rozstanie... co zrobić?
Moderator: modTeam
Wiecz Co Rysio jestem w tej chwili w podobnej sytuacji. Chce do Niej wrocic i nie przestane o nia walczyc choc mnie rzucila z mojej winy. Ale wiem ze i ona mnie nadal (przynajmniej cos do mnie czuje) kocha. i tu wlasnie jest caly problem moim zdaniem. Jak to mowia jesli kocha to wroci. moze potrzebuje troche czasu i moze tez jest tak w Waszym przypadku. Pewnie dziewczyna musi sobie troche poukladac w glowie.to bardzo czeste w zwiazkach ze ludzie sie rozstaja a po paru miesiacach schodza ponownie bo nie moga zyc bez siebie. Jak kocha to pewnie dojdzie do tego wniosku ale trzeba jej dac do zrozumienia ze rozumie sie cala sytuacje no i trzeba byc cierpliwym. Nic na sile. Ja tak robie, bo tak mi poradzono i podobno sprawdzony niejednokrotnie sposob. A przez ten czas czekania warto sie czyms zajac i to na maksa zeby nie myslec za duzo bo to boli niestety.
mrt<<=pewnie masz racje tylko ile to potrwa? Chciałbym aby trwało to jak najkrucej bo nie mogę już tak żyć.Prawie w ogole nie śpie nie jem nie moge sobie miejsca znaleść dosłownie nie mam chęci do życia.
pawcio<<=widze że mnie rozumiesz bo sam jak napisałeś jesteś w podobnej sytuacji ale ja nie potrafie byc cierpliwym w sumie potrafie ale nie w tej sytuacji.
Znowu mam kryzys... ile to jeszcze będzie trwało?????????
pawcio<<=widze że mnie rozumiesz bo sam jak napisałeś jesteś w podobnej sytuacji ale ja nie potrafie byc cierpliwym w sumie potrafie ale nie w tej sytuacji.
Znowu mam kryzys... ile to jeszcze będzie trwało?????????
Pewnie że zawsze mozna sobie znalezc inna milosc. Ale to zalezy jaki kto jest staly w uczuciach.ja tam wole byc ciagle przy tej samej kobiecie nie bawia mnie ciagle zakochiwania i odkochiwania. Słuchaj ja juz czekam 3 miesiac i sie nie poddaje, czesto daje do zrozumienia Jej ze mi zalezy i wiem ze jej to tez daje duzo do myslenia i mysle ze podziala. jesli nie to bede w 100% pewny ze nic do mnie nie czuje a wtedy niech sie goni. Wtedy bede szukal cos nowego.Podobno czas goi rany ale niestety trzeba go duzo. Takich spraw sie nie zalatwia w tydzien, nawet w miesiac. Jak cos do Ciebie czuje to na pewno wroci a jak nie to pomysl po co Ci taka dziewczyna ktora Cie nie kocha i ma gdzies. Wiec czekaj choc uwierz mi ze wiem jak to boli i jak czlowiekowi nie chce sie zyc. Nikt nie wie co to za uczucie jak sam tego nie doswiadczy co nie?pieklo na ziemi.
Pawcio> Ojojoj! Najpierw robicie wszystko, żeby nie móc na Was patrzeć, a potem się dziwicie, że po rozstaniu nie możecie się normalnie spotkać na kawie, oczywiście za czas jakiś, jak już miłość wyparuje. Czy naprawdę musicie sto razy usłyszeć: "Mam Cię gdzieś", żeby dotarło? To jeszcze bardziej boli.
Pawcio pisze:Pewnie że zawsze mozna sobie znalezc inna milosc. Ale to zalezy jaki kto jest staly w uczuciach.ja tam wole byc ciagle przy tej samej kobiecie nie bawia mnie ciagle zakochiwania i odkochiwania. Słuchaj ja juz czekam 3 miesiac i sie nie poddaje, czesto daje do zrozumienia Jej ze mi zalezy i wiem ze jej to tez daje duzo do myslenia i mysle ze podziala. jesli nie to bede w 100% pewny ze nic do mnie nie czuje a wtedy niech sie goni. Wtedy bede szukal cos nowego.Podobno czas goi rany ale niestety trzeba go duzo. Takich spraw sie nie zalatwia w tydzien, nawet w miesiac. Jak cos do Ciebie czuje to na pewno wroci a jak nie to pomysl po co Ci taka dziewczyna ktora Cie nie kocha i ma gdzies. Wiec czekaj choc uwierz mi ze wiem jak to boli i jak czlowiekowi nie chce sie zyc. Nikt nie wie co to za uczucie jak sam tego nie doswiadczy co nie?pieklo na ziemi.
