Dziewczyna która mnie zostawiła :( jak postąpić??
Moderator: modTeam
Dziewczyna która mnie zostawiła :( jak postąpić??
Witam chciałbym opisac swój problem wiec.Mam 21 ona 20. Z dziewczyną bylem przez 2.5 roku sam zwiazek byłem dosc ukladny bez jakichs wielkich klótni, nigdy nie myslalem przez te 2.5 roku aby poznac jakas inna dziewczyne tak samo było u mojej dziewczyny. Jednak 3 tyg temu po wakacjach kazde z nas zaczelo znowu studia ja jestem na 3 roku ona na drugim. Dodam jeszcze ze studijemy jakies 200 km odsiebie a pochodzimy z tej samej miejscowosci i często się widzimy na weekendy. Pierwsze 2 tyg mielismy jakis taki slabszy kontakt mniej telefonow i smsow, ale to tak bywa pierwszy okres znowu na studiach i po 2 tyg jak wrocila do domu powiedziala mi że potrzebuje przerwy zrzuciła wine na to ze mielismy slabszy kontakt przez 2 tyg, tyle ze ten kontakt nie była jakis beznadziejny w kazdym dniu był jakis sms i kilka minut rozmowy. I po 2 tyg powiedziala ze nie wie co do mnie czuje, usunela ze mna zdjecia z nk, po kilku dniach już mi pisala ze nie jestesmy razem bo taka jest natura przerwy ale nie powiedziala doslonie ze zrywa wiec nie rozumialem tego, pisze ze nie jestesmy razem ale nie mowiła nic o zerwaniu. Również mowila ze jak ktores z nas znajdzie kogos to zebysmy pretensji o to do siebie nie mieli. Ale problem w tym ze mam 2 wyjscia czy walczyć o nia(czy ta walka w ogóle ma sens) bo dalej ja mocno kocham albo z drugiej strony olać ją zupełnie nie pisać i nie dzwonić a czekać aż sama się odezwie?? Póki co nie odzywamy się od jakichś 4 dni
Ostatnio zmieniony 25 paź 2009, 20:16 przez misio666, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Re: Dziewczyna która mnie zostawiła :( jak postąpić??
misio666 pisze:Z dziewczyną bylem przez 2.5 roku (...) często się widzimy na weekendy. (...) po 2 tyg jak wrocila do domu powiedziala mi że potrzebuje przerwy (...) po 2 (...) nie powiedziala doslonie ze zrywa (...) Również mowila ze jak ktores z nas znajdzie kogos to zebysmy pretensji o to do siebie nie mieli. Ale problem w tym ze mam 2 wyjscia czy walczyć o nia(czy ta walka w ogóle ma sens) bo dalej ja mocno kocham albo z drugiej strony olać ją zupełnie nie pisać i nie dzwonić a czekać aż sama się odezwie?
Byliście razem 2 i pół roku. Coś się dzieje, twierdzisz że ją kochasz i pytasz się co robić
Sam najlepiej wiesz co na nią lepiej zadziała...
Wygląda na to że gdzieś popełniłeś błąd. Bo co się takiego stało, że nagle zaczęła potrzebować "przerwy"? Skoro i tak przez cały tydzień jesteście 200km od siebie...
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
misio666 pisze:pisze ze nie jestesmy razem ale nie mowiła nic o zerwaniu.
Olivia pisze:Miałeś Ty logikę na studiach?
Ona20: Nie jestesmy razem. Zrywam. Kończe to. Nie chce dalej. Zakończone. Jest ktos inny. Spotykam się z kim innym a nie chce z tobą. Finisz. Finito. The end.
