Zostawił mnie
Moderator: modTeam
To normalne, że ludzie po rozstaniu jeszcze się przytulają. Coś w Nich zostaje, jakiś tlący się pet i tak kombinują. Ja tylko raz, podczas rozmowy, miałam potrzebę się przytulić. Ale nic więcej i nigdy później też.
To wyznanie w Jego stronę też było niepotrzebne.
Nie radziłabym sobie robić nadziei. I tak nie wrócicie do siebie, to był zwykły odruch tęsknoty. Tylko tyle...
To wyznanie w Jego stronę też było niepotrzebne.
Nie radziłabym sobie robić nadziei. I tak nie wrócicie do siebie, to był zwykły odruch tęsknoty. Tylko tyle...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Mróweczka pisze:Nie pojadę.
Ja Ty mówisz nie pojade, ja mówię nie pójdę

Nie jesteś sama, mam podobny problem tyle, że z drugiej strony. Nie potrafię przebywać tam gdzie Ona, nie potrafię porozmawaić czy nawet popatrzeć.
Strasznie ciężko jest mi jej unikać, gdy ja spotkam jest jeszcze gorzej.
Stare przyzwyczajenia też zostały, takie jak czytanie opisów na GG, czy spoglądnie do okna

Mróweczka pisze:Nie potrafię nie tęsknic, nie pragnąć, nie kochać
a z durgiej strony wiesz, że to już nie wróci. Też tak mam

Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
mrt pisze:A mi coś tu nie gra... Jakieś to naciągane wszystko, za cukierkowe. I tak pięknie opisane...
No ale może już wszędzie węszę spiski
nie węsz, martuś. ja wiem, że tak może być, za dobrze wiem.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Wcale nie pierwsza miłosć i nie pierwszy facet. Pierwszy był jak miałam 15 lat i naprawde do dziś mi po nim slad w sercu został. Bardzo przeżywałam rozstanie, zbierałam sie ze 3 lata. I nikogo po nim nie kochałam tak mocno... az do Niego. Bałam sie na poczatku, byłam sceptyczna... az zakochałam sie naprawde mocno, uwierzyłam, marzyłam... I czegoś takeiego naprawde sie nie spodziewałam. I moze dlatego tak bardzo to boli. Bo juz nie chce nigdy wiecej z nikim... nie chce przechodzic przez cos takiego 3 raz.
A co do opisu....hmm...
Olivka napisała, ze to normalna tesknota.
Ktoś mi napisał, ze nie rozumie jak mozna kogoś jkochać i znim nie chceć być. Czy On mnie kocha? Nie wiem. Nie moge sie zdecydowac.
Ktoś w realu powiedział, ze On nie chciał po prostu zeby ktos sie domyslił.
Ja sama nie wiem co mam myśleć.
A co do opisu....hmm...
Olivka napisała, ze to normalna tesknota.
Ktoś mi napisał, ze nie rozumie jak mozna kogoś jkochać i znim nie chceć być. Czy On mnie kocha? Nie wiem. Nie moge sie zdecydowac.
Ktoś w realu powiedział, ze On nie chciał po prostu zeby ktos sie domyslił.
Ja sama nie wiem co mam myśleć.
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Mróweczka pisze:ze nie rozumie jak mozna kogoś jkochać i znim nie chceć być.
A ja to rozumiem. Każdy wszystko chce tłumaczyć miłością, a ona sama sobie nie jest tak silna. Musi być podparta otoczką zaufania i innych takich.
Mróweczka pisze:On nie chciał po prostu zeby ktos sie domyslił.
Domyślił czego?
Ja sama nie wiem co mam myśleć.
Ty już nie myśl, bo to Ci tylko utrudnia. A nie, masz myśleć o sobie. Zbieraj się malutka, bo szkoda czasu na rozpamiętywanie. Jak ma wrócić, to wróci. Ale musisz żyć dalej.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Mróweczka pisze: Bałam sie na poczatku, byłam sceptyczna... az zakochałam sie naprawde mocno, uwierzyłam, marzyłam... I czegoś takeiego naprawde sie nie spodziewałam. I moze dlatego tak bardzo to boli. Bo juz nie chce nigdy wiecej z nikim... nie chce przechodzic przez cos takiego 3 raz.
