pracocholik pisze:Czemu więc chodzi mi po głowie ślub kościelny? Z powodów "tradycyjnych"... Nie chcę odbierać (o ile będzie miała taką ochotę rzecz jasna!) swojej lepszej połowie sukni z welonem, całej tej ceremonii.
słuszna uwaga
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
pracocholik pisze:Czemu więc chodzi mi po głowie ślub kościelny? Z powodów "tradycyjnych"... Nie chcę odbierać (o ile będzie miała taką ochotę rzecz jasna!) swojej lepszej połowie sukni z welonem, całej tej ceremonii.
Z moich obserwacji wynika, że taka praktyka jest coraz częstsza. Tylko za bardzo nie rozumiem po co. Mówisz o pieniądzach, a przecież za jednym zamachem będzie taniej.Leśny Dziadek pisze: Tak z rok, półtora. Ale nie od razu.
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:W telegraficznym skrócie - jak nazwać człowieka, który wierzy w Boga, lecz nie w instytucje kościoła?
Nie znam sie na nazewnictwie, ja nazwałabym go człowiekiem wierzacym, nie religijnym, ale wierzącym. By wierzyc nie potrzebne sa kościoły, ba nawet religie sa zbedne. Kazdy ma prawo do własnej wieary i własnego wyobrazenia boga
Leśny Dziadek pisze:Tyle tylko, że osobiście zacznę od cywilnego. Po prostu nie wydaje mi się rozsądne wywalanie już na początku takiej góry szmalu, by był kościelny z przytupem. Nie ma przebacz. Tak z rok, półtora. Ale nie od razu.
Andrew pisze:A Ty zas wszystko sprowadzasz do pieniadza .
Andrew pisze:a potem tu .
http://www.mikolaj-bydgos...izm/dekalog.htm
A musisz brać cywilny już teraz? Nie możesz odczekać ten rok-półtora?Leśny Dziadek pisze:w perspektywie tego, że muszę wyłożyć sporo na nowe mieszkanie, kolejne paręnaście k raczej nie jest nam bardzo na rękę.
Zaq pisze:A musisz brać cywilny już teraz?
lollirot pisze:Nic nie musi, dlatego robi jak uważaTo popularne rozwiązanie, nie wiem, co się tak dziwisz.
pracocholik pisze:jak nazwać człowieka, który wierzy w Boga, lecz nie w instytucje kościoła?
Miałem tą wątpliwą przyjemność że katechezy nauczali mnie w szkołach księżą.
Aż dziwie się, że człowiek tak wiekowy (w tym roku skończył 80 lat) nie dość że po dziś dzień zachował powołanie, to jeszcze ma tak nowoczesne spojrzenie na problemy dzisiejszego życia.
Ale poza chrztem do pozostałych sakramentów dzieci bym nie zmuszał
pracocholik pisze:I moim zdaniem nie jest to nic negatywnego, o ile wszyscy podejdą do tego mądrze, bez fanatyzmów
A jeśli pisząc o pchaniu się do czegoś co się kończy miałeś na myśli kościół katolicki - to chyba jeszcze wiele lat upłynie... Dziesiątek? Setek??? Bo mimo tego że coraz słabsza i mimo braku widocznych znaków chęci zmiany swojej sytuacji w sposób który rzeczywiście ma szanse ową poprawę zrealizować jest to instytucja nader silna.
Większości Polaków (głównie po czterdziestce) po prostu nie mieści się we łbie jak to można wziąć ślub niekościelny.
Ale jeśli moja wybranka nie będzie go chciała
Zasada jest prosta. Kto sprzedaje towar, a nie interesuje się potrzebami i gustami klientów prędzej czy później wypadnie z rynku.pani_minister pisze:Tylko, co mnie z deczka martwi, to "nowoczesne spojrzenie", którego wielu oczekuje od Kościoła to najczęściej dopasowanie istniejącej instytucji do wygodnictwa wiernych, odstąpienie od zasad w imię merkantylnego sukcesu i sprzedania idei katolicyzmu jak największej ilości potencjalnych chętnych
pani_minister pisze:w grzechu żyjecie i planujecie dalsze życie w tym grzechu, a na koniec ślub katolicki? Tłumaczycie to sobie jakoś logicznie, czy tak jak wszyscy?
dlaczego w grzechu?Grzechem jest utrzymywanie tej bandy pasibrzuchów - byłych TW, która ma usta pełne świętych frazesów, a od nauk Chrystusa jest najdalej. Modlą się pod figurą, a diabła mają za skórą.
