"Rodzić " ze swoją kobietką . Co o tym sadzicie???

Forum służące do wymiany opinii i doświadczeń na tematy związane z antykoncepcją i ciążą.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
Jarek
Weteran
Weteran
Posty: 2194
Rejestracja: 23 sty 2004, 13:36
Skąd: z krainy elfów
Płeć:

Postautor: Jarek » 28 lip 2004, 11:12

chciałabym aby mój facet był przy mnie ale stał raczej z boku lub z tyłu i nie zagladał za bardzo miedzy nogi

Jeśli będzie zaglądał to zapewne nie z ciekawości bo to, co chciał zobaczyć,to już na pewno widział i to nie raz :566:
Kochać i być kochanym
Awatar użytkownika
foxy_lady
Weteran
Weteran
Posty: 1417
Rejestracja: 04 lut 2004, 17:01
Skąd: WaWa
Płeć:

Postautor: foxy_lady » 28 lip 2004, 11:32

Jarek pisze: Jeśli będzie zaglądał to zapewne nie z ciekawości bo to, co chciał zobaczyć,to już na pewno widział i to nie raz :566:

to po co ? w takim stanie jeszcze by mnie nie widział.
People are all the same
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you

Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 28 lip 2004, 11:34

gracja pisze:Pytanie do doświadczonych.
Jak wygląda poród ...

Najpierw opowiem pierwszy, ten przy którym nie nie było, bo nikomu jeszcze w głowach nie przyszły na myśl porody "rodzinne".
Po odwiezieniu żony o 6.00 do szpitala, zaspana lekarka (obudzona-zdenerwowana), nakazała się żonie rozbierać do naga i kłaść się na fotel w izbie przyjęć. W międzyczasie, usiadła obok niej pielęgniaraka i zadając pytania wypełniała kartę przyjęć. Gdy żona się położyła na fotelu, lekarka o mało co apopleksji nie dostała, bo nie zdążyliśmy się wygolić. Z wielkim "hukiem" wzięła brzytwę i na sucho ogoliła. Po przebraniu się w koszulkę (tylko do pempka i nałożeniu szlafroka poszła "zameldować się" z pielęgniarką do położnej, czyli na salę porodową. Tam drugi szok. Sala duża z 4 kamiennymi stołami do rodzenia, płaskimi jak stół kuchenny. Na jednym z nich akcja porodowa i krzyki i jęki. Przy ścianach z 8 boksów zrobionych z parawanów z łóżkami jak u każdego lekarza, z tego 4 zajęte przez inne rodzące, a raczej przygotowujące się do porodu właściwego. Położna kazała żonie usiąść na jedynym krzesle, które ustawione było 2 metry vis a vis ubikacji. Ubikacje, oczywiście tylko ze ściankami bocznymi, bez drzwi. Trzeci szok. Właśnie siedzi przed Nią Kobieta na kiblu z wytrzeszczem oczu, cała czerwona ze wstydu, bo nie może powstrzymać (a chciałaby) wypróżnienia, które następowało po lewatywie. Lewatywa, której oczywista sama później doświadczyła, była robiona ze zbiornika zawieszonego pod sufitem od którego odchodził wąż z wymiennymi końcówkami, który to z kolei, wędrował do wszystkich pup rodzących. Żona chciałą uciec, ale położna zaczęła krzyczeć (w przerwie "walki") i została na miejscu spuszczając wzrok. Po szybkim badaniu, okazało się, że to w sumie już nie długo i od razu położne (2+salowa) położyły ją na tym kamiennym stole. Na sali panowała atmosferka jak na targu, co chwilę ktoś wchodził i wychodził, pokrzykiwania i jęki innych, oraz męki na drugim obok zajętym stole. Po 30 minutach (szybciutko poszło, ale były akcje z kładzeniem sie położnych na brzuch i "robieniem" ich ramion za podnóżki) żona urodziła, dziecko zabrali. Lekarz wpadł na chwilkę, zapytał położnej czy wszystko O.K. i czy dadzą sobie radę, a raczej czy jest potrzebny i sobie poszedł. A Jej się zapytali czy już dostała jedzenie. Żdziwiona odparła, że nie, no to dostała michę z 2 daniem i leżąc tak na tym stole i jedząc, położna przystąpiła do zszywania żony. Obok niej dalej jęczała "koleżanka", która dopiero urodziła o 22, czyli w sumie po ok. 20 godzinach.
Żona powiedziała, że jest wdzięczna położnym, że w takich warunkach się sprawdzają i się dwoją i troją. Ja pierwszy raz swoje dziecko zobaczyłem na korytarzu, jako jedno z wielu, ułożonych w piramidę! na wózku na kółkach, który dostarczał je do matek na karmienie. Jak się potem okazało, moje było na najnizszej, czwartej warstwie.
W sumie było to traumatyczne przeżycie i dla Niej i dla mnie ( rzeźnia) i postanowiliśmy, że następny poród będzie rodzinnym, chociaż mielibyśmy się stać prekursorami tych porodów.
Dopięliśmy swego, choć sprawa musiała się oprzeć o ordynatora. Ten drugi był już całkiem inny.
Ale może o nim następnym razem, bo trochę sie rozpisałem.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
foxy_lady
Weteran
Weteran
Posty: 1417
Rejestracja: 04 lut 2004, 17:01
Skąd: WaWa
Płeć:

Postautor: foxy_lady » 28 lip 2004, 11:45

Mysiorek pisze:Właśnie siedzi przed Nią Kobieta na kiblu z wytrzeszczem oczu, cała czerwona ze wstydu, bo nie może powstrzymać (a chciałaby) wypróżnienia, które następowało po lewatywie. potrzebny i sobie poszedł.

wybaczcie, ale bardzo mnie ten opis rozsmieszył.

dostała michę z 2 daniem i leżąc tak na tym stole i jedząc, położna przystąpiła do zszywania żony..

jeden z wielu szoków.....i mama sie dziwi ze unikam tego jak ognia ;)
People are all the same
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you

SueEllen
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 417
Rejestracja: 22 lis 2003, 15:15
Płeć:

Postautor: SueEllen » 28 lip 2004, 12:12

Twoja żona rodziła pewnie ładnych parę lat temu. Po rozdmuchanej akcji "Rodzić po ludzku" już tak nie ma.

Swój poród już opisywałam na forum Chwalę się - jestem mamą

Ja miałam już bardzo dobre warunki. Pojedyncza sala, łóżko do porodu "półleżące" (podobno najgorszą pozycją dla rodzącej zaraz po staniu na głowie jest pozycja na plecach). Miałam też łazienkę tylko dla siebie, telewizor, fotel, wannę do porodu w wodzie itd. Zupełnie nie jak w szpitalu. Lewatywa i golenie nie są już obowiazkowe (nie mają żadnego medycznego uzasadnienia), ale ja sama chciałam. Zrobienie kupy przed lekarzem wcale by mnie nie zawstydziło, ale chciałam oszczędzić ewentualnych widoków mężowi, nie mówiac juz o tym, że miałam spokój z wypróznianiem na kilka dni ;). co też było zbawienne. Nieogolone włosy przeszkadzają zaś w gojeniu się ran, i w ogóle bez włosów łatwiej zachowac czystość.

A to, co było najbardziej przerażające, to właśnie pierwszy moment po przyjęciu na oddział. Nagle skurcze ustąpiły, nic się nie działo, ale wiedziałam, że nie wyjdę ze szpitala dopóki nie urodzę. Sama czułam się świetnie, ale te krzyki i jęki innych kobiet były upiorne. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że niedługo czeka mnie to samo. Generalnie było nawet całkiem sympatycznie, byłam nastawiona na coś gorszego. Sama końcówka była zbawienna, ból był na tyle uśmierzony, że mogłam normalnie myśleć, współpracować z położną, zamiast krzyczeć - oddychać. Byłam całkowicie świadoma tego co sie dzieje. Dzieki temu poszło dość sprawnie i szybko. Znieczulenie zoo to super sprawa.