Teraz boli ale z czasem przestanie. Każdy z nas potrzebuje miłości i kiedyś znowu podejmiesz to ryzyko i zakochasz się. Może okazać się, że znowu będziesz mieć złamane serce a może nie. Bądź otwarta na innych mężczyzn a za jakiś czas pojawi się ktoś, kto sprawi, że serduszko zacznie szybciej bić.
"My shadow's the only one that walks beside me"
Mróweczka pisze:Ktoś mi napisał, ze nie rozumie jak mozna kogoś jkochać i znim nie chceć być.
Mrówa, mamy ze sobą więcej wspólnego niż myślimy
Ja po rozstaniu nie porafię wyjść z dołka 3 miesiąc. I jakoś nie widzę perspektyw na poprawe...
Straszne jest uczucie, jednocześnie kochać i nienawidzić

Ciekawski pisze:Czas na imprezę w doborowym towarzystwie".
Taaak. Imprezy pomagaja, ale tylko na chwile, przynajmniej w moim wypadku. Nie ma jak to przez pół nocy przetańczyć i oderwac sie od rzeczywistości. Ale rano wracaja te same troski i smutki.
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
Bash pisze:Ja po rozstaniu nie porafię wyjść z dołka 3 miesiąc. I jakoś nie widzę perspektyw na poprawe...
Mój drogi. Ja po półrocznym związku, pierwszym takim z miłością i całym tym inwentarzem, wygrzebywałam się ponad rok. Po 3 miesiącach nadal bardzo tęskniłam. To normalne, przejdzie.
Imprezy pomagaja, ale tylko na chwile, przynajmniej w moim wypadku. Nie ma jak to przez pół nocy przetańczyć i oderwac sie od rzeczywistości. Ale rano wracaja te same troski i smutki.
Ale to lepsze niż siedzenie w domu i płakanie w poduszkę.
Pierwszego i trzynastego dnia każdego miesiąca żal, smutek, ból przenika serce, na wspomnienie dni...
Ja bym jakiś czas temu mogła napisać tak o pierwszym i siedemnastym dniu każdego miesiąca.
Lecz na szczęście uwolniłam się z więzów przeszłości. Przeszłości, do której nie chcę już wracać.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Olivia pisze:Ale to lepsze niż siedzenie w domu i płakanie w poduszkę.
Takiego sposobu nigdy nie preferowałem i nie będę preferował. Jest dobry dla szybko załamjących się ludzi.
Olivia pisze:Po 3 miesiącach nadal bardzo tęskniłam. To normalne, przejdzie.
Wiem, i mam nadzieję, ze tak też będzie.
A co do imrezek. Zawsze można poznac tam, jakąś interesująca osobę, chocby na jeden wieczór, do przegadania i potańczenia
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
Mróweczka pisze: Czesto plakalam, bylam smutna, chcialam zeby bardziej sie mna interesowal. Tlumaczylam mu ze jest mi ciezko i potrzebuje go. Do niego nie docieralo. A wiedzialam ze bedzie mial dosc... tylko tak bardzo chcialam, zeby rozumial.
Co do reszty to nierozumiem.... nidgy nie mowil, ze cos mu nie pasuje. A tak czesto pytalam czego by chcial.
Wiem, ze to efekt tego ze sie nazbieralo. Ale ja wierzylam, ze przeciaz sie dogadamy, ze bedziemy pracowac nad tym zeby bylo dobrze.
Powiedzial mi, ze "za duzo fochow w zbyt krotkim czasie" Czy to jest powod zeby wszystko skreslac??
Boże... dziewczyno jak ja Cie rozumiem. Też płacze, też jej potrzebuje, też potrzebuje Ciepła i miłości z jej strony, też próbuje rozmawiać o naszych problemach, też chce dawać z siebie dla niej jak najwięcej, ale chce też czuć się kochany, też szukam w niej oparcia...
Miłość to nie słowa.
Wczoraj minął miesiąc.
