Anielka pisze:No więc właśnie choroba im na to nie pozwala, ale gdyby mogli toby chodzili do Kościoła. Jest różnica między lenistwem/świadomym uważaniem, że chodzenie do kościoła jest zbędne (co jest grzechem), a nie chodzeniem do kościoła wynikającym z obiektywnych, nie do przejścia trudności mimo tego, że bardzo by się chciało uczestniczyć we Mszy św.
Dlatego więc napisałam, że:
mają powód ku temu i to racjonalny.
Ale chodzi o to, że nie chodzą do kościoła, a są mimo to uważani za 100% katolików, a też się modlą jak osoby, które nie chodzą do kościoła, bo nie chcą.
Anielka pisze: Przecież po to właśnie jest spowiedź, żeby rozgrzeszać z grzechów (zarówno lekkich jak i ciężkich). Daje rozgrzeszenie, bo zakłada, że skoro ci ludzie przyszli do spowiedzi to znaczy, że chcą zerwać z grzechem, poprawić się i zacząć regularnie chodzić do kościoła (mocne postanowienie poprawy). Jeżeli natomiast oni idą po to byle by tylko móc przyjąć Eucharystię i nie uważają swoich poprzednich czynów za grzech i nie chcą się poprawić to znaczy, że nie wypełnili jednego z warunków spowiedzi czyli tego mocnego postanowienia poprawy - czyli ich spowiedź jest w jakimś sensie nieważna czy też bezsensowna.
A no po to spowiedź jest, ale wiadomo, że na pewno każdy z nas wyspowiada się z tego, że nie był raz, dwa, a może więcej razy w kościele, a na kolejnej spowiedzi powie to samo, bo ten sam grzech popełni wcześniej czy później.
Anielka pisze:Nie zgadzam się, bo ludzie chodzący do kościoła wierzą w Boga, który nakazuje wierzyć w Kościół święty, a co za tym idzie akceptować go i brać czynny udział w życiu wspólnoty kościelnej. Ludzie nie chodzący do kościoła wierzą natomiast w kogoś, kto może jest jest podobny do Boga katolickiego, bo ukształtowany na podstawie Jego wizerunku, ale to istota, która nie nakazuje utożsamiać się z instytucją kościelną i wierzyć w Kościół święty. Jakby tak nakazywała toby ci ludzie nie traktowali tak lekko kościoła.
Widzę, że mamy do czynienia z bardzo zagorzałą katoliczką . Ale wciąż będę upierać się przy jednym- że ludzie, którzy od czasu do czasu pójdą do kościoła, albo nie chodzą w ogóle, ale modlą się, to i tak są katolikami. A co zmieni pójście czy nie pójście do kościoła? I tak będą w to samo wierzyć.