chciałbym prosić o wypowiedzi co sadzicie na ten temat
Poznałem "moja" druga polowe równo 5,5 roku temu 26 czerwca 2000r
przez internet przypadkowo przez jej brata który powiedział pozdrów Mugena
i tak to Sie zaczęło od pozdrowienie i rozmowy która trwała 5 minut
następnego dnia była kolejna rozmowa i kolejna po kilka godzin
nie było wymiany zdjęć wygląd jakoś nas nie interesował jedynie opisaliśmy się słowami
było cos w tych rozmowach takiego magicznego cos co ciągnęło nas do siebie
zakochałem się w jej słowach i to jak patrzy na świat ona również to poczuła
rozmawialiśmy cale wakacje aż postanowiliśmy się spotkać jedyny problem to odległość 400km
ale chciałem ja poznać nawet jeśli się jej nie spodobam to wsiadłem w pociąg i pojechałem
było warto spacer po molo w sopocie i wtedy tez pierwszy raz powiedziałem ze ja Kocham
ona odpowiedziała ze tez mnie Kocha ale broni się przed tym uczuciem bo nie wytrzyma odległości
nie poddaliśmy się i było bardzo ciężko widzieliśmy się raz czasami dwa razy na miesiąc
i tak przez rok skończyła liceum i podjęliśmy najważniejsza decyzje przyjedzie studiować do wawy
na porządku mieszkaliśmy oddzielnie ale i tak większość nocy spędzała u mnie
minoł kolejny rok i kolejna decyzja przeprowadzi się do mnie lepiej juz być nie mogło
i wtedy dokładnie dwa lata temu (grudzień 2003) w święta zdecydowaliśmy ze będziemy
nosić obrączki na znak przyszłego ślubu, wiedzieliśmy ze chcemy do śmierci żyć razem
od 26 czerwca 2000 do kwietnia 2004 nie widzieliśmy świata po za sobą żyliśmy dla siebie
i wtedy był pierwszy kryzys

poznała kogoś przez neta starszego faceta, żonatego który jej imponował i zauroczyła się
chciała się rozstać ze mną dla niego i tak zrobiła nie mogłem patrzeć obojętnie na to
jak koleś ja wykorzysta i żucia wnioskowałem to po ich rozmowach
wałczyłem choć przypuszczałem ze to nie ma sensu ale nie mogłem jej zostawić
bym sobie nigdy tego nie wybaczył ze ktoś ja skrzywdził a ja nic nie zrobiłem
pojechałem do niej żeby cos z tym zrobić i wtedy dowiedziałem się ze on ja rzucił
płakała, przepraszała mnie, prosiła żebym jej wybaczył ze to był największy błąd w jej życiu
nie mogłem jej wtedy zostawić wybaczyłem jej choć później wiele razy jej to wypomniałem
czego bardzo żałuje, jako powód podała to ze ja zaniedbałem i nie czuła się kochana
przyznałem się do tego i bardzo tego żałowałem ale nigdy mi nie powiedziała ze czuje się nie kochana
wiem powinienem sam to wiedzieć ale to był mój pierwszy taki związek i wielu rzeczy musiałem się nauczyć
jakoś to przeszliśmy i po 2/3 miesiącach powiedziała ze mnie Kocha i było jak dawniej
rodzice kupili nam auto a ona bardzo lubiła jeździć to była jej pasja
zapisała się ko kluby gdzie byli sami faceci nie podobało mi się to, byłem zazdrosny
w kwietniu tego roku oszukała mnie jeśli chodzi o jednego użytkownika
dowiedziałem się ze flirtowała z nim na gg, ale powiedziała ze flirtuje ale bez uczucia
na wakacje pojechaliśmy do USA bez auta, bez internetu tylko my dwoje
było super budziłem się i kładłem obok jednej osoby którą kocham
jednego ranka jak wstałem wcześniej i patrzyłem na nią, obudziła się i jak zobaczyła
ze patrzę na nią to się uśmiechnęła, pocałowałem ja, ta chwile zawsze będę miał w głowie
wróciliśmy do polski poszedłem do pracy, zbieraliśmy na działkę żeby kupić i na ślub
który mięliśmy zaplanowane na lato 2007 bo chciałem zrobić magistra ona również
wszystko się posypało 2 miesiące temu kiedy mnie nie było cale dnie w domu
zajęcia i praca a ona siedziała w domu i gadała ciągle na forum
ostatnio się dowiedziałem ze czuła się samotna gdyby mi powiedziała żebym
rzucił prace to bym to zrobił miesiliśmy oszczędności za które mogliśmy żyć
3 tygodnie temu powiedziała mi ze to koniec ze juz mnie nie kocha

ze uczucie którym mnie darzyła umarło, ze brakuje jej flirtu i nudzi się
od tamtej pory życie strąciło dla mnie sens, tęsknie za nią

spotkaliśmy się tydzień temu i płakała później się dowiedziałem ze cos w niej pęka
ze jestem kochany i czuły ale czy tylko dlatego ma ze mną być
super jej koleżanka powiedziane ze musi myśleć o sobie za 5, 10 lat
chyba każdy związek w mniejszym czy większym stopniu przechodzi kłótnie
i czy to ze ludzi się kłócą to znaczy ze nie pasują do siebie??
kłóciliśmy się ale nie potrafimy chować żalu na dłużej niż 1 dzień
teraz pisze prace wiec nie ma czasu o tym myśleć
ale powiedziała ze chce spróbować z kimś innym
ze to koniec nas i zastanawia się jedynie czy dobrze robi
czasami mówi sprzeczne rzeczy i nie wiem co jest prawda a co nie
nigdy nie pokocham kogoś tak jak ja, żadna nawet nie będzie w 1/100000000000 taka jak ona
nie wyobrażam sobie życia bez niej i nie mogę znieść myśli ze ona będzie z kimś innym
dla mnie ona jest nie do zastąpienia żadna inna nie uleczy mojego serca

jest cos co mogę zrobić?? czy jest szansa ze zatęskni za mną?? <- pytanie do kobiet
od momentu kiedy się rozstaliśmy to czasami zadzwoni i jak rozmawiamy to jest super
powiedziała ze uwielbia ze mną rozmawiać i znamy się na wylot
czy to nie jest dobry fundament do tego żeby próbować odbudować to co nas łączyło??
dodam ze plany i marzenia mieliśmy takie same i razem do nich doszliśmy
powiedziała również że jestem idealnym kandydatem na męża i ojca
i fizycznie ja pociągam
trochę chaotycznie napisane za co przepraszam ale mało sypiam ostatnio
jak ze jutro wigilia to życzę wszystkim lepszego jutra i chęci do życia
pozdrawiam