Tak się złozyło że pojechałam z kumplem w góry z totalnie innymi ludzmi. Jego nie było. Miałam odpocząć i pobawić się. Było fajnie. Chociaz i tak cały czas myslałam o Nim. Nie ma momentu zebym o Nim nie myslała. Patrzyłam tak sobie na ludzi i cos do mnie dotarło. Moze od poczatku to wiem ale usiłowałam uwierzyc, ze jednak z kimś innym będę szczesliwa. narazie jednak jeszcze nie umiem sobie tego wyobrazić. A teraz dotarło, ze ja wcale nie chce z nikim innym. A jak mozna być szczęsliwym kiedy sie niechce... I mam dylemat: z jednej strony chciałabym dla Niego dobrze, chciałabym żeby był szczęsliwy a potem pytam sie siebie "a ja?" Jak to jest w miłości? Czyje szczeście ma być ważniejsze?
Jak tylko wróciliśmy poszlismy jeszcze w dwojke na impreze urodzinową. I tam On był. Cały czas siedzieliśmy obok siebie, troche żartowalismy, pare spojrzeń w oczy.... Zazdrościłam mu, ze tak potrafi tak lekko to traktować, ze jest szczesliwszy niz ja. I byłam wściekła, ze nic go nie obchodzę i ze wydaje mu się, ze ja tak mogę siedziec koło Niego, rozmawiać i śmiać sie i ze nic nie czuję.
Był samochodem więc odwióżł nas do domu, najpierw mnie potem kolege. Powiedziałam tylko dziekuje, On ze nie ma sprawy i tyle. Pewnie byłoby dobrze, bo w sumie nie pokazałam w żaden sposób że ciagle mnie to boli, ale wchodząc do domu juz wiedziałam, ze napisze smsa do Niego. Najbardziej miałam ochote po prostu zrobic mu awanture. Nigdy tego nie robiłam. Zdecydowałam sie zadzwonic. Stwierdziłam, ze jesli odłoże to na póżniej to przemysle to i zrezygnuje. Wiedziałam, ze robie żle ale jednak posłuchałam raz siebie.
I po rozmowie czułam sie lepiej, powiedziałam mu to o czym myslałam, wyrzuciłam to z siebie i poczułam sie lzej, spokojniej. Nie nakrzyczałam bo to nie miałoby większego sensu... Rozmawialismy prawie godzine. Bardzo rzadko tak sie przede mna otwierał jak wczoraj. Powiedział, ze kazdego dnia zastanawia sie czy dobrze zrobił. I powiedziałam mu, ze zrobiłabym wszystko zeby z nim być.
Wiem, ze stawiam sie na złej pozycji. Pewnie Marta, Olivia - nakrzyczycie na mnie ze głupio robie. Moja mama mówi, ze nie powinnam o nic prosić, powinnam wyżej sie cenic, nie zawracać sobie nim głowy itp.
A ja musze spróbowac, musze zrozumiec, jakos to poukładac, miec pewnosć, ze On już nie chce. Wiem, ze moge tego żałować. Trudno. Moje ryzyko, ale trace nie wiele. Bo niewiele mam.
Byc moze kochać kogos i chcieć z Nim być to dwie rózne rzeczy. Nie wiem dlaczego.
Spytałam czy jest pewien , ze niechce juz nigdy więcej byc ze mną. Nie odpowiedział, wiec ma czas zeby dac mi ta odpowiedz. Nawet jesli powie ze niechce - ja musze miec pewnośc ze On jest tego pewien. Inaczej będe walczyc. Powiedział mi, ze mnie kocha. A przeciez mógł w ogóle nie odbierac telefonu albo powiedziec mi wprost, ze mam dac mu spokój....
Tak się złozyło że pojechałam z kumplem w góry z totalnie innymi ludzmi. Jego nie było. Miałam odpocząć i pobawić się. Było fajnie. Chociaz i tak cały czas myslałam o Nim. Nie ma momentu zebym o Nim nie myslała. Patrzyłam tak sobie na ludzi i cos do mnie dotarło. Moze od poczatku to wiem ale usiłowałam uwierzyc, ze jednak z kimś innym będę szczesliwa. narazie jednak jeszcze nie umiem sobie tego wyobrazić. A teraz dotarło, ze ja wcale nie chce z nikim innym. A jak mozna być szczęsliwym kiedy sie niechce... I mam dylemat: z jednej strony chciałabym dla Niego dobrze, chciałabym żeby był szczęsliwy a potem pytam sie siebie "a ja?" Jak to jest w miłości? Czyje szczeście ma być ważniejsze?
