Zostawił mnie

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
Mróweczka
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 133
Rejestracja: 20 cze 2005, 14:19
Skąd: z trawy ;)
Płeć:

Postautor: Mróweczka » 22 lut 2006, 22:50

Mysiorek pisze:przecie już po miłości

Jake po?? nie mozna przestac kochac w momencie gdy ktos cie zostawia... to nie znika tak o.

Mysiorek pisze:mazgajenie autorki topiku

moje prawo :P

Masz racje, "nigdy nie mów nigdy" ale moim zdaniem jest to zdecydowanie trudniejsze. Łatwiej sie odwrócić, łatwiej zapomnieć ale na pewno nie łatwiej wybaczyć.
... bo trzeba krok za krokiem iść
by być dla siebie jeszcze bliższym...
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 22 lut 2006, 22:54

Mróweczka pisze:to nie znika tak o.

Sie wie, ale tylko jednostronnie.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 22 lut 2006, 23:25

Teraz się postanowiłam przyłożyć, bo odezwała się Mróweczka, a i sobie przemyślałam co nieco przy okazji "Wojny państwa Rose" :D

Kiedy ktoś mnie zostawia, to i tak kocham. Żeby na rzęsach stawał, żeby najgorsze świństwa mi zrobił, nie potrafię znienawidzić. Bo kocham. Ludzie, którzy potrafią znienawidzić, mają prościej - to racja, Mysiorek. Mają prościej, ale... oni nie wybaczają. Jeśli raz znienawidzą, to potem mogą odpuścić, mogą zapomnieć częściowo, żyć dalej, życzyć drugiej stronie dobrze, ale nie wybaczą.

Nienawiść to straszne uczucie, nie wiem, czy nie najgorsze z możliwych. Bo nienawiść niszczy wszystko, co pozytywne. Włącznie z możliwością wybaczenia drugiej osobie. Jest nieporównywalne z żadnym innym - z największym nawet bólem, z największym nawet żalem. Bo ból, bo żal z czasem łagodnieją, czas leczy rany i każdy ból i żal. Nienawiść nie mija. Przekreśla w naszych oczach wszystko, co w drugim człowieku pozytywne, przekreśla w naszych oczach człowieczeństwo tego drugiego. I dlatego możemy mu odpuścić, ale nie wybaczymy.

Sprawcą nienawiści nie jest druga osoba, nawet jeśli zrobi nam niewyobrażalne świństwa. My sami w sobie ją wzbudzamy, często sami się w nią wpędzamy, żeby nam było prościej. To pozorne. Wcale nie jest prościej. Kiedy raz prawdziwie znienawidzimy, to już na wieki. Trochę jak z miłością, tyle że miłość miewa w różnych okresach różne barwy, a nienawiść ma tylko jedną. Miłością możemy sterować, mamy na nią wpływ - na jej wygląd, stan, kondycję, na jej początek i jej koniec. Nienawiść raz zapadła i wymyka nam się spod kontroli. Mamy wpływ na jej początek jedynie, a potem już nic od nas nie zależy - ona żyje swoim życiem. I często jesteśmy za słabi, żeby sobie sami z nią poradzić w życiu.

Miłością się walczy z tym, co trudne, niezrozumiałe i podłe. Nienawiść sprowadza nas na ten sam poziom, na którym znajduje się to wszystko, co nam zadaje rany. A trzeba być damą. Zawsze :) Bo zadaniem człowieka jest żyć pięknie, choć pięknie nie zawsze oznacza łatwo. A pięknie - to nie ranić innych. I siebie przede wszystkim. Nie nadstawiać tyłka tam, gdzie można bez sensu oberwać. I odejść, jeśli nas gdzieś nie chcą. Z dumnie uniesioną głową. Przemyśleć, popłakać i - kochając - wybaczyć. Bo potem już na to czasu nie będzie, będą inni ludzie, inne sprawy. Póki świeże, póki pamiętamy, póki cierpimy - teraz wybaczyć. W samotności, po cichu, bez manifestowania na wyjeździe. W samotności przemyśleć, przetrawić i wybaczyć. Jednym zajmie to 3 miesiące, innym 2 lata, ale dopóki tego się nie zamknie, nie zaczynać nowego związku. Zakończyć jeden. Z klasą. Jak dama :)
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 22 lut 2006, 23:54

mrt pisze:Jeśli raz znienawidzą, to potem mogą odpuścić, mogą zapomnieć częściowo, żyć dalej, życzyć drugiej stronie dobrze, ale nie wybaczą.

