Moje "Małe" przekleństwo
Moderator: modTeam
-
- Zaglądający
- Posty: 10
- Rejestracja: 15 lut 2010, 21:54
- Skąd: PO (Wlkp)
- Płeć:
Moje "Małe" przekleństwo
Witam wszystkich !
Przejrzałem już trochę forum, znalazłem dosłownie parę postów dotyczących mojego problemu. Chciałbym podzielić się z Wami moim problemem oraz poradzić (szczególnie kobiet), czy można się tego problemu w większym stopniu pozbyć.
Do rzeczy:
Mam 20 lat, 165 cm wzrostu i ważę aż 48 kg. Od lat mój niski wzrost i mała waga są moim jednym wielkim przekleństwem, szczególnie od momentu, kiedy zacząłem interesować się kobietami. Ilekroć nie próbowałem poznać się bliżej z jakąś kobietą, zwykle spotykałem się z odrzuceniem. Niektóre z nich wspomniały o moim wyglądzie. Od tego czasu w mojej głowie rozpętało się piekło. Zacząłem cierpieć na kompleksy, moja samoocena gwałtownie spadła (chociaż nigdy nie była ona wysoka).
Z biegiem czasu zacząłem się coraz bardziej bać nawiązywania bliższych kontaktów damsko-męskich.Każdą porażkę przypisywałem (i przypisuje do dziś) swojemu wizerunkowi zewnętrznemu. Żeby było zabawniej, kiedyś byłem bardzo nieśmiały, tak więc samo nawiązanie kontaktu z kobietą przysparzało mi kłopotu. Po jednej z terapii psychologicznych pozbyłem się problemu nieśmiałości, jednak syndrom "chudzielca kurdupla" pozostał nadal...
Pewnego dnia postanowiłem spróbować swych sił w internecie. Był to chyba jeden z moich największych błędów, jaki mogłem popełnić. Od tego momentu, im więcej próbowałem, tym bardziej utwierdzałem się w fakcie, że jestem do niczego. Fajnie się rozmawiało dopóki nie pokazałem swojego zdjęcia, tudzież nie spotkałem się z rozmówczynią. Efekt był taki, że dana dziewczyna z reguły nie chciała się już więcej spotkać, a kontakt w internecie szybko się urywał. Dodatkowo, moją piętą Achillesową było moje zbyt szybkie angażowanie się w kontakt. Zawsze taki kontakt ciężko odchorowywałem i za każdym razem obiecywałem sobie, że następnym razem będzie lepiej. Tym większe spotykało mnie rozczarowanie, kiedy okazywało się, że znów trafiałem do punktu wyjścia. Z biegiem czasu zacząłem sobie obiecywać co innego... już nigdy więcej się nie zaangażuje - chcę mieć święty spokój !
I wszystko byłoby ok, gdyby nie zaczęło to nade mną ciążyć. Co jakiś czas uczucia dopominały się o swoje. Tymczasem ja uroiłem sobie, że nie mogę mieć dziewczyny, ponieważ źle wyglądam i wstyd jest się ze mną pokazać. Większość kobiet lubi wysokich i dobrze zbudowanych facetów, stąd moja osoba jest z miejsca przegrana. Do dziś dnia walczę z samym sobą - moje urojenia kontra naturalne uczucia. Spodoba mi się jakaś dziewczyna, to natychmiast sobie tłumaczę, że nie mogę z Nią być - "Źle wyglądasz, daj sobie spokój". Blokada jest coraz większa w zależności od stopnia atrakcyjności dziewczyny. Im atrakcyjniejsza, tym opór jest większy - "Nawet o Niej nie myśl".
Pech chciał (mimo, że ostatnimi czasy próbuje non stop oszukiwać samego siebie), że jestem uczuciową osobą i potrzebuje jednak tych uczuć i bliskości. Jest mi z tym wszystkim bardzo ciężko. Cały czas boję się, że nigdy sobie nikogo nie znajdę i zostanę kompletnie sam. Przestałem już wierzyć w miłość ze wzajemnością w moim przypadku. Kiedyś jeszcze naiwnie próbowałem, łudziłem się, że może jednak się uda. No i owszem 2 razy się udało - pierwszy związek skończył się po 4 miesiącach (nie potrafiliśmy się dogadać), a drugi po miesiącu (Ona tylko się zauroczyła). Jeden i drugi miał cechę wspólną: kompleksy.
Od tego ostatniego minął rok. Bardzo się w niego zaangażowałem, dałem z siebie wszystko, wiązałem z nim duże nadzieje. Po nim nastąpiła kulminacja mojej wewnętrznej blokady. Panicznie boję się spróbować znaleźć swoje szczęście. Cały czas ciąży nade mną kwestia mojego wyglądu i tego, że dzięki niemu, prawie żadna kobieta nie chce na mnie zwrócić uwagi. Nie potrafię, już z tym dłużej żyć. Popadam w skrajności. Jednego dnia wydaje mi się, że nikogo nie potrzebuje, a drugiego marzę o cudzie w postaci zainteresowania moją osobą. Na zewnątrz ludzie nie widzą tej mojej "wojny" uczuć. Jestem raczej osobą komunikatywną, na brak koleżanek nie narzekam, dla niektórych znajomych dziwnym jest wręcz fakt, że jestem sam.
Chwyciłem się, wydaje mi się, ostatniej już deski ratunku - siłownia. Zacząłem ćwiczyć, mimo iż nadal nie wierzę do końca w to, że ten zabieg może coś zmienić. Traktuje to wręcz jako mus, żebym nie mógł sobie zarzucić, że kompletnie nic nie próbowałem z sobą zrobić.
Drogie Panie. Czy w moim przypadku jest możliwe, abym mógł poznać prawdziwą, normalną, wartościową kobietę? Wyglądam jak wyglądam, niewiele mogę z tym zrobić, a pragnę szczęścia tak samo jak inni.
