mam takiego dola, ze juz nie wiem co robic, mam 22 lata, w tym roku zaczelam nowy kierunek studiow, na pewno nie wymarzony, ale uparlam sie ze chce studiowac w stolicy zlozylam dokumenty, dostalam sie i w sumie nawet sie cieszylam, zakladalam ze bedzie dobrze i nie jest...

w innym miescie gdzie poprzednio studiowalam zostawilam kierunek, nie zabralam papierow, rodzice sadza ze skonczylam 3 lata i wzielam dziekanke, i z tym sie pogodzili, nawet nie przeszkadzalo im az tak bardzo ze wywracam swoje zycie do gory nogami, zmieniajac, miasto kiedunek, mowilam ze ten jest lepszy, ciekawsze perspektywy zatrudnienia po ukonczzeniu itd, tak naprawde tamte studia zostawilam, nie interesowaly mnie w sumie stanelam na drugim roku z polowa niezaliczonych przedmiotow, poddalam sie i najgorsze ze od poltora roku zyje w klamstwie, wszystkich oszukuje, nikt nie wie ze jestem takim nieudacznikiem....i teraz kiedy zapowiadalo sie ze w koncu pozno bo pozno ale sie jakos wszystko pomalu ulozy, znow to samo, odpuscilam jezyk, nie choodzilam i teraz mnie nie dopusci do egz na pewno, to samo z wfem, reszta pzredmiotow, tych "scislych"idzie mi dobrze, ale glupio i bezmyslnie olalam jezyk i wf, a pierwsza sesja za meisiac a ja wiem ze zawale, bo nie dopuszcza mnie do egzaminow, a na pierwszym roku nie mozna miec warunku, jeszcze jeden, mozna sie ugadac z dziekanem ale na pewno nie dwa lub trzy,
dzis kiedy nie majac co robic, zaczelam myslec o swoim zyciu poplakalam sie, siedze i ciagne nosem, mam wrazenie ze do niczego sie nie nadaje, mimo ze w opinni innych osob jestem inteligentna, ladna, wesola, to nie umiem sie nigdy wziac w garsc szybko sie zniechecam, moze odpuscilam tez uczelnie przez to ze mialam ciezki okres w zwiazku, zerwalam z chlopakiem na poczatku listopada, i stracilam zapal i chec do dzialania, wszyscy msla ze jestem taka silna, twarda, ze sobie swietnie radze w zyciu, a ja sie wstydze , wstydze sie za siebie, za to ze niczego nie umiem porzadnie zaczac i doprowadzic do konca,nie mam osoby ktorej moglabym sie zwierzyc bo wciaz gram swoja role osoby ktora sobie radzi, jak wszyscy moi znajomi, osoby przebojowe, oni koncza studia, maja swoich partnerow, boje sie ze tak zaczyna sie depresja, czasem czuje sie jak detka, nikogo nie obchodze
mozecie mnie pocieszac ale boje sie ze to nic nie da...bez sensu jest takie zycie, i chcialabym miec znow 19lat, wybierac studia, znajomych, startowac w zycie z energia i swiezoscia, a mnie juz nic nie cieszy, nie jestem szczesliwa,