vipertomi pisze:http://rockmetalshop.pl/photo/1896.jpg
I to są te groooźne i mrroczne pasy z ćwiekami?
Pasuje do skórzanych czarnych spodni lub jeansów, do tego skórzana bądź jeans'owa kurteczka, pare metalowych dodatków, długie włoski i hop na motor, jak to napisała Joasia
Co myślę, gdy taki gadżet mnie oślepi błyszczącymi w słońcu ćwiekami? "Ciekawe, trzeba sprawdzić, kto to jest" i lustruję dyskretnie całego posiadacza i tu już w zalezności, jaki jest
całokształt wystroju chłopka, powstaje mniej lub bardziej przychylna ocena. Gdyby to był chłopaczek w spodniach w kantkę, eleganckich bucikach Gino Rossi, gustownej marynarce i leleganckiej fryzurze wprost od fryzjera, to bym się rozczarowała i zasępiła, bo nie to chciałabym zobaczyć. Gdybym zobaczyła kolesia w szerokich spodniach, kozaczkach rodem z westernu, z ćwiekami i czapeczką reggae na głowie, grającego w dodatce na harmonijce, pomyślałabym, że łączenie stylów mu nie wyszło. A jesli miałby glany, dłuższe włoski, ubranie w ciemnym, metalowym tonie, a na uszach słuchawki, z których sączyłaby się muzyka IM czy tam Alice in chains, to z sympatią pomyślałabym o nim: "Jak dobrze, że są jeszcze tacy ludzie i słuchają dobrej muzyki".
Czyli pasek sam w sobie po prostu jest, ani to pozytywny, ani negatywny

Może mówić coś o właścicielu, posiadacz daje niewerbalno-gadżetowy przekaz o tym, jak wygląda jego życie. Nie lubię, gdy ktoś takiego gadżetu muzycznego używa jako dodatku, ozdobnika, dodania sobie kontrowersyjności, ogólnie jako elementu stroju. Wolę to jako wyraz upodobań muzycznych. Tak, jak osłabia mnie widok masy nastolatków bujających się w pseduoskejtowskich spodniach, tak pewnie wkurzałoby mnie, gdyby co drugi człowiek latał po ulicy z rastafariańskim dodatkiem czy zakładałby pieszczochę.