Przepraszam, że tak dużo napisałem, mam nadzieję, że chociaż jedna z Was to przeczyta i doradzi mi coś ciekawego w tej kwestii.
Z góry dziękuję i pozdrawiam
Przejrzałem już trochę forum, znalazłem dosłownie parę postów dotyczących mojego problemu. Chciałbym podzielić się z Wami moim problemem oraz poradzić (szczególnie kobiet), czy można się tego problemu w większym stopniu pozbyć.
Do rzeczy:
Mam 20 lat, 165 cm wzrostu i ważę aż 48 kg. Od lat mój niski wzrost i mała waga są moim jednym wielkim przekleństwem, szczególnie od momentu, kiedy zacząłem interesować się kobietami. Ilekroć nie próbowałem poznać się bliżej z jakąś kobietą, zwykle spotykałem się z odrzuceniem. Niektóre z nich wspomniały o moim wyglądzie. Od tego czasu w mojej głowie rozpętało się piekło. Zacząłem cierpieć na kompleksy, moja samoocena gwałtownie spadła (chociaż nigdy nie była ona wysoka).
Z biegiem czasu zacząłem się coraz bardziej bać nawiązywania bliższych kontaktów damsko-męskich.Każdą porażkę przypisywałem (i przypisuje do dziś) swojemu wizerunkowi zewnętrznemu. Żeby było zabawniej, kiedyś byłem bardzo nieśmiały, tak więc samo nawiązanie kontaktu z kobietą przysparzało mi kłopotu. Po jednej z terapii psychologicznych pozbyłem się problemu nieśmiałości, jednak syndrom "chudzielca kurdupla" pozostał nadal...
Pewnego dnia postanowiłem spróbować swych sił w internecie. Był to chyba jeden z moich największych błędów, jaki mogłem popełnić. Od tego momentu, im więcej próbowałem, tym bardziej utwierdzałem się w fakcie, że jestem do niczego. Fajnie się rozmawiało dopóki nie pokazałem swojego zdjęcia, tudzież nie spotkałem się z rozmówczynią. Efekt był taki, że dana dziewczyna z reguły nie chciała się już więcej spotkać, a kontakt w internecie szybko się urywał. Dodatkowo, moją piętą Achillesową było moje zbyt szybkie angażowanie się w kontakt. Zawsze taki kontakt ciężko odchorowywałem i za każdym razem obiecywałem sobie, że następnym razem będzie lepiej. Tym większe spotykało mnie rozczarowanie, kiedy okazywało się, że znów trafiałem do punktu wyjścia. Z biegiem czasu zacząłem sobie obiecywać co innego... już nigdy więcej się nie zaangażuje - chcę mieć święty spokój !
I wszystko byłoby ok, gdyby nie zaczęło to nade mną ciążyć. Co jakiś czas uczucia dopominały się o swoje. Tymczasem ja uroiłem sobie, że nie mogę mieć dziewczyny, ponieważ źle wyglądam i wstyd jest się ze mną pokazać. Większość kobiet lubi wysokich i dobrze zbudowanych facetów, stąd moja osoba jest z miejsca przegrana. Do dziś dnia walczę z samym sobą - moje urojenia kontra naturalne uczucia. Spodoba mi się jakaś dziewczyna, to natychmiast sobie tłumaczę, że nie mogę z Nią być - "Źle wyglądasz, daj sobie spokój". Blokada jest coraz większa w zależności od stopnia atrakcyjności dziewczyny. Im atrakcyjniejsza, tym opór jest większy - "Nawet o Niej nie myśl".
Pech chciał (mimo, że ostatnimi czasy próbuje non stop oszukiwać samego siebie), że jestem uczuciową osobą i potrzebuje jednak tych uczuć i bliskości. Jest mi z tym wszystkim bardzo ciężko. Cały czas boję się, że nigdy sobie nikogo nie znajdę i zostanę kompletnie sam. Przestałem już wierzyć w miłość ze wzajemnością w moim przypadku. Kiedyś jeszcze naiwnie próbowałem, łudziłem się, że może jednak się uda. No i owszem 2 razy się udało - pierwszy związek skończył się po 4 miesiącach (nie potrafiliśmy się dogadać), a drugi po miesiącu (Ona tylko się zauroczyła). Jeden i drugi miał cechę wspólną: kompleksy.
Od tego ostatniego minął rok. Bardzo się w niego zaangażowałem, dałem z siebie wszystko, wiązałem z nim duże nadzieje. Po nim nastąpiła kulminacja mojej wewnętrznej blokady. Panicznie boję się spróbować znaleźć swoje szczęście. Cały czas ciąży nade mną kwestia mojego wyglądu i tego, że dzięki niemu, prawie żadna kobieta nie chce na mnie zwrócić uwagi. Nie potrafię, już z tym dłużej żyć. Popadam w skrajności. Jednego dnia wydaje mi się, że nikogo nie potrzebuje, a drugiego marzę o cudzie w postaci zainteresowania moją osobą. Na zewnątrz ludzie nie widzą tej mojej "wojny" uczuć. Jestem raczej osobą komunikatywną, na brak koleżanek nie narzekam, dla niektórych znajomych dziwnym jest wręcz fakt, że jestem sam.
Chwyciłem się, wydaje mi się, ostatniej już deski ratunku - siłownia. Zacząłem ćwiczyć, mimo iż nadal nie wierzę do końca w to, że ten zabieg może coś zmienić. Traktuje to wręcz jako mus, żebym nie mógł sobie zarzucić, że kompletnie nic nie próbowałem z sobą zrobić.
Drogie Panie. Czy w moim przypadku jest możliwe, abym mógł poznać prawdziwą, normalną, wartościową kobietę? Wyglądam jak wyglądam, niewiele mogę z tym zrobić, a pragnę szczęścia tak samo jak inni.