A teraz ten mały bobasek z zaciekawieniem wpatruje się w ekran monitora i czyta, co też ta mama tam wypisuje ;) :D
Awatar użytkownika
Triniti19
Weteran
Weteran
Posty: 1072
Rejestracja: 20 maja 2004, 21:11
Skąd: Kołobrzeg
Płeć:

Postautor: Triniti19 » 28 lip 2004, 12:40

SueEllen nareszcie jakaś relacja która wywołała u mnie pozytywne wrażenia. Mam nadzieje, że ewentualne zmiany jakie zajdą zanim ja będe rodziła będą pozytywne.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Awatar użytkownika
Jarek
Weteran
Weteran
Posty: 2194
Rejestracja: 23 sty 2004, 13:36
Skąd: z krainy elfów
Płeć:

Postautor: Jarek » 28 lip 2004, 13:30

Czytając opis porodu Sue odnoszę wrażenie, że rodziła w prywatnej klinice, a takich teraz coraz więcej.
Kochać i być kochanym
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 28 lip 2004, 13:52

Moja Pani rodziła lat temu 16 gdzie to juz pisałem w szpitalu miejskim w Mikołowie
jest tak zadowolona iż trzecie dziecko też tylko tam by rodziła !! , gdyby tak trza było , a nie jest to zadna prywatna klinika , wiele też zalezy od samej rodzacej , takie jest zdanie mojej zony , bo to co niektóre wyprawiały , jak ona rodziła ją samą przyprawiało ja o złosc i dreszcze , jak mówi tak sie darły niektóre jak by je ze skóry , ktos obdzierał ,a przy tym zachowywały sie jeszcze nie odpowiednio , ze miało sie chceć podejsc i dac takiej w twarz by sie spamietała !trudno sie dziwic iz te Panie nie były obsłuzone tak jak te ,które nie sprawiały kłopotu!
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Jarek
Weteran
Weteran
Posty: 2194
Rejestracja: 23 sty 2004, 13:36
Skąd: z krainy elfów
Płeć:

Postautor: Jarek » 28 lip 2004, 14:01

Tu może mniej chodzi o obsługę bardziej o warunki i wyposażenie. Z resztą w każdym szpitalu tak jest, że bardziej pokorni pacjenci są lepiej traktowani.
Kochać i być kochanym
SueEllen
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 417
Rejestracja: 22 lis 2003, 15:15
Płeć:

Postautor: SueEllen » 28 lip 2004, 14:13

To nie była prywatna klinika tylko zwykły szpital. Tyle, że za poród rodzinny i dodatkowe wygody zapłacilismy (np. za osobną łazienkę - zazwyczaj niepraktykowane nawet przy porodach rodzinnych). Płaci się tez za znieczulenie i jednoosobową salę poporodową. W sumie te "atrakcje" wyniosły nas okolo 700 zł (dokładnie nie wiem, spytam męża jak wróci z pracy ;))

A co do darcia się innych kobiet, pewnie gdybym nie miała znieczulenia, też bym się wydzierała i nie współpracowała z położną. Wszystko zależy jaką kto ma wytrzymałość na ból, od wielkości dziecka, budowy fizycznej kobiety, długości porodu, wyczerpania itd. A dziewczynom za ścianą bardzo współczułam. Większość rodziła na salach dwu- do czteroosobowych. Nie miały przy sobie nikogo bliskiego, nie miały znieczulenia. Ja bym się czuła bardzo samotna...
Awatar użytkownika
Jarek
Weteran
Weteran
Posty: 2194
Rejestracja: 23 sty 2004, 13:36
Skąd: z krainy elfów
Płeć:

Postautor: Jarek » 28 lip 2004, 14:29

Nie taki zwykły, ale na jedno wychodzi jak trzeba było płacić.
Kochać i być kochanym
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7685
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 28 lip 2004, 15:25

