Czy powrót ma sens...
Moderator: modTeam
Mowiac o bananie odnosilem sie do pewnego odcinka south parku. Banan jedzony 2 raz to hmmm pozostalosci po pierwszym bananie jakie zostaly po procesie trawienia Innymi slowy... kupa
So understand;
Don't waste your time always searching for those wasted years,
Face up...make your stand,
And realise you're living in the golden years.
Don't waste your time always searching for those wasted years,
Face up...make your stand,
And realise you're living in the golden years.
- ..::WdOwA::..
- Pasjonat
- Posty: 244
- Rejestracja: 08 mar 2006, 08:27
- Skąd: Stąd:D
- Płeć:
Nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki, jak to powiedział Heraklit tak btw.
Jak na mnie to nie ma sensu. I myślę, ze większośc sie ze mna zgodzi, że może i na początku będzie inaczej, ale to za wami bedzie sie ciagneło i wcale nie polepszy sytuacji. Zastanów sie czy jestes na tyle silny, by znieść rozstanie jeszcze raz, bo jak na mnie predzej czy poźniej tak to sie skonczy,.
Jak na mnie to nie ma sensu. I myślę, ze większośc sie ze mna zgodzi, że może i na początku będzie inaczej, ale to za wami bedzie sie ciagneło i wcale nie polepszy sytuacji. Zastanów sie czy jestes na tyle silny, by znieść rozstanie jeszcze raz, bo jak na mnie predzej czy poźniej tak to sie skonczy,.
Marissa pisze:Ludzie bardzo rzadko się zmieniają. A jeśli już, to trzeba na to czasu.
i masę chęci. nie przerabiałam nigdy powrotu, ale wyobrażam sobie, że w takiej sytuacji obie strony powinny wykazywać maksymalne zaangażowanie w poprawę funkcjonowania związku. Iglooo, u Twojej tego nie widać, niestety.
[ Dodano: 2007-01-06, 21:00 ]
..::WdOwA::.. pisze:Nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki, jak to powiedział Heraklit
przestańcie w końcu to cytować, bo ani razu wam się nie udało poprawnie. ..::WdOwA::.. i inni - kumacie, o co w nim chodzi?
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
- ..::WdOwA::..
- Pasjonat
- Posty: 244
- Rejestracja: 08 mar 2006, 08:27
- Skąd: Stąd:D
- Płeć:
lollirot pisze:przestańcie w końcu to cytować, bo ani razu wam się nie udało poprawnie. ..::WdOwA::.. i inni - kumacie, o co w nim chodzi?
Czemu nie poprawnie, co? Wyobraź sobie, ze to sprawdziłam i jest całkiem poprawne. Poza tym taka jest prawda. Przynajmniej z mojego doswiadczenia. Gdybys przeczytała całość wiedziałabyś, że osobie, która zakładała temat mówiłam, że znam pare, która to przechodziła i sa razem. Co nie zmienia faktu, ze dla mnie powrót do bzdura, bo znam to nie tylko z boku, ale i z wewnątrz, że sie tak wyraże.
Z początku jest wspaniale, oh, ah i co tam jeszcze, a potem zaczyna znów sie psuc.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- Sir Charles
- Weteran
- Posty: 3146
- Rejestracja: 02 wrz 2004, 11:38
- Skąd: sponad chaosu
- Płeć:
- ..::WdOwA::..
- Pasjonat
- Posty: 244
- Rejestracja: 08 mar 2006, 08:27
- Skąd: Stąd:D
- Płeć:
..::WdOwA::.. pisze:Rotfl... co nie zmienia faktu, ze sens ten sam ^^
niestety nie
Twoja wersja zakłada przestrogę przed wejściem, poprawna mówi, że NIE DA SIĘ, bo nawet jak wleziesz w tym samym miejscu, to woda będzie już inna. no nie wiem, dla mnie jest jasna i wyraźna różnica, ale cóż
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
..::WdOwA::.. pisze:Nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki, jak to powiedział Heraklit tak btw.