Nic dodać nic ująć
Pawcio=>> Praca sport wypady z kumplami wszystko to wykonuje ale niestety nie przynosi mi żadnego rezultatu więc niestety muszę tak żyć, a ile to potrwa czas pokarze-oby trwało jak najkrócej.
Mysiorek> To mówi zdrowy rozsądek! Bo ja usłyszałam od takiego jednego raz i mi wystarczyło. Na kawę iść po czasie możemy, choć jakoś ja nigdy ochoty nie mam, ale jak go spotkam na mieście, to nie przechodzę na drugą stronę ulicy.
W roli rzucającej też bywałam, właściwie odchodzącej. I zostały bardzo fajne, zdrowe układy, bo nikt nikogo nie zamęczał. Więc nie zamęczajcie!
A liczba mnoga, bo i Rysio, i Pawcio...
W roli rzucającej też bywałam, właściwie odchodzącej. I zostały bardzo fajne, zdrowe układy, bo nikt nikogo nie zamęczał. Więc nie zamęczajcie!
A liczba mnoga, bo i Rysio, i Pawcio...
MIAŁEM podobną sytuację co ty, ale niestety podeszłem do tego twardo koniec to koniec, z początu też miałem dziwny mętlik w głowie, ale czas leczy rany, przemyślałem sobie wszystko od początu i stwierdziłem że bardzo dobrze zrobiłem bo to szło tylko w jedną stronę , miłość nie odwzajemniona a teraz po jakimś czasie dopiero czuję że żyję, psychicznie się wzmocniłem, tego kwiatu to pół światu a miłość nie polega na tym aby żyć w ciągłym napięciu i stresie jak to ja miałem
Wczoraj dużo myslałem o sobie o niej o "nas".Doszedłem do wniosku że ja myslałem o nas o niej a nie myślałem o sobie.Byłem w stanie zrobić wszystko aby była szczęśliwa(łącznie z ściągnięciem na ziemie gwiazdki z nieba) ale ona nie potrafiła się tym samym odwzajemnić (może to była po części moja wina-kto wie).Dziś (w sumie to już wczoraj poniewaz jestpo północy) wróciła... od rodziny.Spotkałem się z nia i dużo rozmawialiśmy.Stwierdziła nawet że chyba teraz role się odwrociły i mnie się na chwile obecna tak wydaje.jeszcze jedno zdanie wypowiedziane z jej ust mnie zaciekawiło a mianowicie "nie chce Cię krzywdzić"-może w tym coś jest ale co sam ni ewiem.Wiem za to jedną rzecz że kilka dni temu byłem skłonny za wszelką cene byc razem z nią... ale teraz już bez słów "za wszelką cene".
Owe spotkanie z byłą bardzo mi pomogło ale czy na długo... co będzie ze mną(z "nami") to wie tylko jedna osoba... ta u góry.
Odkochać się... wcale nie jest tak łatwo-niestety.
Owe spotkanie z byłą bardzo mi pomogło ale czy na długo... co będzie ze mną(z "nami") to wie tylko jedna osoba... ta u góry.
Odkochać się... wcale nie jest tak łatwo-niestety.
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Moim zdaniem to dobrze że odkochać się nie jest tak łatwo!!
Dzięki temu w ogóle możliwe są powroty...
To czy coś będzie jeszcze co będziecie wspólnie określać jako "wasze" zależy tylko i wyłącznie od tego czy tego chcecie i czy obydwoje potraficie zmienić swoje nastawienie.
PS. Przepraszam że powiem brutalnie - masz rację - w tym że ona myślała o sobie jesteś winny, właśnie dlatego bo ty gotów byłeś zrobić wszystko dla niej...
Dzięki temu w ogóle możliwe są powroty...
To czy coś będzie jeszcze co będziecie wspólnie określać jako "wasze" zależy tylko i wyłącznie od tego czy tego chcecie i czy obydwoje potraficie zmienić swoje nastawienie.
PS. Przepraszam że powiem brutalnie - masz rację - w tym że ona myślała o sobie jesteś winny, właśnie dlatego bo ty gotów byłeś zrobić wszystko dla niej...