Leśny Dziadek pisze:dlaczego w grzechu?
pani_minister pisze:to najczęściej dopasowanie istniejącej instytucji do wygodnictwa wiernych, odstąpienie od zasad w imię merkantylnego sukcesu i sprzedania idei katolicyzmu jak największej ilości potencjalnych chętnych - a wiadomo, że im mniej wymagań i obostrzeń, tym chętnych będzie więcej.
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:W telegraficznym skrócie - jak nazwać człowieka, który wierzy w Boga, lecz nie w instytucje kościoła?
Nie znam sie na nazewnictwie, ja nazwałabym go człowiekiem wierzacym, nie religijnym, ale wierzącym. By wierzyc nie potrzebne sa kościoły, ba nawet religie sa zbedne. Kazdy ma prawo do własnej wieary i własnego wyobrazenia boga
Dzindzer pisze:Tylko po copracocholik pisze:Reasumując - z wyboru chciałbym ślubu kościelnego.
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:2, czy po reformie 3 klasa szkoły podstawowej to moim zdaniem zdecydowanie za wcześnie na podjęcie samodzielnej, w pełni świadomej decyzji o chęci przynależności do kościoła.
Wtedy to juz dzieciak ma pozamiatane, na chrzcie go wpisali już
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:Pożałujesz przed ślubem.
Niekoniecznie. wystarczy, ze wybranka będzie po bierzmowaniu. On może brać slub jako niekatolik
Dzindzer pisze:Zaq pisze:Ale wątpię abyś czuł się całkowicie komfortowo w obecnej sytuacji.
Tez watpie. Ja bym nie była z tym szcześliwa, czułabym sie jak hipokrytka
Dzindzer pisze:Ci od islamu tez w boga wierza, a chrześcijaninem takiego nie nazwieszMaverick pisze:Wierze w Boga wiec z cala pewnoscia jestem chrzescijaninem.
Dzindzer pisze:pracocholik pisze:Dlaczego my nie katolicy chcemy jednak ślubu kościelnego???
- bo jest ładny
- bo to taka tradycja
- bo rodzina naciska
- bo nasz partner/partnerka nalezy do KK
- bo biała suknie, masa kwiatów i stary kościół to marzenie z dzieciństwa
Dzindzer pisze:lollirot pisze:Jest pełniej - po prostu
Mimo że upierałam się, że to nic nie zmienia, jeśli się aspekt duchowy ślubu kościelnego wykluczy [wykluczam], jeśli się mieszka, żyje razem - ja czuję różnicę. Mąż chyba nawet bardziejNie wiem, czy potrafię racjonalnie wyjaśnić, na czym ona polega.
Napiszesz cos więcej o tym
Może byc tu lub w temacie o slubach, jakis chyba był.
Leśny Dziadek pisze:pracocholik pisze:Czemu więc chodzi mi po głowie ślub kościelny? Z powodów "tradycyjnych"... Nie chcę odbierać (o ile będzie miała taką ochotę rzecz jasna!) swojej lepszej połowie sukni z welonem, całej tej ceremonii.
słuszna uwagaTyle tylko, że osobiście zacznę od cywilnego. Po prostu nie wydaje mi się rozsądne wywalanie już na początku takiej góry szmalu, by był kościelny z przytupem. Nie ma przebacz. Tak z rok, półtora. Ale nie od razu.
Andrew pisze:Dzindzer pisze:pracocholik pisze:W telegraficznym skrócie - jak nazwać człowieka, który wierzy w Boga, lecz nie w instytucje kościoła?
Nie znam sie na nazewnictwie, ja nazwałabym go człowiekiem wierzacym, nie religijnym, ale wierzącym. By wierzyc nie potrzebne sa kościoły, ba nawet religie sa zbedne. Kazdy ma prawo do własnej wieary i własnego wyobrazenia boga
JA BYM SIE SKŁONIŁ DO TAKIEGO SAMEGO STWIERDZENIA
Andrew pisze:(...)Tez nie chodze do koscioła bo kazania jakie było mi dane słuchac w swoim czasie doprowadzały mnie czasem, a nader czesto wrecz do szału .Długo by pisac co z ust ksiezy sie słyszy ,a to przeciez nie czasy kiedy to jest zacmienie slonca , zas kler przedstawia to jako gniew Boży.
