Rewolucja w życiu
Moderator: modTeam
I tak trzymaj Mrto :564: .
Co do pytania Gracji, to uważam, że to niestety miłość może być "przechodzona", a nie związek. Dlatego czasem trzeba biegnąć, czasem przystanąć i nabrać tchu by znowu ruszyć w podskokach - a najważniejsze by ciągle mocno trzymać się za ręce - tym bardziej należy pamiętać o tym, im dłuższą drogę się przebyło. :one:
Co do pytania Gracji, to uważam, że to niestety miłość może być "przechodzona", a nie związek. Dlatego czasem trzeba biegnąć, czasem przystanąć i nabrać tchu by znowu ruszyć w podskokach - a najważniejsze by ciągle mocno trzymać się za ręce - tym bardziej należy pamiętać o tym, im dłuższą drogę się przebyło. :one:

mrt pisze:W związku są wspólne cele, ale za podstawę przyjmuje się swoją osobę. Wtedy jak druga strona idzie w cholerę, to świat się nie wali. Mało tego - takie związki są najzdrowsze, najdojrzalsze i najpiękniejsze. Tak mi się wydaje. Jesteśmy "my", ale "my" to tak naprawdę dwie autonomiczne osoby. Nikt nikomu nie wchodzi na głowę, na nikim "nie wisi".
Dokładnie tak samo myślę. Najlepsze są związki oparte na partnerstwie gdzie akceptuje się wszystkie cechy pozytywne i negatywne naszego partnera. Jak widać nie tylko ja tak myśle
Ech... Dziwny ten świat. Ale jaki piękny
Bardzo piękny. Jak to mówią po każdej burzy przyjdzie słońce. Dobrze, że to się sprawdza.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Tak mi się wydaje. Jesteśmy "my", ale "my" to tak naprawdę dwie autonomiczne osoby.
Z ust mi to wyjelas!
Nikt nikomu nie wchodzi na głowę, na nikim "nie wisi".
Uzalenienie od siebie moze sprowadzic na manowce. Kiedy przychodzi czas rozstania nagle okazuje sie, ze nie mamy wlasnych znajomych (tylko wspolnych), zainteresowan (bo w tenisa tylko on potrafil grac, a ja sie patrzylam:), srodkow na utrzymanie, bo parter byl zabezpieczeniem finansowym itd, Jedyne co mamy, to utrata wlasnej wartosci - odszedl partner, zabrał ze sobą wiekszosc czesc 'mnie'. W gre wchodza problemy natury technicznej - ze to on robil to i to, a ja sie tym nigdy nie zajmowalam, bo zakladalam, ze zawsze bedziemy razem etc. Dodatkowo, owa zależność bywa bezposrenią przyczyna rozstania (znamy swoja 'polowke' na wylot oraz to co sie dzieje wokol niego i w pewnym momencie mowimy: "juz sie niczego wiecej nie dowiem, nie intryguje mnie, to koniec").
Autonomia to rowniez gwarancja na ciagle zaskakiwanie siebie i imponowanie swoimi nowymi umiejetnosciami/ wiedza/ doswiadczeniami.
Powiedzialabym, ze to jest wrecz recepta na zwiazek + pare innych glupot

- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
Nie ma zadnego My ! jest tylko Ona /On ! :547:
Ale wracajac do sprawy , bo nie bylo mnie 4 dni a tu napisane tyle ze nie sposób nadrobić zaległosci .
Do załozycielki tematu : uwazaj ! i jeszcze raz uwazaj ! zycie dalo Ci juz popalic i na tym sie skonczyc wcale nie musi , są ludzie którzy mają pecha i choc Ci tego nie zycze !!! to jednak wez troche poprawki na to terazniejsze szczescie bo jak ja to mówię , wszystko siemoze zdazyc i nic nie trwa wiecznie ! :564:
Co do przechodzonych zwiazków jak to nazwała Gracja ..... hmmmm ? Zawsze mówiłem iz ludzie są z sobą dlatego iz po prostu ze sobą są ! maja laty 17 jest im dobrze nie dopuszczaja innej mysli i tak to trwa i trwa az do momentu slubu , dlaczego
?? przyzwyczajenmie ! no bo przecież jak sie jest zesoba 4 lata , to jak tu zarwac
? przecież nie jest w koncu tak zle !........... optymizm ! ..... tak to on ! Dlatego dobrze sie stało w zwiazku Mava i Lizy , tu przynajmniej cos sie dzieje , co ich wzmocni w pewnych sprawach i pozwoli spojrzec na sprawy inaczej ! :564:
Ale wracajac do sprawy , bo nie bylo mnie 4 dni a tu napisane tyle ze nie sposób nadrobić zaległosci .
