Własna głupota, na którą nie ma lekarstwa. Po kiego mi była taka praca
Nie mogłam powiedzieć, że nie chcę? Mogłam. Tym bardziej, że jestem jaka jestem, ale nie mam tendencji do wbijania ludziom noży w plecy.
Ciężki nerwowo dzień. Musiałam zwolnić pracownika. Pierwszy raz. I nie gościa z jakiegoś dupnego departamentu, którego widziałam kilka razy na oczy. To było by zbyt proste! Musiałam zwolnić kolegę, z którym siedziałam biurko w biurko od początku pracy tam. Gościa, który od początku mi ze wszystkim pomagał, słuchał moich frustracji i w ogóle był pierwszą dobra osobą w tym pitolonym HR, która się nie patrzyła tylko kiedy coś spitolę.
Będzie mi go cholernie brakowało.
Nie nadaję się do tej roboty. Byłam głupia, że ja przyjęłam.