Rozbijanie małzeństwa
Moderator: modTeam
Rozbijanie małzeństwa
Witam, to mój debiut na tym forum, postanowilem zasiegnać tu rady nt. tego co ja tak naprawdę własciwie robię...
Będę wdzieczny jak ktos doczyta ten post do konca i powstrzyma sie od oceny moralnej mojego postępowania (sam wiem ,ze jest złe od tej strony wiec nikt mi nie musi tego uświadamiac)
Otóż sprawa wyglada tak:
W grudniu ubiegłego roku poznałem kobietę. 27 latka, wydała mi się w porządku , bardzo inteligentna, gruntownie wykształcona, kobieta z klasą (przynajmniej w większosci dziedzin zycia). Zaczęło się od wymiany n-rów telefonów i smsów. Po jakichś 2 tygodniach ciągłego smsowania i wyraźnej fascynacji z obu stron spotkaliśmy się na pierwszej randce. Wszystko zdawało się sprawiac wrazenie, ze to w koncu bedzie ta jedyna, ktorej szukam juz 25 rok zycia (bo tyle mam, jestem 2 lata od Niej mlodszy). Potem zaczely się czeste spotkania, smsy praktycznie przychodizły juz w kazdej godzienie. Zaczęlo sie cos dziac.Cos powaznego, oboje to poczulismy i czujemy z resztą do dziś.
Tylko, że po jakichś 5 tygodniach znajomości sprawa się ZNACZNIE skomplikowała, gdyż przyznała mi się sama, z wlasnej nieprzymuszonej woli, że ma męża.
Wiadomo - odruchowo zrobiłem krok w tył z uczuciem jakby mi ktos walnął łopatą w tył głowy. Zatkało mnie, ale nie dałem tego po sobie poznać, ( wtedy oficjalnie nie bylo miedzy nami jeszcze zadnych wyrazów milosci typu pocalunki, mile slowka itd. Raczej oboje wiedzielismy do czego to zmierza ale oficjalnie nic nie bylo miedzy nami.)
W takim rozwoju wydarzen jak kazdy facet powiedzialem, że nie bede sie dalej w to pchał, spotykal sie z Nią itd. Zadałem tez jednoczesnie pytanie: czemu szuka szczescia gdzie indziej. No i pękła i sie wygadała. Jej małzenstwo trwa od 4 lat, a znają sie z nim od lat 11tu. Podobno nie dogadują sie ze sobą , mają zupelnie inne charaktery, z roku na rok jest coraz gorzej, rozmawiają juz od roku o rozwodzie. Ona go nie kocha, a on ją tak. Zaczela mi mydlic oczy, ze kwestia rozwodu jest juz kwestią 2 miesiecy, moze 3...Powiedziała, że zalezy jej na mnie, bo wie ze jestem dla niej wazne w zyciu i czuje to. No to powiedzialem sobie - ok, czemu nie, skoro jest tak źle, to pewnie faktycznie sie rozwiedzie, tym bardziej ,ze teraz ma alternatywę - mnie.
Nic bardziej mylnego nie moglem wymysle w zyciu. Dzis mamy czerwiec, to juz trwa 7 miesiac , maz wie o mnie od 3 miesiecy. Nie odszedl od Niej, a ona w tej chwili mówi mi ,ze nie umie Go zostawic. Nadal podtrzymuje wersje (i to akurat widzę i wierze jej w to) , ze mnie kocha i chce bym byl, bo nie umie beze mnie zyc.
Rozmawiałem juz z Jej męzem nawet, pelna kultura, zadnych rękoczynów, facet jest cholernie spokojny i ma dobrą taktykę na to wszystko - pomimo ,ze cierpi to jej nie zostawi bo zwala tą decyzje na Nią - wiadomo, gra Jej na sumieniu, że jak sie to rozpadnie to przez Nią bo on chcial to ratowac.
Zaczął chodzic do psychologa.
Zastanawiajace jest to ,ze wykanczają konsekwentnie swój dom, bo w tej chwili mieszkają u jej rodziców jeszcze. To juz mi wlasciwie nie daje zludzen ,ze sie nie rozwiedzie.
Ważne - nie byłem z Nią w łożku, gdyz ona nigdy do tego nie zmierzala- to mnie przy niej caly czas trzyma w sumie, gdyz wiem, ze jest ze mna z uczucia, a nie dla przygody. Mezowi tez powiedziala o moim istnieniu sama.
