rozstanie... co zrobić?

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Rysio
Bywalec
Bywalec
Posty: 39
Rejestracja: 04 sie 2004, 10:25
Skąd: mała mieścina
Płeć:

rozstanie... co zrobić?

Postautor: Rysio » 04 sie 2004, 10:48

2 dni temu rozstałem się z dziewczyna z którą chodziłem prawie 4 lata.Mieliśmy już nawet wspólkne plany(ślub i takie tam) a teraz pozostały mi tylko wspomnienia.Najgorsze jest to że nie wiem co mam dalej robić znaczy wiem chce z nią dalej byc ale ona już do mnie nie czuje tego co wcześniej.Od 2 dni jestem rozbity nie wiem co z soba zrobic nieprzespane noce i takie tam podobne rzeczy krutko mówiąc świat stanoł mi na głowie.Pocieszam się tylko jedna rzeczą że nieprzekreśliliśmy sie i w dniu rozstania powiedzieliśmy sobie że może kiedys będziemy razem-czes pokarze.Mimo rozstania spotkałem się z nią dzien po i poszliśmy na spacer rozmawialiśmy jak najlepsi przyjaciele ale ja nie chce być jej przyjacielem tylko partnerem.Nie potrafie bez niej żyć.Nie żałuje tego okresu spędzonego z nią ale jeśli bym wiedział na 100% że już nie będziemy razem to nie zaczynał bym w ogóle naszego związku ponieważ zbyt dużo mnie rozstanie kosztuje.Nadal KOCHAM i czekam aż znowu będziemy razem ale ile wytrzymam sam nie wiem.Dlaczego ten świat jest taki okrutny?????

PS.Sorki za błędy ale ostatnio nic mi nie wychodzi
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 04 sie 2004, 10:58

Ano właśnie, gdybym ja na 100 procent wiedziała, to bym nie właziła... Ale do rzeczy: Są dwie możliwości. Albo ma jakiś kryzys bądź widzimisię, albo koniec i powrotów nie będzie. Jeśli kryzys, to jej do jutra minie, jeśli koniec, to zaczynaj lizać rany. Ciesz się, że jesteście przyjaciółmi, nie na noże. I unikaj za wszelką cenę zbliżeń, jeśli tymi przyjaciółmi zostaniecie, bo Ty sie nigdy nie uwolnisz, a z jej strony pewnie to niczego nie zmieni. Zresztą najlepiej się odciąć zupełnie.
Ja przepraszam, że tak ostro, tym bardziej, że może być zupełnie inaczej. Tak ostro, żeby szybciej dotarło, żebyś nie żył nadzieją, tylko się otrząsnął. I na moje oko to tak wygląda, jak napisałam. Gdyby rozstanie było w afekcie, byłyby szanse. Rozstanie było przemyślane, więc średnio odwracalne.
Świat nigdy nie był sprawiedliwy, bo ludzie są nieobliczalni. Ale i tak głowa do góry, bo tego kwiata to pół świata! Pzdr :)
Awatar użytkownika
fish
Weteran
Weteran
Posty: 2056
Rejestracja: 14 kwie 2004, 11:47
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: fish » 04 sie 2004, 11:03

Mrt ma rację. To widać z Twojego postu, że ona to przemyślała. Takie zycie niestety. Wiem, że boli ale cóż zrobić? Chyba zacząć myśleć o kims innym aby się nie zadręczać.
Awatar użytkownika
lorenzen
Maniak
Maniak
Posty: 678
Rejestracja: 03 lip 2004, 11:11
Skąd: koniecpolski
Płeć:

Postautor: lorenzen » 04 sie 2004, 11:05

Ja dodam tylko, że rany nie pochodzące od zatapianych w duszy noży chyba są łagodniejsze i łatwiej się goją, choć ból i tak trzeba przeżyć.
Nastawiaj uszy i oczy na optymistyczne słowa - mnie one bardzo pomogły.
Pozdr
;)...
Awatar użytkownika
Triniti19
Weteran
Weteran
Posty: 1072
Rejestracja: 20 maja 2004, 21:11
Skąd: Kołobrzeg
Płeć:

