Mati pisze:Bravehearth
Może załóżmy filmowy topic z podziałem na filmy, które: wzruszają/nie wzruszają.
Widzę duże zapotrzebowanie. Bo póki takiego nie ma..
Dzindzer pisze:Myślę, że zrozumiałam. Mój Titanic był niezależny od Twojego ( byłam na tym filmie w kinie kiedy dziewczęta przezywały, ze do boskiego Leo ktoś śmie strzelać, ja przezywałam, ze nie trafia, kiedy one bolały, ze umarł, ja bolałam, że dopiero teraz)
"Titanic" jest akurat filmem, który pokazuje pewne etapy, jakie pokonywałam. Nie wiem, czy uodporniłam się na konkretny film, czy może mojej wrażliwości przesunął się punkt ciężkości.
Możliwe, że jedno i drugie.
"Titanica" oglądałam trzy razy w swoim życiu, jednak odstępy, w jakich to robiłam, skłoniły mnie do następujących spostrzeżeń:
1)"Titanic" podejście pierwsze:
Za pierwszym razem zabrakło mi chusteczek, płakałam nie tylko nad Leonardo, ale i bohaterem zbiorowym, ginącym w katastrofie statku. Było to jakieś pół roku po premierze, a więc na przełomie roku 97/98.
2)"Titanic" podejście drugie:
Za drugim razem, oglądając scenę, kiedy Leo idzie na dno, niedługo po transatlantyku, w oczach pokazały mi się łzy, jednak wzruszenie było słabsze. Było to jakieś 5 lat temu.
3)"Titanic" podejście trzecie, ostatnie:
Za trzecim razem, i ten raz pamiętam najlepiej, z racji tego, iż miało to miejsce w kwietniu ub. roku, w wyż. wym. momencie filmu wzruszenie ustępuje miejsca, rozmyślaniu, czemu w filmach/literaturze to mężczyzna zawsze ratuje kobietę? A może tak przełamać konwencję i dać zginąć Kate? Ona szybciej, niż Leo, poszłaby na dno. Oczywiście, nadal ubolewałam nad losem Leo, którego, skądinąd, uważam za dobrego aktora, który właśnie dzięki tej roli przez kilka następnych lat pozostawał aktorem jednego filmu.
Ciekawe, jak będzie przy podejściu czwartym?
Wystukała na klawiaturze 21-latka.
Czekałam, aż mi to ktoś
wystuka. Mona, Ted, nawet Dzin, zawiodłam się na was
Uwaga, kaseta VHS, z oscarowym hitem roku '97 (oczywiście tytułu nie trzeba nikomu podawać), trafi w ręce Toppa. Nagrodę wyślemy pocztą, płatne przy odbiorze.
(Jeśli zwycięzca nie ma wideło, to ma pecha)
21 latka napisała chłopakowi o sześć lat młodszemu od siebie.
27 latek napisał dziewczynie o sześć lat młodszej od siebie.
Cóż za zbieg okoliczności?
Primo, nigdzie nie pisałam, że jestem osobą nad wiek dojrzałą emocjonalnie.
Pokazałam tylko pewną różnicę, bo te 5-6 lat, dla niektórych nic, dla mnie dużo, ponieważ na przestrzeni tego czasu zaszły we mnie zauważalne różnice, nie, niestety nie urosłam, mam na myśli raczej kwestie związane z rozwojem emocjonalnym, budowaniem światopoglądu i własnej tożsamości.
Wytykając mi wiek, uczyniłeś dokładnie to samo, co ja.
Co do dziewcząt, dla Ciebie to takie dziwne, że nasza wrażliwość i uczuciowość różni się znacząco od waszej, że inaczej ją wyrażamy?
Zbyt odpowiedzialnie
Zapytałabym, czym to się u Ciebie objawia, ale shaman mnie ubiegł.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Uczuciowy facet, z ostatniej chwili.
Kiedy jadąc ze mną samochodem, przytrafi się nieszczęście i będziemy mieli spotkanie pierwszego stopnia z sarenką, pierwszym, co usłyszę z jego ust będzie:
"Zabiłaś sarenkę", po czym przytuli. Przytuli mnie, zszokowaną. Sarence i tak już nic nie pomoże.
A nie: "K*rwa, cały zderzak do wymiany!"