Postanowilem napisac ten post, gdyz pojscie do lozka jest juz kwestią dni, moze tygodni, gdyz oboje juz to czujemy, rozmawiamy o tym.
Teraz koncowe moje pytanie: Czy jak pójde z Nią do łozka do jest jakas szansa, że jej zwiazek sie rozleci?Wg mnie on jej to rowniez wybaczy... Ona mu sama o tym powie - zawsze jest uczciwa i nigdy nie klamie ani mnie ani jego - konfrontowałem wszystko razem z nim.
Czy w ogóle jest jeszcze sens pchania sie w to dalej w nadziei, ze cos kiedykolwiek drgnie?
z kazdym dniem moja psychika siada coraz bardziej, pojawiają mi sie juz z nienacka , bez powodu stany depresyjne, wciaz tylko sie zamartwiam tym wszystkim...Czuję, ze musze cos sam zrobic, bo ona juz 7 miesiac nie robi nic.
Jakie macie opinie?
Będę wdzieczny jak ktos doczyta ten post do konca i powstrzyma sie od oceny moralnej mojego postępowania (sam wiem ,ze jest złe od tej strony wiec nikt mi nie musi tego uświadamiac)
Otóż sprawa wyglada tak:
W grudniu ubiegłego roku poznałem kobietę. 27 latka, wydała mi się w porządku , bardzo inteligentna, gruntownie wykształcona, kobieta z klasą (przynajmniej w większosci dziedzin zycia). Zaczęło się od wymiany n-rów telefonów i smsów. Po jakichś 2 tygodniach ciągłego smsowania i wyraźnej fascynacji z obu stron spotkaliśmy się na pierwszej randce. Wszystko zdawało się sprawiac wrazenie, ze to w koncu bedzie ta jedyna, ktorej szukam juz 25 rok zycia (bo tyle mam, jestem 2 lata od Niej mlodszy). Potem zaczely się czeste spotkania, smsy praktycznie przychodizły juz w kazdej godzienie. Zaczęlo sie cos dziac.Cos powaznego, oboje to poczulismy i czujemy z resztą do dziś.
Tylko, że po jakichś 5 tygodniach znajomości sprawa się ZNACZNIE skomplikowała, gdyż przyznała mi się sama, z wlasnej nieprzymuszonej woli, że ma męża.
Wiadomo - odruchowo zrobiłem krok w tył z uczuciem jakby mi ktos walnął łopatą w tył głowy. Zatkało mnie, ale nie dałem tego po sobie poznać, ( wtedy oficjalnie nie bylo miedzy nami jeszcze zadnych wyrazów milosci typu pocalunki, mile slowka itd. Raczej oboje wiedzielismy do czego to zmierza ale oficjalnie nic nie bylo miedzy nami.)
W takim rozwoju wydarzen jak kazdy facet powiedzialem, że nie bede sie dalej w to pchał, spotykal sie z Nią itd. Zadałem tez jednoczesnie pytanie: czemu szuka szczescia gdzie indziej. No i pękła i sie wygadała. Jej małzenstwo trwa od 4 lat, a znają sie z nim od lat 11tu. Podobno nie dogadują sie ze sobą , mają zupelnie inne charaktery, z roku na rok jest coraz gorzej, rozmawiają juz od roku o rozwodzie. Ona go nie kocha, a on ją tak. Zaczela mi mydlic oczy, ze kwestia rozwodu jest juz kwestią 2 miesiecy, moze 3...Powiedziała, że zalezy jej na mnie, bo wie ze jestem dla niej wazne w zyciu i czuje to. No to powiedzialem sobie - ok, czemu nie, skoro jest tak źle, to pewnie faktycznie sie rozwiedzie, tym bardziej ,ze teraz ma alternatywę - mnie.
Nic bardziej mylnego nie moglem wymysle w zyciu. Dzis mamy czerwiec, to juz trwa 7 miesiac , maz wie o mnie od 3 miesiecy. Nie odszedl od Niej, a ona w tej chwili mówi mi ,ze nie umie Go zostawic. Nadal podtrzymuje wersje (i to akurat widzę i wierze jej w to) , ze mnie kocha i chce bym byl, bo nie umie beze mnie zyc.
