
Na co do kina?
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
A ja się wczoraj wybrałem na bardzo zachwalany przez prasę polski fim pt. Rysa - miał premierę 19-stego - i muszę przyznać, że bardzo mnie on rozczarował, czego nie osłodziło nawet oglądanie go w najstarszym, istniejącycm wciąż kinie na świecie.
...Szczerze mówiąc, to najbardziej nie podobała mi się reżyseria, przede wszystkim konstruowanie nadmiernie długich, rozciągniętych scen, które po pewnym czasie zaczęły mnie nudzić. Irytujące były też wciąż te same ujęcia ścieżki w krakowskim parku. Montaż średni, zdjęcia niezłe, muzyka taka sobie - ani na plus ani na minus. Nie wykorzystano też niemal w ogóle potencjału aktorów drugiego planu, jak również chociaż części ogromnej ilości wątków i odniesień, jakie mogłyby wynikać z oryginalnie ciekawej historii inteligenckiego małżeństwa, w którym żona pewno dnia otrzymuje kasetę video z nagranym programem typu "Misja specjalna", z której wynika, iż jej mąż został jej podstawiony przez SB, by wejść do rodziny i donosić na teścia, byłego powojennego opozycjonistę... Temat na pewno z wielkim potencjałem - ograniczony wszakże do pokazu rozkładu mentalnego pożycia dwojga ludzi, którzy jak na inteligentó wzachowują się bardzo dziwacznie oraz nieracjonalnie, i chociaż dwie główne postaci zagrane są bardzo dobrze, to cóż z tego, skoro tak naprawdę cały czas oglądamy ich z zewnątrz, gdyż mówią za mało, by wiedzieć co tak naprawdę czują, jakie są ich motywy, itp... Oczywiście w dużym stopniu można to wywnioskować z przebiegu akcji, ale to równoznacznie oznacza rezygnację z ogromnej warstwy ciekawego materiału. Jeśli zamierzeniem twórcy było takie ukazanie historii to ok, ale moim zdaniem film zyskałby bardzo dużo na kilku choćby dodatkowych, mądrych dialogach, bez których wydaje mi się uboższy... Jest to na pewno kino spefyciczne - chłodne, skromne, bez efekciarstwa, polityki i natrętnie przemycanych haseł ideologicznych z kilkoma naprawdę fajnymi scenami. Mi jednak czegoś w nim zabrakło - najbardziej chyba racjonalizacji działań głównych bohatrerów, aczkolwiek ich zewnętrzne zachowania przedstawiono bardzo sugestywnie i zręcznie.

Ostatnio zmieniony 22 wrz 2008, 08:49 przez PFC, łącznie zmieniany 4 razy.
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
Byłem wczoraj na niemieckim filmie pt. Fala. Bardzo solidny przeciętniak, którego ogląda się przyjemnie i z pewną ciekawością, pomimo iż jest on lekko wtórny w stosunku do wcześniejszego Eksperymentu, a zakończenie - chociaż mocne - przewidywalne.
Niezłe podejście do tematu dyktatury tym ciekawsze, że w niemieckim wydaniu: film miejscami zabawny, miejscami zastanawiający, chwilami przerażający (
) pełen nawiązań do historii faszyzmu - tłumaczący jego fenomen w prosty, nieskomplikowany i przystępny sposób. Jak najbardziej można obejrzeć.
Jak dla mnie mocne 7,5/10.
Więcej na temat filmu: http://www.filmweb.pl/f449973/Fala,2008

Więcej na temat filmu: http://www.filmweb.pl/f449973/Fala,2008
Ostatnio zmieniony 04 paź 2008, 10:16 przez PFC, łącznie zmieniany 1 raz.
Szczecin Floating Garde 2050 Project.
PFC pisze:Byłem wczoraj na niemieckim filmie pt. Fala. Bardzo solidny przeciętniak, którego ogląda się przyjemnie i z pewną ciekawością, pomimo iż jest on lekko wtórny w stosunku do wcześniejszego Eksperymentu, a zakończenie - chociaż mocne - przewidywalne.Niezłe podejście do tematu dyktatury tym ciekawsze, że w niemieckim wydaniu: film miejscami zabawny, miejscami zastanawiający, chwilami przerażający (
) pełen nawiązań do historii faszyzmu - tłumaczący jego fenomen w prosty, nieskomplikowany i przystępny sposób. Jak najbardziej można obejrzeć.
Jak dla mnie mocne 7,5/10.
Mam ten film i mi napisy nie pasuja z napi projekt...