Przepraszam, że tak dużo napisałem, mam nadzieję, że chociaż jedna z Was to przeczyta i doradzi mi coś ciekawego w tej kwestii.
Z góry dziękuję i pozdrawiam
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
nie. i nie słuchaj babskich zarzekań że każda szuka swego quasimodo.Uncle_Mosquito pisze:Czy w moim przypadku jest możliwe, abym mógł poznać prawdziwą, normalną, wartościową kobietę?
E. Hatfield, S. Sprecher, Mirror, mirror...: The importance of looks in everyday live. Albany, N.Y.: SUNY Press, 1986.
ten eksperyment pokazuje, że liczy się poza jednym wyjątkiem, wyłącznie wygląd. Ten wyjątek to... zasobność portfela absztyfikanta. przeczytaj wątek na tym forum o nie udanych randkach. tzn podany link w tym wątku. zauważysz, że głównym powodem kobiecych rozczarowań na randce był wzrost partnera. z tobą nie jest jeszcze tak źle. dwie kobity mimo niskiego wzrostu jednak chciały być z tobą. buduj na tym coś więcej. więc zamiast w siłownie zainwestuj w dobry samochód.
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Jako facet powiem ci tak, po pierwsze raczej musisz poprawić pewność siebie bo to u ciebie szwankuję, po drugie "atakuj" laski niższe od siebie masz 165cm więc tragedii nie ma, nie każda dziewczyna ma 175cm wzrostu, takich co mają po 160cm też kilka jest, kobiety faktycznie raczej odrzucają od siebie niższych facetów, co do siłowni to ćwicz regularnie, ale nie po to żeby mieć klatę jak Arnold tylko dla poprawy pewności siebie, uwierz mi na słowo to działa jak cholera, nie możesz się załamywać jak ci nie wychodzi, każda kolejna laska to nowe doświadczenie, kobiety wyczuwają brak pewności siebie na kilometr jak podejdziesz do niej zgarbiony, będziesz unikał kontaktu wzrokowego i mówił "urywającym" się głosem to laska "spuści cię z kibla" niezależnie od wyglądu i wzrostu, przebywaj jak najwięcej wśród Kobiet w pracy w szkole, rozmawiaj z nimi najlepiej w cztery oczy im więcej tym lepiej, jak popracujesz nad pewnością siebie to dasz radę coś "wyrwać"
Szukając wśród nastolatek (zgodnie z twoim wiekiem) masz małe szanse i po prostu MUSISZ się z tym jeszcze na parę lat pogodzić. Nie chce mi się rozwijać dlaczego - to w miarę oczywiste. Idąc za całkiem słuszną koncepcją Błażeja - póki co zostaje ci kupno niezłego autka lub szukanie bardzo bardzo niesmiałej, najprędzej ze wsi.
A dlaczego pytanie kierujesz do kobiet?
Z mojego punktu widzenia sprawa wyglada tak. Twoje minusy:
- lzejszy od wiekszosci dziewczyn
- niski
co daje ogolnie wynik niezbyt meski
Idac dalej w minusach:
- niska samoocena
- pesymizm
- uzalanie sie nad soba
- niewielkie doswiadczenie z kobietami
- zerowa pewnosc siebie
Plusy:
- masz jakies? Uczuciowosc to nie plus. To ma wiekszosc facetow ktorzy nie potrafia poderwac dziewczyny.
ZMIEN TO CHLOPIE!
Zreszta zobacz.
Tom Cruise - 170cm wzrostu
Al Pacino - 170
Elijah Wood - 168
Myslisz ze maja problemy jak Ty? No fakt. Kilka cm wiecej maja, ale pewien jestem ze chocby mieli 5cm mniej niz Ty to by rwali takie laski do ktorych boisz sie podejsc. Bo wyglad jest wazny ale jeszcze wazniejsza jest psychika. Naturalnie, jesli chodzi o staly zwiazek kobieta powinna byc nizsza. Ale malo to jest kurdupli ponizej 160cm? Ja z taka sie nie zwiaze bo mi moze prawie ze loda na stojaco robic. Dla Ciebie idealna
Nabierz masy (jedz bialko), miej wysportowana sylwetke, nabierz pewnosci siebie a to przestanie byc problemem. Zreszta nigdy nim nie bylo. To Ty ze swojego wzrostu zrobiles problem.
Z mojego punktu widzenia sprawa wyglada tak. Twoje minusy:
- lzejszy od wiekszosci dziewczyn
- niski
co daje ogolnie wynik niezbyt meski
Idac dalej w minusach:
- niska samoocena
- pesymizm
- uzalanie sie nad soba
- niewielkie doswiadczenie z kobietami
- zerowa pewnosc siebie
Plusy:
- masz jakies? Uczuciowosc to nie plus. To ma wiekszosc facetow ktorzy nie potrafia poderwac dziewczyny.
ZMIEN TO CHLOPIE!
Zreszta zobacz.
Tom Cruise - 170cm wzrostu
Al Pacino - 170
Elijah Wood - 168
Myslisz ze maja problemy jak Ty? No fakt. Kilka cm wiecej maja, ale pewien jestem ze chocby mieli 5cm mniej niz Ty to by rwali takie laski do ktorych boisz sie podejsc. Bo wyglad jest wazny ale jeszcze wazniejsza jest psychika. Naturalnie, jesli chodzi o staly zwiazek kobieta powinna byc nizsza. Ale malo to jest kurdupli ponizej 160cm? Ja z taka sie nie zwiaze bo mi moze prawie ze loda na stojaco robic. Dla Ciebie idealna
Nabierz masy (jedz bialko), miej wysportowana sylwetke, nabierz pewnosci siebie a to przestanie byc problemem. Zreszta nigdy nim nie bylo. To Ty ze swojego wzrostu zrobiles problem.