Rozmawiałem juz z Jej męzem nawet, pelna kultura, zadnych rękoczynów, facet jest cholernie spokojny i ma dobrą taktykę na to wszystko - pomimo ,ze cierpi to jej nie zostawi bo zwala tą decyzje na Nią - wiadomo, gra Jej na sumieniu, że jak sie to rozpadnie to przez Nią bo on chcial to ratowac.
Zaczął chodzic do psychologa.
Zastanawiajace jest to ,ze wykanczają konsekwentnie swój dom, bo w tej chwili mieszkają u jej rodziców jeszcze. To juz mi wlasciwie nie daje zludzen ,ze sie nie rozwiedzie.
Ważne - nie byłem z Nią w łożku, gdyz ona nigdy do tego nie zmierzala- to mnie przy niej caly czas trzyma w sumie, gdyz wiem, ze jest ze mna z uczucia, a nie dla przygody. Mezowi tez powiedziala o moim istnieniu sama.
Postanowilem napisac ten post, gdyz pojscie do lozka jest juz kwestią dni, moze tygodni, gdyz oboje juz to czujemy, rozmawiamy o tym.
Teraz koncowe moje pytanie: Czy jak pójde z Nią do łozka do jest jakas szansa, że jej zwiazek sie rozleci?Wg mnie on jej to rowniez wybaczy... Ona mu sama o tym powie - zawsze jest uczciwa i nigdy nie klamie ani mnie ani jego - konfrontowałem wszystko razem z nim.
Czy w ogóle jest jeszcze sens pchania sie w to dalej w nadziei, ze cos kiedykolwiek drgnie?
z kazdym dniem moja psychika siada coraz bardziej, pojawiają mi sie juz z nienacka , bez powodu stany depresyjne, wciaz tylko sie zamartwiam tym wszystkim...Czuję, ze musze cos sam zrobic, bo ona juz 7 miesiac nie robi nic.
Jakie macie opinie?
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Andrew pisze:I nie odejdzie od niego nigdy !!! chyba ze ja wywali , w innym przypadku zapomnij ! jestes jej odskocznią . to typ kobiety którapotrafi zyc z dwoma facetami !
I niestety mi się też tak wydaje. Nie wygląda na to żeby ona go kiedykolwiek zostawic miała. Wręcz zauwaz, że ją jednak cos przy nim trzyma więc nie jest on dla niej obojetny.
Watpię, żeby ona coś zrobiła w najbliższym czasie. Dopóki sytuacja jej nie przymusi, będzie w niej trwać, bo to po prostu wygodne. To jest troszkę chore, co ci ludzie robia, wcale Ci się nie dziwię, że masz juz niezłego nerwa. Ja bym postawiła sprawę na ostrzu noża. Albo sobie także znalazła przyjaciółkę. pozdr.
fifi pisze:Watpię, żeby ona coś zrobiła w najbliższym czasie. Dopóki sytuacja jej nie przymusi, będzie w niej trwać, bo to po prostu wygodne. To jest troszkę chore, co ci ludzie robia, wcale Ci się nie dziwię, że masz juz niezłego nerwa. Ja bym postawiła sprawę na ostrzu noża. Albo sobie także znalazła przyjaciółkę. pozdr.
a moglbym sie dowiedziec (jesli sama znasz na to odpowiedź, bo ja np. szukam jej od kilku miesiecy) kiedy sytuacja ją "przymusi"??????
Bo smiem twierdzic, ze sytuacja jej nigdy nie przymusi, jesli nie stalo się to jeszcze przez te 7 miesiecy...
hmm , mysle ze jezeli nawet zakonczy swe malzenstwo , Wam sie ulozy zycie , wezmiesz z nia slub lub po prostu zamieszkasz to sytuacja sie powtorzy , to kobieta o wielkim sercu , jak widac cos jeszcze czuje do tamtego , kocha was obu , inaczej by odeszla , bo ja w zyciu bym nie wytrzymala w domu z facetem ktorego nie kocham , nawet jezeli sie kogos lubi to i tak za malo.pomysl o tym w co sie pakujesz i kogo bierzesz, lepiej to zakonczyc teraz niz pozniej gdy bedizesz w sytuacji jej meza.
