Pegaz, czyli powinno się zlikwidować stringi, papierosy, alkohol (z resztą wszystkie używki), pozamykac elektrownie, kopalnie, wszelkie zakłady - aby żyło nam się dobrze i bez zatruwania swojego organizmu?
Pegaz pisze:Wybacz Lies ale życie w zgodzie z tym co propagują reklamy i media i z tym co propagowały jest zwyczajnie żałosne"
Czyli to, co będą propagowały w przyszości - również będzie żałosne? Dojdzie do tego, że żałosne będzie wszystko - mieć telefon za zeta z tanim abonamentem, proszek, który dobrze czyści, baton, który smakuje najlepiej. Sam to sobie ubzdurałeś.
Pegaz pisze:Pseudo amerykańskie zachowanie rzekomy styl i tym podobny shit.. Na taką wersję życia ja się nie pisze. Wole normalne życie w zgodzie z moimi zasadami.. z których zwyczaj palenia został wykluczony z wielu powodów.. a głównie z powodu spustoszenia jakie sieje w organizmie palacza..
Ten amerykański styl życia to tak naprawdę styl ludzi wolnych, którym zazdroszczą ludzie uwstecznieni, bądź ograniczający samych siebie. Ja siebie nie ograniczam, a ty?
Na taką wersję życia się nie piszesz. Świetnie to brzmi. Ale dalej napisałeś, że żyjesz zgodnie ze swoimi zasadami. Dla mnie Twoje zasady żałosne nie są -
póki mi nie szkodzisz. To twoje życie, rób jak chcesz i żyj jak chcesz. Ale oczekuję także szacunku z Twojej strony. I chyba dajesz sobą troche manipulować ;]
I widzisz... To temat, w którym większosć userów pisze jak wychodziło z nałogu, albo będzie chciało dopiero rzucić. Ja tego problemu nie mam. Kiedy dla części z Was palenie to -nie zawsze przyjemna- konieczność- to mnie, mając świadomość szkodliwości papierosów, w ogóle to nie przeszkadza. Palę bo chcę i lubię! A gdy nie mam kasy, bądź możliwości kupić pakę to jej po prostu nie kupuję i nie mam z tym problemu, żeby nie palić kilka dni.
Przypomina mi to trochę taki rozpaczliwą, podświadomą zazdrość. Ludzie tacy jak ja- palą bo lubią i chcą, a tacy jak ty - rzucają palenie, bo nie czują klimatu, nie smakuje im i wiedzą, że są, bądź byli uzależnieni.
Rzucajac palenie - wyrzekłeś się czegoś. Przez pewien czas się ograniczałeś (może wciąż sie ograniczasz).
Proszę, zastanów się teraz na tym pytaniem. Pomyśl choć chwilę odłączając się zupełnie od tej dyskusji. Spróbuj to sobie wyobrazić:
Co byś wybrał, gdybyś trafił na
małą, bezludną wyspę, wiedział, że już
na zawsze na niej pozostaniesz... 1000 litrów wody, czy 10 litrów np piwa, bądź wódki? (jeżeli także nie pijesz - to cokolwiek, co wolisz, a jest mniej zdrowe od wody)
Chcąc żyć jak najdłużej - odmawiasz sobie rzeczy, które są przyjemne, ale wydłuża ci to życie. Chcąc żyć tak jak ci pasuje - wg siebie, będziesz żył krócej - ale pomyśl - jakie zajebiste to będzie życie. (A to i tak nie jest reguła - niektórzy palą jak lokomotywy i żyją po 90 lat, a "zdrowi" wpadają pod auto i wywijają się na miejscu w młodym wieku).
"Lepiej jest żyć 1 dzień jako lew, niż 100 lat jako owca". J. Page
Ja wybrałem - żyję jak "lew".
I może to być żałosne dla "owieczek"
Pozdrawiam.
PS.
Dla rzucających palenie.
Szczere życzenia jak najszybszego rzucenia nałogu. I oby bez fajek było wam tak dobrze jak mi z nimi. <browar>
edited:
I jescze zdanie. A' propos tej "ideologii" - to nei dotyczy tylko fajek, ale ogólnie tego wszystkiego co napisałem na górze.
A to o czym napisałem w poprzednim poście (marlboro, benzynówka, jeansy i motor) - przecież jak TO robię to o tym nie myślę. Ten cały post streścił to co czuję przez krótką chwilę wcale o tym nie myśląc. Taki miły dodatek do życia.