Postautor: Triniti19 » 04 sie 2004, 11:24

Mrt ma racje. To jest albo jej kryzys jakiś, przejdzie i wróci do ciebie albo definitywny przemyślany koniec. Jednak mimo wszystko radziłabym ci starać się powoli otrząsnąć z tego i zacząć myśleć, że to naprawde koniec. Lepiej miło się zaskoczyć niż ciągle czekać aż wkońcu ból stanie się nie do zniesienia. Dobre jest to, że zostaliście przyjaciółmi ale wiem, że z twojego punktu widzenia wcale tak nie jest. na pewno to boli bo wkońcu przeżyliście ze sobą 4 lata. Zacznij powoli o niej zapominać, staraj się też póki co ograniczyć wasz kontakt bo spotkania z nią mogą jeszcze bardziej powodować ból. Czas leczy rany więc kiedyś i ty nie będziesz czuł takiego bólu. Poradzisz sobie na pewno.

Inna sprawa, że właśnie dla mnie najgorsze jest takie rozstanie gdzie pozostawia się choć cień szansy na powrót i zejście się. Wiadomo, że wtedy ta druga osoba będzie się trzymała tej szansy i to sprawi jej jeszcze większy ból. Bo nawet jeśli jest to drobny kryzys to lepiej po prostu powiedzieć, że to jest koniec a potem jak się rozmyśli to starać się wrócić do partnera. A takto rani się mocno tą osobe którą się kochało przez 4 lata.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 04 sie 2004, 11:29

Nawet jezeli zwiazek nie wyjdzie to nie nalezy przekreslac tego co bylo. Byly to piekne chwile i na pewno nas wzbogacily. Masz juz teraz pewne doswiadczenia i na pewno lepiej wiesz, czego od zycia oczekujesz.
Awatar użytkownika
lorenzen
Maniak
Maniak
Posty: 678
Rejestracja: 03 lip 2004, 11:11
Skąd: koniecpolski
Płeć:

Postautor: lorenzen » 04 sie 2004, 11:34

Och Triniti, może ja jakiś okrutnik jestem i mam serce z kamienia, ale wierz mi są też rozstania, po których chce się wszystko zapomnieć, po których człowiek na nowo musi się odnaleźć - odpowiedzieć sobie skąd i dokąd zmierza... Wszystko to są pytania bez jednoznacznej odpowiedzi, a życie wydaje się labiryntem nie do przebycia.
Nawet gdy już się odetchnie i uchwyci trochę optymizmu, to i tak można czuć się przytłoczonym.
Prawda jest pewnie taka, że każde rozstanie boli i to obie strony, ale czy płyną z tego jakieś mądrości, poza obietnicami, że przyszłość będzie w naszym wydaniu inna ???
;)...
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 04 sie 2004, 11:50

Ja twierdzę jak Lorenzen - z mojego długiego związku jedyna pozytywna rzecz, jaka wyniosłam, to umiejętność gotowania. Nawet sie zastanawiałam, że przecież musiało być coś, do cholery, fajnego, jakieś wyjazdy, jakies cos. No było na pewno, ale skutecznie wszystko zdeptał. Nawet to, co było piękne, zamienił w ohydne. Mówił rzeczy, których powiedzieć nie musiał, robił rzeczy, których przeżyć nie miałam chyba prawa.
Więc cieszcie się, że coś pięknego wynosicie ze związków. Chociaż... Mi chyba mój eks ułatwił sprawę. Odkochałam się w 5 minut, tak skutecznie nad tym pracował.
Awatar użytkownika
taka_jedna
Maniak
Maniak
Posty: 648
Rejestracja: 29 kwie 2004, 23:49
Płeć:

Postautor: taka_jedna » 04 sie 2004, 12:01

znów zgadzam się z mrt i Lorenzen'em nie łudź się że kiedyś razem będziecie, bo nawet jesli tak to lepiej się zaskoczyc niż potem załamać gdyby się okazalo że nie. Wiem że teraz slowa pocieszenia Ci nie pomogą, ale jeśli ograniczysz z nią kontakt (na jakiś czas) to szybciej się odkochasz...a przyjaciółmi mozecie być później
trzymaj się
"Bierz od świata to, co Ci daje, ale nie domagaj się tego, czego Ci dać nie chce. Natomiast prosić możesz zawsze."
Rysio
Bywalec
Bywalec
Posty: 39
Rejestracja: 04 sie 2004, 10:25
Skąd: mała mieścina
Płeć:

