Mnie na "Forrescie Gumpie" sciska w gardle za kazdym razem, jak go ogladam
Scena, kiedy on na jej grobie mowi (czy czyta list, nei pamietam juz) do niej o malym Forrescie...
W ogole mnostwo scen bardzo smutnych jest w tym filmie, zwiazanych z jego miloscia do tej kobiety- zreszta dla mnie to w ogole najlepszy film, jaki ogladalem w zyciu...
Druga scena, ktora w tej chwili przychodzi mi do glowy, jest koncowka pierwszej czesci "Wladcy Pierscieni"- moment, w ktorym Frodo bierze na siebie caly ciezar i chce odplynac czolnem, a Sam widzac to rzuca sie za nim do rzeki, mimo ze nie potrafi plywac, i zaczyna tonac...
Poza tym w wielu filmach sa dramatyczne momenty: Armageddon, w ktorym- w odroznieniu od calej masy filmow o heroicznym ratowaniu swiata- wiekszosc bohaterow poswieca swoje zycie i ginie; Gladiator, Gniew oceanu, AMERICAN HISTORY X!!- niesamowity film, ktory stawiam prawie na rowni z Forrestem...
Gwiezdne Wojny- Zemsta Sithow, kiedy bohater (kierowany miloscia, a nie niskimi pobudkami-w tym caly tragizm!) upada, dwaj najwieksi, nierozlaczni przyjaciele, bedacy dla siebie jak bracia, musza walczyc ze soba (np. sceny, gdy Obi Wan woli isc na pewna smierc i walczyc z Imperatorem, niz zabic Anakina oraz ostatnia rozmowa Obi Wana i Anakina, kiedy ten pierwszy wyrzuca z siebie caly żal i poczucie winy, a drugi lezy pokonany i krzyczy "nienawidze cie!!")- fantastyczny film (jak sobie teraz mysle, to chyba on jest dla mnie najlepszy jednak, na czele pierwszej trojki
) i cala historia w ogole (co zreszta widac po moim profilu
)