Dochodzę do wniosku, że kobiety są tak zmienne, że nie ma żadnej reguły ani nawet jednej cechy wspólnej dla każdej z nich (oprócz tego, że są zmienne)

Mam dziewczyne od 1,5 roku. Tak jak w przypadku więszkości związków...początek był super i to się chwiali.
Później zaczelismy odnajdywać w sobie wady... zaczęły się małe sprzeczki, kłótnie itd.
Należe jednak do osób którzy stety albo niestety potrafią każdą kłórnie zamienić w komedię kończącą się uśmiechem na twarzy oby stron.
Ok ale przejdzmy do rzeczy...bywało jak bywalo. Raz lepiej raz gorzej jednak 90% czasu pozytywnie.
Około miesiąca temu nie spodobało się mi, że tańczy z nawalonym w trupa kolegą i daje się obmacywać, łapać itd... zwróciłem jej uwagę i koledze...
zazdrosny nie jestem bo żadna z niego casanova.. stwierdziła, że się dobrze bawi ale się postara...
ok lecimy dalej...
lubię się przytulać, całować, jestem uzależniony od tego stanu kiedy wiem, że jest dobrze i widzę po niej, że świecą jej się oczy itp.. nie rozumiem jednak dlaczego...
nie chce się przytulić na imprezie, jakby unika mnie, chodzi cały czas po domówce, gada z innymi kolezankami i kolesiami a do mnie rzadko zagaduje....
ponieważ byłem po %%% nie wytrzymałem i wrzuciłem jej tekstem, że jest gówno wartą dziewczyną...i poszedłem spać
rano oczywiście nie obudziła mnie, nie napisała...odwiedziłem ją a ona stwierdziła, że widzi, że się męczę i chciałaby 2 tyg przerwy lub żebym z nią zerwał...
ciężkie to było ale przeżyłem ..3 dni po spotkaliśmy się na kolejnej imprezie, chociaż się nie przywitała jak przyszedłem to po 30 minutach usiadła mi na kolanach i zaczęła całować...
nie wiem, może wypiła magiczny napój zwany piwem i jej się znowu zachciało...
tak się spotykamy od czasu do czasu, dzwonimy do siebie, kontakt jest już bardziej wyrównany tzn. już na 10 smsów jest 5/5 zamiast 8/2 moich...
na pytanie jak to możlliwe, że tydzien temu chcialas zerwac a teraz twierdzisz ze mnie kochasz...odpowiedziala "bo wtedy mialam watpliwosci ale już jest ok"
zostały w niej jednak dziwne zachowania... latwiej jest jej napisać smsa kocham cie niż powiedzieć...chociaż mówi co jakiś czas.
ciężko jest jej przytulić się w szkole...bo twierdzi ze nie lubi robic tego w miejsach publicznych
nasze kontakty nie są już tak namiętne jak kiedyś... wiemy o sobie prawie wszystko, znamy te same dowcipy, ogladamy te same filmy...
sam już nie wiem co o tym myśleć.... nienawidzę gdy ktoś bawi się moimi uczuciami, mną.
sam nie wiem czy kocham...lubię z nią przebywać chociaż też nie sprawia mi to już takiej przyjemności jak kiedyś. Wkradła się w nasz związek monotonnia...
I teraz pytania...
a) jak to jest że kobieta dzisiaj kocha, jutro nie a za 3 dni ponownie jest ok?
b) czy takie coś można nazwać w ogóle miłością ?
c) co zrobić aby odświeżyć związek nie ryzykując rozstaniem.
d) jak pozbyć się tego uczucia kiedy patrzysz 100 w tel. czy dostałeś sms, sprawdzasz status gg, grono... czasami nachodzi mnie takie opętanie
e) jak pozbyć się zazdrości ? gdy widzę, że rozmawia z innymi kolesiami bardziej emocjonalnie niż ze mną po prostu coś się we mnie wzbiera. Ciężko jest mi się opanować. Znam swoją wartość ale kiedy dziewczyna raz dziennie wtrąca mi coś o jakimś koledze ze szkoly, pracy, że opowiedział jej jakiś kawał, że cośtam zrobił to za przeproszeniem ale co mnie to obchodzi
Z góry dzięki za odpowiedź
PS:
Łatwo jest zerwać z kobietą... wystarczy jedno słowo i pół sekundy... sztuką jest jednak trwać z związku... z tego jest o wiele więcej satysfakcji niż szukać ciągle nowej i nowej...