Postautor: Rysio » 04 sie 2004, 12:39

Ano właśnie ja mam jeszcze mam nadzieje.Może to dziwne ale gdy widze się teraz z nią to pomaga mi to bardziej zrozumieć nasze rozstanie.Pamietam 4 lata temu tez musiałem o nią walczyc i po 2 miesiącach mi się udało dlatego postaram się jeszcze walczyć a to dlatego jak ona sama mówi jestem upart jak osioł.Zawsze staram sie zrobić to co planuje i myśle że tym razem będzie podobnie.
Awatar użytkownika
fish
Weteran
Weteran
Posty: 2056
Rejestracja: 14 kwie 2004, 11:47
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: fish » 04 sie 2004, 12:42

To w takim razie życzę wytrwałości.
Awatar użytkownika
lorenzen
Maniak
Maniak
Posty: 678
Rejestracja: 03 lip 2004, 11:11
Skąd: koniecpolski
Płeć:

Postautor: lorenzen » 04 sie 2004, 12:45

Dołączam się do Fisha - wszystkie Ryśki to fajne chłopy, albo porządne - nigdy nie pamiętam :553:
:564:
Ostatnio zmieniony 04 sie 2004, 13:22 przez lorenzen, łącznie zmieniany 2 razy.
;)...
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 04 sie 2004, 12:47

Ojojoj! I co? Wychodzisz i za 4 lata to samo? Albo za ileś, jak już dzieci będą? A może wolisz, żeby była z Tobą dla świętego spokoju? Bez sensu...
Im jestem starsza, tym bardziej wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Albo od początku wszystko gra i się wie, że to ten/ta, albo się odpuszcza. Żadnego naginania, naciągania, kompromisów. Ma grać i to z obydwu stron, wtedy się ma jakąś tam gwarancję, że to ma sens. A Ty? Być może wychodzisz, ale po co? Bo ją kochasz? Jak ją kochasz, to daj jej spokój, nie ciśnij, nie zamęczaj. Ja wiem, to trudne jak cholera, ale wbijaj zęby w ścianę i pozwól jej odejść, jak chce. Nie zmusisz jej do uczuć, nawet jeśli wychodzisz.
Oczywiście, jeśli w ogóle Ci się uda. Bo jak nie, to tylko się zamęczysz
Awatar użytkownika
lorenzen
Maniak
Maniak
Posty: 678
Rejestracja: 03 lip 2004, 11:11
Skąd: koniecpolski
Płeć:

Postautor: lorenzen » 04 sie 2004, 12:56

Och bardzo pragnąłbym być tak pewny jak Ty Mrt i powtórzyć Twoje słowa z pełnym przekonaniem, ale na razie wypowiadam je sam do siebie, po cichutku, nieśmiało.
ps - do Mrty za to co poniżej - :064: :607:
Ostatnio zmieniony 04 sie 2004, 13:23 przez lorenzen, łącznie zmieniany 1 raz.
;)...
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 04 sie 2004, 13:09

Lorenzen>Ja jestem już stuprocentowo pewna, że tak jest, ale nie twierdzę, że to jedyna droga do miłości. W moim przypadku, jak na razie, najskuteczniejsza, i to nawet oceniając same początki związków.
Wiesz co, Lorenzen? Ty to powinieneś chyba z moim facetem pogadać, co, niestety, jest średnio możliwe :( Dwa lata siedział w domu i był przekonany, że nie ma w ogóle czegoś takiego jak miłość. Wszystkich wkoło pouczał, że nawet jak są zakochani, to i tak na tyłek spadną. A potem na siebie wpadliśmy. W pięć minut mu przeszło i z szoku, że to możliwe, do dzisiaj nie wyszedł. Bo we mnie to jeszcze gdzieś tam iskierki nadziei, że znajdę, to były. W nim żadnych. A znalazłam dopiero, jak szukać przestałam.
I fajnie, że masz nadzieję, bo łatwiej Ci żyć, niż było jemu. No ale nie o tym ten topik (przepraszam, to tak z sympatii do Lorenzena :)).
Rysio> Błagam, odpuść! Nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wsadź ręce w pracę, 24 godziny na dobę - najlepsza terapia. Nie oglądaj jej. I nie walcz, bo akurat to będzie walka bez sensu. A wpisy forumowiczów naprawdę pomagają przetrwać :)
Rysio
Bywalec
Bywalec
Posty: 39
Rejestracja: 04 sie 2004, 10:25
Skąd: mała mieścina
Płeć:

Postautor: Rysio » 04 sie 2004, 14:07

mrt nie odpuszcze nie poddam się a to dlatego bo mam nadzieje że wszystko się dobrze ułoży.Nadzieja matką głupich ale każda matka kocha swoje dzieci.