-
- Zaglądający
- Posty: 10
- Rejestracja: 15 lut 2010, 21:54
- Skąd: PO (Wlkp)
- Płeć:
Chris1984 pisze:kobiety wyczuwają brak pewności siebie na kilometr jak podejdziesz do niej zgarbiony, będziesz unikał kontaktu wzrokowego i mówił "urywającym" się głosem to laska "spuści cię z kibla" niezależnie od wyglądu i wzrostu
Z kontaktem wzrokowym nie mam problemu, zagadać na luzie też umiem. Problem pojawia się, kiedy trzeba by było się o dziewczynę postarać. Nie potrafię się w sobie zebrać i podjąć stosownych kroków.
FrankFarmer pisze:Szukając wśród nastolatek (zgodnie z twoim wiekiem) masz małe szanse i po prostu MUSISZ się z tym jeszcze na parę lat pogodzić.
No właśnie...
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
dokładnie. młoda baba szuka kogoś z kim mogła by się pokazać. choćby na imprezie. a z niższym to obciach. co innego starsza. taka szuka czegoś innego w facecie. a właśnie Uncle_Mosquito, nie myślałeś by zabrać się za jakąś mamuśke?FrankFarmer pisze:Szukając wśród nastolatek (zgodnie z twoim wiekiem) masz małe szanse i po prostu MUSISZ się z tym jeszcze na parę lat pogodzić.
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Tom Cruise - 170cm wzrostu
Al Pacino - 170
Elijah Wood - 168
Albo Danny DeVito, ten to dopiero kurdupel
Pracuj nad psychika i wyglądem. Wzrostu nie przeskoczysz. Ale odpicuj co masz.
Od nas na forum to Andrew nie jest wysoki, wyższy od Ciebie, ale na powodzenie nie narzeka.
Jedna z moich znajomych obecnie jest z dośc niskim facetem
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
z doświadczenie wiem że koleżeństwo i zarywanie to zasadnicza różnica jeśli chodzi o odwagę.Uncle_Mosquito pisze:Problem pojawia się, kiedy trzeba by było się o dziewczynę postarać.
Maverick, nie przesadzaj. to zupełnie inna bajka. pewnie zanim zostali sławni i bogaci żadna kobieta nie splunęłaby nawet gdyby polali się benzyną i podpalili. nie rób mu wody z mózgu. myślisz że laski piszczą na ich widok bo są pewni siebie? bez jaj.Maverick pisze:Tom Cruise - 170cm wzrostu
Al Pacino - 170
Elijah Wood - 168
Ostatnio zmieniony 16 lut 2010, 00:23 przez kot_schrodingera, łącznie zmieniany 1 raz.
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Panie Komarze. Tak, jest to możliwe, że poznasz normalną i wartosciową kobietę.
Nie jesteś znowu taki mały, jest wiele niższych dziewczyn przecież Dla mnie wzrost jest ważny, bo jestem wysoka, ale wydaje mi się, że większości dziewczyn chodzi po prostu o to, by być niższą. A wiesz, takich "metr sześćdziesiąt w kapeluszu" na ulicy nie brakuje
Owszem, kobiety lubią dobrze zbudowanych - ale to, że lubią, nie znaczy, że wybierają tylko takich facetów (podobnie jak z kobiecym biustem - prawie wszyscy faceci wolą większe piersi, co nie znaczy, że ich panny takie właśnie mają). Ja również lubie postawnych panów, co nie przeszkadzało mi spotykać się i ze 'szczypiorem' i z facetem otyłym nawet ;> To nic a nic (przynajmniej mi) nie przeszkadzało. Fajnie, że wziąłeś się za siłownię, ale już mniej fajnie, że takie masz do tego podejście. Przede wszystkim powinieneś się samemu sobie zacząć podobać. Siła i sprawność, jak najbardziej pomogą w tym, ale nie nastawiaj się, że robisz to tylko po to, by się kobietom podobać.
Oprócz tego, pamiętaj też o postawie. Żadnego kulenia się i garbienia, ale akurat tego u wszystkich nie lubię. Dodam jeszcze, że nie lubię zwłaszcza u chudych facetów jak zakładają noga na nogę (to takie dziewczęce )
Poza tym, atrubutem męskości jest owłosienie na twarzy. Może jakaś bródka, hm?
A resztę napisał już Maverick.
Nie jesteś znowu taki mały, jest wiele niższych dziewczyn przecież Dla mnie wzrost jest ważny, bo jestem wysoka, ale wydaje mi się, że większości dziewczyn chodzi po prostu o to, by być niższą. A wiesz, takich "metr sześćdziesiąt w kapeluszu" na ulicy nie brakuje
Owszem, kobiety lubią dobrze zbudowanych - ale to, że lubią, nie znaczy, że wybierają tylko takich facetów (podobnie jak z kobiecym biustem - prawie wszyscy faceci wolą większe piersi, co nie znaczy, że ich panny takie właśnie mają). Ja również lubie postawnych panów, co nie przeszkadzało mi spotykać się i ze 'szczypiorem' i z facetem otyłym nawet ;> To nic a nic (przynajmniej mi) nie przeszkadzało. Fajnie, że wziąłeś się za siłownię, ale już mniej fajnie, że takie masz do tego podejście. Przede wszystkim powinieneś się samemu sobie zacząć podobać. Siła i sprawność, jak najbardziej pomogą w tym, ale nie nastawiaj się, że robisz to tylko po to, by się kobietom podobać.
Oprócz tego, pamiętaj też o postawie. Żadnego kulenia się i garbienia, ale akurat tego u wszystkich nie lubię. Dodam jeszcze, że nie lubię zwłaszcza u chudych facetów jak zakładają noga na nogę (to takie dziewczęce )
Poza tym, atrubutem męskości jest owłosienie na twarzy. Może jakaś bródka, hm?
