Brak pracy, moje lenistwo, jesienna deprecha.
Chce stad wyjechac
[ Dodano: 2007-10-23, 15:48 ]Moja matka. Ma wyniki badan, ma jakiegos lagodnego i pustego guzka niegroznego. Stwierdzili jej jakis zespol odpornosci tarczycy na hormony przysadki. I git, nie grozne, nie ma sie co bac. Tylko czemu ja od kilku dni X razy dziennie musze byc naklaniana do tego zeby tez isc sie przebadac? Bo ona to najpewniej ma po rodzicach, bo ja tez moge miec cos nie tak, bo kiedys bede rodzic i takie rzeczy trzeba wczesniej badac, bo ta lekarka tak namawia strasznie, bo ona taka ciekawa jak to u mnie i brata wygladac moze, bo... kur.wa!
Nie wystarczy jak raz powiedzialam, ze dla zachcianek jakiejs baby nie bede szla na 3 dni badan do szpitala? Matka jej jeszcze jakies moje karty ze szpitali pokazala i ta w ogole kurna sie jeszcze bardziej zapalila. Bo ja musze byc jakims kur.wa "ciekawym przypadkiem". A odpier.dolcie sie ode mnie! Wystarczajaco duzo razy robilam za szpitalnego krolika doswiadczalnego w zyciu, zwichnelo mi to psychike na lata, nienawidze kur.wa szpitali! A najbardziej mnie wkur.wia to ze kazdy to tak lekko traktuje. Mama sobie z usmiechem na ustach wspomina niemal jakie to ja "badanka" mialam robione kiedys i ze przeciez to nic wielkiego, tyle juz tego mialam, ze 3 dni w szpitalu nic nie zmienia. Moze dla niej. Ja nadal mam koszmary po nocach, 4 letnia wyrwe w pamieci, wirusa zoltaczki we krwi i rozpieprzony uklad pokarmowy od garsciami branych lekow sterydowych i psychotropowych. Ale co tam kur.wa - bylo, minelo nie? Daje glowe ze za kilkanascie minut znow uslysze "Ja Cie nie zmuszam, ale idź się kochanie przebadac".
Sie kurna wyzylam. <wsciekly>