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
-
- Uzależniony
- Posty: 330
- Rejestracja: 12 sty 2004, 01:02
- Skąd: Trójmiasto
- Płeć:
To znaczy ze nie byla to kobieta dla Ciebie!! Pogodz sie! Nie byla warta Twojego uczucia, z czasem znajdziesz sobie kobiete ktora odwzajemni uczucia i Ona takze bedzie w stanie zrobic dla Cieibe wszyskto - włącznie ze sciagnieciem gwiazdki z nieba... :564:
I jak napisał pracuś Ona nie chciala tego zobaczyc, podchodzila do tego egoistycznie bez empatii, taka jest prawda. I nie wazne ze byliscie 4 lata. Ona dopiero dojrzewa emocjonlanie i ksztaltuje sie z czasem pewnie bedzie wiedzila co stracila ale to pozniej. Ty takze wyniesc korzysci z tego....
I jak napisał pracuś Ona nie chciala tego zobaczyc, podchodzila do tego egoistycznie bez empatii, taka jest prawda. I nie wazne ze byliscie 4 lata. Ona dopiero dojrzewa emocjonlanie i ksztaltuje sie z czasem pewnie bedzie wiedzila co stracila ale to pozniej. Ty takze wyniesc korzysci z tego....
Wiem za to jedną rzecz że kilka dni temu byłem skłonny za wszelką cene byc razem z nią... ale teraz już bez słów "za wszelką cene".
Mam wrażenie, że pierwszy etap masz za sobą. A jak tak usiądziesz i pomyślisz, to może dojdziesz do wniosku, że to już nie miłość, tylko przyzwyczajenie. Nie wiem, gdybam.
Doszedłem do wniosku że ja myslałem o nas o niej a nie myślałem o sobie.Byłem w stanie zrobić wszystko aby była szczęśliwa(łącznie z ściągnięciem na ziemie gwiazdki z nieba) ale ona nie potrafiła się tym samym odwzajemnić
Chora miłość. Pomyśl o sobie. I jeśli byłeś w stanie zrobić wszystko, a już nie jesteś, to znak, że to już nie to. Bo miłość to wtedy, kiedy jesteś w stanie, a zdrowa - kiedy ona też tak ma. U Ciebie nie ma tego już nawet z Twojej strony. Chyba się leczysz...
Na chwile obecna musze przyznac rację MRT z tym że pierwszy etap mam za soba choć było mi cholernie ciężko.Chcąc nie chcąc jednak przez niego przebrnołem.A jaki będzie kolejny etap... czas pokarze.
Mój stan emocjonalny zmienia się z dnia na dzień i trudno powiedzieć "co może przynieśc nowy dzień".
Nauczyłem się jednak pewnej rzeczy że juz nie będe sie nigdy angarzował na maxa jeśli nie bede widział tego z drugiej strony.Nie chce póżniej cierpieć tak jak cierpiałem przez ostanie dni.
Chce tylko jednej rzeczy-NIGDY nie być samotnym.
Mój stan emocjonalny zmienia się z dnia na dzień i trudno powiedzieć "co może przynieśc nowy dzień".
Nauczyłem się jednak pewnej rzeczy że juz nie będe sie nigdy angarzował na maxa jeśli nie bede widział tego z drugiej strony.Nie chce póżniej cierpieć tak jak cierpiałem przez ostanie dni.
Chce tylko jednej rzeczy-NIGDY nie być samotnym.
yO!
Własnie prześledzilem sobie cala Wasza dyskusje i wiecie co?DZIEKI!! Wielkie dzieki!
Tzn. mialem bardzo podobna sytuacje do Rysia..mega zakochany...gotowy do zrobienia wszystkiego...glowa w chmurach...No i nagle sie okazalo ze mnie olala...
I wiecie co? ja po prostu przestalem myslec o sobie..kompletnie...z mega egoisty stalem sie...wlasnie kim?
Cos tam pisala zeby pogadac ale ja wiem ze przeciez jak by jej na mnie zalezalo to by mi tego niezrobila?Zle mowie?Przeciez jak sie kogos kocha to przez caly czas ma sie na uwadze to zeby nie popsuc (ja tak przez caly czas myslalem).
Musze dodac ze byla to moja pierwsza TAK PRAWDZIWA MIŁOŚĆ..i tego jestem pewny.
Teraz mija juz jakies 1,5msc jak sie z nia niekontaktuje...jest mi mega ciezko.Mam inna osobe z ktora jestem ale widze ze to w ogóle nie jest to...i teraz mam problem.
Ale problemy sa od tego zeby je rozwiazywac wiec musze i ten rozwiazac.