No rozumiesz kur*waa? Z-R-Y-W-A-M


Ostatnio zmieniony 25 paź 2009, 23:02 przez FrankFarmer, łącznie zmieniany 1 raz.
misio666 pisze:usunela ze mna zdjecia z nk
jeśli tak postąpiła, to znaczy, że nie ma już szans na powrót...
misio666 pisze:po kilku dniach już mi pisala ze nie jestesmy razem bo taka jest natura przerwy ale nie powiedziala doslonie ze zrywa wiec nie rozumialem tego
hmm...przecież to proste jak budowa cepa
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
nie jesteśmy razem = rozeszliśmy się = zerwaliśmy ze sobą = bye bye = fajnie było, fajne chwile przeżyliśmy
misio666 pisze:Również mowila ze jak ktores z nas znajdzie kogos to zebysmy pretensji o to do siebie nie mieli.
nie widzisz drobnej aluzji "słuchaj kotek, jak spotkasz mnie na ulicy z innym facetem, to nie rób scen"...
drugiej strony olać ją zupełnie nie pisać i nie dzwonić a czekać aż sama się odezwie?? Póki co nie odzywamy się od jakichś 4 dni
weź telefon do ręki, znajdź numer do kumpli, idźcie sobie na piwo, na balety...aha! nie zapominaj o studiach! 3 rok jest b. ważny
Fuck it all! Fuck this world!...
Fuck everything that you stand for!...
Fuck everything that you stand for!...
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Mati pisze:jeśli tak postąpiła, to znaczy, że nie ma już szans na powrót...
A ja myślę, że ma szanse:) Ale, albo się nigdy o tym nie dowiesz, albo już zrozumiesz, że bycie z nią niema sensu!
Nie jesteś bez winy! Może byłeś za dobry? Laska pewnie Cie owineła w okół palca i znalazła takiego który się nie dał:) Jak będziesz mocny, przeanalizujesz wszystko i wyciągniesz wnioski to szybko staniesz na nogi! Aż mógł byś się zdziwić jak szybko jesteś w stanie!
Jednym słowem olej ją!
Co masz zrobić? Przykro mi wielkiego wyboru nie masz... Chyba, że chcesz się odegrać, ale to i tak najlepiej ją olać a prędzej czy później zatęskni:) A to boli:)
nie Ty pierwszy i nie ostatni

Dzieki za wszystkie słowa otuchy
Z każdym dniem postaram sie lajtowo podchodzic do sprawy aż sie odkocham
Oleje ją zupełnie
pewnie kogos poznała ale tylko zemną wytrwała najdłużej i mysle z kims na poczatku bedzie jej dobrze ale później przypomni sobie o mnie
ale tak łatwo nie będzie jej wrócić
jak zasłuzy i zobacze że zależy to pomysle 
misio666 ale Ty do niej nie wrócisz!! Ona nie chyba tylko na pewno ma innego, a może nawet innych! Zrozum, że jak ona się opamięta to tylko wtedy jak będzie już ZA PÓŹNO! A to oznacza, że już z nią nie będziesz i musisz się z tym pogodzić! Mówię Ci, wyciągnij wnioski z tego związku a nie będziesz żałował ani tego co się stało, ani przyszłego bo będziesz szczęśliwszy z inną!
Wspomnisz kiedyś moje słowa, tylko daj sobie troszkę czasu
Wspomnisz kiedyś moje słowa, tylko daj sobie troszkę czasu
Nawet o tym nie myśl. Szkoda czasu. Załóż sobie, że jest szczęśliwa z innym i nie zamierza do Ciebie wracać. I sam też staraj się robić cokolwiek byle o niej nie mysleć.misio666 pisze:ale później przypomni sobie o mnieale tak łatwo nie będzie jej wrócić
jak zasłuzy i zobacze że zależy to pomysle
"Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto! Cóż to była za wspaniała podróż!"
misio666 pisze:później przypomni sobie o mnieale tak łatwo nie będzie jej wrócić
jak zasłuzy i zobacze że zależy to pomysle
Nie nie nie, źle. Nagle z roli ofiary chcesz zamienić się w zwycięzcę. A spójrz na tytuł, który dałeś temu tematowi. Chyba sam nie wierzysz i nie jesteś pewny tego, co teraz napisałeś. Zgadzam się z przedmówcami, nie żyw się nadzieją na happy end, historia pokazuje, że nie warto. Najchętniej przytoczyłbym tu słowa Jerofiejewa: "Zachowuj się godnie. Nie narzekaj na swój los i nie pal za dużo, i nigdy więcej nie ufaj kobietom. Kochaj Boga i państwo". W tym przypadku lepiej układać swoje szczęście od nowa niż reanimować trupa, pozdr.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
squier pisze:Najchętniej przytoczyłbym tu słowa Jerofiejewa: "Zachowuj się godnie. Nie narzekaj na swój los i nie pal za dużo, i nigdy więcej nie ufaj kobietom. Kochaj Boga i państwo". W tym przypadku lepiej układać swoje szczęście od nowa niż reanimować trupa, pozdr.