"szczescia nie kupisz gdy klopoty pietrza sie po sufit"
Też uważam, że ona nic nie zrobi. Być może nie umie podjąć decyzji, boi się ze jednak potem bedzie żałować, boi się odpwiedzialności za swoją decyzję i czeka aż ktoś inny podejmie ja za nią. No albo manipuluje bo chce miec 2 facetów i tak jest jej dobrze.
Chyba lepiej zebyś to Ty zakonczył taki układ. Jakoś sie po tym pozbierasz przecież i może lepiej na tym wyjdziesz.... Może to ją właśnie "przymusi".....
Chyba lepiej zebyś to Ty zakonczył taki układ. Jakoś sie po tym pozbierasz przecież i może lepiej na tym wyjdziesz.... Może to ją właśnie "przymusi".....
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
by być dla siebie jeszcze bliższym...
np: gdyby zaszła z tobą w ciąże, myślę, że wówczas musiałaby podjąć jakąś decyzje. Albo gdybyś jej kazał definitywnie wybierać lub, gdyby jej mąż znalazł kochankę, albo gdybyś ty znalazł sobie inną dziewczynę- sytuacji zmuszających do podjęcia decyzji jest sporo. Tylko nie można bać się zmian.
Gdy miałam nieciekawy okres w życiu, usłyszałam zdanie: Ludzie robią Ci tylko to, na co im pozwolisz...
Gdy miałam nieciekawy okres w życiu, usłyszałam zdanie: Ludzie robią Ci tylko to, na co im pozwolisz...
A jesteś do końca przekonany, że Ona chciałaby z Tobą żyć, nawet gdyby Go nie było? Tak naprawde - oficjalnie i po partnersku. Bo wiesz kobiety czesto fascynują się facetami skrajnie róznymi od ich stałych partnerów, potrafią z nimi życ, dobrze się czuc pod warunkiem, że mają alternatywę/wymówke w postaci meża lub chłopaka. A że potrzeba wzruszeń nie trwa wiecznie, wracają za jakiś czas z podkulonym ogonem.
Zasnanów się nad Waszą relacją TY-ONA, a nie TY-ONA-ON.
Odpowiedni dystans daje właściwą perspektywę.
pozdrawiam.
ps piekne to, ale i toksyczne.
Zasnanów się nad Waszą relacją TY-ONA, a nie TY-ONA-ON.
Odpowiedni dystans daje właściwą perspektywę.
pozdrawiam.
ps piekne to, ale i toksyczne.
Zdaje mi się, że nie odejdzie, to już jest taki typ kobiety. Szuka szczęścią poza domem, ale nie może go opuścić. Współczuje sytuacji, ale coś zrobić muissz. Może odejdz i szukaj własnej rodziny, bo ta sytacja zawsze będzie Cię męczyła..
"Można być w kropli wody światów odkrywcą. Mozna wędrując dookoła świata przeoczyć wszystko."
To kobieta która potrzebuje kogoś silnego przy sobie, kogoś kto zdecyduje za nią. Ona tego sam nie zrobi. Jej mąż jest typem spokojnego gościa ale bierze życie jakim jest podobnie Ty.
Teraz pytanie kto bedzie nosił ten cięzar..rozłamu. Jedno jest pewne na pewno nie ona bo po takim czasie już by coś zrobiła. na pewno nie jej mąż bo nie ma w tym żadnego interesu a gdyby to zrobił wrecz by stracił. Zostajesz Ty sam krótkie pytanie i odpowiedz.. co moge jej dać, co zabrać, czy stać mnie na to by być dla niej taką podpora przez długi czas. Czy odnajde sie w zwiazku z rozwidzioną kobietą czy bede szcześliwy. Jeżeli myślisz ze to ta jedyna pewnie warto cięzar rozpadu małżeństwa przejąć na siebie, jeżeli natomiast nie jesteś pewnie nie brni w to dalej.
Jeżeli masz gdzieś w sobei cechy przywódcy dasz rade to zrobić.
Powodzenia
Teraz pytanie kto bedzie nosił ten cięzar..rozłamu. Jedno jest pewne na pewno nie ona bo po takim czasie już by coś zrobiła. na pewno nie jej mąż bo nie ma w tym żadnego interesu a gdyby to zrobił wrecz by stracił. Zostajesz Ty sam krótkie pytanie i odpowiedz.. co moge jej dać, co zabrać, czy stać mnie na to by być dla niej taką podpora przez długi czas. Czy odnajde sie w zwiazku z rozwidzioną kobietą czy bede szcześliwy. Jeżeli myślisz ze to ta jedyna pewnie warto cięzar rozpadu małżeństwa przejąć na siebie, jeżeli natomiast nie jesteś pewnie nie brni w to dalej.
