Mąż i żona, wspólny czas
: 14 sie 2010, 19:32
Witajcie,
Chciałam Was zapytać, jak u Was wygląda czas po pracy i w weekendy.
Widzicie bo ja już czasem sama nie wiem, czy u mnie jest normalnie czy nie..?
Otóż na wstępie powiem że mieszkamy sami, mój mąż jest bardzo otwartą osobą i lgnie do ludzi, poza tym jest bardzo lubiany gdziekolwiek się pojawi. Tylko że lubi sobie wyjść kilka razy w tygodniu i w weekendy na piwko pod chmurką ze znajomymi których tu poznał, zaczęło się w sumie od 1 kolegi a teraz już zna chyba całe osiedle. Bywało czasem tak że wychodził dzień w dzień, a ja zostawałam w domu, ale po zwróceniu mu uwagi i rozmowie teraz wychodzi rzadziej, tym bardziej że juz za nie długo spodziewamy się dziecka.
Czy ja widzę coś w tym złego?? No cóż, po prostu uważam że się mu nudzi w domu, lubi spędzać z nimi czas, lubi się poczuć jak kiedyś kiedy miał 18 lat...cóż może on by tu coś jeszcze dopisał...kiedy wychodzi, czasem mi smutno ale przecież gdybysmy spędzali ze sobą czas non stop i się tak ograniczali to było by bez sensu, więc kiedy wychodzi znajduję sobie jakieś zajęcie i jest git. Znam to towarzystwo, wiem gdzie jest, ufam mu - więc przecież powinno być git. Ale czasami mimo wszystko wolałabym być z nim w domu niż samej siedzieć i wymyślać sobie coś żeby zabić nudę samemu, kłaść się samemu, jeść kolację samemu...itd. Jak dzwonię do koleżanek to wszyscy mężowie są w domach przykładni, i dochodzę do wniosku ze może u mnie jest nienormalnie i mówiąc kolokwialnie że ja sobie nie umiem męża wychować itd. Trochę boje się czy kiedy urodzi się dziecko włączy się mu w końcu instynkt rodzicielski i ojcowski??
Może wy macie jakieś doświadczenia w tej kwestii, albo chociaż napiszcie jak to u Was jest i wygląda...dzięki z góry.
Chciałam Was zapytać, jak u Was wygląda czas po pracy i w weekendy.
Widzicie bo ja już czasem sama nie wiem, czy u mnie jest normalnie czy nie..?
Otóż na wstępie powiem że mieszkamy sami, mój mąż jest bardzo otwartą osobą i lgnie do ludzi, poza tym jest bardzo lubiany gdziekolwiek się pojawi. Tylko że lubi sobie wyjść kilka razy w tygodniu i w weekendy na piwko pod chmurką ze znajomymi których tu poznał, zaczęło się w sumie od 1 kolegi a teraz już zna chyba całe osiedle. Bywało czasem tak że wychodził dzień w dzień, a ja zostawałam w domu, ale po zwróceniu mu uwagi i rozmowie teraz wychodzi rzadziej, tym bardziej że juz za nie długo spodziewamy się dziecka.
Czy ja widzę coś w tym złego?? No cóż, po prostu uważam że się mu nudzi w domu, lubi spędzać z nimi czas, lubi się poczuć jak kiedyś kiedy miał 18 lat...cóż może on by tu coś jeszcze dopisał...kiedy wychodzi, czasem mi smutno ale przecież gdybysmy spędzali ze sobą czas non stop i się tak ograniczali to było by bez sensu, więc kiedy wychodzi znajduję sobie jakieś zajęcie i jest git. Znam to towarzystwo, wiem gdzie jest, ufam mu - więc przecież powinno być git. Ale czasami mimo wszystko wolałabym być z nim w domu niż samej siedzieć i wymyślać sobie coś żeby zabić nudę samemu, kłaść się samemu, jeść kolację samemu...itd. Jak dzwonię do koleżanek to wszyscy mężowie są w domach przykładni, i dochodzę do wniosku ze może u mnie jest nienormalnie i mówiąc kolokwialnie że ja sobie nie umiem męża wychować itd. Trochę boje się czy kiedy urodzi się dziecko włączy się mu w końcu instynkt rodzicielski i ojcowski??
Może wy macie jakieś doświadczenia w tej kwestii, albo chociaż napiszcie jak to u Was jest i wygląda...dzięki z góry.