No zgadzam się, że dobieranie sobie partnerki ze względu na ilość partnerów na koncie, to trochę tak, jak ładować się w niewiadomą. Skoro dziewictwo przesłania całą resztę (bo jest warunkiem koniecznym), to można przegapić cały tabun "miłości swojego życia".
Zresztą o co ta dyskusja? O 2 lub 3 partnerów? 0, 1, 2, 3 - czy to ważne? Zegar się wyzerowuje w związku i wtedy jest zdrowo. A jak ktoś przeżyć nie może, że nie jest pierwszy, to ma problem z psychiką, bo zapewne jakieś kompleksy wyłażą.
Odwróćcie myślenie:
Panienka traci dziewictwo z tym jednym, jedynym, bo nie była w stanie iść z nikim poza nim do łóżka. Spotyka takiego, co to się okaże, że proszę bardzo, ale jednak z tym też by mogła. I głupieje. Co robi? Kopie w tyłek tamtego, bo skoro może z kim innym, to znaczy, że tamto to nie miłość. W ten sposób to można do śmierci.
Może przerysowałam trochę, ale mechanizm całkiem możliwy do zaistnienia i bardziej niebezpieczny niż bycie z nie-dziewicą w związku.
Dopiero co się sprzeczałam z ludźmi, ktorzy uważają, że posiadanie na liczniku 48 partnerów (mniej więcej, bo nikt nie jest w stanie stwierdzić, czy kogoś przy tej ilości nie zapomniał) to brak szacunku dla własnego ciała. Osobiście uważam, że ma się to nijak do owego szacunku, a już np. palenie papierosów się ma, choć co poniektórym w głowie się to zmieścić nie może. I co gorsza, mam rację!
![jezor :P](./images/smilies/jezyk1.GIF)