A co byście zrobili w takim przypadku.Lekarz stwierdza u ciebie jakąś chorobe i daje Ci przypuśćmy 2 miesiące życia to co robisz: 1 poddajesz się. 2 robisz wszystko łącznie ze stawaniem na głowie aby udowodnic mu że nie miał racji(czytaj aby przeżyć jak najdłużej)??? JA wybieram opcje 2 ponieważ nadziej to połowa(czasami nawet więce) sukcesu.
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 04 sie 2004, 14:12

Rysio> To dwie zupełnie różne sprawy. Sytuacja z chorobą dotyczy tylko Ciebie, walka o dziewczynę dotyczy dwóch osób, bo jej też.
Kochać kogoś oznacza chcieć dla niego jak najlepiej, Skąd wiesz, że dla niej związek z Tobą będzie dobrem? Bo Ty tak uważasz? Ona twierdzi coś innego.
Awatar użytkownika
fish
Weteran
Weteran
Posty: 2056
Rejestracja: 14 kwie 2004, 11:47
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: fish » 04 sie 2004, 14:15

Kochać kogoś oznacza chcieć dla niego jak najlepiej,


To prawda ale nie do końca. Czy jak facet Ci powie, że chce sypiać również z inną kobietą, a Ty go kochasz to się na to zgodzisz bo chcesz dla niego jak najlepiej?
"Ludzie twierdzą, że Ziemia jest okrągła. Ale jak nie chcesz, wcale nie musisz im wierzyć." - Forrest Gump
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 04 sie 2004, 14:22

Myślę, że prawda do końca. Chodzi o dobro obiektywne, a nie widzimisię, ewentualnie zakamuflowane zło. Jasne, czasami trudno nam ocenić, co jest obiektywnie dobre, ale od tego mamy sumienie. Tylko żeby ono mogło zadziałać, musimy spojrzeć na sprawę nieegoistycznie, odłożyć swój interes na bok. Mogą nam w tym pomóc inni ludzie i dlatego m. in. forum jest fajną sprawą - bo inni pomagają nam spojrzeć na sytuacje tak, jak to wygląda na zewnątrz.
Tak mi się wydaje.
Rysio
Bywalec
Bywalec
Posty: 39
Rejestracja: 04 sie 2004, 10:25
Skąd: mała mieścina
Płeć:

Postautor: Rysio » 04 sie 2004, 14:45

mrt wiem że to dwie różne sprawy ale łączy je wlaśnie jedna rzecz a mianowicie nadzieja. Jesli bym wiedział na 100% że nic z tego nie będzie to nawet nadzieji bym nie miał ale wiem że mam jeszcze jakies szanse(byc może znikome ale jednak są).
Jeśli ktoś kogos naprawde kocha (nie musi to byc oczywiście z wzajemnością) to stara się za wszelką cene zrobic wszystko aby w końcu być razem (zeby ta druga osoba pokochała) no chyba że po pewnym czasie stwierdzi że jego wysiłki ida na marne i nie dają żadnego rezultatu dopiero można odpuścić.
Nie chce abym później żałowal i obwiniał sam siebie że nie sprobowałem bo może by się udało dlatego chce sprubować żeby sobie później "nie pluć w brode"

Mała anegdota: Jesli ide na egzamin to z nastawieniem że go zdam a jeśli ide z nastawieniem że na pewno go nie zdam to po co w ogóle na niego iść.Takie jest oczywiści moje zdanie
Awatar użytkownika
eng
Weteran
Weteran
Posty: 1377
Rejestracja: 02 sie 2004, 11:43
Skąd: W-wa
Płeć:

Postautor: eng » 04 sie 2004, 14:53

Życie nadzieją, szczególnie w tego typu akcjach ma jeden stanowczy minus ... czasu nie cofniesz, a poświęcona energia nigdy już nie wróci ...
w tym czasie mółbyś spokojnie szukać innej miłości lub zająć się sobą ...
Jesli chcesz spędzić w ten własnie sposób jakiś najbliższy okres swojego życia- prosze bardzo ... ja wiem że to strata czasu ...
ludzie nie mówią ot tak sobie "rozstańmy się"- decyzja jest najczęściej przemyślana od dłuższego czasu, czekała tylko na odpowiedni dla siebie moment ...

