Nieszczęście w szczęściu
Moderator: modTeam
-
- Początkujący
- Posty: 3
- Rejestracja: 21 wrz 2007, 22:12
- Skąd: warszawa
- Płeć:
Nieszczęście w szczęściu
Jestem żonaty. Mamy dwoje dzieci. Kocham moją żonę. Czy to wystarczy do szczęścia?
W czym rzecz? Moja żona do niedawna była kurką domową, matką-polką z widoczną nadwagą, która nie miała w ogóle ochoty na seks. Ja jestem facetem, który zawsze bardzo uczestniczył w życiu rodzinnym, jestem bardzo zaangażowanym tatusiem, ale byłem jednocześnie nieszczęśliwy jako mąż i kochanek. Chciałem od życia dużo więcej niż beznamiętny seks (ze strony partnerki) raz na miesiąc i to po dość skomplikowanych zabiegach. Byłem prawie pewien, że żona kogoś ma.
Myliłem się. Po zmianie metody antykoncepcji (z pigułek na wkładkę) moja kurka domowa nagle stała się boginią seksu! Mało tego. Po pewnym czasie zaczęła sie intensywnie odchudzać (straciła ponad 20 kg!) i jest baaaaardzo przystojną i nader seksowną kobietą. Szaleję za nią. mam wrażenie, jakbym przeżywał romans z piękną i seksowną kobietą, ale bez wyrzutów sumienia, bo nie zdradzam żony! Czy to szczęście?
No i tu napotykam na problem, z którym nie daję sobie rady. Teraz ja jestem ciepłym kapciem. Siedzę sam w domu z dziećmi, kiedy ona regularnie chodzi na imprezy, na których faceci się nią bardzo interesują i, co tu dużo mówić, wyrywają. Ma nawet przyjaciela faceta, kolegę z pracy. Coraz więcej domowych obowiązków domowych spada na mnie. Jestem bardzo wyrozumiały i z radością ułatwiam jej wiele spraw, żeby mogła się bawić, być po prostu szczęśliwa. Przyznaję, jestem jednak bardzo zazdrosny. Walczę z tym uczuciem, bo jej ufam. Ale, może jestem jednak nierozważny, może pcham ją w ramiona innych facetów. Szczególnie, że moja żona jest raczej z natury poligamistką, z czym jak na razie skutecznie walczy. Boję się. Boję się, że starając się być dla niej kochanym mężem, tak naprawdę podcinam gałąź, na której siedzę.
Ciekawy jestem Waszych opinii.
W czym rzecz? Moja żona do niedawna była kurką domową, matką-polką z widoczną nadwagą, która nie miała w ogóle ochoty na seks. Ja jestem facetem, który zawsze bardzo uczestniczył w życiu rodzinnym, jestem bardzo zaangażowanym tatusiem, ale byłem jednocześnie nieszczęśliwy jako mąż i kochanek. Chciałem od życia dużo więcej niż beznamiętny seks (ze strony partnerki) raz na miesiąc i to po dość skomplikowanych zabiegach. Byłem prawie pewien, że żona kogoś ma.
Myliłem się. Po zmianie metody antykoncepcji (z pigułek na wkładkę) moja kurka domowa nagle stała się boginią seksu! Mało tego. Po pewnym czasie zaczęła sie intensywnie odchudzać (straciła ponad 20 kg!) i jest baaaaardzo przystojną i nader seksowną kobietą. Szaleję za nią. mam wrażenie, jakbym przeżywał romans z piękną i seksowną kobietą, ale bez wyrzutów sumienia, bo nie zdradzam żony! Czy to szczęście?
No i tu napotykam na problem, z którym nie daję sobie rady. Teraz ja jestem ciepłym kapciem. Siedzę sam w domu z dziećmi, kiedy ona regularnie chodzi na imprezy, na których faceci się nią bardzo interesują i, co tu dużo mówić, wyrywają. Ma nawet przyjaciela faceta, kolegę z pracy. Coraz więcej domowych obowiązków domowych spada na mnie. Jestem bardzo wyrozumiały i z radością ułatwiam jej wiele spraw, żeby mogła się bawić, być po prostu szczęśliwa. Przyznaję, jestem jednak bardzo zazdrosny. Walczę z tym uczuciem, bo jej ufam. Ale, może jestem jednak nierozważny, może pcham ją w ramiona innych facetów. Szczególnie, że moja żona jest raczej z natury poligamistką, z czym jak na razie skutecznie walczy. Boję się. Boję się, że starając się być dla niej kochanym mężem, tak naprawdę podcinam gałąź, na której siedzę.
Ciekawy jestem Waszych opinii.
Ostatnio zmieniony 22 wrz 2007, 00:23 przez ciepły kapeć?, łącznie zmieniany 1 raz.
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
witaj ciepły kapciu?, nie dorosłeś niestety do roli macho. i w pewnym sensie dawna rola ci odpowiadała. bo było to wygodne. by stanąć na wysokości zadania musisz podrapać się po jajkach, wziąć maczugę i zapolować na własną kurkę domową. co ci przeszkadza by iść na taką imprezę? nawet nie mówiąc nic żonie? zmienić coś w sobie? kupić nowy zapach? powiem krótko - RUSZ DU.PĘ ALBO SZYKUJ MIEJSCE NA POROŻE 