A resztę napisał już Maverick.
No on ma mniej niz 160cmDzindzer pisze:Albo Danny DeVito, ten to dopiero kurdupel
Prawda jest taka ze jak dziewczyna lubi tylko wysokich to prawdopodobnie jej uwagi nie zwrocisz. ale swiat z samych takich sie nie sklada. Generalnie podrywanie polega na zainteresowaniu sie tymi ktore interesuja sie Toba. Lub potencjalnie interesowac sie moga. Bez sensu podrywac te ktore sie Toba nie interesuja bo to strata czasu. Nie ma faceta co poderwie kazda. Jak pisala Dzin. Popracuj nad soba. Badz wysportowany. Zobacz np Bruca Lee. Nie byl napakowany ale widac bylo prawie kazdy miesien. I o to chodzi, zebys sie ladnie wyrzezbil bez "koksowania". Rob pompki z szeroko rozstawionymi rekoma. To rozbudowuje barki. I poczytaj moze cos o NLP. Nie bierz tego doslownie na serio, ale dowiesz sie stamtad zapewne kilku rzeczy o ktorych nie masz pojecia jak sadze. Chocby tego ze kobiety nie sa romantyczne. Tzn sa, ale tylko tyle ile trzeba. To jak z sola. Ma byc jej w sam raz bo jak za duzo... I generalnie kobiety lubia seks Wiec na tym bazuj. Masz 20 lat iec nie szukaj zony. Szukaj dziewczyny z ktora sie zabawisz. I nie musi to byc poznany na dyskotece pustak. Raczej nawet unikalbym poznawania dziewczyn na dyskotekach (nie wiadomo ilu facetom zrobisz loda calujac ja). Ale nie podchodz do zwiazkow tak strasznie powaznie i na sztywno. Romantyzm jest fajny jesli chcesz sobie podciac zyly z powodu niespelnionej milosci. zreszta generalnie o tym byl ten caly romantyzm jako epoka. O wielkich uczuciach i co wazne: niespelnionych. Wiec troche poluzuj te uczucia, to moze sie kiedys jakies spelni.
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
albo Dustin Hoffman - 168 cm. przypomniał mi się taki wic. kiedyś z Dustinem, gdy był już znany, stacja radiowa przeprowadzała wywiad. i by zrobić mu przyjemność zaprosili fanki. te piszczą za szybą a on podlatuje do tej szyby (był w studio a one w reżyserce - dzieli je szyba dźwiękoszczelna)i pięściami łomoce w tą szybę i krzyczy:"gdzieście były?!". no właśnie! gdzie były gdy on był młody, biedny, i kurduplowaty? i nie mówcie że wcześniej brakowało mu czegoś. pamiętajcie że musiał mieć to coś by się przebić. więc może taki kit to w okno?
Ostatnio zmieniony 16 lut 2010, 00:32 przez kot_schrodingera, łącznie zmieniany 1 raz.
Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
Sfrustrowany 35 latku: nie kazdy musi skonczyc tak jak Ty. To bardzo wygodne tlumaczyc swoje niepowodzenia i slabosci tym ze akurat nie ma sie kasy. Z pewnoscia gdybys mial milion to jakas bys wyrwal, albo wykupil abonament w jakims burdelu na ulubiona panienke. Niemniej jednak mozna nie miec kasy i tez miec powodzenie. Gdybys nie wiedzial studenci w wiekszosci przypadkow nie maja kasy a sa wsrod nich tacy co sa prawiczkami lub pierszy raz mieli u dziwki, a sa tacy co doswiadczenie maja niemale. I kasy maja tyle samo: nic. Pewnie zaraz zwalisz na to ze sa przystojniejsi itd. Jesli tak to jest na to jedno wyjasnienie. Jestes ofiara losu, zyciowym nieudacznikiem. Istotnie. Na zyciowych nieudacnzikow dizewczyny nie leca i takim tylko kasa moze pomoc. A i to na krotka mete. Ale sadze ze autor taki nei jest i da sobie rade.Blazej30 pisze:Maverick, nie przesadzaj. to zupełnie inna bajka. pewnie zanim zostali sławni i bogaci żadna kobieta nie splunęłaby nawet gdyby polali się benzyną i podpalili. nie rób mu wody z mózgu. myślisz że laski piszczą na ich widok bo są pewni siebie? bez jaj.
Mam nadzieje ze kiedys mi wybaczysz ten pojazd ale ile mozna czytac o tym ze kobiety tylko na pieniadze leca. Az zemdlic moze.
-
- Zaglądający
- Posty: 10
- Rejestracja: 15 lut 2010, 21:54
- Skąd: PO (Wlkp)
- Płeć:
Blazej30 pisze:młoda baba szuka kogoś z kim mogła by się pokazać. choćby na imprezie. a z niższym to obciach. co innego starsza. taka szuka czegoś innego w facecie.
To można zainteresować się młodszym facetem? Na przykład Ona 22-23 On 20 ?
Blazej30 pisze:Uncle_Mosquito, nie myślałeś by zabrać się za jakąś mamuśke?
Nie, nie wpadłem na to
Blazej30 pisze:Uncle_Mosquito pisze:Problem pojawia się, kiedy trzeba by było się o dziewczynę postarać.
z doświadczenie wiem że koleżeństwo i zarywanie to zasadnicza różnica jeśli chodzi o odwagę.
No cóż, gdyby w szkole był taki przedmiot jak "Zarywanie" to raczej miałbym z niego papcia
Nemezis pisze:Poza tym, atrubutem męskości jest owłosienie na twarzy. Może jakaś bródka, hm?
Posiadam Podoba mi się mój zarost, dlatego goląc się zawsze sobie coś delikatnie zostawiam, na przykład bródkę.
Maverick pisze:Masz 20 lat iec nie szukaj zony. Szukaj dziewczyny z ktora sie zabawisz.
