Tylko, że by nie było, że to moje opowiastki

))
Autentyki:))
> Północ. Kolega siedzi z dwiema koleżankami na przystanku autobusowym na
> Bemowie. Nagle podjeżdża samochód. Wysiada z niego czterech podchmielonych
> jegomości. Stają na przeciw kolegi i mówią: "Będziemy się bić!" Z głębi
> przystanku wychodzi trzech jegomości wzrostu 197 cm (co najmniej), 2 m w
> barach. Wychodzą przed mojego kumpla, zakasują rękawy i mówią: "W sumie
> dawno tego nie robiliśmy, ale nie ma sprawy".
> Czterej jegomoście uśmiechnęli się głupio i powiedzieli: "To my pojedziemy
> na następny przestanek."
>
>
> czekałem kiedyś na tramwaj i koło mnie spotkało się dwóch` kumpli w
> gustownych dresikach jeden był sam a drugi z dziewczyną , pogadali sobie
> trochę o pierdołach i ten drugi się zreflektował i przedstawił swoją
> dziewczynę koledze mówiąc: " a to jest moja świnia Jola "
>
>
> Kolega mój obsadzał sobie ostatnio w domu nowe okna. Mieszka na parterze,
> więc okraczył sobie parapet i walczy z tą pianką i z ościeżnicami. W
pewnym
> momencie patrzy idś sobie chodnikiem dwie małolatki (takie około 17/18
lat)
> i rozmawiają. Akurat przechodziły koło jego okna gdy do jego uszu dotarł
> strzęp ich rozmowy:
> - Wiesz, chyba zerwę z Robertem.. ..
> - Dlaczego?
> - A przyjeżdża do mnie, nie porozmawia, tylko laska i laska.. .
>
>
> Kolega był z kumplem na dyskotece, no i spodobała mu się jakaś sympatyczna
> dziewczyna, jako rasowy mężczyzna postanowił zaznajomić się z pieknością,
> więc podszedł do niej i zapytal:
> - Zatańczysz?
> Na co dziewczyna odpowiedziała:
> - Spoko...tylko pierdolnę szczocha!.
>
>
> "zabawa w remizie"
> Chłopak do dziewczyny:
> - censored, ale jesteś ładna z ryja ..
>
>
> Mój kolega opowiadał nam zdarzenie, w którym brał udział. Miało to miejsce
w
> Białymstoku. Wyglądało to mniej więcej tak:
> Stał na przystanku, przez dłuższy czas nie nadjeżdżał autobus, więc zaczął
> przysłuchiwać się rozmowie dwóch staruszek (ponad
siedemdziesięcioletnich -
> ważne w dalszej części opowieści). One, w sposób jednoznaczny, oskarżały
> Żydów o wszystko zło w Polsce. Chodziło głównie o to, że wszystko
wykupili.
> Po dłuższym przysłuchiwaniu się kumpel wtrącił, że Żydów jest w Polsce
tylko
> 5 tysięcy, więc nie mogli wszystkiego wykupić. Staruszki zignorowały tę
> uwagę i dalej jadą na Żydów. Więc kumpel nie wytrzymuje i mówi:
> "Ale przecież Jezus też był Żydem".
> Reakcja staruszek była natychmiastowa:
> "Bo jak ci censored pierdolnę tą torebką..." - i zaczęła go ganiać wokół
> przystanku.
>
> Byłem właśnie ze współtowarzyszami niedoli na tzw. lanczu, moja kobita
> przyniosła ze sobą czekoladki Michałki (notabene uwielbiam je) dostałem 2
> sztuki. Kiedy skończyłem jeść lancz zasadniczy, postanowiłem od razu zjeść
> podwieczorek, chwytając swymi smukłymi palcami 1 czekoladkę wygłosiłem z
> pietyzmem takie oto zdanie:
> - A teraz szarpnę sobie Michałka!
> Na co kolega przebijając się przez ogólny wybuch śmiechu:
> - To może wyjdziesz do ubikacji???
>
>
> Lata 80-te, w autobusie niewiele miejsca, więc żeby skasować bilet, trzeba
> go podać komuś, kto stoi bliżej kasownika. Na przystanku wsiada gość o
> wyglądzie "zakapiora" i podając bilet
> z pełną kurtuazją prosi sąsiada:
> - "Pierdolnij pan z łaski swojej!" - koniec cytata.
>
>
> Moja Mama, podówczas już dojrzała kobieta, szła w chłodny jesienny wieczór
> przez park. W Parku tym do?ć często grasował ekshibicjonista, który
> wyskakiwał z krzaków i rozchylaj?c płaszcz, próbował wzbudzić przestrach u
> kobiet. Idąc zauważyła gościa przemykającego się między krzakami. Ponieważ
> nie mogła zmienić trasy, szła dalej. Gość (młody dosyć) wyskoczył przed
nią
> i rozchylił płaszcz czekając na krzyk przerażenia..A Mama:
> - Synku, zmarzniesz...
>
> Coprawda nie miałem szansy odbyć służby wojskowej, ale mój znajomy opisał
mi
> przecudny monolog szefa kompanii, informującego żołnierzy o występie bądź
co
> bądź artystycznym, który na dniach miał się odbyć:
> - Żołnierze! Jutro idziecie na występ artystyczny! Umyć mi się, wysrać i
> odlać, coby potem nie łazić po sali tylko siedzieć na dupach i podziwiać!
> Występ będzie artystyczny! Znaczy, trochę tańczą, trochę śpiewają...takie
> tam ogólne pierdolenie...
>
> Kilka lub raczej kilkanaście lat temu razem z kolegą zaszliśmy do sklepu
> szumnie zwanego spożywczym w celu nabycia jakiegoś pieczywa. Pani
> "uprzejmie" raczyła zapodać bochenek. Kolega, biorąc chleb, podzielił się
z
> panią następującą uwagą :
> - Co? ten chlebek nadgryziony zębem czasu.
> Oburzona pani:
> - GDZIE???
> Na szczęście wyjście było blisko.
>
> Działo się to jakieś parę wieczorów temu, gdy przy blasku ulicznych latarń
> sączyłem z kolegami i koleżankami piwo w małej
> piwiarni. Gadka-szmatka, w pewnym momencie koleżanka wtrąca się
następującym
> zdaniem:
> - "Bo wiecie, tak myślałam, że lekarz od spraw kobiecych to ginekolog, a
od
> mężczyzn jak się nazywa?" Zapadła pełna minuta konsternacji w naszym
gronie,
> przerwana nagle przez drugą koleżankę, która z dumą w głosie oznajmiła:
> - " ORNITOLOG ... no wiecie ten gość bada ptaki"
> Co towarzystwo przyjęło śmiechem i gromkimi brawami.
>