Za to ja ogladalem dzis w nocy film pt Klasa - jakis czeski chyba czy cos:D generalnie motyw znany - dwoch uczniow zabija kolegow ze szkoly ale - jesli ktos ogladal film pt. slon o wydarzeniach z USA czy tam Canady i na tym zasypial to powinien koniecznie obejrzec Klase, gdyz jest to film bardzo ciekawie pokazany we "wspolczesnym" stylu i naprawde ciekawie sie go oglada. Polecam.
Jest jakas alternatywa dla kina IMAX? Bo tam chyba same kreskowkowe gowno leci ?
Ostatnio zmieniony 16 paź 2008, 10:57 przez Hyhy, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
Miltonia pisze:Na "Tajne przez poufne"
Moim zdaniem film moglby byc lepszy, ale z cala pewnoscia jest wart obejrzenia. Absolutnie cala obsada wypada genialnie, nie wiem czemu najczesciej sie mowi o roli Pitta. Wymyslna intryga momentami sie dluzy i na pewno nie jest to senariusz od poczatu do konca trzymajacy w napieciu, ale coenowski humor, zabawne dialogi i nietuzinkowi bohaterzy to to co widzowie lubia najbardziej
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Joasia pisze:To chyba jego pierwsza tak komediowa rola i wypadł super
hm, jak dla mnie o wiele lepiej wypadla np. Tilda Swinton czy Clooney.
Joasia pisze:Teraz wybieram się na nowego Bonda.
ja też
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
I spałaś? Bo chyba się nie dałoMiltonia pisze:Ide zaraz na Bonda. Mam nadzieje, ze bedzie sie cos fajnego dzialo i nie usne.
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
007 Quantum of Solace - jak dla mnie lepsze było Casino Royale. Trochę było tam jeszcze tego "bondowskiego" klimatu chociaż nigdy nie lubiłam filmów z tej serii. Laluś Bond zaliczający trzy panienki w każdym filmie, akcja jakaś taka bez ikry, ogólnie nuda. Teraz przynajmniej coś się w tych filmach dzieje. Ta część jednak to typowe kino akcji. Niezłe ale czegoś brakowało.

Na sekunde oczy mi sie zamknely, ale ktos mily wladowal mi lokiec pod zebra i pozniej juz ladnie ogladalam
Mi cos w tym filmie nie pasuje. Bond lalus nie byl taki zly, cos tez w sobie mial. ten po prostu nie moze byc dzentelmenem lalusiem, bo jest zbyt grubo ciosany, nie ma wygladu. i poszli za tym dalej, bo poprzednia wersja okazala sie sukcesem.
Jak juz bedzie na dvd i obejrze sobie drugi i trzeci raz, to zdecyduje, czy mi sie podoba. Na razie nie wiem.
Mi cos w tym filmie nie pasuje. Bond lalus nie byl taki zly, cos tez w sobie mial. ten po prostu nie moze byc dzentelmenem lalusiem, bo jest zbyt grubo ciosany, nie ma wygladu. i poszli za tym dalej, bo poprzednia wersja okazala sie sukcesem.
Jak juz bedzie na dvd i obejrze sobie drugi i trzeci raz, to zdecyduje, czy mi sie podoba. Na razie nie wiem.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
PFC pisze:A ja się wczoraj wybrałem na bardzo zachwalany przez prasę polski fim pt. Rysa - miał premierę 19-stego - i muszę przyznać, że bardzo mnie on rozczarował, czego nie osłodziło nawet oglądanie go w najstarszym, istniejącycm wciąż kinie na świecie....Szczerze mówiąc, to najbardziej nie podobała mi się reżyseria, przede wszystkim konstruowanie nadmiernie długich, rozciągniętych scen, które po pewnym czasie zaczęły mnie nudzić. Irytujące były też wciąż te same ujęcia ścieżki w krakowskim parku.
Służyły one głównie ukazaniu upływającego czasu (zmiana pór roku), co moim zdaniem było trafnym zabiegiem. Im bardziej czas biegł od wiosny ku zimie, tym barwy w filmie stawały się chłodniejsze i tym bardziej sytuacja stawała się tragiczna. W pewnych momentach dało się też zauważyć zagubienie, osamotnienie głównej bohaterki wśród tłumu przechodniów, właśnie na tej alejce. Ten film operuje symbolami, może na pierwszy rzut oka niewidocznymi. Głębia ostrości w pewnych momentach jest nie bez znaczenia - np. wtedy właśnie, gdy Joanna idzie alejką, jej twarz będąca na I planie traci ostrość, ta zaś przenosi się na przechodniów - można to uznać za symbol tracenia przez bohaterkę pewności siebie, poczucia bezpieczeństwa, stopniowego popadania w szaleństwo (bo też od tego momentu zaczynają się dziać nieciekawe rzeczy).