Jak na mnie to nie ma sensu. I myślę, ze większośc sie ze mna zgodzi, że może i na początku będzie inaczej, ale to za wami bedzie sie ciagneło i wcale nie polepszy sytuacji. Zastanów sie czy jestes na tyle silny, by znieść rozstanie jeszcze raz, bo jak na mnie predzej czy poźniej tak to sie skonczy,.
Zgadzam sie z ostatnim zdaniem w 100 %
Rok temu rozstalismy sie, zdrawdzila ( choc dla niej to nie byla zdrada)...po miesiacu wrucila...i faktycznie bylo ok.Mnie strasznie meczylo przez pare miesiecy dlaczego to zrobila...glupie tlumacznie ze z zalu bla bla..w koncu zapomnialem calkowicie o tym...
Jak sie okazuje ona calkowicie nie zapomniala...w koncu i tak mnie znow zdradzila i zostawila, tym razem na dobre....tak wiec zastanow sie czy faktycznie jestes na tyle silny , by zniesc to na nowo
...TYSIACE FAKTOW POUKLADANYCH W WERSACH...
Nie wiem jak sprawa wyglada, ale "wchodzac drugi raz do tej samej rzeki" musimy miec swiadomosc, jak napisal Mysiorek, ze to juz nie jest ta sama rzeka. To tak jakbys zaczynal zupelnie nowy zwiazek, z zupelnie inna, a ta sama osoba. Trzeba nastawic sie ze nie wszystko bedzie juz takie samo. Ty sie nie zmieniles, Ona tak. Musisz sobie to w glowie poukladac i zastanowic sie czy z taka nowa-stara partnerka bedziesz w stanie dalej zyc.
Haro pisze:To tak jakbys zaczynal zupelnie nowy zwiazek, z zupelnie inna, a ta sama osoba. Trzeba nastawic sie ze nie wszystko bedzie juz takie samo. Ty sie nie zmieniles, Ona tak. Musisz sobie to w glowie poukladac i zastanowic sie czy z taka nowa-stara partnerka bedziesz w stanie dalej zyc.
Eh, Haro, świetnie to ująłeś.
Ja właśnie "zaczynam po raz drugi" i mam identyczne obserwacje. DOkładnia tak jest jak piszesz. Tzn, swoją droga, ja też na pewno się zmieniłem... Ale czuję się trochę, jakbym zaczynał całkiem nowy związek...
Iglooo pisze:Ale czuję się trochę, jakbym zaczynał całkiem nowy związek...
To nie bedzie całkiem nowy związek. Jak Haro pisał:
Trzeba nastawic sie ze nie wszystko bedzie juz takie samo.
Ale, jednek pozostaje ta sama osoba. Ludzie się zmieniają, ale nie diametralnie. pechne cechy zawsze pozostają niezmienione. jak juz posty wczesniej pisałem, jestem ZA. I powodzeniaIglooo <browar>
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
Zmienia się wtedy głównie między ludźmi głównie, nastawienie do siebie na wzajem itp. Ale osoba, niebardzo.
Jak ja po pół roku spotkałam się z moim, to człowiek był na pradę ten sam, najpierw chiwlę może jakiś dystans między nami, ale po pół godziny rozmawialiśmy, jakby tego pół roku w ogóle nie było. A później było coraz lepiej.
Jak ja po pół roku spotkałam się z moim, to człowiek był na pradę ten sam, najpierw chiwlę może jakiś dystans między nami, ale po pół godziny rozmawialiśmy, jakby tego pół roku w ogóle nie było. A później było coraz lepiej.
Iglooo pisze:Czy jest ktoś na tym forum, komu rozstanie i niedługo potem powrót wyszedł na dobre
nie czytałam postu, ale nasunęła mi się taka refleksja:
"wraca ten, komu znudziło się już szukanie.. nie dlatego że było niepowtarzalnie "
Ostatnio zmieniony 10 sty 2007, 17:25 przez paddy, łącznie zmieniany 1 raz.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
No moze t akie mutanty tez sa. nie wiem nie znam takich ludzi.paddy pisze:no np. jak ktoś odchodzi, bo coś mu nie pasi i wierzy że znajdzie se "lepszą/lepszego" i jakoś mu sie to nie udaje, to wtedy wg. mnie wraca "z braku wiary w coś lepszego" i se wmawia ze było tak super tylko z tą jedyną osobą,.