Jeżeli masz gdzieś w sobei cechy przywódcy dasz rade to zrobić.
Powodzenia
Misiek80 pisze:Teraz koncowe moje pytanie: Czy jak pójde z Nią do łozka do jest jakas szansa, że jej zwiazek sie rozleci?
Szansa jest zawsze
Misiek80 pisze:konfrontowałem wszystko razem z nim.
Jak to przeczytałem to aż z krzesła spadłem. Pytałeś się klienta, czy możesz przelecieć jego żonę???? <puka_sie>
Misiek80 pisze:Czuję, ze musze cos sam zrobic, bo ona juz 7 miesiac nie robi nic.
Jakie macie opinie?
Rób to co uważasz, że jest dobre dla Ciebie. Postaraj się tylko nie zakochać, bo podejrzewam, że czeka cię wtedy duży szok. Możesz być elementem gierki pomiędzy nimi tylko a jeżeli nawet nie to pamiętaj, że ona co 11 lat szuka nowego partnera.
Grzeczne dziewczynki idą do nieba
Niegrzeczne na ziemi mają swój raj
Niegrzeczne na ziemi mają swój raj
Misiek80 pisze:konfrontowałem wszystko razem z nim.
Jak to przeczytałem to aż z krzesła spadłem. Pytałeś się klienta, czy możesz przelecieć jego żonę???? <puka_sie>
nie dosłownie - ale powiedziałem Mu " doskonale wiesz , ze to predzej czy później sie skonczy w łożku".
odpowiedział, ze wie
Swoją drogą powiedziałem Mu, ze sie zachowuje momentami jak ciota, bo nie wyobrazam sobie siebie samego w tej sytuacji (na jego miejscu) zebym nie walnął pięscia w stół i kazał jej z tym drugim skonczyc a jak nie to to walizki są spakowane.
On mówi, że jeszcze nie chce walic piescia w stół bo ma jkaś tam swoja taktykę. Ok, w porządku - mógłby miec.
Ale ja obserwuję tę jego taktykę - bez przerwy sie jej wypytuje "widzialas sie dzis z nim?", "gdzie byliscie, czemu sie musialas z nim widziec?"
Zaczął chodzic do psychologa, jest na wylocie z pracy przez to wszystko.
To ja sie pytam co to za taktyka?
I W TEJ KWESTI WŁASNIE SIE MYLISZ ! choc rozumiem iż niekturzy nigdy sie w tej kwesti nie zmienia , ale bardzo wielu tak ! wszystko zalezy od bardzo wielu czynników , bo jesli kochasz swoją parterkę
? to co jak sie dowiesz iż zdradziła(tylko zdradziła , w kazdej innej dziedzinie jest oki ) to co ...zucisz ja
no tosz kochałeś ją zaprawde wielce ! inaczej też jak nie ma dzieci , albo jak sie jest powiedzmy 2 lata po slubie , ale jak juz 10 ? kazdy reaguje inaczej , inne też sa sytuacje ! a i zdrada to nie najgorsza rzecz jaka Cie moze w zyciu spotkać ! póki partner/ka chce byc z tobą dalej ....? póki co mysle nie ma az takiej wielkiej tragedi ! <browar>
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:I W TEJ KWESTI WŁASNIE SIE MYLISZ ! choc rozumiem iż niekturzy nigdy sie w tej kwesti nie zmienia , ale bardzo wielu tak ! wszystko zalezy od bardzo wielu czynników , bo jesli kochasz swoją parterkę? to co jak sie dowiesz iż zdradziła(tylko zdradziła , w kazdej innej dziedzinie jest oki ) to co ...zucisz ja
no tosz kochałeś ją zaprawde wielce ! inaczej też jak nie ma dzieci , albo jak sie jest powiedzmy 2 lata po slubie , ale jak juz 10 ? kazdy reaguje inaczej , inne też sa sytuacje ! a i zdrada to nie najgorsza rzecz jaka Cie moze w zyciu spotkać ! póki partner/ka chce byc z tobą dalej ....? póki co mysle nie ma az takiej wielkiej tragedi ! <browar>
Niestety bedziemy musieli dopiero porozmawiac jak dorosniesz. Myslalem, ze rozmawiam z kims, kto ma ukonczone 20 lat przynajmniej.