Twoje życie-twoja decyzja, to tylko tak sugestia ...
Awatar użytkownika
lizaa
Maniak
Maniak
Posty: 712
Rejestracja: 06 sty 2004, 20:53
Skąd: Poznan
Płeć:

Postautor: lizaa » 04 sie 2004, 17:46

przezyliscie ze soba 4 lata. to juz troche jest. na pewno dobrze sie znacie ,przezyliscie razem wspaniale chwile. na pewno byly rowniez chwile zawtpienia. jak widac po temacie ona te chwile chwycila i nie puscila. byc moze cos peklo miedzy Wami..co jest bardzo mzoliwe. tak od tak by nie przekreslila tych wszystkich marzen ktore razem mieliscie. mozliwe ze dlugo sie z ta decyzja nosila.. a skoro juz sie odwazyla na zrealizowanie to nie wroci. a przyjazn pozostawila Tobie..abys az tak bardzo nie rozpaczal. to byl blad ale przeciez chciala dobrze..
"szczescia nie kupisz gdy klopoty pietrza sie po sufit"
Rysio
Bywalec
Bywalec
Posty: 39
Rejestracja: 04 sie 2004, 10:25
Skąd: mała mieścina
Płeć:

Postautor: Rysio » 05 sie 2004, 01:34

lizaa znac to my sie dobrze znamy nawet bardzo dobrze.Wiadomo jak to w związku raz z górki raz pod górke.A co do chwil zwatpienia to ona tą chwile złapała i w tym momencie nie chce jej puścić(nie chce skrzywdzić mnie i siebie).Ten moment był przemyślany ale nie tak do końca bo pozostał cien nadzieji jak sama powiedziała że "potrzebuje czasu".A co do przyjaźni to dziś sie znowu z nią spotkałem i wspominaliśmy nasze wspólnie spędzone chwile co dziwne takie rozmowy z nią pomagają mi jak ręką odjoł amm lepszy humor.W końcu od miesiąca możemy normalnie porozmawiać ale teraz już jako przyjaciele.Pomyślicie że jakiś wynaturzeniec ze mnie jest bo zrywa z dziewczyną i co dzień się znowu spotykaja z nią.To fakt jestem wynaturzony przyznaje to ale w pozytywnym slowa znaczeniu.

Bardzo kocham moją byłą dziewczyne i i nic juz an to nie poradze ale wierze(z dnia na dzień coraz bardziej) że niedługo nasze drogi się zejda a ja postaram się niepozwolic aby się rozeszły.

"... a miłości bym nie miał..... byłbym niczym"
Hymn o miłości św. Pawła (1 Kor. 13)
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 05 sie 2004, 13:48

Obawiam się, że to, co ona postrzega jako zwyczajne gesty sympatii i słowa łagodzące "wyrok", Ty traktujesz jako przesłanki ku nadziei na lepsze. Fakt, że powiedziała: "Potrzebuję czasu", nie oznacza, że ona potrzebuje czasu, aby do Ciebie wrócić. Niech to do Ciebie dotrze: Jeśli ktoś chce z kimś być, jeśli go kocha, to z nim jest! Na co Ty wciąż chcesz czekać? Aż się znów zakocha? To niemożliwe. Co najwyżej wróci dla świętego spokoju, z przyzwyczajenia. I odejdzie z dużym hukiem potem albo będzie nieszczęśliwa w związku. Ty też, bo co to za szczęście żyć razem, ale osobno...
Spotyka się z Tobą, bo Cię lubi albo chce Ci pomóc w tej sytuacji, albo nie ma innego towarzystwa, albo się do Ciebie przyzwyczaiła i brakuje jej rozmów z Tobą (tylko rozmów, nie uczucia! Dlatego chce być Twoją przyjaciółką). Albo wszystko naraz. Nic więcej! Dociera?
Przykro mi... Ale wiem, że i tak nie dociera. My gadamy swoje, Ty swoje. Powinieneś ją przestać oglądać, takie jest moje zdanie. Co inni na ten temat uważają?
Awatar użytkownika
Triniti19
Weteran
Weteran
Posty: 1072
Rejestracja: 20 maja 2004, 21:11
Skąd: Kołobrzeg
Płeć:

Postautor: Triniti19 » 05 sie 2004, 17:03

mrt pisze:Niech to do Ciebie dotrze: Jeśli ktoś chce z kimś być, jeśli go kocha, to z nim jest!