Patrz, Kościuszko, na nas z nieba raz Polak skandował.
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
I popatrzył nań Kościuszko i się zwymiotował.
/Konstanty Ildefons Gałczyński/
-
- Początkujący
- Posty: 3
- Rejestracja: 21 wrz 2007, 22:12
- Skąd: warszawa
- Płeć:
ciepły kapeć? pisze:A co damska część "widowni" na mój post?
Mnie troszkę zatkało, bo niby mamy tutaj miłość (nie ma miłości bez wolności), ale tak nie do końca, bo Ty jesteś rozżalony. Może Ty też zajmij się czymś?
Przy okazji - Twoja żona zawsze chodzi sama na te imprezy, jeśli tak, to dlaczego nie możecie nieraz pójść tam razem?
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
skoro zona zadbala o swoja atrakcyjnosc moze zrobisz to samo?
zreszta jestescie malzenstwem, nie wiem, jak dla mnie seksowny wyglad i zwracanie uwgai facetow to jedno, a zdrada to drugie. no ale jak piszesz ze jest poligamistka... byla od zawsze czy stala sie teraz?
zreszta jestescie malzenstwem, nie wiem, jak dla mnie seksowny wyglad i zwracanie uwgai facetow to jedno, a zdrada to drugie. no ale jak piszesz ze jest poligamistka... byla od zawsze czy stala sie teraz?
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
- Machiaveli
- Bywalec
- Posty: 37
- Rejestracja: 14 cze 2007, 10:58
- Skąd: St. Petersburg
- Płeć:
Moim zdaniem - oddalacie się od siebie. Ona skręca z drogi, którą przyrzekaliście w imię Boga przemierzać wspólnie. Nie czujesz jak ucieka Ci czas? Nie czujesz, że kochasz ją jeszcze mocniej? Na pewno to czujesz. A zatem zrób "to" jeszcze lepiej. I nie zapominaj, że nikt oprócz Ciebie nie zrobi tego lepiej. Pokaż kto tu rządzi. Ogarnij się.
ciepły kapeć? pisze:Szczególnie, że moja żona jest raczej z natury poligamistką, z czym jak na razie skutecznie walczy
To mi też jakoś nie pasuje w tym wszystkim


Ale ok - jeśli jest taka z natury, to była taka zawsze, kurcze

"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
- vilmon1980
- Pasjonat
- Posty: 239
- Rejestracja: 03 sty 2007, 10:24
- Skąd: Poznań
- Płeć:
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
Mona pisze:To mi też jakoś nie pasuje w tym wszystkim Czyżby prowokacja?
Ale ok - jeśli jest taka z natury, to była taka zawsze, kurcze
no wlasnie
nie wybralabym sobie poligamisty na meza
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
no a moim zdaniem, powinieneś wybrac sie z zoną na impreze... no i jeszcze proponuje rozmowe.. myśle jeszce ze od tego siedzenia w domu i zajmowania sie dziecmi twojej zonce nalezy sie cos od zycia.. ale mozecie oboje z tego korzystac bawic sie itp sprobuj z nia porozmawiac o tym co piszesz na forum.. moim zdaniem warto..
niesmak mozna zabic.....Afrodyzjakami
))
_Marcin_ pisze:Idź z żoną na imprezę , jeżeli widzisz , że jakiś facet stara się ją poderwać , to podejdź i obejmij swoją kobietę i dołącz sie do rozmowy -> po sprawie ... facet zrozumie ,że ma sobie dać spokój
no no tak trzeba widocznie zrobić, ja mysle ze zna otrzebowala oddechu od pielegnowania na okraglo rodzinki, oczywiscie powinna sie piekowac ale tez sie kbiecie cos od zycia nalezy ale to nie znaczy ze ty masz siedziec sam w domu idz pobaw sie z zona przypomnijcie sobie mlode lata hhi ze tak to nazwe poadajcie szczerze pokaz innym ze to toja zonka
niesmak mozna zabic.....Afrodyzjakami
))
Re: Nieszczęście w szczęściu
ciepły kapeć? pisze:J
No i tu napotykam na problem, z którym nie daję sobie rady. Teraz ja jestem ciepłym kapciem. Siedzę sam w domu z dziećmi, kiedy ona regularnie chodzi na imprezy, na których faceci się nią bardzo interesują i, co tu dużo mówić, wyrywają. Ma nawet przyjaciela faceta, kolegę z pracy. Coraz więcej domowych obowiązków domowych spada na mnie. Jestem bardzo wyrozumiały i z radością ułatwiam jej wiele spraw, żeby mogła się bawić, być po prostu szczęśliwa. Przyznaję, jestem jednak bardzo zazdrosny. Walczę z tym uczuciem, bo jej ufam. Ale, może jestem jednak nierozważny, może pcham ją w ramiona innych facetów. Szczególnie, że moja żona jest raczej z natury poligamistką, z czym jak na razie skutecznie walczy. Boję się. Boję się, że starając się być dla niej kochanym mężem, tak naprawdę podcinam gałąź, na której siedzę.
Ciekawy jestem Waszych opinii.
Bawic sie mogła ?

