Skupiacie sie na przeklenstwach, piciu, otwieraniu drzwi. Bycie dama czy dzentelmenem to, poza zewnetrznymi oznakami, poczucie odpowiedzialnosci, lojalnosc, honor, bycie patriota, stale poglebianie swojej wiedzy, brak lenistwa, cwaniactwa, szeroko pojeta sluzba innym - od rodziny do spoleczenstwa. I takich ludzi jest bardzo niewielu, nie sa na pierwszych stronach gazet. I wyobrazcie sobie, ze ja takie osoby znam. To moja mama, moj maz, moj radny z dzielnicy (!!!), lekarka, z ktora pracowalam, pani ktora prowadzi schronisko dla zwierzat, moj niezyjacy cioteczny dziadek.
Co z tego, ze ktos mi drzwi otwiera, jak za chwile obgaduje, oszukuje? Co z tego, ze umie poslugiwac sie sztuccami, kiedy jest do cna zarobaczony w srodku, a w glowie klebia sie zle mysli?
Zanika zycie z mysla rowniez o innych, nie tylko o sobie, wlasnie o sluzbie, ktora u nas zostala po wojnie zniszczona, a jej prestiz umarl. Dlatego, kiedy ide do urzedu, a tam jest niemila pani, to zawsze jej przypominam, ze ma odpowiedzialne stanowisko sluzby innym, bo jest urzednikiem. Mowie to ladnie i grzecznie i zawsze dziala, bo ta pani sama nie wie, ze jej stanowisko powinno byc prestizowe.
Mozna przeklinac, jesc palcami, chodzic boso i byc dama czy dzentelmenem. To postawa zyciowa, sposob myslenia o sobie i innych, nie tylko odpowiednie trzymanie kieliszka (bez odchylania palca

), choc to tez jest wazne oczywiscie.