Sorki Martka, ale o dupę roztrzaść ten elaborat.
Widzisz... Ty sobie tu dywagujesz, myślisz, a życie przynosi PROSTE rozwiązania bez zawiłości etyczno-logicznych, czy jak je tam zwał jeszcze. Rozwiązania - potem można to ubierać w teorie.

Mam przyjaciela (przez duże P - mówił mnie, potem żonie). To była długa, piękna miłość. Się podziało - walczyli - znienawidzili się - doszli do dna - zrozumieli - wybaczyli - są przyjaciółmi. Pewnie, że zadra (w postaci-pamięć) zostaje na całe życie, ale złe zostaje na tym dnie a górę biorą pozytywne emocje i zachowania.

Teoria teorią, a życie życiem. Co tu więcej gadać?
O "liście biskupów polskich" i temu podobnych "inicjatywach" w czasie wojny? <diabel> - ale to już deko inna bajka :)
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 23 lut 2006, 00:09

Mysiorek pisze:Teoria teorią, a życie życiem. Co tu więcej gadać?

A myślisz, że skąd ta teoria? Z życia. Samo życie, między innymi moje własne, ale i moich bliskich, moich znajomych.

Zdaje się, że o różnych nienawiściach mówimy. Bo jednej, przez wielkie N, przykład mam w domu. Takiej po grób. I co by się nie działo, ona zostanie.
Mysiorek pisze:Ty sobie tu dywagujesz, myślisz, a życie przynosi PROSTE rozwiązania bez zawiłości etyczno-logicznych, czy jak je tam zwał jeszcze.
Można przeżyć życie różnie - prosto, poddając się temu, co nam życie przynosi, czasem się szmacąc, innym razem rzucać datki dla głodujących dzieci. A można samemu tym sterować, samemu nie tylko decydować, ale i kreować. Życie przynosi proste rozwiązania... Czasem nie przynosi nic, a wszystko jedynie zabiera, a czasem, jak już przyniesie, to wcale nie piękne. Co z tego, że proste?

Zresztą każdy sam sobie wybiera dziedzinę, w której lubi tyłek nadstawiać. Jeśli chodzi o uczucia - ja dziękuję, ale wysiadam. Będę chronić, dmuchać i głaskać. Bo za bardzo o siebie dbam, żeby gdzieś twardo lądować.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 23 lut 2006, 00:22

mrt pisze:A myślisz, że skąd ta teoria? Z życia.

No ale trzeba tylko i wyłącznie kłapać tylko ze swojej perspektywy (i znajomych)? Nie można wybiec dalej? Po co to NIGDY ? :|
mrt pisze:A można samemu tym sterować

Sie wie. Ale czasem ster Ci chcą wyrwać! ... bo przecie do tanga trzeba dwojga :)
mrt pisze:Będę chronić, dmuchać i głaskać.

To wcale nie taka straszna perspektywa :) Powodzenia. To Twoje życie.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Miltonia
Weteran
Weteran
Posty: 1359
Rejestracja: 17 paź 2004, 22:45
Skąd: Warszawa
Płeć:

Postautor: Miltonia » 23 lut 2006, 09:25

Tak sobie mysle o tej dyskusji. Co sie tak uparliscie z ta nienawiscia i miloscia? Wybaczyc mozna niezaleznie od uczuc do danej osoby. Wybacza sie dla siebie, zeby nie noscic tej zadry w sobie, tego zalu, odrazy, niezrozumienia. To blad myslec, ze wybacza sie, bo jest sie takim dobrym. Wybaczamy z egoizmu i to jest najlepsze.
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 23 lut 2006, 10:08

Miltonia pisze:To blad myslec, ze wybacza sie, bo jest sie takim dobrym. Wybaczamy z egoizmu i to jest najlepsze.

Błędem jest takie generalizowanie. :)
Wybaczamy również dla celów wyższych niż własne, np. dla dzieci, dla niego, dla niej.
Zrozumie to ten kto sięgnął dna, kto swoje życie już przekreślił.
I wtedy staje się życie po życiu. :)
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
gracja
Maniak
Maniak
Posty: 653
Rejestracja: 22 gru 2003, 00:22
Skąd: z lasu ;)
Płeć:

Postautor: gracja » 23 lut 2006, 20:03

mrt pisze:Zdaje się, że o różnych nienawiściach mówimy.