Zgadzam się z tym. Niech to do ciebie dotrze.

Musisz wykonać radykalny krok. Najlepiej na pewien czas odseparować się od niej a z czasem jak już pozbierasz się po wszystkim znowu ewentualnie wznowić z nią kontakty. Czas uleczy twoje rany ale na pewno przez pewien czas będzie ci ciężko a jeszcze oglądanie jej może sprawić ci dodatkowy ból.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,

lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Rysio
Bywalec
Bywalec
Posty: 39
Rejestracja: 04 sie 2004, 10:25
Skąd: mała mieścina
Płeć:

Postautor: Rysio » 05 sie 2004, 20:36

Ja dla niej nie jestem obojętny i tez jest jej cięzko.Wczoraj powiedział mi że obawia się tylko jednej rzeczy a mianowicie że nasze role się odwrócą(ona będzie chciała a ja nie).Pewnie i macie racje że powinienem się z nią przestać widywać ale wieżcie mi te spotkania naprawde pomagaja pogodzić się z naszym rozstaniem.Teraz przez kilka dni na pewno nie bede się z nią widział ponieważ wyjechała do rodziny.Zobacze co będzie gdy wróci może przemyśli i zmieni decyzje.A póki co powoli choć z bulem godze się z jej decyzją choć jak pisałem wcześniej mam nadzieje że dostane jeszcze szanse i postaram się jej nie zmarnować a jeśli nie to przecież będe musiał jakoś z tym żyć.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 06 sie 2004, 12:00

Nie wydaje mi sie bys sie z ta decyzja godzil. Ale moge sie mylic. Sadze tak, poniewaz wciaz masz nadzieje, ne jaj powrot i wlasciwie pewnie do Ciebie tak naprwde nie dotarlo moze co bedzie. Nieiwem, moze sie myle ale ja to znam z wlasnych doswiadczen, choc sytuacja byla inna.
Awatar użytkownika
Triniti19
Weteran
Weteran
Posty: 1072
Rejestracja: 20 maja 2004, 21:11
Skąd: Kołobrzeg
Płeć:

Postautor: Triniti19 » 06 sie 2004, 13:23

Rysio pisze:Pewnie i macie racje że powinienem się z nią przestać widywać ale wieżcie mi te spotkania naprawde pomagaja pogodzić się z naszym rozstaniem.

Skoro ci one pomagają to wtedy nie rezygnuj z tych spotkań. Każdy inaczej reaguje na rozstanie a to co my pisaliśmy to na podstawie właśnych doświadczeń.

Skoro jeszcze masz nadzieje na jej powrót to życze ci, żeby jednak moze zdarzyło się jakiś cud i żebyście znowu byli razem.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,

lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Rysio
Bywalec
Bywalec
Posty: 39
Rejestracja: 04 sie 2004, 10:25
Skąd: mała mieścina
Płeć:

Postautor: Rysio » 07 sie 2004, 02:27

W sumie to juz prawie pogodziłem się z tym że zostałem sam.Nie najlepiej się z tym czuje ale musze tak żyć choć tak jak wcześniej pisałem mam jeszcze nadzieje.Nadal jest mi ciążko ale już nie tak jak na początku po części to wasza zasługa-dzięki
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 07 sie 2004, 14:14

Całkowicie uzdrowiony będziesz wtedy, kiedy zacznie Ci latać ona, jej życie i jej sprawy. Nie będziesz jej życzył ani źle, ani dobrze, bo Cię to w ogóle przestanie obchodzić - wtedy poczujesz się tak szczęśliwy, że ludzkie pojęcie przechodzi. Najczęściej zbiega się to w czasie z poznaniem kogoś, kto przywróci nadzieję, że Tobie też jest pisana miłość odwzajemniona :)

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 438 gości