Tylko czy można zbudować szczęście nie ufając "nigdy więcej" kobietom?
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
OLEJ! Nauczyłem się już w życiu w nie można prosić o litość kogoś kto Cię nie chce. Po co, w jakim celu??? Żeby uszczęśliwić samego siebie? To musi być obustronne, inaczej nie ma sensu i nie przetrwa długo.
Nie łaź za nią, nie proś, nie dzwoń. Nie chce - trudno, trzeba się pogodzić, choć wiem że jest trudno.
Nie łaź za nią, nie proś, nie dzwoń. Nie chce - trudno, trzeba się pogodzić, choć wiem że jest trudno.
pracocholik pisze:Tylko czy można zbudować szczęście nie ufając "nigdy więcej" kobietom?
A czy autor tematu zbudował je pomimo zaufania? Jak zawsze nie ma moim zdaniem jedynej, słusznej odpowiedzi w takich sytuacjach. Wszystko zależy od naszych potrzeb, np. introwertyk nie oczekuje wiele od innych w przeciwieństwie do ekstraweryka, którego energia jest ukierunkowana na innych oraz całe otoczenie. Więc albo oczekujemy czegoś od ludzi albo nie. Zaufanie jako takie to tylko kroczek jeden z wielu do zbudowania tego szczęścia. Co do tej konkretnej sytuacji, to ja nie mówie, by autor tematu wybrał zakon czy coś w tym stylu. To oczywiste, że jedni blokują się na długie miesiące, inni na lata, a jeszcze inni może od razu wejdą w nowy związek próbując wypełnić sobie pustkę. Dopóki Ty decydujesz o tym co zrobić - jesteś zwycięzcą. Nie ma nic gorszego od utraty kontroli nad swoim życiem - i tego Ci autorze tego tematu z całego serca nie życzę. Pozdr.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
squier pisze:A czy autor tematu zbudował je pomimo zaufania?
To czy zbudował, czy nie pozostawiłbym "na boku". Z tego co napisał wnioskuje, że jednak dla niego zaufanie jest elementem potrzebnym do szczęścia. Dlatego nie wydaje mi się, by udało mu się być szczęśliwym nie ufając... Można być szczęśliwym nie będąc samotnym nie szukając zaufania. Ale to zależy od charakteru. IMO taka osoba po prostu musi nie interesować się pewnymi sprawami... Bo nie wierzę za bardzo żeby ktoś był szczęśliwy w związku wiedząc że druga osoba notorycznie oszukuje.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
Dzindzer pisze:Ja bym wyczaiła i nie wróciła. to by mi sie kojarzyło z psem na wycieraczce, takim co cicho skomle i czeka az wpuszczę do środka.
a jak bym sie nudziła to dałabym sie takiemu do kina zaprosić
Dokładnie o to chodzi. Zupełnie jak w wierszu Stachury:
"Nie będę łasił się,
Do rąk twych przypadał,
A ty jak ta skała.
