyle ją poznałem, że potrafię powiedzieć kim ona jest. Ona po prostu boi się mnie jako partnera na przyszłe czasy.
Woli mnie zastąpić, kimś pewnym, przewidywalnym w uczuciach i reakcjach. Chociaż nie wie czy do niego wróci. Chce odstąpić od ryzyka, na które ją narażam. Sama wystawiała go na próby, dlatego nie są razem. Chce być stała w uczuciach, nie chce być zraniona. Tak została właśnie potraktowana przez swojego byłego ulubieńca, lub jak kto woli przez samą siebie. Nie wnikałem kto kogo rzucił. Chce wrócić do niego. Chociaż nie wie że Ja bym był z Nią na dobre i na złe. Nie zależnie od tego co by się stało... Po prostu, dla mnie ona jest tą jedną z niewielu które spotyka się raz na całe życie. Skąd to wiem??? To się po prostu wie...
Ale Ona nie chce o tym słyszeć, wiedzieć, myśleć...
Naprawdę, serce mnie boli wielce, Ona nie wie kogo traci. Kogoś szlachetnego, honorowego, wiernego... Niestety dla dziewczyn. Nawet dla niej. Takie ideały przegrywają z kimś kogo kochają...
W sumie ma rację, ja bym tak samo postąpił, gdybym kogoś kochał... W tym momencie jej zazdroszczę. Że ma kogoś takiego, że może mu powiedzieć "Kocham cię"...
Jak zwykle w moim przypadku, to miłość czysto Platoniczna. Ale cóż, można się przyzwyczaić...
Hmm... Ale jak Jej to powiedzieć, że Ja jestem kimś na kogo może liczyć zawsze. Nie zależnie od tego co się stanie, gdziekolwiek będzie...
Mimo że znam Ją tak krótko...
Woli mnie zastąpić, kimś pewnym, przewidywalnym w uczuciach i reakcjach. Chociaż nie wie czy do niego wróci. Chce odstąpić od ryzyka, na które ją narażam. Sama wystawiała go na próby, dlatego nie są razem. Chce być stała w uczuciach, nie chce być zraniona. Tak została właśnie potraktowana przez swojego byłego ulubieńca, lub jak kto woli przez samą siebie. Nie wnikałem kto kogo rzucił. Chce wrócić do niego. Chociaż nie wie że Ja bym był z Nią na dobre i na złe. Nie zależnie od tego co by się stało... Po prostu, dla mnie ona jest tą jedną z niewielu które spotyka się raz na całe życie. Skąd to wiem??? To się po prostu wie...
Ale Ona nie chce o tym słyszeć, wiedzieć, myśleć...
Naprawdę, serce mnie boli wielce, Ona nie wie kogo traci. Kogoś szlachetnego, honorowego, wiernego... Niestety dla dziewczyn. Nawet dla niej. Takie ideały przegrywają z kimś kogo kochają...
W sumie ma rację, ja bym tak samo postąpił, gdybym kogoś kochał... W tym momencie jej zazdroszczę. Że ma kogoś takiego, że może mu powiedzieć "Kocham cię"...
Jak zwykle w moim przypadku, to miłość czysto Platoniczna. Ale cóż, można się przyzwyczaić...
Hmm... Ale jak Jej to powiedzieć, że Ja jestem kimś na kogo może liczyć zawsze. Nie zależnie od tego co się stanie, gdziekolwiek będzie...
Mimo że znam Ją tak krótko...
bary pisze:To nie jest dziewczna chamska, wyrafinowana. Jest wspaniała, wierna, oddana, kochająca. Na tyle ją poznałem, że potrafię powiedzieć kim ona jest. Ona po prostu boi się mnie jako partnera na przyszłe czasy.
Woli mnie zastąpić, kimś pewnym, przewidywalnym w uczuciach i reakcjach. Chociaż nie wie czy do niego wróci. Chce odstąpić od ryzyka, na które ją narażam. Sama wystawiała go na próby, dlatego nie są razem. Chce być stała w uczuciach, nie chce być zraniona. Tak została właśnie potraktowana przez swojego byłego ulubieńca, lub jak kto woli przez samą siebie. Nie wnikałem kto kogo rzucił. Chce wrócić do niego. Chociaż nie wie że Ja bym był z Nią na dobre i na złe. Nie zależnie od tego co by się stało... Po prostu, dla mnie ona jest tą jedną z niewielu które spotyka się raz na całe życie. Skąd to wiem??? To się po prostu wie...
Ale Ona nie chce o tym słyszeć, wiedzieć, myśleć...
Naprawdę, serce mnie boli wielce, Ona nie wie kogo traci. Kogoś szlachetnego, honorowego, wiernego... Niestety dla dziewczyn. Nawet dla niej. Takie ideały przegrywają z kimś kogo kochają...
W sumie ma rację, ja bym tak samo postąpił, gdybym kogoś kochał... W tym momencie jej zazdroszczę. Że ma kogoś takiego, że może mu powiedzieć "Kocham cię"...
Jak zwykle w moim przypadku, to miłość czysto Platoniczna. Ale cóż, można się przyzwyczaić...
Hmm... Ale jak Jej to powiedzieć, że Ja jestem kimś na kogo może liczyć zawsze. Nie zależnie od tego co się stanie, gdziekolwiek będzie...
Mimo że znam Ją tak krótko...
Chłopie .....zaimponowałeś mi ta wypowiedzią !!! Jakbym słyszał siebie samego w myślach....Mam dokładnie taki sam problem jak Ty. I wiesz co? Chyba rzeczywiście to będzie bardzo trudne, ale musimy czekać. Najgorszy jest ten jak to ujałeś "ból serca". Ja aktualnie pracuję nad jego ukojeniem. Staram się przydusić uczucie i wyhamować troszkę, aby dac jej czas do namysłu i pokazać sie z dobrej strony i że zawsze może na mnie liczyć. Mamy się spotykać "na luzie" . Zauważyłem że jak sie coś robi (ja się ucze do sesji) to gorące uczucie trochę przygasa, ale zawsze z tlącego się kawałka drewna może wziąśc sie ogień.....kiedy nadejdzie juz ten czas......pamiętaj jednak że tego ognia musi wystarczyć na BARDZO dłuuuuuuugie lata (być może).Pozdrawiam i trzymam kciuki za przyszłość.
- Dziki Wilk
- Pasjonat
- Posty: 201
- Rejestracja: 01 sty 2004, 00:17
- Płeć:
Do wszystkich zainteresowanych ! Aisha nie wróci predko bo w grudniu oddała neostrade , teraz chodzi do szkoły , załatwiła sobie pracę ,,, więc sami widzicie , ze jak nie pujdzie do kafejki to nie predko tu zajrzy ?? ale powiem jej ze pytałes o nią na forum .
Zato ja już mam łącze stałe w domu kijowe bo kijowe ale jest wiec czesciej tu teraz bede bywał :lol: :lol: cieszycie sie ???????????????
Zato ja już mam łącze stałe w domu kijowe bo kijowe ale jest wiec czesciej tu teraz bede bywał :lol: :lol: cieszycie sie ???????????????
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 67 gości