Pojawia się przede mną widmo dużego problemu w związku.
Mam 23 lata, spotykam się z dziewczyną o rok starszą. Prawda jest jednak taka, że różnica doświadczenia, dojrzałości życiowej jest znaaaaaacznie większa.
Ja nigdy nie byłem człowiekiem otwartym. Ba, jestem osobą mocno zamkniętą w sobie. Zawsze miałem problemy w kontaktach z innymi osobami, szczególnie z dziewczynami. Stanowiło to dla mnie ogromny problem. kilka miesięcy temu pojawiła się Ona... Szybko zaczęliśmy spotykać się, bardzo miło wspominam te pierwsze nasze tygodnie, czy miesiące razem.
Ona jest osobą bardzo towarzyską, błyskawicznie potrafi nawiązywać nowe znajomości. Co ważne, w przeciwieństwie do mnie, była w związku z innym facetem wiele lat. Ja natomiast nie mogę tak powiedzieć o sobie.
Można powiedzieć, że byłem (jestem) zachwycony nią, jest osobą, która dosłownie spadła mi z nieba. Przez wakacje nie spotykamy się zbyt często (raz na 2-3 tygodnie), bo tymczasowo mieszkamy daleko od siebie. Pierwszy raz na kimś tak mocno mi zależy. Jej również, ale ostatnio daje do zrozumienia, że stawia pewien warunek dot. przedłużenia naszej wspólnej znajomości...
Chodzi o to, że wg niej muszę 'coś' zmienić. Po prostu, w tej chwili jest dobrze, ale za jakiś czas, jak czegoś nie zrobię, wszystko może prysnąć jak mydlana bańka. No i właśnie, nie wiem, co mam zrobić. Domyślam się, że może chodzić o moje zachowanie wobec niej, może też czegoś nie powiedziałem. Daję do jej do zrozumienia, że mi bardzo zależy. Nie powiedziałem jednak wprost, ze ją kocham (a kocham ją na pewno). Nie jestem odważny, nie za wcześnie na takie deklaracje?
Proszę, poradźcie mi, w czym może tkwić problem???
Macie jakieś pomysły, co o tym sądzicie???
na pewno rozwiązanie jest proste, ale trafić na nie będzie dla mnie wielkim kłopotem