Do załozycielki tematu : uwazaj ! i jeszcze raz uwazaj ! zycie dalo Ci juz popalic i na tym sie skonczyc wcale nie musi , są ludzie którzy mają pecha i choc Ci tego nie zycze !!! to jednak wez troche poprawki na to terazniejsze szczescie bo jak ja to mówię , wszystko siemoze zdazyc i nic nie trwa wiecznie ! :564:
Co do przechodzonych zwiazków jak to nazwała Gracja ..... hmmmm ? Zawsze mówiłem iz ludzie są z sobą dlatego iz po prostu ze sobą są ! maja laty 17 jest im dobrze nie dopuszczaja innej mysli i tak to trwa i trwa az do momentu slubu , dlaczego
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
- taka_jedna
- Maniak
- Posty: 648
- Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
- Płeć:
Mysiorek chyba poszedłeś za bardzo w tą strone. Związek to według mnie JA+MY+PARTNER(czyli ON).
"JA" -> Każdy musi zachować jakąś cząstke siebie która dzięki temu nie nudzi nam się, pozwala nam zaskakiwać partnera jak i w dalszym ciągu zdobywać jego uczucia.
MY -> to jest ta cząstka siebie którą dajemy partnerowi i którą on nam daje i dzięki temu tworzy się zgrana para. Dzięki tej cząstce "MY" jest się najlepszym przyjacielem. To właśnie tą cząstke jesteśmy w stanie poświęcić ażeby część naszych cech zmienić tak aby lepiej się dopasować do partnera.
No i na koniec pozostaje cząsta "PARTNER" w której jest dokładnie tak samo jak w cząstce "JA". Tak właśnie powinno być według mnie.
PS- Witam Krzysia. 4 dni go nie było ale to nie tak samo było
.
"JA" -> Każdy musi zachować jakąś cząstke siebie która dzięki temu nie nudzi nam się, pozwala nam zaskakiwać partnera jak i w dalszym ciągu zdobywać jego uczucia.
MY -> to jest ta cząstka siebie którą dajemy partnerowi i którą on nam daje i dzięki temu tworzy się zgrana para. Dzięki tej cząstce "MY" jest się najlepszym przyjacielem. To właśnie tą cząstke jesteśmy w stanie poświęcić ażeby część naszych cech zmienić tak aby lepiej się dopasować do partnera.
No i na koniec pozostaje cząsta "PARTNER" w której jest dokładnie tak samo jak w cząstce "JA". Tak właśnie powinno być według mnie.
PS- Witam Krzysia. 4 dni go nie było ale to nie tak samo było
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Triniti19 pisze:... No i na koniec pozostaje cząsta "PARTNER" w której jest dokładnie tak samo jak w cząstce "JA". Tak właśnie powinno być według mnie.
Czyli 2 wersja: JA i TY przede wszystkim i z tego się zlepia MY.
Czyli to moja działka, to twoja działka, ale jest nam dobrze razem. Mówisz : jadę na tenisa, pojedź ze mną. A on: nie, przecież wiesz, że nie lubię tenisa, ja jadę na mecz.
A w 1 wersji jest przede wszystkim MY i na w/w teksty partner rzuca wszystko i się dostosowuje bądź uzgadniacie złoty środek, ale ROBICIE TO RAZEM.
Nie ma 2 indywidualnych żyć i z tego "robi" się PARA, tylko jest ŻYCIE PARY.
Ja już wiem co dla mnie jest lepsze, ale życie mnie tego nauczyło.
Ludzie różne drogi wybierają.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Mysiorek pisze:Czyli 2 wersja: JA i TY przede wszystkim i z tego się zlepia MY.
Czyli to moja działka, to twoja działka, ale jest nam dobrze razem. Mówisz : jadę na tenisa, pojedź ze mną. A on: nie, przecież wiesz, że nie lubię tenisa, ja jadę na mecz.
Albo mnie źle zrozumiałeś albo ja źle napisałam. Chodziło mi o to, że tak jak podałeś na podstawie tego tenisa. Skoro naprzykład ja miałabym ochote jechać na tenisa i zaproponowałabym to mojemu partnerowi (a on nie lubiałby tego sportu) to wtedy żeby parner nie pojechał ze mną dlatego, że chce mi zrobić przyjemność ale z własnego nie zmuszonego wyboru. Chodzi o to, żeby mieć swoje zdanie ale zarazem potrafić się poświęcić dla tej ukochanej osoby.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Ale namieszane!