Może i tak, tylko że wtedy trzeba ją czymś zainteresować - odpowiednia prezencja na dzień dobry? Naprawdę dobra gadana?
Maverick pisze:I nie musi to byc poznany na dyskotece pustak. Raczej nawet unikalbym poznawania dziewczyn na dyskotekach (nie wiadomo ilu facetom zrobisz loda calujac ja).
Nie no, typowych dyskotek i takich pustaków to ja unikam... ... mimo, że lubię wyjść się pobawić jak mam na to czas i możliwość
Maverick pisze:Na zyciowych nieudacnzikow dizewczyny nie leca i takim tylko kasa moze pomoc. A i to na krotka mete. Ale sadze ze autor taki nei jest i da sobie rade.
Może i aż tak źle nie jest tylko ta pewność siebie... hmmm...
Ostatnio zmieniony 16 lut 2010, 00:45 przez Uncle_Mosquito, łącznie zmieniany 2 razy.
Żebyś Ty Błażej wiedział ilu widziałam nieatrakcyjnych facetów z kobietami, z kobietami bardzo rożnymi, od pasztetów, przez przeciętne po atrakcyjne. Ci faceci mieli różny status majątkowy, to widać. Nie sami jacyś bogaci.
Niebogaty, niewysoki przeciętniak ( z wyglądu) tez ma szansę na kobietę, tysiące dowodów na to chodzi po ulicach.
Jak ktoś ma gdzieś braki to musi bardziej pracować nad uwypukleniem jakiś swoich plusów, czymś rekompensować i wabić trzeba.
Uncle_Mosquito a jak u Ciebie z głosem Głos też jest bardzo ważny
Niebogaty, niewysoki przeciętniak ( z wyglądu) tez ma szansę na kobietę, tysiące dowodów na to chodzi po ulicach.
Jak ktoś ma gdzieś braki to musi bardziej pracować nad uwypukleniem jakiś swoich plusów, czymś rekompensować i wabić trzeba.
Uncle_Mosquito a jak u Ciebie z głosem Głos też jest bardzo ważny
Musisz pewnosc siebie jakos podbudowac. Nie wiem skad u mnie sie wziela, bo pewnie kiedys bylem na tym etapie co Ty. No ale ja jestem sliczny i ogolnie zaje... A moj hymn to "Narcyz" zespolu Łzy
Tak na serio to pewnie samo sie to zrobilo po jakims czasie komplementowania mnie przez dziewczyny, po przezyciach i doswiadczeniach, po zapoznaniu sie z NLP, po poznaniu kilku osob itd. Ty na tym etapie wystarczy ze zrozumiesz, iz Twoj wzrost nie stanowi problemu. I zaczniesz normalnie zyc i szukac wrazen
Tak na serio to pewnie samo sie to zrobilo po jakims czasie komplementowania mnie przez dziewczyny, po przezyciach i doswiadczeniach, po zapoznaniu sie z NLP, po poznaniu kilku osob itd. Ty na tym etapie wystarczy ze zrozumiesz, iz Twoj wzrost nie stanowi problemu. I zaczniesz normalnie zyc i szukac wrazen
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Uncle_Mosquito pisze:Na przykład Ona 22-23 On 20 ?
Też mi różnica
Kobieta może zainteresować się małym, chudym, parchatym śmierdzielem, jeśli tylko będzie miał odpowiednie podejście. Popatrz na guru najróżniejszych i ich haremy - od Mansona (też miał jakieś półtora metra) do Ratzona. A Rasputin? Naprawdę, wszystko jest kwestią podejścia
Uncle_Mosquito pisze:Posiadam Podoba mi się mój zarost, dlatego goląc się zawsze sobie coś delikatnie zostawiam, na przykład bródkę.
O, zarostem można modelować twarz, nadać sobie charakteru ( takiego wizualnego)
Uncle_Mosquito pisze:Może i tak, tylko że wtedy trzeba ją czymś zainteresować -
Każda trzeba czyms zainteresować
Uncle_Mosquito pisze:Może i aż tak źle nie jest tylko ta pewność siebie... hmmm...
I to jest poważny problem.
Ja ( i na pewno nie tylko) nie chciałabym faceta przystojnego, eleganckiego ale bez pewności siebie, o przeciętnym nawet nie wspomnę. Brak pewności siebie bardzo odstrasza
Dzindzer pisze:Albo Danny DeVito, ten to dopiero kurdupel
Yyyyy... a Napoleon?
Z tego co przejzalem to 80% pisze ze wyglad to nie wszystko i to popieram.
Ja sam mam kobiete wyzsza od siebie tzn, moze nie wyzsza ale ciutke nizsza lecz zawsze jest problem z wyjsciem gdzies w eleganckie miejsca gdyz jesli odzieje wyzsze buty to jest wyzsza ode mnie.
Wez sie za siebie. Podbuduj/Odbuduj/a raczej chyba zbuduj solidna psychike a do tego staraj sie cwiczyc i duzo jesc a cokolwiek powinno sie poprawic.
Bez pracy nie ma kolaczy - jest takie powiedzenie i chyba cos w tym jest takze moze powinienes sie za to wziasc..
W roku pańskim 1314
patrioci ze Szkocji, zagłodzeni i w mniejszości, zaatakowali pola Bannockburn,
Walczyli jak waleczni poeci,
Walczyli jak Szkoci
i wywalczyli sobie wolność.
patrioci ze Szkocji, zagłodzeni i w mniejszości, zaatakowali pola Bannockburn,
Walczyli jak waleczni poeci,
Walczyli jak Szkoci
i wywalczyli sobie wolność.