Powiem tak ... niech no sie zjawi facet podobny do mnie obok niej , a predzej czy puzniej bedziesz mial rogi , nie ma bowiem kobiet nie do zdobycia

Pozwalaj dalej - a wczesniej czy później bedziesz tego załował .
Oczywiscie zabraniac to nie sposób ! inaczej trzeba było rozegrac tą partie od poczatku , ale zaczoles tak .... jak sie to skonczy ? czas pokaze , moze bedzie dobrze . <browar>
[ Dodano: 2007-09-24, 08:31 ]
desire86 pisze: myśle jeszce ze od tego siedzenia w domu i zajmowania sie dziecmi twojej zonce nalezy sie cos od zycia.. .
co sie nalezy od zycia


'NIC SIE JEJ OD ZYCIA NIE NALEZY


-
- Początkujący
- Posty: 3
- Rejestracja: 21 wrz 2007, 22:12
- Skąd: warszawa
- Płeć:
Dzięki za komentarze i porady. Tak jak to zwykle bywa, taki krótki post na forum nie opisze całego szerokiego kontekstu. Mimo to kilka rzeczy ujęliście trafnie. Teraz ja się potłumaczę. Między mną a żoną jest szczególnie ostatnio rewelacyjnie, a w łóżku jak nigdy dotąd - odlot! Z tym jej chodzeniem na imprezy sprawa nie jest prosta. Otóż ona ma swoje przyjaciółki, z którymi imprezuje i czasem my mężowie dołączamy do nich i jest git. Niemniej, zwykle one chodzą same, bo z nami mężami bawią się inaczej, nie do końca się mogą wyluzować, bo muszą się również nami zajmować. To tak jak typowe męskie imprezy z kumplami, na które żony nie zabieram. Ona to rozumie i ja też. Zresztą bardzo dużo o tym wszystkim szczerze rozmawiamy. A poza tym, to ktoś musi zostawać z dziećmi na noc, więc razem chodzimy na imprezy jak przyjedzie do nas rodzina (wiwat babcie!). Ja też mam swoje ogromne pasje (sport, fotografia, podróże) i jestem chyba dość interesującym facetem - no z pewnością nie domatorem z puszką piwa na okrągłym brzuchu! Problem polega na tym, że teraz, gdy moja żonka się "obudziła" i ma swój czas na poszalenie, to ja muszę siłą rzeczy przejąć bardziej obowiązki domowe, których mamy masę szczególnie, że nasze dzieci nie są całkowicie zdrowe. No nie ma siły. Mój ból w plecach to zazdrość i niepewność. Tak jak pisałem, ona mówi o samej sobie, że jej natura nie jest monogamiczna. To znaczy, że inni faceci owszem budzą jej zainteresowanie, ale ponieważ mnie kocha i jest lojalna, to nie pakuje się w nic na boku. Chyba ma tak większość ludzi prawda? Chcę po prostu chuchać na zimne i w tych osobliwych okolicznościach działać tak, aby moja ukochana nie miała potrzeby szukania czegoś u innych facetów. Uspokaja mnie to, że jest między nami super, że ona mnie kocha i ceni. No, ale licho nie śpi.
pzdr
pzdr
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 299 gości