Dzindzer pisze:bo wiel kobiet woli by jednak to facet czesciej inicjował seks.
Nie chodzi tu o to, ze jak on nie zacznie to nic nie ma. ale zobacz jak to jest u autorki tematu
jak ona nie zacznie to w zasadzie nic nie ma.
Ja nawet lubilam inicjowac.Po prostu wyznaje zasade partnerstwa ,raz ja ,raz on .Ale nie zazwyczaj ,ja.Jak nie zainicjuje ,to mam sex powiedzmy raz ,dwa razy w tyg ,srednio.A teraz to sie w ogóle popierdolilo ostanio.Opisze sytuacje:Moj facet spał ,wrociłam do domu okolo 2 w nocy ,poniewaz bylam na spotkaniu z przyjaciolkami.Mialam duza ochote wiec mowie ,sprobuje moze bedzie fajnie.To powiedzial mi ze chce spac ,wstaje do pracy i go obudzilam ,(fakt wstaje do ,pracy tylko ze szybki numerek ,to nie wiecznosc ,poza tym myslalam ze bedzie to mile.A ze bylam troche nakrecona ,nie ustepowałam zrobia sie z tego mala awantura ,wszystko mu wygarnełam ,powiedzialam ,ze rozmowy ,nie przynosza skutku.itd ,Poryczalam sie zasnelismy ,i potem w nocy on sam zaczal i oki.sama nie wiem o co juz chodzi.On twierdzi ze zachowuje sie jak dziecko ktore nie dostalo zabawki ,ze traktuje go jak przedmiot i nie licze sie z tym ze on musi isc do pravy, wstaje rano.Przeciez licze sie z tym ,po prostu sex chyba jeszce nikomu ,nie zaszkodzil ,wrecz przeciwnie.. a przeciez to nie tak .Dzis rano na kompie zauwazylam ,posciagane filmiki porno ,z grubymi ,cytatymi babami ,zawsze sciaga taki hardcore a potem kasuje w kompie ale sa sciezki w dokumentach.a wczoraj wieczorem byl sam.ja juz nie wiem co o tym myslec.
[ Dodano: 2007-01-12, 11:31 ]megane pisze:Z takim nastawieniem to faktycznie nie widzę dla Was szansy.
Inny błąd - pokłociliście, i byliście pokłóceni, po czym Ty stwierdzasz "mam ochotę i będziemy się kochać" ? Tak się nie da po prostu, Twój facet to czuje jak widać. Bo potraktowałaś go - moim zdaniem - nieco przedmiotowo.
Rzeczywiscie ,moze racja ,zarzucil ,mi ze traktuje go przedmiotowo.mogl ,tak sie poczuc.
megane pisze:
Ogólnie mówiać - są 2 możliwości. Pierwsza jest taka: macie zupełnie różne temperamenty. W tej sytuacji obie strony muszą iść na kompromis, inaczej frustracja tylko będzie narastać.
Zgadzam sie .rozmawiamy o tym od kilku miesiecy.Dwie strony musza isc na kompromis.DWIE, wlasnie .ja mam wrazenie ze tylko ,ja ide na kompromis,hamujac sie i moja frystracja narasta.,bo on zostal przy tej swojej,z e tak powiem czestotliwosci. ,powiedzmy dwa razy w tygodniu srednio ,a teraz chyba jest gorzej Te rozmowy pomagaja n ajakis czas, a nawet ostatnio jakgdyby przynosza odwrotny skutek.
megane pisze:A druga jest nieco bardziej złożona - brak komuniakcji? - nie wiem jak wyglądają Wasze rozmowy. Jak? Powiedziałaś mu to wszystko co napisałas na forum? Co on na to? Gdzie dla niego jest problem? Umiecie o tym w ogóle pomówić, bez kłótni?
Czy dla Ciebie to na prawdę takie niezbędne - uprawiać sex zawsze, kiedy masz ochotę? Jak to jest z nim?
Może jest zwyczajnie przyzwyczajony, że Ty zaczynasz? Może jemu trzeba czegoś więcej, żeby nabrać ochoty, a nie umie/nie lubi tak ze świadomością "za 15 minut wychodzimy!". Ale to Ty powinnaś to wiedzieć, jeśli nie wiesz to musisz z nim o tym pogadać, szczerze, bez emocji się postarać, na spokojnie, a nie 5 minut przed wyjściem do pracy.
Braku ,komunikacji ,raczej ,nie ma.Jak pisalam ,rozmawiamy ,rozmawiamy ,rozmawiamy.Nie jest dla mnie takie wazne zeby uprawiac zawsze kiedy mam ochote(nie jestem do tego stopnia egoistyczna ,czesto potrafie sie pohamowac, itd ,jak juz pisalam ,kocham go i jestem w stanie isc na kompromis i caly czas to robie .tylko do holery dwie strony ,powinny pojsc na kompromis.Zdaje sobie sprawe ze moze nie przepadac za szybkim sexem , ale czasami jest luz ,jest na to cas ,jestesmy w domu ,i nic.Tzn ,nie z eby wcale zdarza sie ,mowie srednio ,dwa razy w tyg ,gdybym ja nie inicjowała ,moze byloby inaczej.
kiedys inicjowalam czesciej i bylo ,co drugi dzien a le zwyczajnie mi sie to znudzilo jak rowniez dal mi do zrozumiennia ze nie ma choty tak czesto i zebym ,pozwolila jemu zainicjowac.z tym z edajac mu czas ja juz mam ochote o wiele wczesniej a on ,powiedzmy jeszcze dwa dni..itd.
megane pisze:Poradziłabym Ci jeszcze jedno - nie odchodź i nie rób nic pod wpływem emocji. Odczekaj, nie inicjuj niczego. Postaraj się opanować swoje pożądanie. Przemyślcie sobie oboje pewne sprawy i dopiero później zdecydujcie.
tak tu tez masz calkowita racje.Ochlonac i nie kierowac sie emocjami.Dla mnie to hoerlnie trudne :jestem impulsywna i jestem holeryczka , a dlugoi czas i tak ,probowalam spokojnie rozmawiac.Z dwa razy juz mu wykrzyczałam ze odchodze ze tego nie wytrzymam ,ze sie wyprowadzam.potem wszystko zawsze jakos sie uklada ,jest milo Z tym ze coraz cie zej ,jest po tych mini awanturach ,sie pozbierac i td ,bo one sa coraz ciezszego kalibru ,po prostu.Pozadanie staram sie opanowywac z tym ze jest to trudne.I potem chyba przez to sa te moje wybuchy."pózniej zdecydujcie?ale o czym? ,czy sie rozstac ,czy nie rozstac??