![:( :(](./images/smilies/smutny.gif)
Zawsze jak miał ochotę, to wychodził ze znajomymi.. zrezygnowałam w ogóle z widywania się w piątki (pomimo iż właśnie wtedy zawsze mieliśmy dla siebie wreszcie więcej czasu, bo w tygodniu studiuję i mam go niewiele), bo całe wieczory spędza w klubie fantastyki grając ze znajomymi. Nie przeszkadzało mi to nigdy.. ech.. w sumie nadal mi to nie przeszkadza.
Ale jest jedna rzecz, której znieść nie mogę..
Zacznę od początku.. Łukasza poznałam ponad 5 lat temu na obozie. Była to zwyczajna znajomość. Polubiliśmy się, ale on flirtował z Beatą.. która zresztą za nim szalała (i do dziś chyba szaleje. Ja się przyznam, że bardzo się z nią lubiłyśmy i nawet spotkałyśmy się kilka razy już po powrocie do domu.) A ja też flirtowałam z kilkoma chlopakami. Nie chcialam w nic poważnego się jednak wiązać.
Obóz się skończył.. wróciliśmy do domu i zaczęliśmy się z Łukaszem umawiać. Najpierw były to niewinne spotkania.. aby pożyczyć jakąś książkę, zdjęcia, iść do kina większą grupą.. potem przeszło to w prawdziwe randki i w końcu zostaliśmy parą. Było to ponad cztery lata temu.
Było cudownie.
W wakacje znów pojechaliśmy na obóz. Nie muszę chyba mówić, jakie zaskoczenie wywołała ta sytuacja. Większość osób była z niej zadowolona. Lubiła nas, więc śmiali się i życzyli nam szczęścia. Tylko Beata - owszem, nigdy nie była dla mnie niemiła. Nadal często się do mnie uśmiechała, żartowała.. i niestety nadal nie przestała próbować flirtować z Łukaszem. Czego on zresztą nie widział - lub twierdzi, że nie widział. Marzyłam już, aby obóz się skończył, bo miałam dość wysłuchiwania pytań znajomych, jak mogę pozwolić, aby Beata tak się w stosunku do Łukasza zachowywała.. a co ja mogłam na to poradzić?
Czas mija. Od tego czasu minęły sporo ponad trzy lata. Od tamtego okresu Beata przestała całkowicie do mnie się odzywać.. nawet na moje smsmy nie odpowiadała. Za to nadal pisuje do Łukasza.. Kilka razy już się z nią spotykaliśmy.. Ostatni raz rok temu (na szczęście wyjechała do Angli). Wcześniej miała tyle taktu, że jak pytała łukasza o spotkanie, to pytała czy przyjdzie ze mną.. rok temu tego nie zrobiła.
Miała też niestety pecha, bo pomimo iż była pierwsza w nocy, to ja odebrałam Łukasza komórkę (on prowadził samochód) i usłyszałam: Cześć.. jestem w polsce.. miałbyś czas się ze mną jutro spotkać? Kiedy usłyszała mój głos, to zaczęła się jąkać i w końcu dodała, że mnie też chętnie zobaczy. No i zobaczyła.. Nie było miło.
Minął kolejny rok.. zbliżają się następne święta i znów Beata wróciła do Polski. Dziś dokładnie przed kolokwium z rynku finansowego (ciekawe jak poszedł
Nie zaproponowała bym i ja się zjawiła. On najwidoczniej też nie chce mojego towarzystwa i woli iść sam.
Zrobiło mi się smutno.. chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego..
W pewnym momencie Łukasz zadzwonił. Po głosie poznał, że coś jest nie tak.. wyjaśniłam mu i usłyszałam, że jestem po prostu zaborcza..
Wiecie już wszystko. Naprawdę tak myślicie?
A może ktoś ma dla mnie jakieś rady? Siedzę zdenerwowana w domu i nie wiem co z sobą zrobić.