Ja, Ty, My - co za różnica... Byle tylko jakiś On albo Ona się nie pojawili. A Krzyś to mi tak trochę wiadro zimnej wody na głowę wylał, ale średnio działa. Zakochanych chyba nie rusza
Ech... No ja nijak nie umiem tak pośrodku, ze skrajności w skrajność wpadam. Albo jestem elektryczna i guzik z tego wychodzi, bo bardziej się pilnuję niż o miłościach myślę, albo się ładuję na ślepo. Mam nadzieję, że nie będziecie musieli mnie tu kiedyś reanimować, jak znowu na tyłek z hukiem spadnę
:564:
A co do opcji pt. "My wszystko razem", to głupszej nie ma chyba na tym świecie. W praniu wygląda to mniej więcej tak: On chce jechać na ryby, ona nie łowi. Więc albo on nie jedzie, albo jedzie z nią. Jak jedzie z nią, to ona mu wisi non stop na głowie i jęczy, bo jej się nudzi. Ani on nie połowi, ani ona szczęśliwa nie będzie.



A co do opcji pt. "My wszystko razem", to głupszej nie ma chyba na tym świecie. W praniu wygląda to mniej więcej tak: On chce jechać na ryby, ona nie łowi. Więc albo on nie jedzie, albo jedzie z nią. Jak jedzie z nią, to ona mu wisi non stop na głowie i jęczy, bo jej się nudzi. Ani on nie połowi, ani ona szczęśliwa nie będzie.
No tu to ja się nie zgodzę na pewno. I już wyjaśniam.
Otóż ludzie, najczęściej niestety dziewczyny, robią koszmarny błąd: razem, razem i razem. Bo po co Ci te Twoje cholerne ryby? Czy są ważniejsze ode mnie, że tak chcesz na nie jechać? Przecież można w tym czasie zrobić coś razem...
Nie, do cholery, nie! Bo ryby nie są ważniejsze od niej, ale są ważne. A jak panience się samej nudzi w domu, to znaczy, że ona "w imię miłości" ze swoich pasji zrezygnowała.
Małżeństwo mojego kumpla rozpadło się przez głupie balony - tak w uproszczeniu. Bo on latał balonami, a ona nie. I ona chciała wszystko razem, więc spróbowała. Nie nadawała się do tego. Zamiast go puszczać samego na zawody, to wymyślała mu zajęcia, które mogli robić razem, bo to tak fajnie. Zabrała mu kawałek cudownej rzeczy, ale przede wszystkim odebrała mu marzenia, bo jego marzeniem było mieć kiedyś swój balon. To marzenie mu zabrała...
Otóż ludzie, najczęściej niestety dziewczyny, robią koszmarny błąd: razem, razem i razem. Bo po co Ci te Twoje cholerne ryby? Czy są ważniejsze ode mnie, że tak chcesz na nie jechać? Przecież można w tym czasie zrobić coś razem...
Nie, do cholery, nie! Bo ryby nie są ważniejsze od niej, ale są ważne. A jak panience się samej nudzi w domu, to znaczy, że ona "w imię miłości" ze swoich pasji zrezygnowała.
Małżeństwo mojego kumpla rozpadło się przez głupie balony - tak w uproszczeniu. Bo on latał balonami, a ona nie. I ona chciała wszystko razem, więc spróbowała. Nie nadawała się do tego. Zamiast go puszczać samego na zawody, to wymyślała mu zajęcia, które mogli robić razem, bo to tak fajnie. Zabrała mu kawałek cudownej rzeczy, ale przede wszystkim odebrała mu marzenia, bo jego marzeniem było mieć kiedyś swój balon. To marzenie mu zabrała...
Mysiorek> Napisałam, że rozpadło się przez balony w uproszczeniu. Bo ona tak robiła kawałek po kawałku z kolejnymi kawałkami życia.
A odpowiadając na Twoje pytanie: Właśnie nie rozumiem, dlaczego on miał z tego rezygnować. Jakim prawem został postawiony przed wyborem: ja albo balony? Rezygnacja z tych marzeń była zupełnie niepotrzebna. A marzenia mają to do siebie, że rzadko z ich powodu wynikają jakieś konflikty. Chyba że się trafi na pełną idiotkę...

A odpowiadając na Twoje pytanie: Właśnie nie rozumiem, dlaczego on miał z tego rezygnować. Jakim prawem został postawiony przed wyborem: ja albo balony? Rezygnacja z tych marzeń była zupełnie niepotrzebna. A marzenia mają to do siebie, że rzadko z ich powodu wynikają jakieś konflikty. Chyba że się trafi na pełną idiotkę...