Temat na pewno z wielkim potencjałem - ograniczony wszakże do pokazu rozkładu mentalnego pożycia dwojga ludzi, którzy jak na inteligentó wzachowują się bardzo dziwacznie oraz nieracjonalnie, i chociaż dwie główne postaci zagrane są bardzo dobrze, to cóż z tego, skoro tak naprawdę cały czas oglądamy ich z zewnątrz, gdyż mówią za mało, by wiedzieć co tak naprawdę czują, jakie są ich motywy, itp... Oczywiście w dużym stopniu można to wywnioskować z przebiegu akcji, ale to równoznacznie oznacza rezygnację z ogromnej warstwy ciekawego materiału. Jeśli zamierzeniem twórcy było takie ukazanie historii to ok, ale moim zdaniem film zyskałby bardzo dużo na kilku choćby dodatkowych, mądrych dialogach, bez których wydaje mi się uboższy... (...) Mi jednak czegoś w nim zabrakło - najbardziej chyba racjonalizacji działań głównych bohatrerów, aczkolwiek ich zewnętrzne zachowania przedstawiono bardzo sugestywnie i zręcznie.
To jest dramat psychologiczny, problem lustracji to tylko pretekst do pokazania właśnie tego rozkładu szczęśliwego życia dwojga ludzi oraz popadania głównej bohaterki w obłęd. To właśnie nie na dialogach ma się tego typu film opierać, ale na reakcjach, na obrazach. Oglądając film trzeba mieć również świadomość gatunkową i co z tego wynika. Irracjonalność zachowań jest wpisana w ten właśnie gatunek (dla porównania: "Wstręt" Polańskiego). W jednej chwili runął cały fundament, na którym opierało się życie bohaterki i uważam, że plusem jest pokazanie sytuacji, w której nawet wykształcony, oczytany i inteligentny człowiek może stracić grunt pod nogami do tego stopnia, by popaść w szaleństwo. Spowodowała to niepewność całej rzeczywistości, utrata zaufania do otoczenia, zwłaszcza do najbliższych, no i mnogie znaki zapytania - bo przecież nigdzie wprost nie jest powiedziane, że mąż Joanny był agentem. Są tylko poszlaki, podejrzenia, domysły. Bohaterka prowadząc swoje prywatne dochodzenie jeszcze bardziej się gubi, traci swą tożsamość (tak mocną i ugruntowaną dotychczas), przestaje rozumieć kim w ogóle jest ona, a także jej mąż. I pytanie: kto i po co podrzucił taśmę? Poza tym fakt, film jest pretekstem do dyskusji o tego typu sprawach - o tym, czy jeden życiowy błąd może przekreślić całe życie człowieka, ale też czy warto i czy ma się prawo odgrzebywać przeszłość i wywracać czyjeś życie do góry nogami.
Myślę, że "Rysa" spisała się naprawdę dobrze. Bardzo dobre zdjęcia (Koszałka) i to, co lubię - symbolika (nieprzypadkowo Joanna wygłasza wykład o robakach porównując je do rodziny, nieprzypadkowo kupuje właśnie żółwia, poza tym rysa na zdjęciu ojca, stałe analogie między przestrzenią a stanem psychiki bohaterki, niektórzy też zauważyli nawiązanie do "Niebieskiego" Kieślowskiego, i jeszcze wiele innych). Można wychwycić naprawdę dużo ciekawych zabiegów, niekoniecznie przy pierwszym obejrzeniu.
Nie dziwię się, że film zdobył takie uznanie wśród krytyków, z tego co zauważyłam jest słabiej przyjęty przez publiczność, ale nie każdy jest wyczulony na pewne rzeczy. Podobnie sprawa ma się z "Czterema nocami z Anną".
Cóż, "Rysa" chyba już zeszła z większości ekranów, ale wpadając tu nie mogłam się powstrzymać od komentarza
Pozdrawiam.