Nie będę skamlał,
Żebyś mnie pogłaskała"
A tak w ogóle to moim zdaniem te wszystkie problemy wynikają z niedostatecznego poznania siebie i swoich oczekiwań. Jeśli powiedzmy ktoś wrzuca mnie do szufladki z napisem "kumpel" to widocznie taką rolę mam spełniać w kontaktach z tą osobą. Bycie lub próbowanie bycia na siłę kimś innym (kimś więcej, niż się faktycznie jest) to wg mnie w pewnym stopniu uwłaczanie swojej godności. Bardzo trudno jest wchodzić na coraz wyższe szczebelki w czyjejś hierarchii. Kto tego doświadczył, bardzo dobrze wie o czym mówię. A tak w ogóle to my chyba lubimy patrzeć na jakieś drobne znaki (uśmiechy, mrugnięcia, podanie sobie rąk itp.) i na tej podstawie dopowiadamy sobie Bóg wie co i zaczynamy kombinować. A ile razy okazuje się, że za tym nie stoi nic ponad zwykłą przyjaźń czy koleżeństwo. Więc lepiej nie patrzcie, nie obczajajcie i nie domyślajcie się, itp. a po prostu rozmawiajcie ze sobą to unikniecie wielu późniejszych nieporozumień
shaman pisze:Zadaj sobie pytanie: gdybys to ty z jakichś powodów odszedł od swojej dziewczyny, a ona nic tylko czekałaby aż do niej wrócisz - czy nie wycziłbyś tego z łatwością?
I czy wróciłbyś do niej? (tak, możesz zacząć śmiać się z siebie)
za mało szczegółów w tym przykładzie. To by wynikało z okoliczności, które by temu towarzyszyły. Czy była to zdrada, ciąg nieporozumień czy może zwykła rutyna i poczucie wypalenia tych wszystkich uczuć. Na takie pytania nie odpowiada się po prostu : TAK lub NIE. Ale powiem tylko jedno: trzeba mieć też na względzie siebie i nie zachowywać się jak ten wspomniany wcześniej skamlący piesek co wraca z podkulonym ogonem. Ten pies musi czasem warknąć i pokazać zęby. Po co? Żeby dać innym do zrozumienia, że ma szacunek dla samego siebie. Tylko tyle i aż tyle.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
squier pisze:Jeśli powiedzmy ktoś wrzuca mnie do szufladki z napisem "kumpel" to widocznie taką rolę mam spełniać w kontaktach z tą osobą. Bycie lub próbowanie bycia na siłę kimś innym (kimś więcej, niż się faktycznie jest) to wg mnie w pewnym stopniu uwłaczanie swojej godności.
Ja bym bardziej upatrywał się tutaj kwestii dojrzałości, niż czegoś związanego z godnością...
squier pisze:Bardzo trudno jest wchodzić na coraz wyższe szczebelki w czyjejś hierarchii. Kto tego doświadczył, bardzo dobrze wie o czym mówię. A tak w ogóle to my chyba lubimy patrzeć na jakieś drobne znaki (uśmiechy, mrugnięcia, podanie sobie rąk itp.) i na tej podstawie dopowiadamy sobie Bóg wie co i zaczynamy kombinować.
Łatwość "wchodzenia na coraz wyższe szczebelki w czyjejś hierarchii" jest uzależniona od woli obydwu zainteresowanych stron. Bo czymże innym jest poznawanie zupełnie nieznanej osoby poprzez umawianie się na kolejne randki? Odnośnie zaś drobnych znaków - one są bardzo dobrym, acz nie jedynym wyznacznikiem tego co łączy dwie osoby. I wydaje mi się, że to tylko dlatego iż żyjemy dziś tak szybko rodzi problemy - brakuje nam czasu na zwykłą rozmowę.
squier pisze:Ale powiem tylko jedno: trzeba mieć też na względzie siebie i nie zachowywać się jak ten wspomniany wcześniej skamlący piesek co wraca z podkulonym ogonem. Ten pies musi czasem warknąć i pokazać zęby. Po co? Żeby dać innym do zrozumienia, że ma szacunek dla samego siebie. Tylko tyle i aż tyle.
Moim zdaniem popełniasz bardzo duży błąd. Życie nie polega na pokazywaniu czegoś innym. Może dlatego odwołujesz się do godności i szacunku do siebie. Żyje się dla siebie, nie dla opinii innych o nas!!
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
Łatwość "wchodzenia na coraz wyższe szczebelki w czyjejś hierarchii" jest uzależniona od woli obydwu zainteresowanych stron. Bo czymże innym jest poznawanie zupełnie nieznanej osoby poprzez umawianie się na kolejne randki?