Moze niewnioslem duzo do dyskusji ale chcialem wyrazic tylko swoje PODZIEKOWANIA za to ze...jestescie!
pozdrf
Własnie prześledzilem sobie cala Wasza dyskusje i wiecie co?DZIEKI!! Wielkie dzieki!
Tzn. mialem bardzo podobna sytuacje do Rysia..mega zakochany...gotowy do zrobienia wszystkiego...glowa w chmurach...No i nagle sie okazalo ze mnie olala...
I wiecie co? ja po prostu przestalem myslec o sobie..kompletnie...z mega egoisty stalem sie...wlasnie kim?
Cos tam pisala zeby pogadac ale ja wiem ze przeciez jak by jej na mnie zalezalo to by mi tego niezrobila?Zle mowie?Przeciez jak sie kogos kocha to przez caly czas ma sie na uwadze to zeby nie popsuc (ja tak przez caly czas myslalem).
Musze dodac ze byla to moja pierwsza TAK PRAWDZIWA MIŁOŚĆ..i tego jestem pewny.
Teraz mija juz jakies 1,5msc jak sie z nia niekontaktuje...jest mi mega ciezko.Mam inna osobe z ktora jestem ale widze ze to w ogóle nie jest to...i teraz mam problem.
Ale problemy sa od tego zeby je rozwiazywac wiec musze i ten rozwiazac.
Moze niewnioslem duzo do dyskusji ale chcialem wyrazic tylko swoje PODZIEKOWANIA za to ze...jestescie!
pozdrf
Zrozumienie jest trudniejsze od cierpienia.
Może to najwyższy stan cierpienia.
Może to najwyższy stan cierpienia.
A jak nie to, to już tym nie będzie, niestety. Albo zaskakuje od razu, albo guzik z tego będzie, przynajmniej mi tak wynika ze średniej krajowej
Nie tylko
Tak jest i będzie, nie zakochałeś sie tylko jestes z kimś aby ukoić ból. Jak sie zakochasz to przejdzie. Gwarantuję.
"Ludzie twierdzą, że Ziemia jest okrągła. Ale jak nie chcesz,
ale nie musisz im wierzyć." - Forrest Gump

Witajcie.
Kilkudniowy przymusowy odpoczynek od netu(znaczy się od jego braku) niewiele zmienił moje podejście do mojego rozstania.Nadal nie potrafie się określić i czasami jest mi nadal cholernie cięzko.
Z moją byłą widuje się 2-4 razy w tygodniu bo tego oboje chcemy.nasze spotkania odbywają się tylko w formie koleźeńskiej ale wczoraj zdarzyła się rzecz dziwna
Coś nam odbiło i postanowiliśmy się razem ... wykąpać(dodam że jak byliśmy razem też nam się zdarzało).Zrobiliśmy to ale oczywiście tylko a raczej aż na samej kąpieli się skończyło.Najlepsze jest to że oboje jesteśmy zdania że nie powinniśmy tego robić(kąpac się oczywiście) ale chcieliśmy tego więc to zrobiliśmy.Dodam że była to najbardziej romantyczna kapiel ze wszystkich
Ciekawi mnie co o tym sądzicie
pozdrawiam
Kilkudniowy przymusowy odpoczynek od netu(znaczy się od jego braku) niewiele zmienił moje podejście do mojego rozstania.Nadal nie potrafie się określić i czasami jest mi nadal cholernie cięzko.
Z moją byłą widuje się 2-4 razy w tygodniu bo tego oboje chcemy.nasze spotkania odbywają się tylko w formie koleźeńskiej ale wczoraj zdarzyła się rzecz dziwna
Ciekawi mnie co o tym sądzicie
pozdrawiam
Nie wiem, na Twoim miejscu ograniczałbym kontakty z Nią do czasu kiedy byłbym pewien że jestem "uleczony". W przeciwnym wypadku możesz znowu wpaść w ten sam dołek.
Wiadomo, że cały czas człowiek się łudzi i nie postrzega rzeczy takimi jakie są, a w takich przypadkach wiadomo czym grozi mylna interpretacja faktów.
Co innego gdybyś brał to całkiem na zimno - wtedy możesz sobie pozwolić na takie gierki z ex...
Wiadomo, że cały czas człowiek się łudzi i nie postrzega rzeczy takimi jakie są, a w takich przypadkach wiadomo czym grozi mylna interpretacja faktów.
Co innego gdybyś brał to całkiem na zimno - wtedy możesz sobie pozwolić na takie gierki z ex...
Metafory są perwersjami języka, a perwersje metaforami miłości.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 411 gości