Zdaje się, że tak. Bo Ty, Marta, traktujesz nienawiść jak walec co miłość spłaszcza i jej żyć więcej nie daje. A tak nie jest. I trwa i gryzie i wszystkie nasze pozytywne uczucia odcieniami szarości obdarza. NIE! Miłość nadal jest. Nienawiść w całym tym labiryncie doznań po rozstaniu staje się symboliczna. Jest LUSTREM, w którym możemy zobaczyc jak to wszystko wyglada naprawdę. I to nie jest coś co się ciągnie za nami wieczność. W moim przypadku trwało ułamek sekundy. Ułamek. Jednak bez tego nie zrozumiałabym siebie.
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 23 lut 2006, 22:40

Phi, tam taka nienawiść... To ja tu skrzydła rozwijam, produkuję się, a potem się okazuje, że mowa o chwili, w której człowiek ma ochotę posiekać nożem eks, bo krzywdę zrobił.

A co do wybaczania z egoizmu, to bo ja wiem... Nie wiem, czy to w ogóle w tych kategoriach się roztrząsa: egoizm-altruizm. Ale nienawiść wybaczenie uniemożliwia. No bo co? Tak nienawidzę, że aż wybaczam? Fajnie by było, ale to raczej niemożliwe.

Rozmowa faktycznie zjechała na dziwne, niepotrzebne tory :) Mróweczka, i jak tam? Trzymasz się? :)
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 23 lut 2006, 22:52

mrt pisze:Ale nienawiść wybaczenie uniemożliwia. No bo co? Tak nienawidzę, że aż wybaczam? Fajnie by było, ale to raczej niemożliwe.

Nie chciało Ci się czytać postów powyżej?
Nikt Cię do tego nie zmusi. Trudno.
To może uproszczę i powtórzę dla Ciebie: tak nienawidzę i niszczę, że to jest bez sensu. Bo to prowadzi do zagłady. Pozwól żyć innym i wegetuj!
Wiesz co to "dno"?
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 23 lut 2006, 23:03

Mysiorek pisze:Wiesz co to "dno"?

Nie :)
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 23 lut 2006, 23:13

mrt pisze:Nie

Acha... :)
Życie jest ciekawe ze wszystkich stron. Czasami trzeba czegoś dotknąć, przeżyć, nawet pośrednio, żeby wiedzieć więcej :)
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 23 lut 2006, 23:20

Życie jest ciekawe ze wszystkich stron. Czasami trzeba czegoś dotknąć, przeżyć, nawet pośrednio, żeby wiedzieć więcej

I znów: o jakim dnie mówisz? Uczuciowym? Nie. Bo jedni mają tak, że na dnie nienawidzą, a inni popadają w apatię. Totalną, uczucia zerowe, brak jakichkolwiek w stosunku do kogolwiek. Kompletne zero, wypranie, a dookoła ino biel :) Na dnie nie ma niczego. Nienawiści też. W moim wydaniu.

Ale nie powiem, żebym w pewnym momencie noży nie ostrzyła. Jednak byłam zbyt zaabsorbowana planowaniem morderstwa, żeby przy tym odczuwać cokolwiek :)
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 23 lut 2006, 23:28

mrt pisze:Na dnie nie ma niczego. Nienawiści też.

Opadając na dno mamy coraz mniej uczuć. Może poza jednym: nienawiścią. Ci, którzy nie spotkają tam żadnego uczucia, tam zostają. Wypływają na powierzchnię Ci, którzy poczuli bezsens m.in. nienawiści.
Na dnie jest czyściec. :)
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 23 lut 2006, 23:35

Na dnie jest czyściec.

Tu się zgodzę. I trampolina.
Mysiorek pisze:Ci, którzy nie spotkają tam żadnego uczucia, tam zostają.
Nie. Bo wszystko dąży do nicości, a potem z nicości wszystko się rodzi. Niektórzy to nawet tak cyklicznie miewają <zalamka>

Nienawiści nie spotkałam.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 23 lut 2006, 23:40

mrt pisze:Nienawiści nie spotkałam.

Bo to Bałtyk był. A szczególnie Ci co cyklicznie tak miewają, plumkają w jeziorach.
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 23 lut 2006, 23:46

Bo to Bałtyk był. A szczególnie Ci co cyklicznie tak miewają, plumkają w jeziorach.