-
- Uzależniony
- Posty: 391
- Rejestracja: 29 lip 2004, 14:14
- Skąd: W-Wa - okolice
- Płeć:
Z racji małego doświadczenie nie chciałem się wypowiadać, ale jako że został już poruszony ten temat, powiem co myślę.
Zgadzam się mrt'ą że nie całe życie trzeba wszystko robić razem. Czy nigdy nie czuliście że potrzebujecie chociaż troszkę odpocząć od wszystkiego, nawet od tej drugiej najcudowniejszej osoby? Moim zdaniem jeżeli w związku obojętne jak silny by nie był obydwie strony są w stanie czerpać radość z samotnie wykonanych rzeczy które lubią robić, i godzą się na to że chłopak "jedzie na ryby", a dziewczyna w tym czasie "idzie na zakupy" ta potrzeba jeśli w ogóle się objawi, objawi się dużo później.
Zgadzam się mrt'ą że nie całe życie trzeba wszystko robić razem. Czy nigdy nie czuliście że potrzebujecie chociaż troszkę odpocząć od wszystkiego, nawet od tej drugiej najcudowniejszej osoby? Moim zdaniem jeżeli w związku obojętne jak silny by nie był obydwie strony są w stanie czerpać radość z samotnie wykonanych rzeczy które lubią robić, i godzą się na to że chłopak "jedzie na ryby", a dziewczyna w tym czasie "idzie na zakupy" ta potrzeba jeśli w ogóle się objawi, objawi się dużo później.
Jeśli będąc w związku miałbym stracić samego siebie, swoją osobowość, zainteresowania, pasje i znajomych dzielących ten sposób spędzania wolnego czasu ... to po kiego grzyba ten związek ? Chore !
Jeśli kogoś zafascynowała moja osobowość, charakter ( bo przecież z takich powodów najczęściej zakochujemy się w kimś) to dlaczego będąc już ze mną oczekuje porzucenia dotychczasowych zajęć na rzecz spędzania czasu tylko we dwoje ?
Mnie nie interesuje jej szydełkowanie lub zakupy w OBI, a jej moje przerabianie starego VW Garbusa na rajdówkę
To oczywiście przykład ...
Jeśli kogoś zafascynowała moja osobowość, charakter ( bo przecież z takich powodów najczęściej zakochujemy się w kimś) to dlaczego będąc już ze mną oczekuje porzucenia dotychczasowych zajęć na rzecz spędzania czasu tylko we dwoje ?
Mnie nie interesuje jej szydełkowanie lub zakupy w OBI, a jej moje przerabianie starego VW Garbusa na rajdówkę
To oczywiście przykład ...
Mysiorek> Nie dziś! Mam takiego kaca, że ludzkie pojęcie przechodzi
Tylko herbatkę toleruję.
Eng> Eee... Trochę nie tak. Mnie na przykład bardzo interesują rzeczy, którymi interesuje się mój facet, co nie oznacza, że będę mu wisiała na głowie tam, gdzie jestem całkowicie zbędna. Ale posłuchać zawsze mogę, tym bardziej że średnio mam wybór, bo oczekiwać od mojego faceta, że się zamknie w moim towarzystwie i nie będzie mi ze szczegółami opowiadał, jak się Garbusa na rajdówkę przerabia, to raczej nierealne. Cały urok w tym, że ma taką chorą (jak dla mnie) jazdę. I niech ma. I niech sobie tam dłubie, i niech gada
A co do jej zakupów, to może zaczniesz się interesować, jak Ci zaczną wyparowywać pieniążki z konta albo jak Twoja panienka przywlecze do domu najpaskudniejszą na świecie lampkę i postawi ją na Twoim stoliku przy łóżku 

Eng> Eee... Trochę nie tak. Mnie na przykład bardzo interesują rzeczy, którymi interesuje się mój facet, co nie oznacza, że będę mu wisiała na głowie tam, gdzie jestem całkowicie zbędna. Ale posłuchać zawsze mogę, tym bardziej że średnio mam wybór, bo oczekiwać od mojego faceta, że się zamknie w moim towarzystwie i nie będzie mi ze szczegółami opowiadał, jak się Garbusa na rajdówkę przerabia, to raczej nierealne. Cały urok w tym, że ma taką chorą (jak dla mnie) jazdę. I niech ma. I niech sobie tam dłubie, i niech gada

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 505 gości