A dlaczego od razu mutanty? Ja jestem prawie rok od rozstania z dziewczyną, przez ten czas próbowałem parę razy wejść w związek z innymi kobietami, ale okazywało się jednak, że to nie ma tego "czegoś" i rezygnowałem. Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, że jednak z nikim nie było mi tak dobrze jak z moją byłą kobietą. Gdybym mógł teraz do niej wrócić, to zrobiłbym to bez wahania. I w sumie też można to nazwać w ten sposób, że próbowałem sobie kogoś znaleźć, ale się nie udało. I też nie mam wiary, że znajdę kogoś lepszego niż moja eks. Tylko u mnie jeszcze dochodzi to, że ja nigdy mojej byłej nie przestałem kochać, a kolejny związek, z inną kobietą to byłoby na siłę.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
A zrozumiales co napisalam?Aleksiej pisze:A dlaczego od razu mutanty?
I chciales wrocic bo sobie zdales sprawe, a nie dlatego ze nikt Cie nie chcial inny. A ja o tym pisalam i dla mnei to jest jeden wielki mutant taka sytuacja.Aleksiej pisze:Ja jestem prawie rok od rozstania z dziewczyną, przez ten czas próbowałem parę razy wejść w związek z innymi kobietami, ale okazywało się jednak, że to nie ma tego "czegoś" i rezygnowałem. Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, że jednak z nikim nie było mi tak dobrze jak z moją byłą kobietą.
Kiedys myslalam ze powroty nie maja sensu. Potem dowiedzialam sie ze mam w najblizszej rodzinie 2 takie pary, szczesliwe pary wiec musialam zweryfikowac swoje poglady. Obie pary zeszly sie w mlodym wieku, po kilku latach byla okolo roczna przerwa, potem zejscie, zareczyny, slub. Wiec to mozliwe, ale nie nalezy po rozstaniu zyc nadzieja na powrot, tylko probowac ulozyc sobie zycie bez tej osoby.
ehehh, no i po miesiącu też zmieniłem zdanie co do powrotów...
nie wyszło...
głupi się łudziłem...
zastanawiam się, skąd wszyscy, którzy się wypowiadali w tym temacie, wiedzieli, że nie ma szans... nie znając mnie ani jej, znając tylko sytuację... czy rzeczywiści to wszystko jest takie schematyczne? takie przewidywalne?
myślałem, że nie, dlatego nie przejąłem się tymi przestrogami no i mam na swoje...
nie wyszło...
głupi się łudziłem...
zastanawiam się, skąd wszyscy, którzy się wypowiadali w tym temacie, wiedzieli, że nie ma szans... nie znając mnie ani jej, znając tylko sytuację... czy rzeczywiści to wszystko jest takie schematyczne? takie przewidywalne?
myślałem, że nie, dlatego nie przejąłem się tymi przestrogami no i mam na swoje...
FrankFarmer pisze:I co teraz?? Woałbyś cofnąć tą próbe czy jednak jest jakiś pozytyw tego? Zmalała w twoich oczach?
jest tak, że nie dało to mi nic, prócz kolejnego miesiąca nadziei i łudzenia się... nie zmalała raczej... muszę to wszystko przeżywać jeszcze raz... ale przynajmniej mam czyste sumienie, że robiłem wszystko by to ratować...
Iglooo pisze:ale przynajmniej mam czyste sumienie, że robiłem wszystko by to ratować...
Dokładnie. Później bedzziesz się zadręczał, iż nie zrobiłeś wszystkego co mogłeś.
Ja nie starałem się walczyc o mój były związek, miałem za dużo dumy w sobie. Ale nie żałuję.
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: SportMenuABemi i 467 gości