-
- Zaglądający
- Posty: 10
- Rejestracja: 15 lut 2010, 21:54
- Skąd: PO (Wlkp)
- Płeć:
Dzindzer pisze:Uncle_Mosquito a jak u Ciebie z głosem Głos też jest bardzo ważny
Hmmm... Jakoś wybitnie męski to chyba on nie jest... Kiedyś spotkałem się z taką opinią, że mam głos jak Bono z U2 Nie wiem, może takie porównanie. Ja siebie słyszę ciut inaczej niż otoczenie, stąd trochę trudno mi w 100% ocenić męskość mojego głosu
Smile8 pisze:Z tego co przejzalem to 80% pisze ze wyglad to nie wszystko i to popieram.
Oczywiście, ze nie wszystko, jest ważny, ale nie wiem czy najważniejszy. Znaczenie wygladu zależy tez od rodzaju znajomości
Bez pracy nie ma kolaczy - jest takie powiedzenie i chyba cos w tym jest takze moze powinienes sie za to wziasc..
A pewnie, ze cos w tym jest.
Fakt sporo tu niesprawiedliwości, bo jeden się rodzi wysoki, przystojy, mało ćwiczy a ma spoko sylwetkę a inny musi się starac by to mieć. Tylko co poradzić. Albo sie nadrabia albo zostaje w tyle
-
- Zaglądający
- Posty: 10
- Rejestracja: 15 lut 2010, 21:54
- Skąd: PO (Wlkp)
- Płeć:
Ok, powtarza się tutaj pewien wątek: Pewność siebie. To może tak. Na czym mam zbudować pewność siebie? Na zaletach, których widzę w sobie niewiele? Całą pewność jaką kiedyś tam nabyłem zawsze burzył widok sprzed lustra. Zawsze czułem się w ten sposób gorszy od reszty. Tak jak Dzindzer tutaj napisałaś - to wszystko jest niesprawiedliwe. Odkąd pamiętam musiałem nadrabiać mózgiem, mimo że mi nie wychodziło.
Re: Moje "Małe" przekleństwo
Uncle_Mosquito pisze:
Mam 20 lat, 165 cm wzrostu i ważę aż 48 kg. Od lat mój niski wzrost i mała waga są moim jednym wielkim przekleństwem, szczególnie od momentu, kiedy zacząłem interesować się kobietami. Ilekroć nie próbowałem poznać się bliżej z jakąś kobietą, zwykle spotykałem się z odrzuceniem. Niektóre z nich wspomniały o moim wyglądzie. Od tego czasu w mojej głowie rozpętało się piekło. Zacząłem cierpieć na kompleksy, moja samoocena gwałtownie spadła (chociaż nigdy nie była ona wysoka).
Dasz rade Ted dał to i ty dasz , tylko mi nie zdziwacz tak jak On
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Uncle_Mosquito pisze:Ok, powtarza się tutaj pewien wątek:
Powtarzają się bzdury. Szczególnie o aktorach, którzy są pewni siebie.
Tyle, że dzisiejsze małolaty potrafią jeździć po tychże aktorach.
A ciebie dotyczą małolaty. Nie słuchaj nikogo, słuchaj tylko mnie.
Źle osiągnięta pewnośc siebie może zrobić z ciebie głupka.
Przede wszystkim trzeba bardzo chcieć tą pewność siebie zbudować i zacząć racjonalnie myśleć.
Niby dlaczego jesteś gorszy od innych? Bo Ty tak myślisz. A czy inni tak myślą? W życiu nie spojrzałam na człowieka i nie pomyślałam "ten to jest gorszy ode mnie/brzydszy" (ale, że głupszy to juz się zdarzyło ). Twoje negatywne myślenie zupełnie nie ma podstaw - ludzie wcale nie patrzą na Ciebie i nie skupiają się na tym, że jesteś niewysoki czy chudy. Odbierają Cię po prostu jak normalnego człowieka o takim a nie innym wyglądzie i to już od Ciebie zależy jakie inne cechy oni nadadzą Tobie.
Rozejrzyj się trochę po ludziach. Nikt nie jest idealny, wielu zdaje sobie sprawę ze swoich niedoskonałości, ale wielu też potrafi z tym normalnie żyć. Mało tego - szczerze się z życia cieszyć
To wszystko dzieje się w Twojej głowie. Masz na to wpływ.
Dzisiejsze małolaty to też ludzie i wiele wśród nich jest normalnych
Niby dlaczego jesteś gorszy od innych? Bo Ty tak myślisz. A czy inni tak myślą? W życiu nie spojrzałam na człowieka i nie pomyślałam "ten to jest gorszy ode mnie/brzydszy" (ale, że głupszy to juz się zdarzyło ). Twoje negatywne myślenie zupełnie nie ma podstaw - ludzie wcale nie patrzą na Ciebie i nie skupiają się na tym, że jesteś niewysoki czy chudy. Odbierają Cię po prostu jak normalnego człowieka o takim a nie innym wyglądzie i to już od Ciebie zależy jakie inne cechy oni nadadzą Tobie.
Rozejrzyj się trochę po ludziach. Nikt nie jest idealny, wielu zdaje sobie sprawę ze swoich niedoskonałości, ale wielu też potrafi z tym normalnie żyć. Mało tego - szczerze się z życia cieszyć
To wszystko dzieje się w Twojej głowie. Masz na to wpływ.
FrankFarmer pisze:Tyle, że dzisiejsze małolaty
Dzisiejsze małolaty to też ludzie i wiele wśród nich jest normalnych
Miało nie być osobistych wycieczekNemezis pisze:Dodam jeszcze, że nie lubię zwłaszcza u chudych facetów jak zakładają noga na nogę (to takie dziewczęce )
O tak...To można zainteresować się młodszym facetem? Na przykład Ona 22-23 On 20 ?