Zgadzam się z tym, że do tego potrzebna jest wola obydwu stron. Nie uważam też, że jest to niemożliwe. tylko, że jest trudne. Jasne, że początek znajomości jest dla każdego wielką niewiadomą. Być może dla dwojga osób nawiązanie kontaktu i wspólne spędzanie czasu da wiele korzyści i to z pewnością sprzyja rozwijaniu i pogłębianiu znajomości i wchodzeniu na coraz wyższe poziomy. A więc wspinaczka na wyższe szczebelki odbywa się na początku. Mi jednak chodziło bardziej o sytuację, gdy jest się na danej płaszczyźnie (np. przyjacielskiej) już jakiś czas. Z dnia na dzień trudno o jakąś zmianę, jeśli jedna ze stron tego nie chce. Bo i po co? Pojawia się w głowie wytłumaczenie na zasadzie: "Było dobrze teraz, więc niech tak zostanie". Dla drugiego człowieka (oczekującego czegoś więcej) taka niewypowiedziana myśl jest jak odroczony w czasie wyrok.
Moim zdaniem popełniasz bardzo duży błąd. Życie nie polega na pokazywaniu czegoś innym. Może dlatego odwołujesz się do godności i szacunku do siebie. Żyje się dla siebie, nie dla opinii innych o nas!!
Wydaje mi się, że cały czas właśnie coś ludziom pokazujemy, nawet, gdy nie jest to naszym zamiarem. Każdy nasz ruch jest obserwowany i oceniany. Albo walczysz o swoje albo oddajesz to walkowerem. Jak w takim razie należy się zachować? Robić swoje i nie rzucać się ludziom w oczy? Ale tak się przecież nie da bo i tak nas obserwują i prędzej czy później przypną nam jakąś łatkę. No i dlaczego inni mogą demonstrować przede mną swoją siłę a nie mogę tego robić ja? Bo życie nie polega zwracaniu uwagi na to, jak nas postrzegają inni? Nie pomyśl tylko, że chorobliwie patrzę na to, jak mnie widzą inni i staram się dopasować do ich (często chorych) wyobrażeń. Nic z tych rzeczy. Ale gdy ktoś myśli, że może mnie sponiewierać bez żadnych konsekwencji, to jest w dużym błędzie i staram się to po prostu pokazać. Ja nie widzę nic złego w pokazywaniu tego, że ma się szacunek do samego siebie. Inaczej ludzie nas zdepczą i spluną na koniec. Podobnie jest na płaszczyźnie uczuć tylko, że miłość ma swoją specyfikę, operuje innym językiem i innymi środkami osiąga się pewne cele.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Andrew, ależ to jest istotne. Tyle że nie najistotniejsze... W swoim życiu przynajmniej kilka razy (w poważnych sprawach) miałem do wyboru zachowanie takie, które było mi po drodze, albo takie, które mogę jednoznacznie sklasyfikować jako "granie pod publikę". I za każdym razem kiedy wybrałem tą drugą opcję w jakiś sposób obracało się to przeciwko mnie... Nie powiem, żebym zawsze wychodził obronną ręką kiedy działałem zgodnie ze swoim sumieniem. Ale przynajmniej nie miałem później kaca moralnego.
Nie zauważyliście pewnego "drobnego" akcentu - jeśli jestem na tyle silny, by wbrew powierzchownej opinii innych zrobić coś po swojemu, to też buduję swój pozytywny wizerunek. Przynajmniej w oczach wartościowych ludzi. A na innych mi wcale nie zależy.
Nie zauważyliście pewnego "drobnego" akcentu - jeśli jestem na tyle silny, by wbrew powierzchownej opinii innych zrobić coś po swojemu, to też buduję swój pozytywny wizerunek. Przynajmniej w oczach wartościowych ludzi. A na innych mi wcale nie zależy.
(...)
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
And when you turned to me and smile
You took my breath away
I have never had such a feeling
Such a feeling of complete and utter love
As I do tonight
(...)
Chris de Burgh - Lady in Red
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 336 gości