Jeśli wychodzisz z założenia, że ta kobieta jest Twoim wrogiem <wsciekly> i musisz z nią walczyć o jej syna, to praktycznie stoisz już na straconej pozycji i lepiej poszukaj kogoś innego... Takie przeciąganie liny jest jak wojna domowa; nawet jeśli wygrasz, to najpewniej nie zostanie już nic, na czym możnaby zbudować wartościowy związek. Sądząc po Twych wypowiedziach - chłopaka już nie przerobisz (ja np. też jestem jedynak, ale staram się z tą przypadłością walczyć na każdym kroku

), więc musisz "teściową" załatwić intelektualnie

... Izolując się od niej lub kłócąc o nią z chłopakiem: jedynie lejesz wodę na jej młyn. Trzeba pójść inną, znacznie trudniejszą i wymagającą stalowych nerwów drogą. Powinnaś właśnie więcej przebywać z jego rodziną i przy każdej różnicy zdań z uporem podkreślać swą opinię w sposób spokojny i asertywny, najlepiej z łagodnym uśmiechem na ustach

; jeśli "stara" nie wytrzyma i rzuci się na Ciebie, wówczas wyjdzie na to, że to ona jest agresywna i Twój ukochany (jeśli jest Ciebie wart) weźmie Cię w obronę

..., ale tylko wtedy jeśli będziesz miała czyste ręcę (żadnych wyzwisk ani podnoszenia głosu)

. Po paru rodzinnych spotkaniach powinnaś osiągnąć następujące rezultat 1. zawieszenie broni z teściową, a w perspektywie dłuższy rozejm lub też 2. Twój chłopak sam zacznie się stopniowo odsuwać od matki (no chyba, że mamy do czynienia z przypadkiem patologicznym

)... I jeszcze jedno. Dobrze byłoby narobić partyzantów w rodzinie, którzy dyskretnie by Cię popierali. Jak widzisz, to tylko kwestia dyplomacji

. Powodzenia <browar>
Szczecin Floating Garde 2050 Project.