Innymi słowy gdy przyszlaby do mnie moja żona , z którą jestem 10lat i mi oznajmiła, iż była w łożku z innym to co miałbym Twoim zdaniem zrobić?
Powiedziec "swietnie, jak było?Lepiej niz ze mną?Choć, idziemy zjesc kolację Skarbie" - takiej reakcji oczekujesz?
Mam kolego lat tyle ze mój syn prawdopodobnie moze byc w TWOIM wieku (prawdopodobnie !) <aniolek2>
Nie piszemy tu co masz jej powiedzieć , ale co powiesz jak sie taka sytuacja stanie , a co powiesz , co zrobisz
mozesz tylko teraz gdybać !
a jeli nawet jestes teraz pewnien swej reakcji ...to gdy sie tak stanie postąpisz zapewne inaczej , ale oczywiscie kto wie ...kto wie
zycie ...to nie jest bajka ...wiec przygotuj sie na to !
Nie piszemy tu co masz jej powiedzieć , ale co powiesz jak sie taka sytuacja stanie , a co powiesz , co zrobisz
a jeli nawet jestes teraz pewnien swej reakcji ...to gdy sie tak stanie postąpisz zapewne inaczej , ale oczywiscie kto wie ...kto wie
zycie ...to nie jest bajka ...wiec przygotuj sie na to !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:Mam kolego lat tyle ze mój syn prawdopodobnie moze byc w TWOIM wieku (prawdopodobnie !) <aniolek2>
Nie piszemy tu co masz jej powiedzieć , ale co powiesz jak sie taka sytuacja stanie , a co powiesz , co zrobiszmozesz tylko teraz gdybać !
a jeli nawet jestes teraz pewnien swej reakcji ...to gdy sie tak stanie postąpisz zapewne inaczej , ale oczywiscie kto wie ...kto wie
zycie ...to nie jest bajka ...wiec przygotuj sie na to !
ok, Mea Culpa ,przepraszam, jesli urazilem co do wieku
Z tym, ze ja raczej zmierzam do tego, iż nawet gdybym nie odszedl po dowiedzeniu się o zdradzie to juz nigdy bym nie zuafal i wciaz snuł podejrzenia. Wiec kółko się zamyka - po co dalej ciągnać taki zwiazek?
Z miłosci? A co to jest miłość? Bo wg mnie szacunek, zaufanie i cheć uchylenia nieba dla ukochanej osoby.
A jesli ta ukochana osoba idzie z innym? To co to za milosc?
Wszystko fajnie ! ale mówimy o Twojej miłosci ...czy jej!? <aniolek2>
nalezało by też zapytac ? ...co to za miłosc skoro cie zdradziła a Ty przestajesz ja kochać ? <aniolek2> ale rozumiem Cię też byłem młody ! ? <aniolek2> POMYSL TAK DOGLEBNIE ! dołuż do tego, ze masz dwoje dzieci np. a zona dlaej jest z tobą i chce byc! Ale nim odpiszesz , pomysl dwa dni ! <browar>
i nie jestem obrazalski
bez przesady
nalezało by też zapytac ? ...co to za miłosc skoro cie zdradziła a Ty przestajesz ja kochać ? <aniolek2> ale rozumiem Cię też byłem młody ! ? <aniolek2> POMYSL TAK DOGLEBNIE ! dołuż do tego, ze masz dwoje dzieci np. a zona dlaej jest z tobą i chce byc! Ale nim odpiszesz , pomysl dwa dni ! <browar>
i nie jestem obrazalski

poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Andrew pisze:Wszystko fajnie ! ale mówimy o Twojej miłosci ...czy jej!? <aniolek2>
nalezało by też zapytac ? ...co to za miłosc skoro cie zdradziła a Ty przestajesz ja kochać ? <aniolek2> ale rozumiem Cię też byłem młody ! ? <aniolek2> POMYSL TAK DOGLEBNIE ! dołuż do tego, ze masz dwoje dzieci np. a zona dlaej jest z tobą i chce byc! Ale nim odpiszesz , pomysl dwa dni ! <browar>
i nie jestem obrazalskibez przesady
z pewnoscią dzieci są elementem cementujacym zwiazek. I z pewnoscią "przez" dzieci jest ciężej się rozwieść.