Jak tylko wróciliśmy poszlismy jeszcze w dwojke na impreze urodzinową. I tam On był. Cały czas siedzieliśmy obok siebie, troche żartowalismy, pare spojrzeń w oczy.... Zazdrościłam mu, ze tak potrafi tak lekko to traktować, ze jest szczesliwszy niz ja. I byłam wściekła, ze nic go nie obchodzę i ze wydaje mu się, ze ja tak mogę siedziec koło Niego, rozmawiać i śmiać sie i ze nic nie czuję.
Był samochodem więc odwióżł nas do domu, najpierw mnie potem kolege. Powiedziałam tylko dziekuje, On ze nie ma sprawy i tyle. Pewnie byłoby dobrze, bo w sumie nie pokazałam w żaden sposób że ciagle mnie to boli, ale wchodząc do domu juz wiedziałam, ze napisze smsa do Niego. Najbardziej miałam ochote po prostu zrobic mu awanture. Nigdy tego nie robiłam. Zdecydowałam sie zadzwonic. Stwierdziłam, ze jesli odłoże to na póżniej to przemysle to i zrezygnuje. Wiedziałam, ze robie żle ale jednak posłuchałam raz siebie.
I po rozmowie czułam sie lepiej, powiedziałam mu to o czym myslałam, wyrzuciłam to z siebie i poczułam sie lzej, spokojniej. Nie nakrzyczałam bo to nie miałoby większego sensu... Rozmawialismy prawie godzine. Bardzo rzadko tak sie przede mna otwierał jak wczoraj. Powiedział, ze kazdego dnia zastanawia sie czy dobrze zrobił. I powiedziałam mu, ze zrobiłabym wszystko zeby z nim być.
Wiem, ze stawiam sie na złej pozycji. Pewnie Marta, Olivia - nakrzyczycie na mnie ze głupio robie. Moja mama mówi, ze nie powinnam o nic prosić, powinnam wyżej sie cenic, nie zawracać sobie nim głowy itp.
A ja musze spróbowac, musze zrozumiec, jakos to poukładac, miec pewnosć, ze On już nie chce. Wiem, ze moge tego żałować. Trudno. Moje ryzyko, ale trace nie wiele. Bo niewiele mam.
Byc moze kochać kogos i chcieć z Nim być to dwie rózne rzeczy. Nie wiem dlaczego.
Spytałam czy jest pewien , ze niechce juz nigdy więcej byc ze mną. Nie odpowiedział, wiec ma czas zeby dac mi ta odpowiedz. Nawet jesli powie ze niechce - ja musze miec pewnośc ze On jest tego pewien. Inaczej będe walczyc. Powiedział mi, ze mnie kocha. A przeciez mógł w ogóle nie odbierac telefonu albo powiedziec mi wprost, ze mam dac mu spokój....
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Naprawdę chce znowu z Nim byc. Jakkolwiek miałoby to wyglądać uważam ze warto spróbować. Tymbardziej, ze On nie powiedział nie.
Co mam robić? Czekać na jego odpowiedz? Milczeć, nie wpływac na Niego w zaden sposób? A moze jesli nie powiedział nie to to jest szansa i powinnam cos zrobić, jakos to wykorzystac? Nie umiem byc cierpliwa.
Co byscie zrobili zeby odzyskać kogos kogo kochacie?
Ja wiem ze jesli sie kocha to powinno sie puścić go wolno... ale ja gdzies w srodku czuje, po tej naszej ostatniej rozmowie, ze On mnie potrzebuje tylko nie ma odwagi sie do tego przyznac...
Co mam robić? Czekać na jego odpowiedz? Milczeć, nie wpływac na Niego w zaden sposób? A moze jesli nie powiedział nie to to jest szansa i powinnam cos zrobić, jakos to wykorzystac? Nie umiem byc cierpliwa.
