wariatka, myślę, że Twój czas na rzucenie po prostu nie nadszedł.

Jak już przyjdzie, to jak Nola, bez zająknienia rzucisz.
Nałóg nałogiem, mój ojciec palił 3 paczki dziennie (gdzieś już o tym pisałam). Dzień witał kawą i papierosem. Był maksymalnie wychudzony, miał żółte palce a wspomnienie z dzieciństwa wciąż przywołuje obraz ojca siedzącego na taborecie w kuchni zginającego się z bólu.
I po prostu przyszedł taki dzień, że rzucił. Nawet tego dnia kupił karton papierosów, i oddał bratu. Nikt Go do tego nie namawiał, tylko wujek opowiadał, jak sam rzucił palenie. Ale potem i tak wrócił do nałogu... ;P Tzn wujek, bo ojciec dzielnie nie pali 14 lat.
Naciskanie i dziecinne gadki Twojego faceta nic nie dadzą, jeśli Ty sama nagle nie doznasz olśnienia, żeby rzucić. A już tekst "fajki są ważniejsze ode mnie" najbardziej świadczy o Jego dojrzałości...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"