
Mój chłopak wiele mi zawdzięcza, zmieniłam go, wyprowadziłam na ludzi, dawałam wsparcie, jak były awantury w jego domu. Niedawno był w wojsku, jak przyjeżdżał na przepustki, nocował wtedy u mnie, przeważnie nawet jadł, do domu czasami chodził, ale matka i tak zawsze interesowała się bardziej sobą jak dziećmi.
Stało się, "teściowa" znalazła kochanka (pozbawiła 2 nastolatki ojca i normalnej rodziny ale to szczegół) zamieszkał u niej. Mój "teść" to już od paru miesięcy w domu nie mieszkał, czasami przychodził (dziwna rodzinka co nie

Mój stosunek i mojego chłopaka do tego kochanka, był już całkiem nie najgorszy. Aż do pewnego momentu. Parę dni przed wyjściem z wojska, zaszedł do domu, jadł, a wtedy jego starszy brat (dosłownie kretyn) zaczął się do niego czepiać, że je, powiedział: co wygonili to tu przychodzisz wpier**lać, wtedy wkroczyła matka, trochę kochanek i wygonili go z domu. Szukaliśmy stancji, ciężko z tym było, ale w końcu znaleźliśmy, tylko daleko od centrum. Matka oczywiście się nie zapytała, czy coś znalazł, czy mu ciężko nie jest, czy czegoś potrzebuje. Ostatnio w domu była libacja, zaczęła wydzwaniać do niego, że niby na wsi piec rozwalił (ot taka pijacka awantura) zaszliśmy tam żeby to wyjaśnić. Szarpała się z moim chłopakiem, zadzwoniła po policje, zabiegła do mojej mamy kretynka.
Przyjechała policja. Pijana, takich rzeczy nagadała na swojego własnego syna, że jakby ktoś to usłyszał to by niedobrze mu się zrobiło. Kochanek dostał mandat, że mieszka bez zameldowania. Zaczęła gadać dla policji, że mój chłopka u mnie mieszka i też niezameldowany, ale wyszliśmy z policją i oni widzieli, że piana i świruska, to po prostu doradzali, żeby zameldować mojego chłopaka tymczasowo. Ale to nie wszystko.
Jakoś "teściowa" dowiedziała się, gdzie jej syn na stancji mieszka i dzwoniła do tej właścicielki, ze ja udupi, bo on nie zameldowany. Ale to znajoma moich rodziców i dało jej sie wytłumaczyć i zamelduje go i nie wyrzuci. Mój chłopak o tym akapicie nie wie. Nie chce mu mówić, żeby mu przykro nie było, żeby nie ja, on nikogo by nie miał, a z taką matką to tylko się powiesić. Ona mówiła że zniszczy moją rodzinę, już nie wiem co mam robić. Chcę wyjechać z nim do innego miasta zamieszkać. Bo ona żyć nam nie da, tylko boję się o moich rodziców.
Nawet nie wiem co chcę was prosić, o radę, sama nie wiem, ale tu nie ma co radzić, póki ona żyje spokoju nie będzie