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
Polecam "Spotkania na krańcach świata". Mam słabość do dokumentów o przyrodzie z wpisanym w nią człowiekiem. Tutaj i natura i ludzie są równoprawnymi bohaterami. To spotkania nie tylko z potężną i czarującą matką Ziemią, ale również z ludźmi, którzy postanowili z różnych przyczyn przybyć na ten bezludny skrawek planety, tutaj badać, obserwować, żyć. Herzog w wielu momentach potrafił zgrabnie przejść od teraźniejszości ku przeszłości, by potem postawić zasadnicze pytania o przyszłość nie tylko Homo Sapiens, ale i całej Ziemi. Od szczegółu wybiega w stronę uniwersalizmu i przypomina nam jedną z fundamentalnych prawd o naszym ludzkim rodzaju i o naszym miejscu w świecie. Pokazuje przy tym niesamowitą różnorodność i piękno naszej planety, właśnie tu - na Antarktydzie, w krainie lodu i wiecznej zimy. Pozornie martwa - tętni życiem.
Poza tym nie wiedziałam, że foki potrafią grać nie gorzej niż Jean Michelle Jarre
Czy to przypadek, że jeden z jego teledysków pokazuje Antarktydę właśnie?
Obejrzałam też "Lekcje pana Kuki". Przerażona polskimi komediami z ostatnich lat trochę się obawiałam, co tym razem mnie czeka i... mile się rozczarowałam. Pierwszy plus - bardzo dobre zdjęcia! Jest i głębia ostrości, i piękne kolory, i dobra kompozycja kadru. Poza tym aktorstwo przyzwoite (szczęśliwie Przybylskiej było mało), fabuła naprawdę niegłupia, parę momentów autentycznie zabawnych. Są pewne niedociągnięcia i nieścisłości, ale ogółem oglądało się dobrze, więc można spokojnie się wybrać
Poza tym nie wiedziałam, że foki potrafią grać nie gorzej niż Jean Michelle Jarre
Obejrzałam też "Lekcje pana Kuki". Przerażona polskimi komediami z ostatnich lat trochę się obawiałam, co tym razem mnie czeka i... mile się rozczarowałam. Pierwszy plus - bardzo dobre zdjęcia! Jest i głębia ostrości, i piękne kolory, i dobra kompozycja kadru. Poza tym aktorstwo przyzwoite (szczęśliwie Przybylskiej było mało), fabuła naprawdę niegłupia, parę momentów autentycznie zabawnych. Są pewne niedociągnięcia i nieścisłości, ale ogółem oglądało się dobrze, więc można spokojnie się wybrać
"Jeśli traktujesz życie ze śmiertelną powagą, nie licz na wzajemność" [A. Mleczko]
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Ide jutro na to cudo
A z oscarami jest roznie, trzeba sie wstrzelic w chodliwy temat, a ten juz jest zuzyty. No ale moze?
Ostatnio zmieniony 20 lis 2008, 23:09 przez Miltonia, łącznie zmieniany 1 raz.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Ja wczoraj byłam na "to nie tak jak myslisz Kotku"- nastawiona byłam sceptycznie i jestem pozytywnie zaskoczona. Dawno nie byłam na filmie na których śmiałam się do łez. Jacek Borusiński był po prostu fenomenalny. Myślę, że to najlepsza polska komedia ostanich lat. Dla miłośników absurdalnego humoru lektura obowiązkowa.
"(...) pomyśl... co za głupiec z niego-
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"
mówi, że umiera z mego powodu....
zupełnie jakbym była chorobą"
- Mikro czarnuch
- Pasjonat
- Posty: 229
- Rejestracja: 02 gru 2007, 00:01
- Skąd: Centrum
- Płeć:
Wczoraj byliśmy na najnowszej, polskiej komedii. Film coś niecoś zakrawał mi na "Cztery pokoje" z tą różnicą, że film Tarantino był genialny, natomiast "To nie tak, jak myślisz, kotku" zapewne chciałby aspirować do rangi amerykańskiej superprodukcji, jednak cokolwiek mu nie wyszło
Może to przez wzgląd na moje trudne dni, ale bawiłam się raczej średnio i nawet Kot w stroju krakowianki mnie nie rozbroił.
A najdziwniejsze było to, że cała sala rżała, a ja ...
Albo jestem jakaś nienormalna, albo powinnam była wybrać się na ten film w innym momencie cyklu. Ot, co!
Może to przez wzgląd na moje trudne dni, ale bawiłam się raczej średnio i nawet Kot w stroju krakowianki mnie nie rozbroił.
A najdziwniejsze było to, że cała sala rżała, a ja ...
Albo jestem jakaś nienormalna, albo powinnam była wybrać się na ten film w innym momencie cyklu. Ot, co!

Zdrowy rozsądek jest niezdrowy dla marzeń
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 85 gości