Andrew pisze:Kosciół uwazam za instytucje jak kazdą inna , ktora w sumie do niczego zlego nie namawia , ale jak by nie patrzec z wiernych czerpie kozysci materialne i to wcale nie małe , zas to kłóci sie z mym swiatopogladem, jak i tym jak to kosciół powinien robic .
Zobaczcie co sie dzieje na koledzie , ktora co roku przeciez wpuszczam do swego gniazda rodzinnego jak i wielu zapewne z Was . Tosz to szopka jak dla mnie i zbieranie haraczu .
Andrew pisze:Mysle tez , ze w katolicyzmie jest wiecej swoistych fantyków niz ludzi wierzacych , ale byc moze na tym polega religia / tu sie nie znam , bo sie nigdy nie zagłebiałem .
Andrew pisze:Leśny Dziadek pisze:Tyle tylko, że osobiście zacznę od cywilnego. Po prostu nie wydaje mi się rozsądne wywalanie już na początku takiej góry szmalu, by był kościelny z przytupem. Nie ma przebacz. Tak z rok, półtora. Ale nie od razu.
A Ty zas wszystko sprowadzasz do pieniadza ... mi juz rece opadaja <browar>
kiedys ci sie tym odbije
Andrew pisze:lollirot pisze:Nic nie musi, dlatego robi jak uważaTo popularne rozwiązanie, nie wiem, co się tak dziwisz.
No tak , ale popularne tez jest zycie na kociąłape , jednak to mu nie odpowiada - poza wszystkim , rozumiem , jednak sie dziwie , ale jak kto chce .
pani_minister pisze:pracocholik pisze:jak nazwać człowieka, który wierzy w Boga, lecz nie w instytucje kościoła?
Teistą.
W tym konkretnym przypadku - chrześcijańskim teistą.
pani_minister pisze:pracocholik pisze:Aż dziwie się, że człowiek tak wiekowy (w tym roku skończył 80 lat) nie dość że po dziś dzień zachował powołanie, to jeszcze ma tak nowoczesne spojrzenie na problemy dzisiejszego życia.
Tylko, co mnie z deczka martwi, to "nowoczesne spojrzenie", którego wielu oczekuje od Kościoła to najczęściej dopasowanie istniejącej instytucji do wygodnictwa wiernych, odstąpienie od zasad w imię merkantylnego sukcesu i sprzedania idei katolicyzmu jak największej ilości potencjalnych chętnych - a wiadomo, że im mniej wymagań i obostrzeń, tym chętnych będzie więcej. Czyli i związki niesakramentalne, i in vitro, i antykoncepcja, i wszelkie wynalazki typu "wierzący niepraktykujący" (a przynajmniej niezbyt często). I zostaje na rynku w takim przypadku jakiś wybór religiopodobny, którego istota dawno się rozmyła w chęci zadowolenia wszystkich. A "nowoczesne podejście" dość często godzi w same podstawy katolicyzmu - co nie przeszkadza mu być praktykowanym przez nie tylko wiernych, ale i pasterzy, w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi
pani_minister pisze:pracocholik pisze:I moim zdaniem nie jest to nic negatywnego, o ile wszyscy podejdą do tego mądrze, bez fanatyzmów
Bardzo ładne, aczkolwiek moim zdaniem nieco utopijne. Zawsze się jakiś fanatyzm pojawi. A jeden agresywny fanatyzm, jak uczy historia, tylko innym agresywnym fanatyzmem wyprzeć można
pani_minister pisze:pracocholik pisze:A jeśli pisząc o pchaniu się do czegoś co się kończy miałeś na myśli kościół katolicki - to chyba jeszcze wiele lat upłynie... Dziesiątek? Setek??? Bo mimo tego że coraz słabsza i mimo braku widocznych znaków chęci zmiany swojej sytuacji w sposób który rzeczywiście ma szanse ową poprawę zrealizować jest to instytucja nader silna.
