pani_minister pisze:stojak, bo jedyna Twoja funkcja w całej imprezie wydaje się ograniczać do podtrzymania panny młodej przy ołtarzu, właściwie ktokolwiek mógłby to zrobić. Cała reszta jest dla rodziny, od rodziny, z rodziną i wg rodziny.
sądzisz, że wyleczysz rodzinną kobietę z rodzinności

? Wątpię. Jeżeli już, to ograniczysz w jakimś stopniu. Poza tym na pewno nie warto w pełni zmieniać takich przyzwyczajeń. O ile mogę, to zmieniam to "serce na dłoni" mej ukochanej. Jest za dobra, zbyt współczująca, zbyt chętna do pomocy dla otaczającego świata. I widze, jak parę osób to bezczelnie i na zimno wykorzystuje, pod pozorami słodkich uśmieszków i tego całego gównianego ciepełka. Cóż ,zmieniam to nastawienie, na ile jestem w stanie, pewne efekty już widać. Co mnie cieszy, bo, jak mówi stara prawda "nie bądź tak słodki, bo cię rozliżą". Poza tym wiem, ilu po świecie chodzi sukinsynów, którzy przyczepiają się jak pasożyty, wykorzystują na ile się da a potem zero reważu. Ch im w d
Z jej rodziną czuję się bardzo dobrze. Z tą najbliższą, dalsza mnie niezbyt interesuje, jeśli pojawia się jak efemeryda raz na ruski rok. Całe szczęście.