Miej coś, czego nie mają inni. Inni mogą mieć wzrost, wagę mięśnie, pieniądze, ale to nie zmienia faktu, że statystyczny facet to c1pka lub dupek. Jak będziesz pewnym siebie, dowcipnym pronce charming z krainy niziołków to będzie już naprawdę coś. Wypinaj klatę. Lub jej substytut. Rób pompki i idź na kurs tańca, bo pewnie boisz się dotykać obcych i się garbisz. Chciałbyś garbatą niedotykalską? Ja nie.Uncle_Mosquito pisze:Może i tak, tylko że wtedy trzeba ją czymś zainteresować
Naucz się mówić z przepony na codzień. W sieci znajdziesz na to ćwiczenia. Będziesz brzmiał jak człowiek i dłużej żył. I pamiętaj: się WŁĄCZA.Dzindzer pisze:Głos też jest bardzo ważny
Ale to TYLKO odnośnie pierwszego wrażenia. Jako że nie mierzysz w puste jednorazówki, najważniejsza jest CAŁA RESZTA. Poznając Ciebie, kobieta odkrywa Twoje podejście do życia. Tego nie da się zagrać na pewnym etapie. Zadbaj więc, aby Twoje życie było dla Ciebie wielką frajdą, znajdź pasję, obierz konsekwentnie jakiś system wartości. Reszta przyjdzie sama i będzie z Ciebie emanować na kilometr.
Kiedy staniesz się zatem charakternym z osobowości i wyglądu, wysportowanym facetem ze szczerą pasją i radością życia, wszelkie aktorskie inspiracje będą Ci psu na budę.
Ale jeśli ich potrzebujesz:
- miałem na początku studiów kumpla Twojego wzrostu i wagi, lecz nieco starszego. Od (wtedy) 5 lat zmieniał kierunki studiów, za kategorię obierając ilość nowych ładnych dziewczyn. Robi tak do dziś. Taka mała sex-machine. Jeździ przerdzewiałym Polo z XXw., nigdy nie zaprasza na randki do lokalu/kina. Z braku kasy.
- wyszukaj sobie w Sieci zdjęcia/biografię Jana Rema. I jego kobiet.
Dodam tutaj wazną rzecz - najwazniejsza jest psychika to nią sie zdobywa kobiety i choc nie wszystkie , to jednak .
Wszyscy wiedzą ze w trzy karty i trzy bombony wygrac nie mozna , a jednak co niedziele ludzie przegrywają w to pieniadze i tak trzy niedziele wstecz 12 tys , 4,5 tys 7 tys , dwie niedziele 14 tys 14 tys i 5,6 tys , w ta niedziele 11 tys euro babka przegrała . Widisz jakie to proste ?
ktos zapyta skad znam te szczegóły ? ano mam stałe miejsce na giełdzie rzecz dzieje sie tuz obok mnie
Wszyscy wiedzą ze w trzy karty i trzy bombony wygrac nie mozna , a jednak co niedziele ludzie przegrywają w to pieniadze i tak trzy niedziele wstecz 12 tys , 4,5 tys 7 tys , dwie niedziele 14 tys 14 tys i 5,6 tys , w ta niedziele 11 tys euro babka przegrała . Widisz jakie to proste ?
ktos zapyta skad znam te szczegóły ? ano mam stałe miejsce na giełdzie rzecz dzieje sie tuz obok mnie
Ostatnio zmieniony 16 lut 2010, 02:17 przez Andrew, łącznie zmieniany 1 raz.
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Pewnie, że tak. Cóż wzrostu sobie nie dodasz, bo to niemożliwe (też jestem kurdupel to znam ten ból), ale nad ciałem możesz pracować. Ja wzrost staram się maskować wyższymi butami czy ciuchami, które sylwetkę optycznie wydłużają lub skupiają uwagę na moich atutach. Ty zrób coś z tą wagą może - niekoniecznie pakuj mięśnie, ale jakaś racjonalna dieta i ćwiczenia żeby masy trochę nabrać byłyby wskazane. Mam też znajomych patyczaków, którzy powoli na wadze przybierają (np. ponad 190 cm wzrostu i waga ok. 60 kg) więc jest to możliwe.Uncle_Mosquito pisze:Drogie Panie. Czy w moim przypadku jest możliwe, abym mógł poznać prawdziwą, normalną, wartościową kobietę? Wyglądam jak wyglądam, niewiele mogę z tym zrobić, a pragnę szczęścia tak samo jak inni.
Cóż, muszę Ci przyznać, że kobiety wolą wyższych - tego się nie obejdzie. Nawet ja, która lubi niższych za minimum uważam 170 cm i nie mówię tego ot tak - mój mężczyzna ma z 175 cm raptem. Ale z drugiej strony znam niższych od Ciebie, choćby mój kolega ze szkolnej ławki. On jest niższy ode mnie chyba albo taki jak ja (160 cm), a żonę i fajnego synka ma już. Żona niższa jeszcze od niego Śmialiśmy się jeszcze kiedyś (też miał na tym punkcie kompleksy), że może właśnie dzięki wzrostowi się zauważyli w tłumie innych ludzi i on ich połączył.
Więc rada ode mnie dla Ciebie: pracuj nad tym nad czym możesz (ciało, styl), wybieraj ostrożnie cele amorów i się nie poddawaj
Pewnie, że można. Mój jest młodszy ode mnie o rok. Kwestia nie jest metryczki, ale podejścia do życia, podobnego etapu. Są 23 letnie beztroskie studentki i są zarobione już kobiety w tym wieku. Podobnych sobie szukaj, co patrzą na świat w zbliżony sposób.Uncle_Mosquito pisze:To można zainteresować się młodszym facetem? Na przykład Ona 22-23 On 20 ?
Oj ja tak mam co dzieńNemezis pisze:W życiu nie spojrzałam na człowieka i nie pomyślałam "ten to jest gorszy ode mnie/brzydszy"
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: BarbaraPag, BonnieJen, ElnoraRar, JaniceTeemy, Kristinscouh, PattyKal, RondaSaw i 322 gości