Jest silna dzięki temu właśnie, że opiera się głosom nawołującym do zmian jak tylko może. Jest silna swoją konsekwencją i zachowawczością. I nie wypowiadałabym się tak kategorycznie, że coraz słabsza - nadal wyznania chrześcijańskie dominują w spisach powszechnych. Misje i nawracanie Ameryki Łacińskiej i Afryki też nieźle idzie. Ba - za Chiny się też owocnie biorą. Inwestują w rynki demograficznie obiecujące, starzejącą się Europę można sobie delikatnie odpuścić![]()
pani_minister pisze:pracocholik pisze:Większości Polaków (głównie po czterdziestce) po prostu nie mieści się we łbie jak to można wziąć ślub niekościelny.
Ja, jako nieślubne dziecko dwojga rodziców na zapadłej wsi żyjących, notorycznie na tym forum protestuję przeciwko wszelkim tezom o "presji społecznej", co ludzi w objęcia Kościoła wpycha (wpychała kilkanaście lat temu).Naprawdę, nie było i nie jest sytuacją wyjątkową i niezwykłego hartu ducha wymagającą ani życie na kocią łapę (kartę rowerową, jak mówiło się za czasów moich rodzicieli), ani nawet rodzenie dzieci w podobnych związkach.
pani_minister pisze:Zawsze może brać ślub jako niewierząca. Mój szanowny podobno chciałby kiedyś kościelnego jak mówi - i jeśli mu zależy, ja do kościoła pójdę. Jako ta niewierząca połówka.pracocholik pisze:Ale jeśli moja wybranka nie będzie go chciała
A ja odbieram zachowanie Ted'a zupełnie inaczej. Może to jednak kwestia życiowych doświadczeń?pani_minister pisze:Ted - w grzechu żyjecie i planujecie dalsze życie w tym grzechu, a na koniec ślub katolicki? Tłumaczycie to sobie jakoś logicznie, czy tak jak wszyscy?
Leśny Dziadek pisze:I jeszcze jedno - wiele toleruję, ale nie toleruję sytuacji, by rodzina była na osławioną kartę rowerową. Mieszkać można razem, jasna sprawa, ale planując jej powiększenie to z czasem nie wchodzi w rachubę. Dzieci powinny mieć mamę i tatę, a nie wychowywać się w konkubinacie, albo u "rodzica a i b", jak dąży do tego opętane lewactwo.
pani_minister pisze:Leśny Dziadek pisze:jestem indyferentny religijnie. [...]
Kobiet jest wierząca, modli się, ale do kościoła nie chodzi.
Czyli - jak wszyscy
Dzindzer pisze:Fajne nastawienie jak na kogos kto chce im płacic za własny slub. a jaka kultura tu przebijaLeśny Dziadek pisze:dlaczego w grzechu?Grzechem jest utrzymywanie tej bandy pasibrzuchów - byłych TW, która ma usta pełne świętych frazesów, a od nauk Chrystusa jest najdalej. Modlą się pod figurą, a diabła mają za skórą.
Cóż za ironia - kościół który przez wieki działał antynaukowo paląc światłych ludzi czy ich dzieła na stosach, wyzywając od czarownic i wiedźm
Zapytasz pewnie dlaczego chcę chrztu? Dlatego bo wierzę w Boga. I swoje dzieci (jeśli będę je miał) będę wychowywał w wierze w Boga, nie w kościół. Znaczy to ni mniej ni więcej tyle, że będą znały Biblię. A gdy będą w takim wieku, by móc dokonać świadomego wyboru nie będę przeciwstawiał się (i chciałbym by to zrobiły) by poznały inne religie. Niech same zadecydują o przynależności do tego, czy innego kościoła.
I moim zdaniem ma większe szanse kogoś do nich przekonać
Wiesz, jest takie twierdzenie o przypadku i regule.
I jeszcze jedno - wiele toleruję, ale nie toleruję sytuacji, by rodzina była na osławioną kartę rowerową
Choć argumentacji użyłbym pewnie innej, z wypowiedzią Ted'a zgadzam się całkowicie!
pani_minister pisze:pracocholik pisze:Cóż za ironia - kościół który przez wieki działał antynaukowo paląc światłych ludzi czy ich dzieła na stosach, wyzywając od czarownic i wiedźm
Cóż za ironia, że nader często podobne kalki mentalne rozpowszechniają ludzie, którzy o historii Kościoła albo pojęcia nie mają - albo bardzo starają się jej nie zauważać w jej pełni. Zakony benedyktynów i cystersów w średniowieczu zapobiegły temu, aby Europa rozpadła się na hordy zwalczających się barbarzyńskich plemion, zachowywały nie tylko dzieła klasyków, ale dbały o przepływ informacji. Uniwersytety były instytucjami kościelnymi, pod specjalnym protektoratem papieskim. Kościół był największym sponsorem badań naukowych w średniowieczu, żadna inna instytucja ani monarcha nawet nie zbliżyły się do tych nakładów. Kopernik był duchownym. Św. Tomasz, twórca podwalin zachodniej nauki, racjonalizmu i prawa naturalnego. Ockham. Abelard. Franciszek. Większość z nich całkiem sporą estymą się cieszyła i na stos nie wybierała - ba, nauczali i poglądy swe propagowali.