Ale w sytuacji, o ktorej piszę w moim tytulowym poscie nie ma dzieci. Dlatego mam jakas nadzieję, ze to malzenstwo sier ozpadnie. Z dnia na dzien coraz mniejsza nadzieję.
Misiek80 pisze:Z tym, ze ja raczej zmierzam do tego, iż nawet gdybym nie odszedl po dowiedzeniu się o zdradzie to juz nigdy bym nie zuafal i wciaz snuł podejrzenia.
A ufasz Jej teraz? skoro nie wierzysz w milosc miedzy nia a jej mezem, bo "co to za milosc jak idzie do innego", to jak nazwiesz to co ona robi Ci teraz? Wlasnie teraz w pewnym sensie Cię zdradza. Bo nie zdradza się zwiazku formalnego, zdradza się więź mentalną. Skoro tak - sam sobie odpowiedziałeś - tył zwrot, bo będziesz sie gryzł za przeproszeniem do usranej śmierci.
A Andrew, ma racje. Uwierz mi, wie co mówi.
gracja pisze:Misiek80 pisze:Z tym, ze ja raczej zmierzam do tego, iż nawet gdybym nie odszedl po dowiedzeniu się o zdradzie to juz nigdy bym nie zuafal i wciaz snuł podejrzenia.
A ufasz Jej teraz? skoro nie wierzysz w milosc miedzy nia a jej mezem, bo "co to za milosc jak idzie do innego", to jak nazwiesz to co ona robi Ci teraz? Wlasnie teraz w pewnym sensie Cię zdradza. Bo nie zdradza się zwiazku formalnego, zdradza się więź mentalną. Skoro tak - sam sobie odpowiedziałeś - tył zwrot, bo będziesz sie gryzł za przeproszeniem do usranej śmierci.
A Andrew, ma racje. Uwierz mi, wie co mówi.
bardzo mądrze to napisałaś.Dziękuję.
Mam własciwie identyczne zdanie na ten temat - wiernosc, lojalnosc, zaufanie są jedne. Nie ma znaczenia czy to małżeństwo, czy nie.
I wlasnie to mnie dobija, ze ja Ją kocham, ona mnie tez kocha, Jego podobno nie kocha i nie moze od niego odejsc.
Tłumaczy to tym, ze chce miec pewnosc, ze zrobila wszystko, że chce to jakos uratowac. Tylko, ze to juz przed moim pojawieniem sie bylo na skraju rozpadu, a moja osoba co najwyzej mogla to pogorszyc. Mowię jej to . Jak grochem o scianę. Spuszcza głowę i nic nie mówi.Zastanawiajace jest to, że jak jej maz ją prosi o to by ze mna skonczyla to rowniez spuszcza glowę i nic nie mowi.
Dlaczego ludzie są tak skomplikowani?
Misiek80, Chyba jedyną metodą na zdobycie Jej, jest odejscie od Niej. Wtedy wszystko stanie sie klarowne. Okaze się czy jestes pełnoprawnym kandydatem
na partera czy chwilowa pigułką szczęścia, która tym bardziej jest przyciagająca im mniej fomalna i zakazana. Tym bardziej, że sex jeszcze przed Wami. Postaw na swoim i nie daj się pzrebłagać - odejdz, niech pisze, dzwoni, prosi. Jesli Ci pokaze papiery rozwodowe wtedy możesz odpuścić. Nie zrobi tego to znaczy, że nie powinienes w to brnąć, bo masz taka konstukcję psychiczną a nie inną. Nigdy ten układ nie będzie CI odpowiadał, a zaprzepaszczasz przez to swoją sznasę na prawdziwą miłość.
Miałem nie pisać w topiku, bo autor prosił, by powstrzymać się od ocen, a byłoby mi to trudno uczynić..., ale pojawiły się dywagacje co do zachowania jej męża, że niezrozumiałe, dziwne itd. ...
I wybaczcie, ale spytam - a co Ty (qr**) szanowny autorze topiku możesz wiedzieć o tym, jak on się czuje, co myśli, jak odbiera całą tą sytuację, co się stało z jego ideałami, marzeniami itd.