Co byscie zrobili zeby odzyskać kogos kogo kochacie?
Ja wiem ze jesli sie kocha to powinno sie puścić go wolno... ale ja gdzies w srodku czuje, po tej naszej ostatniej rozmowie, ze On mnie potrzebuje tylko nie ma odwagi sie do tego przyznac...
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Mróweczka pisze:On mnie potrzebuje tylko nie ma odwagi sie do tego przyznac...
nie badz naiwna! gdybym zerwal z dziewczyna, ale nie byl pewien czy dobrze postapilem, sam bym próbowal to odkrecic.
On po prostu dobrze sie teraz bawi widzac, ze ma wciaz nad Toba kontrole.
...aaaa, i badź Damą
fantastically well and close to spectacular.
Dynaxx pisze:prubowal
próbował
Mróweczka ile macie lat? I jak długo byliście razem? Nie chce mi się szukac u góry.
Czy zrobiłas dobrze czy źle, nie nam to oceniać. Zrobiłas tak jak CI mówi serce - i dobrze.
Mróweczka pisze:I mam dylemat: z jednej strony chciałabym dla Niego dobrze, chciałabym żeby był szczęsliwy a potem pytam sie siebie "a ja?"
Własnie, ja robiłek dokładnie to samo co Ty, dla mnie liczyla sie tylko Ona, Jej szczęście etc... A ja? Nic... Odpłaciła mi sie słono, powiedziała, ze nie kocha.
Doskonale Cie rozumię, twoje rozterki, samopoczucie. Ja tez czuje, ze narazie nie jestem w stanie pokochac kogos innego. Bo zawsze przez oczami bede miał Ją.
Co byscie zrobili zeby odzyskać kogos kogo kochacie?
Ja wiem ze jesli sie kocha to powinno sie puścić go wolno... ale ja gdzies w srodku czuje, po tej naszej ostatniej rozmowie, ze On mnie potrzebuje tylko nie ma odwagi sie do tego przyznac...
On tego nie jest pewnien, na silę nić nie zrobisz.
Podoba mi sie w Tobie to, że nie robisz nic na sile, starasz sie kulturalnie zalatwic sprawe. Jak juz kokos kochasz to calym sercem, i chcesz, ale On Cie też kochał.
Ja z moja byłą nie potrafię normalnie rozmawiac, ograniczam sie do "czesc" jak kultura nakazuje. Zabardzo zdolowany jestem póżniej. jak już nie pozotanie Ci cien nadziei, zrób tak jak ja. Niech dla Ciebie nie istnieje, łatwiej jest zapomnic wtedy.

Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
Bash ja mam 22 lata, On 27 i byliśmy razem rok.
Zapomnieć... a moze jednak jeszcze cos z tego będzie... dlaczego tak bez powodu przekreslac wszystko? Teraz ani ja ani On nie jesteśmy szczęśliwi...
Naprawde uwazacie ze nie warto próbować walczyć?
Zapomnieć... a moze jednak jeszcze cos z tego będzie... dlaczego tak bez powodu przekreslac wszystko? Teraz ani ja ani On nie jesteśmy szczęśliwi...
Naprawde uwazacie ze nie warto próbować walczyć?
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Mróweczka pisze:Naprawde uwazacie ze nie warto próbować walczyć?
Walcz dopóki walka jest sensowna, pózniej mija sie to z celem.
Poczytaj się posty Paddy, to masz przykład bezsensownej walki. Skoro nie jestescie szczesliwi to dlaczego nie jestesie razem? Coś jednak między Wami nie jest tak, jak bys tego chciala.

Może Twoj byly potrzebuje wiecej czasu, na przemyslenia, zadumę. Niektorych rzeczy człowiek zaluje po fakcie.
Trzym się, nie jesteś sama
Prawdę trzeba wyrażac prostymi słowami.
Mróweczka pisze:Naprawde uwazacie ze nie warto próbować walczyć?
O co? O niego czy o Siebie? Bo was już nie ma, a jeśli będziecie to cieniuśko to widzę dla Ciebie.