Tutaj akurat dajesz mi wiele do myślenia. Trudno nie zgodzić się z tym co przedstawiasz. Z drugiej jednak strony, gdyby którekolwiek z moich dzieci spotkałoby coś złego nim osiągnęłoby ową dojrzałość, to bez chrztu, przynajmniej zgodnie z nauką kościoła pomimo wiary w Boga nie miałoby szansy na życie wieczne... I tu pojawia się problem tego w co się naprawdę wierzy.pani_minister pisze:pracocholik pisze:Zapytasz pewnie dlaczego chcę chrztu? Dlatego bo wierzę w Boga. I swoje dzieci (jeśli będę je miał) będę wychowywał w wierze w Boga, nie w kościół. Znaczy to ni mniej ni więcej tyle, że będą znały Biblię. A gdy będą w takim wieku, by móc dokonać świadomego wyboru nie będę przeciwstawiał się (i chciałbym by to zrobiły) by poznały inne religie. Niech same zadecydują o przynależności do tego, czy innego kościoła.
To dlaczego nie miałyby decydować od początku do końca? Świadomy chrzest, chrzest człowieka dorosłego, jest aktem wiary nie do przecenienia, zauważanym przez wiele wyznań. Nie lepiej zostawić potomkowi przyjemność decyzji (i doznanie doniosłości chwili)?
To mówiące o tym że przypadek potwierdza regułę.pani_minister pisze:Które?pracocholik pisze:Wiesz, jest takie twierdzenie o przypadku i regule.
pani_minister pisze:pracocholik pisze:Choć argumentacji użyłbym pewnie innej, z wypowiedzią Ted'a zgadzam się całkowicie!Leśny Dziadek pisze:I jeszcze jedno - wiele toleruję, ale nie toleruję sytuacji, by rodzina była na osławioną kartę rowerową
Wobec tego mam pytanie do Was obu: do mieszkania obok wprowadza się para bez ślubu z dwójką dzieci. I jaka jest Wasza reakcja? Spluwacie na próg, jak tylko któregoś z małolatów widzicie? A na "dzień dobry" sąsiadów odwracacie głowę?
Czy jednak inaczej - a jeśli tak, to jak?
Bo wielu innych spłonęło... I nikt nie wie ile mogli wnieść do nauki.
pracocholik pisze:To mówiące o tym że przypadek potwierdza regułę.
Traktowałem tych ludzi tak samo jak wszystkich
nie toleruję sytuacji --> zgadzam się całkowicie
pani_minister pisze:Bożu...
pracocholik pisze:Może ja zostanę filozofem?
pracocholik pisze:Dzindzer napisał/a:
Zaq napisał/a:
Ale wątpię abyś czuł się całkowicie komfortowo w obecnej sytuacji.
Tez watpie. Ja bym nie była z tym szcześliwa, czułabym sie jak hipokrytka
Dlaczego?
FrankFarmer pisze:pracocholik pisze:Może ja zostanę filozofem?
Tego ci życzę, bo to przyjemne, aczkolwiek wiedz, że narazie jestes na samiuśkim poczatku tej krętej drogi, w punkcie początkowych pierwszych wątpliwości na temat kk.
Ja np. w tym pukncie byłem ooło 9 lat temu, inni pewnie też ileś lat temu z tego co można wyczytać, także troszkę pokory, alleluja i do przodu
FrankFarmer pisze:Zacznij od najprosztszych przemyśleń samodzielnie:pracocholik pisze:Dlaczego?Dzindzer pisze:Tez watpie. Ja bym nie była z tym szcześliwa, czułabym sie jak hipokrytkaZaq pisze:Ale wątpię abyś czuł się całkowicie komfortowo w obecnej sytuacji.
Wróć do „Wszystkie inne tematy”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 712 gości