Te, doświadczony! :P Pole powierzchni to se mogą ci z zewnątrz ocenić. A czy to był kanał, czy morze, dla tego, co się topi, nie ma znaczenia. Że niby inne rybki przed oczami pływają? I tak ich nie widać, to co za różnica?
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 23 lut 2006, 23:53

mrt pisze:A czy to był kanał, czy morze, dla tego, co się topi, nie ma znaczenia.

Ma znaczenie - jakie cisnienie człek wytrzyma.
Tu nie chodzi o powierzchnię, tylko o głębię doznań. ;P
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 23 lut 2006, 23:58

Mysiorek pisze:Tu nie chodzi o powierzchnię, tylko o głębię doznań.
Toż piszę, że dla topiącego się nie ma znaczenia. Bo widzisz. Niektórzy są bardziej wrażliwi, inni mniej. Jednemu wystarczy basen, żeby mu całe życie przed oczami przeleciało, innemu morze potrzebne, a doznania i efekt ten sam. Są też tacy, co i Bałtyku im zabraknie, i jacy głupi wleźli, tacy zostaną.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 24 lut 2006, 00:07

mrt pisze:Bo widzisz. Niektórzy są bardziej wrażliwi, inni mniej.

E tam. To takie spłycenie doznań, jak topielec po zachłyśnięciu się herbatką cioci.
Mówisz, że głębia zależy od wrażliwości? Im wrażliwszy tym płycej? :|
Gucio prawda.
Odwrotnie! Wrażliwość na życie "po" nabywa się od głębokości na której leżało to dno.
Dobranoc :)
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 24 lut 2006, 00:13

Mysiorek pisze:Odwrotnie! Wrażliwość na życie "po" nabywa się od głębokości na której leżało to dno.
Niniejszym Mysiorek pozbawił racji bytu wszystkich genialnych artystów i innych wielkich tego świata, którzy nie sięgnęli dna...

Dobranoc :)
Awatar użytkownika
Koko
Weteran
Weteran
Posty: 1105
Rejestracja: 25 gru 2004, 00:31
Skąd: Małopolska
Płeć:

Postautor: Koko » 24 lut 2006, 17:32

Wiem jedno.
Noszenie rękawiczek nazywam zwątpieniem. Biernością.
Zaś kiedy człowiek naprawdę sięgnie "dna"- nie ma zmiłuj się, nie ma proszę, nie ma daj.
Jest rób, działaj, odbijaj się. NIC innego nie pozostało. Nic rozsądnego.
Sięgasz do źródeł, budujesz świat od nowa. Z nową wrażliwością, z nowym "zdroworozsądkowym" myśleniem. Jakiej jakości zależy jak delece sięgnęło "dno".
Wiem słowo jak krem
krem na zmarszczki w mojej głowie.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 24 lut 2006, 19:09

mrt pisze:Niniejszym Mysiorek pozbawił racji bytu wszystkich genialnych artystów i innych wielkich tego świata, którzy nie sięgnęli dna..

Oj Martka... myślałem, że... nieważne. Wszystko się zmienia :D
Rozmawiamy o życiu "po" w następnych związkach. To tyle, żeby Cię znowu naprowadzić na temat. :)
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Mróweczka
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 133
Rejestracja: 20 cze 2005, 14:19
Skąd: z trawy ;)
Płeć:

Postautor: Mróweczka » 24 lut 2006, 19:49

Chciałam wam powiedzieć, ze jadę w te góry jutro. Chcę tego choc moze to nie najlepsza decyzja. Wyjdzie w praniu. W sumie lepiej załować, ze sie coś zrobiło niż, ze nie.
Jadę bo:
- uważam ze nalezy mi sie jakis odpoczynek od tego wszystkiego co sie dzieje w moim zyciu - od domu, pracy itd.
- chcę zobaczyć jak bedzie, chce zobaczyc jego - jestem ciekawa własnej reakcji, chyba nie jestem jeszcze gotowa na rozmowe z nim ale nie chce od tego uciekac.
- ten wyjazd to miała byc nasza umowna rocznica (nie data a wydarzenie) niech bedzie wiec umownym koncem. Przynajmniej dla mnie.
Boje sie oczywiscie, ze sie rozpłacze, ale chce sie sprawdzic i bede robic wszystko zeby było normalnie. Nie zamierzam ani siedziec smutna ani popadac w nadmierna wesołość, nie zamierzam mu sie narzucac, ale tez nie bede go traktowac jak powietrze. Mam nadzieje, ze on mnie też bo niczym na to nie zasłużyłam. Żadnych skrajności. Middle way.
Zobaczymy.
... bo trzeba krok za krokiem iść

by być dla siebie jeszcze bliższym...
Awatar użytkownika
Koko
Weteran
Weteran
Posty: 1105
Rejestracja: 25 gru 2004, 00:31
Skąd: Małopolska
Płeć:

Postautor: Koko » 24 lut 2006, 19:53

Mróweczka pisze:Chciałam wam powiedzieć, ze jadę w te góry jutro

<brawo>

Bądź sobą. Będzie dobrze.
Wiem słowo jak krem

krem na zmarszczki w mojej głowie.
Awatar użytkownika
Mysiorek
Weteran
Weteran
Posty: 5887
Rejestracja: 14 lip 2004, 11:22
Skąd: z wykopalisk
Płeć:

Postautor: Mysiorek » 24 lut 2006, 20:51

Mróweczka pisze: W sumie lepiej załować, ze sie coś zrobiło niż, ze nie.

I tak trzymaj. Od tego się nie umiera, a nawet przeciwnie :)
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Awatar użytkownika
Olivia
Weteran
Weteran
Posty: 3859
Rejestracja: 17 wrz 2004, 23:03
Skąd: Z kontenera
Płeć:

Postautor: Olivia » 25 lut 2006, 08:34

W sumie lepiej załować, ze sie coś zrobiło niż, ze nie.

Też tak kiedyś myślałam. Niestety, później okazało się inaczej.

Ale rób, jak czujesz. Obyś później nie cierpiała...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 26 lut 2006, 00:18

Olivia pisze:Obyś później nie cierpiała...

Przaca i tak nam o tym wkrótce napisze.
Awatar użytkownika
Mróweczka
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 133
Rejestracja: 20 cze 2005, 14:19
Skąd: z trawy ;)
Płeć:

Postautor: Mróweczka » 27 lut 2006, 23:20

Wiec, kto uważał, ze będę cierpieć moze powiedzieć "a nie mówiłem". Ale widocznie musiałam sama to przeżyć. Byłam ciekawa swojej reakcji. Teraz wiem, jaka była.