Warto dac te 700zl zeby rodzic tak jak Sue a nie jak Mysiorek opisal. To mnie przerazilo :546:
Stwierdzam, ze do rodzenia trzeba bedzie szpital wybrac :) Doslownie. Pojechac do kilku, w tym prywatnych, zobaczyc jakie warunki oferuja. I wtedy nie bedzie sie rodzic "tasmowo". A ja slyszalem ze porod w wodzie jest calkiem dobry, dziecko szoku nie dosnaje takiego itd. Jak to z nim jest?
Awatar użytkownika
Triniti19
Weteran
Weteran
Posty: 1072
Rejestracja: 20 maja 2004, 21:11
Skąd: Kołobrzeg
Płeć:

Postautor: Triniti19 » 28 lip 2004, 17:18

Maverick pisze:Warto dac te 700zl zeby rodzic tak jak Sue a nie jak Mysiorek opisal. To mnie przerazilo

Dokładnie takie samo mam odczucie. Lepiej wyłożyć troche pieniędzy i mieć dobry poród. Ale widze, że nawet poród to inwestycja na którą trzeba mieć odłożone pieniądze.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,

lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7685
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 28 lip 2004, 17:43

Bez przesady. 700zl to nie kwota ktora trzeba by pozyczas lub odkladac na nia przez jakis czas :)
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 28 lip 2004, 18:58

Spokojnie... tak było, teraz już jest inaczej.
Drugi poród, już wspólny, był zupełnie inny.
Zaczęliśmy od 5 miesiąca ciąży, w tym celu udaliśmy się do ordynatora, który to zaprosił nas na regularne, wspólne wizyty ginekologiczne. Z jednej strony rozumiem-kasa, z drugiej -chciał się przekonać czy nie jestem furiatem i jestem w stanie zaufać personelowi w pewnych newralgicznych momentach na sali w przyszłości, ponieważ dopiero co uruchomili pierwsze w Kraku porody rodzinne i tatusiowie "różnie" reagują. Od mdlenia do szarpania (bicia) lekarzy. Uprzedził, że to będzie kosztować 500zł.
Pojechaliśmy na termin i po wspólnym badaniu ginekologicznym, okazało się, że zostajemy (2 palce). Sala fajna, tylko dla siebie, stereo (z właśnie przyniesionej kasety), duże (1,5 osobowe łóżko), drugie ginekologiczne, piłka, poręcze, ciepło, łazienka wspólna z drugą salą porodów rodzinnych.
Przebraliśmy się w luźne ciuchy, żona w koszulę nocną (na straty) i szlafroczek.
Położna przedstawiła się, porozmawiała z nami, zaglądnęła między nogi żonie i powiedziała, że sobie idzie, a położnym jestem teraz ja, ale ona jest na każde zawołanie.
Poszliśmy do łazienki, zrobiłem żonie lewatywę, poczekaliśmy i załatwiła się, dokumentnie.
Kąpiel ciepła i "na posterunek".
Po 4-5 godzinach okazało się, że dzidziuś ma problemy i trzeba przyspieszyć poród. Zapytano żony jak chce rodzić i gdzie. Chciała na tym dużym łóżku, naga. I tak było.
Zrobiono 2 prowokacje i nic. Dopiero po trzeciej, najmocniejszej zaczęła się akcja i po paru minutach "znowu się rozmnożyliśmy". Maleńki w 2 sekundzie zycia powędrował na brzuch Mamy, od razu się uspokoił i tam został wytarty. Przeciąłem pępowinę (ale twarda) i gdy Mały został zabrany do dokładniejszych badań, umycia i "przebrania" (jakieś 5 minut), a w tym czasie rodziliśmy łożysko (po prostu zostało stamtąd wyciągnięte za pempowinę, nieprzyjemne uczucie).
Gdy przyszła ekipa do zszywania (szycie trwało 40 minut, były problemy) przeniosłem żonę na łóżko ginekologiczne, bo powiedzieli że tu nie zszyją.
Podczas szycia byliśmy wszyscy razem, ja trzymałem syna na rękach i gdy zaczynał grymasić, naprawdę uspokajał się gdy się do niego mówiło. Niemowlaki poznają bliskich tylko po dźwiękach.
W sumie po 10 godzinach odwieźliśmy żonę i dziecko na salę połogową, tam zapytano czy chce aby dziecko było non-stop przy Niej.
No i sobie pojechałem szczęśliwy do domku...nie przewidziano jeszcze wspólnych pokojów poporodowych :(
No i to był normalny poród.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
gracja
Maniak
Maniak
Posty: 653
Rejestracja: 22 gru 2003, 00:22
Skąd: z lasu ;)
Płeć:

Postautor: gracja » 28 lip 2004, 20:04

Płakaliście?
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 28 lip 2004, 20:13

Ja tak, ale dopiero w domu, po powrocie.
Rozkleiłem sie strasznie... a jednocześnie myślałem, że pęknę z dumy.
No... pobuczałem trochę, chciałem tam jak najszybciej wrócić.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
sarah
Weteran
Weteran
Posty: 832
Rejestracja: 11 sty 2004, 20:44
Skąd: W-w/W-wa
Płeć:

Postautor: sarah » 28 lip 2004, 20:27

wzruszylam sie przy Twoim opiscie drugiego porodu Mysiorku. Pienke!
Tez bym chciala zeby moj porod tak wygladal. Oczywiscie chcialabym zeby moj mezczyzna byl wtedy przy mnie. Jak nie bedzie sie chcial zgodzic to zrobie wszytsko zeby go do tego przekonac. Nie wyobrazam sobie przez to wszystko przechodzic sama. We dwojke razniej.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 28 lip 2004, 21:01

sarah pisze:...

Fajnie :)
A nawet gdyby nie chciał być przy "stresujących dla niego sprawach", zawsze może sobie wyjść do przedpokoju i usiąść w fotelu, za ścianą ale 5 metrów od Ciebie . I być na każde zawołanie Twoje.
Nie chcę nikogo zmuszać do niczego, ale para rodziców, która nie uczestniczy razem w narodzinach swojego dziecka, NIE WIE CO TRACI.
To jedna z najwspanialszych chwil w życiu... i jest tylko jedna albo dwie takie, średnio.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
fish
Weteran
Weteran
Posty: 2056
Rejestracja: 14 kwie 2004, 11:47
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: fish » 29 lip 2004, 08:49

Całkowita racja Mysiorek.
Awatar użytkownika
foxy_lady
Weteran
Weteran
Posty: 1417
Rejestracja: 04 lut 2004, 17:01
Skąd: WaWa
Płeć:

Postautor: foxy_lady » 29 lip 2004, 09:08

cudowny opis, gdybym widziala jak mój mężczyzna płacze ze wzruszenie kochałabym go jeszcze bardziej..........jednak lewatywy wolabym aby mi nie robil
People are all the same
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you

Awatar użytkownika
Triniti19
Weteran
Weteran
Posty: 1072
Rejestracja: 20 maja 2004, 21:11
Skąd: Kołobrzeg
Płeć:

Postautor: Triniti19 » 29 lip 2004, 18:40

Płacz mężczyzny ze szczęścia to musi być chyba najpiękniejszy widok na świecie.
To jedna z najwspanialszych chwil w życiu... i jest tylko jedna albo dwie takie, średnio.