Tu przegięłaś bagietę:
Mróweczka pisze:I powiedziałam mu, ze zrobiłabym wszystko zeby z nim być.
I gdyby kazał Ci biegać na waleta główną ulicą to też byś się tak zniżyła? Weźże się zastanów co Ty wyprawiasz

KOCHAJ...i rób co chcesz!
Bash pisze:Doskonale Cie rozumię
rozumiem
![:] :]](./images/smilies/krzywy.gif)
Mysiorek pisze:Mróweczka napisał/a:
Naprawde uwazacie ze nie warto próbować walczyć?
O co? O niego czy o Siebie? Bo was już nie ma, a jeśli będziecie to cieniuśko to widzę dla Ciebie.
Właśnie! Nawet jeśli do siebie wrócicie, to i tak to będzie Jego korzyść, związek będzie się rozwijał tak, jak On tego zechce.
Mróweczka pisze:Naprawde uwazacie ze nie warto próbować walczyć?
O co chcesz walczyć? O to, co było, czy o to, czego nie ma,a chciałabyś, żeby było? Przecież to to samo!
Ja też myślę codziennie o swoim byłym, wspominam wszystkie dobre chwile, a od rozstania minął ponad rok. Tęsknię, ale za tym, co było między nami. Nie chcę ani Jego powrotu, ani w ogóle obecności w moim życiu. Ludzie się zmieniają. Wspominam, ale Go nie potrzebuję.
Mróweczka pisze:dlaczego tak bez powodu przekreslac wszystko?
On już przekreślił, a nic nie dzieje się bez powodu.
Teraz ani ja ani On nie jesteśmy szczęśliwi...
Przejdzie. Powrót nie jest jedynym gwarantem szczęścia.
Bierz się w garść i nie zachowuj jak rozgotowane kluchy.
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Mróweczka pisze:Co byscie zrobili zeby odzyskać kogos kogo kochacie?
Chyba co zrobiłam. Olivia czy ja cos zobilam co by warto tu pisac?
Szczerze odciełam sie i próbowałam przynajmniej życ bez niego i pogodzic sie z mysla ze on mnie nie chce [a tak naprawde sam nie wie czy chce - podobnie jak u CIebie]. I tak pozwoliłam odejśc i wrócił.
Mróweczka pisze:On mnie potrzebuje tylko nie ma odwagi sie do tego przyznac...
Wiec sprawdź to puśc wolno nic nie rób.
moon pisze:Olivia czy ja cos zobilam co by warto tu pisac?
Co zrobiłaś? Trzymałaś fason i nie robiłaś w Jego kierunku dosłownie NIC, by wrócił. Aż sam zatęsknił i przyszedł do Ciebie. Powoli uczyłaś się żyć bez Niego i to Cię uratowało. I jestem z Ciebie dumna!
I Tobie Mróweczko radzę to samo...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Jeśli chcesz, by wrócił do Ciebie, nie bierz Go na litość. Nie proś, nie płacz, nie roztkliwiaj się, nie rozmawiaj na wzruszające tematy. Pokaż Mu, że radzisz sobie bez Niego! Pokaż ile jesteś warta, pokaż, że nie jesteś byle kim i jak wiele stracił, zostawiając Cię. Musisz odzyskać poczucie własnej wartości. Dopiero gdy je odzyskasz, będziesz gotowa na Jego powrót.
Uwierz, że faceci wolą kobiety mocno stąpające po ziemii, silne i to jest dla Nich atrakcyjne. Jeśli Mu zależy, zacznie działać. A jeśli nie, to i tak odzyskasz siebie, a więcej do szczęścia nie trzeba. Wiosna idzie, obudź ją w sobie i żyj. Żyj pełnią życia i całą sobą!
Uwierz, że faceci wolą kobiety mocno stąpające po ziemii, silne i to jest dla Nich atrakcyjne. Jeśli Mu zależy, zacznie działać. A jeśli nie, to i tak odzyskasz siebie, a więcej do szczęścia nie trzeba. Wiosna idzie, obudź ją w sobie i żyj. Żyj pełnią życia i całą sobą!
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 380 gości