? - bo konsultowałeś z nim???, bo nie chciał Ci natrzaskać???... - wybacz śmieszne.
Jeśli ktoś zachował w całej tej sytuacji klasę i jeśli komuś chciałbym podać rękę i postawić piwko, to przede wszystkim jemu.
A moja rada...? - zachowaj się w końcu uczciwie, postaw sprawę jasno, tak jak to powinieneś był zrobić w chwili, gdy się dowiedziałeś, że ona jest mężatką ... i może się królewna ocknie - psiakostka.
Życie jest wbrew pozorom proste i nie ma to, tamto - albo można je sobie na własne życzenie diablo skomplikować.
ps - sorki za ostrość sformułowań, alem i tak się hamował
I wybaczcie, ale spytam - a co Ty (qr**) szanowny autorze topiku możesz wiedzieć o tym, jak on się czuje, co myśli, jak odbiera całą tą sytuację, co się stało z jego ideałami, marzeniami itd.
Jeśli ktoś zachował w całej tej sytuacji klasę i jeśli komuś chciałbym podać rękę i postawić piwko, to przede wszystkim jemu.
A moja rada...? - zachowaj się w końcu uczciwie, postaw sprawę jasno, tak jak to powinieneś był zrobić w chwili, gdy się dowiedziałeś, że ona jest mężatką ... i może się królewna ocknie - psiakostka.
Życie jest wbrew pozorom proste i nie ma to, tamto - albo można je sobie na własne życzenie diablo skomplikować.
ps - sorki za ostrość sformułowań, alem i tak się hamował

lorenzen pisze:Miałem nie pisać w topiku, bo autor prosił, by powstrzymać się od ocen, a byłoby mi to trudno uczynić..., ale pojawiły się dywagacje co do zachowania jej męża, że niezrozumiałe, dziwne itd. ...
I wybaczcie, ale spytam - a co Ty (qr**) szanowny autorze topiku możesz wiedzieć o tym, jak on się czuje, co myśli, jak odbiera całą tą sytuację, co się stało z jego ideałami, marzeniami itd.? - bo konsultowałeś z nim???, bo nie chciał Ci natrzaskać???... - wybacz śmieszne.
Wiem wiecej niz Ci sie wydaje, gdyz przeprowadzilem z Nim 3 kilkugodzinne rozmowy sam na sam. Posiadam na tyle odwagi cywilnej, by spojrzec Mu w oczy i spróbowac jakos znalezc wyjscie z tej sytuacji. Jakie to mialo byc wyjscie? Juz mowie. Przekonywalem Go usilnie by walnął pięscią w stół i kazał Jej wybrac :mnie lub jego. Umotywowałem to tym, iż na moje próśby, zapowiedzi odejscia, wreszcie odejscia kilkudniowe ona nie reagowala niczym innym niz płaczem. Ja w tej sytuacji nie mam nad Nią takiej władzy jak On i jesli ktos moze tu cos zalatwic to tylko On. Ona juz 7miesiac nie umie podjac decyzji , a czas leci nieubłaganie i wszyscy coraz bardziej się męczą. Chociaz czasami mam wrazenie, że ona sie nie meczy sądzac po jej codziennym usmiechu na twarzy i sklonnosci do dowcipkowania. W koncu jest jakby nie bylo w komfortowej sytuacji. I po co tu cokolwiek wybierac.....
Jeśli ktoś zachował w całej tej sytuacji klasę i jeśli komuś chciałbym podać rękę i postawić piwko, to przede wszystkim jemu.
Nie do konca zachował klasę. Nerwy mu juz puscily, przychodzily juz do mnie smsy z grozbami od niego, wulgaryzmami itd. Nie uderzy, bo Wie, że podam Go na Policje i wycofam powództwo cywilne wtedy , gdy On od Niej odejdzie. Tylko dlatego sie jeszcze nie laliśmy po pyskach.
A moja rada...? - zachowaj się w końcu uczciwie, postaw sprawę jasno, tak jak to powinieneś był zrobić w chwili, gdy się dowiedziałeś, że ona jest mężatką ... i może się królewna ocknie - psiakostka.
Życie jest wbrew pozorom proste i nie ma to, tamto - albo można je sobie na własne życzenie diablo skomplikować.
ps - sorki za ostrość sformułowań, alem i tak się hamował
Ja tez sie hamowałem
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 387 gości