Rzeczywiście to musi być najwspanialsza chwila w życiu.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,

lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 29 lip 2004, 19:04

Zapewniam, że jest najwspanialszą chwilą w życiu dojrzałego rodzica.
Jest tylko jeden warunek: tak jak do porodu rodzinnego tak do poczęcia dziecka trzeba dojrzeć.
Sorki za moralizatorstwo, ale jeśli w/w jest spełnione to wychodząc ze szpitala kocha się 10 razy więcej i chce się góry przenosić.
Zmienia się światopogląd.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Triniti19
Weteran
Weteran
Posty: 1072
Rejestracja: 20 maja 2004, 21:11
Skąd: Kołobrzeg
Płeć:

Postautor: Triniti19 » 29 lip 2004, 21:36

Chyba w ogóle po urodzeniu dziecka (no lub staniu się rodzicem) staje się zupełnie innym człowiekiem, dojrzewa się jeszcze bardziej. No i to na pewno zmienia się światopogląd.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,

lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
dryncia

Postautor: dryncia » 04 sie 2004, 16:55

Jak już bym się zdecydowała na dziecko, co nie nastąpi szybko o ile nastąpi. Nie chciała bym by mój facet był przy porodzie. Byłą bym obolała, brudna spocona i zdenerwowana. Nie no miała bym znieczulenie zewnątrzoponowe ale to nie zmienia faktu, ze była by to dla mnie trudna sytuacja. Nie widzę sensu, żeby mój koteczek musiał patrzeć jak ja cierpię, jak się męczę i jak wyglądam. Nie ukrywajmy kobieta podczas porodu wygląda tam na dole okropnie, a ja nie chce by w świadomości mojego faceta zapadł taki obraz mnie. Czytałam kiedyś, że faceci po takim widoku jak maja się kochać ze swoją kobieta jeszcze długo maja w głowie taki obraz i tracą ochotę na nią. Wiem to silniejsze od nich. Ja jestem estetką mój facet też
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7685
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 04 sie 2004, 18:33

Dryncia to jest typowa proznosc kobiet. "Nie bo ja bede brzydko wygladac" - argument jak cholera.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 04 sie 2004, 19:35

Dryncia... a cóż to za esteta, który nie akceptuje Cię w całości.
W związku wypada być przygotowanym na "gorsze" rzeczy niż poród (jeśli poród ma coś wspólnego z "gorszym").
A o "ambiwalentnych" odczuciach faceta przy porodzie czytałem tylko w gazetach. Żaden z moich znajomych nie miał "złych" odczuć. Wręcz przeciwnie.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Jarek
Weteran
Weteran
Posty: 2194
Rejestracja: 23 sty 2004, 13:36
Skąd: z krainy elfów
Płeć:

Postautor: Jarek » 04 sie 2004, 19:44

Nie chciała bym by mój facet był przy porodzie

Jak więc widzicie nie wszystkie kobiety w tym trudnym momencie chciałyby miec swoich "sprawców" przy sobie. I dlatego w tym względzie będę posłuszny decyzji żony.
Ostatnio zmieniony 04 sie 2004, 19:57 przez Jarek, łącznie zmieniany 1 raz.
Kochać i być kochanym
Awatar użytkownika
Elspeth
Weteran
Weteran
Posty: 1525
Rejestracja: 15 lip 2004, 12:22
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: Elspeth » 04 sie 2004, 19:50

ja chcialabym zeby moj facet byl przy mnie przy porodzie, ale tak jak napisalam "przy mnie" czyli zeby nie zagladal mi miedzy nogi ;) ale zeby np stal przy mnie trzymal za reke... moze jeszcze zmienie zdanie ale na dzien dzisiejszy tak to widze :D
Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
Awatar użytkownika
Jarek
Weteran
Weteran
Posty: 2194
Rejestracja: 23 sty 2004, 13:36
Skąd: z krainy elfów
Płeć:

Postautor: Jarek » 04 sie 2004, 20:00

ja chcialabym zeby moj facet byl przy mnie przy porodzie, ale tak jak napisalam "przy mnie" czyli zeby nie zagladal mi miedzy nogi ale zeby np stal przy mnie trzymal za reke...

I tak zajrzy tam, gdzie zechce, chociażby dla satysfakcji, że pierwszy ujrzy "swoje dzieło".
Kochać i być kochanym

Wróć do „Antykoncepcja oraz ciąża”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 94 gości