Spotkaliśmy sie rano przy autokarze, byłam wcześniej, gdy przyszedł przywitał się ze wszystkimi a mnie przytulił z uśmiechem. Tego sie nie spodziewałam. Zabrał ze sobą kolegę więc usiedli razem. Ja na początku tez siedziałam z kumplem, pogadaliśmy trochę i poszedł. Potem tak jakoś nasze spojrzenia spotkały się, nie uciekał, patrzył na mnie i się uśmiechał. Zapytałam o coś a on nie dosłyszał i usiadł koło mnie. Trochę rozmawialiśmy o tym co słychać (raczej nie wesołe tematy bo ogólnie mam ostatnio ciężko - on o tym wie. Nie tylko przez niego ostatnio płaczę)... wpatrywał mi się w oczy i uśmiechał a ja nie potrafię takiego uśmiechu nie odwzajemnić. Powiedział, ze sie cieszy, bo chciał mnie zobaczyć. I ze ślicznie wyglądam. Widziałam jak ucieka od swoich myśli. Jak przygryza wargi i odwraca wzrok. Znam go przecież.
Potem dojście do schroniska - jakieś półtorej godziny, przedeptane. Oczywiście poleciał do przodu, a ja z kimś tam szłam sobie powoli. Niesamowicie słońce świeciło jak wyszliśmy na polanę. Spotkaliśmy się dopiero w schronisku. Zamieniliśmy jakieś dwa zdania. Krótki posiłek (siadłam dalej, chociaż koło niego było wolne miejsce) i bez plecaków poszliśmy na szczyt. Jakieś 2,5 - 3 godziny - oj cięzko jak dla mnie, wysiłek niesamowity. Znowu spotkalismy się dopiero na szczycie. Pogoda niesamowita. Ponad chmurami, wszędzie biało i zachodzące słonce i o dziwo niemal bezwietrznie. Co z tego gdy dla mnie jednak ważniejszy jest on od widoków i wspólnych zdjęć. Chyba on mnie zagadał i żartowaliśmy, drażniliśmy się ze sobą jak zawsze. Wmusił we mnie herbatę i czekoladkę, drugą schował mi do kieszeni. Potem, gdy wszyscy już poszli my jeszcze w 4 osoby czekaliśmy na dwóch ludzi żeby zejść z nimi. Zostaliśmy sami pod szczytem, to on do mnie podszedł. Chciał żebym zeszła z reszta ekipy i pewnie bym to zrobiła, bo było mi już zimno gdyby nie podszedł. Nie mogłam odejść. Staliśmy tak milimetry od siebie i nic więcej. Potem zeszliśmy do schroniska. Zapowiadało się normalnie, kupa ludzi w pokoju, plecaki, przebieranie sie, szukanie jedzenia... śmiałam się, gadałam ze wszystkimi. Siedzieliśmy obok siebie i uczestniczyliśmy w normalnej zbiorowej rozmowie. Byłam zmęczona i rozbolała mnie głowa, gdy poszli na dół ja sie położyłam żeby chociaż chwilę się przespać, ale potem przyszli ludzie i w sumie nie mogłam spać. Zebrałam się więc w sobie i zeszłam na dół po jakąś herbatę. Zostałam już na imprezie. Spytał czy jadłam coś i bardzo chciał coś we mnie wmusić. Prawie sie wtedy popłakałam. Dzieliła nas od siebie jedna osoba. Rozmawialiśmy za jej plecami, w hałasie, prawie krzycząc sobie do uszu, policzek przy policzku, znowu spojrzenia w oczy i uśmiech, jego, mój. Wyciągnęłam rękę a on ją wziął. Odgarniał mi włosy z czoła. Może powiedziałam zbyt wiele, może nie powinnam być tak blisko... ale jakoś zawsze byłam szczera, mówiłam co myślę i czuję. Powiedziałam, ze więcej już nigdzie nie pojadę, ze nie daję rady, ze nie mogę być tak blisko i nie móc go dotknąć pocałować, przyjść sie przytulić. To mnie meczy. I cały czas jak patrzyłam na to jak nas do siebie ciągnie to nie mogłam zrozumieć głupoty tego wszystkiego. Na moje pytanie czy jest teraz szczęśliwszy odpowiedział ze nie. I ze mną był szczęśliwy. Więc jaka w tym logika?? Powiedział, ze zależy mu na mnie, ale tak będzie lepiej. Ja na to, ze szanuję jego decyzję, ale nie rozumiem i chciałabym żeby kiedyś mi to wytłumaczył. Jego obecność i mocny uścisk dłoni działają na mnie bardzo uspakajająco. Spaliśmy osobno, ale zwróceni do siebie głowami i zasypialiśmy trzymając się za ręce.
Rano, po śniadaniu znowu spędziliśmy trochę czasu razem. Trasa długa... nie szliśmy razem, ale na postoju podszedł do mnie z czekoladką. Pytał jak sie idzie. Kiedyś był cały czas blisko, teraz nie, ale cała reszta była taka jak zawsze. W autobusie znowu usiadł z kolegą. Ale po jakimś czasie powiedziałam "chodź" i po ułamku sekundy zastanowienia przyszedł. Mógł powiedzieć nie. Patrzyłam tak sobie na niego jak próbował spać z takim dziwnym uczuciem: mieszanką szczęścia i rozpaczy. Szczęścia, bo jest obok a ja go kocham i rozpaczy, ze to jakby pożegnanie.
Pewnie nie powinnam być tak blisko, przychodzić, ciągle być, patrzeć, wyciągać reki... Tak, nie byłam damą. Nie było mnie na to stać.
Teraz wiem, ze nie mogę więcej jechać tam gdzie on.
Przytulił mnie na pożegnanie a ja przeciągałam ten moment. Już odchodził a ja nie wiem po co jeszcze chciałam go zatrzymać. Powiedział "nie mogę" i chyba właśnie to nie mogę zabolało najbardziej.

Teraz znowu musze swoje wypłakać. I najtrudniej będzie dotrzymać obietnicy danej samej sobie. Nie pojadę.

Myślę, ze może za jakiś czas spotkam sie z nim, żeby pogadać, żeby mi wyjaśnił to, co tak bardzo chce zrozumieć. I juz nie będę wtedy płakać.

Było tak jak mówił: tak samo jak zawsze tylko juz nie będziemy razem. Dla mnie to zbyt trudne. Nie potrafię nie tęsknic, nie pragnąć, nie kochać.
... bo trzeba krok za krokiem iść

by być dla siebie jeszcze bliższym...

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 619 gości